Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Powiem tak, mam wahania wagi raz jestem szczuplejsza raz gruba. Ale doszłam do wniosku, że koniec z tym. Chcę mieć piękne i zdrowe ciało cały czas.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 33579
Komentarzy: 357
Założony: 5 marca 2013
Ostatni wpis: 26 kwietnia 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
dresiara

kobieta, 32 lat, Łódź

165 cm, 113.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 września 2015 , Komentarze (11)

Hejka

Dzisiaj się coś źle czuje,  nie wiem co jest grane. Nawet nie włączam kompa tylko na tel pisze. Mam co raz więcej problemów i jakoś nie mogę się ogarnąć. Przerasta mnie już to wszystko. Do tego ta dieta. Za bardzo to wszystko biorę do siebie chyba. Zawsze jak coś zjem nie tak to mam wrażenie że wracam od nowa. I zawalam wszystko... Ale koniec z tym nawet jak coś zjem co nie powinnam będę robić dłuższy trening. Będzie trening codziennie.  Nie ma innej opcji. Jak czytałam moje jeazczE wcześniejsze wpisy to ja tam ćwiczyłam po 2 albo 3 godziny dziennie a teraz?  Się opier.alam jednym słowem. Koniec z tym. Jak potrafiłam kiedyś to i teraz muszę.

Co do drogiej koleżanki która była tak kochana i przekazała mi swój sekret co do treningow, to przepros trenera, mam nadzieję że się nie złości. Powiedz ze żałuję że jestem z innego miasta niż wy bo może bym się kiedyś dołączyła do jakiegoś z treningów ;-) taka mu dobra reklamę robisz hehe :-D 

Buziaki i dobrej nocki życzę wam. Trzymajcie za mnie kciuki albo dajcie mi kopniaka w tylek żebym się ogarnela :-P 

31 sierpnia 2015 , Komentarze (8)

No hej...

Dziś wróciłam po tygodniu do pracy, roboty mam 2 x tyle niż zwykle miałam.... Jeden wielki burdel panuje na sklepie, a muszę to ogarnąć do jutra, bo na środę szefowa wymyśliła mi coś innego już do robienia.... o jejku.....


W sobotę było wesele sąsiadów, nadawali nam żarcia, bo się lubimy, więc o nas nie zapomnieli. Cała lodówka jest pełna mięcha... Chociaż lepiej mięso niż słodycze :P


Wczoraj szukałam w necie trenerów personalnych. Znalazłam jednego który mi się nawet spodobał podejściem, nie miał napisanej ceny więc nie wiem jeszcze czy mnie na niego stać. Z racji tego że było już późno napisałam do niego maila, a później sms-a bo nie wiedziałam kiedy odczyta wiadomość mailową. Odpisał mi,że odezwie się dzisiaj. Nie napisał mi ile kasy bierze, a dla mnie to jest najważniejsze. Niestety za wiele nie zarabiam, zresztą jak większość ludzi w tym kraju.  Dzwonił jakiś czas temu ale nie miałam telefonu przy sobie więc nie odebrałam. Teraz myślę czy oddzwonić.... Bo tak się zastanawiam że pewnie i tak mnie na niego nie będzie stać więc co mu głowę będę zawracać. Kurde... Przydałby mi się ktoś taki kto będzie mnie pilnować, będzie mi dawać wskazówki. Sama sobie nie daje rady :(


Pozdrawiam,  buziaki dziewczynki :*


29 sierpnia 2015 , Komentarze (16)

Hej :)

Powiem Wam, że jednak wygadanie się działa cuda. Mimo, że pewnie za wiele osób nie przeczytało mojego wczorajszego wpisu, to i tak mi jakoś tak lepiej na duszy :) 

Dziś dzień był bardziej aktywny. Oczywiście 2x spacer z psem po godzinie. Później pograłam godzinkę w badmintona z siostrą. Troszkę się opaliłam bo słoneczko fajnie przypiekało :) Po obiedzie wskoczyłam na orbitreka na pół godziny a później robiłam sobie ćwiczonka różne przez kolejne pół godziny. Więc jest ok :) 


Jutro ostatni dzień i wracam do pracy. Będę za Wami tęsknić. Bo tak to w ciągu dnia zaglądałam tu do Was, chociażby z telefonu, a tak to nie będę miała za bardzo kiedy. Pewnie dopiero wieczorem. 


Jutro będzie tydzień jak tu jestem. Tak sobie myślę że nie będę się ważyć ani mierzyć, bo i tak pewnie mało co zeszło i będę się tylko wkurzać nie potrzebnie. Trochę ten tydzień inaczej sobie wyobrażałam. Myślałam, że więcej zrobię ze sobą. Ale chociaż jestem tutaj i poznałam sporo bardzo życzliwych osób. Dziękuję Wam że jesteście, że czytacie mnie. Jest tu tyle ludzi, tyle pamiętników a mimo wszystko znajdujecie czas też na przeczytanie mojego wpisu i nawet czasami skomentowanie :* Dziękuje wielkie buziaki dla Was :*:*:*:* Kocham <3

28 sierpnia 2015 , Komentarze (13)

Hej dziewczynki!

Już jest późno ,dlatego odważę się na opowiedzenie Wam mojej historii. Cały dzień się zastanawiałam, czy mam Was zanudzać. Ale z drugiej strony: kto nie będzie chciał, nie będzie czytać. Więc robię to bez wyrzutów sumienia. Trochę mi nie swojo, bo nie lubię gadać na swój temat. Nie lubię rozmawiać ze znajomymi o swoich kilogramach. Dlaczego? Nie wiem, taka już jestem. Nigdy nie należałam do szczupłych osób. Raz byłam szczuplejsza raz grubsza, ale zawsze miałam nadwagę. Nie miałam problemów z rówieśnikami. Raczej byłam lubianą osobą. Miałam sporo przyjaciół. Nikt nie naśmiewał się z mojej sylwetki. W mojej rodzinie, też jest sporo osób tęższych. Pewnie to siedzi w genach. Mama mnie uczyła tego, że trzeba się lubić takim jakim się jest, Ale ja się nigdy nie lubiłam. Moja mama na pewno chciała dla mnie dobrze. Wiem to na pewno.... ale właśnie przez to chyba też trochę mi jest głupio powiedzieć że się odchudzam. 

Mimo że jestem dorosła. Mieszkam cały czas z rodzicami. Mama przepysznie gotuje. Ciężko jest odmówić takiego jedzonka. Jakieś 2 lata temu zaczęłam pracować w pewnej firmie. Pracowało ok. 10 osób na jednej zmianie. Lubiłam tam pracować,bo byli niesamowici ludzie. Tam mogłam być sobą. Czułam się przy nich super. Byliśmy jak rodzina. Niestety już tam nie pracuje. Niestety albo stety bo się podobno tam bardzo pozmieniało. Ale mniejsza o to chciałam opowiedzieć o czymś innym. Był tam pewien chłopak, miał na imię Łukasz. Bardzo się polubiliśmy. Trenował crossfit, Mógł o tym opowiadać godzinami. Do tego był na diecie paleo. On mnie jakoś tak zmotywował. Podobało mi się to jak mówił o swojej diecie i ćwiczeniach z taką pasją. Jak mówił o tym wszystkim to oczy mu się świeciły. Pierwszy raz spotkałam kogoś takiego. Mówił że kiedyś sam zmagał się z nadwagą, a teraz jest wysportowany i ma jak to mówił zarysy kaloryfera. Niesamowity człowiek. Kiedyś podczas rozmowy jak opowiadał o treningu zapytał czy bym nie chciała spróbować. Dla mnie to było zdziwienie,bo nikt nigdy nie zapytał mnie o coś takiego(nie wyglądałam na osobę lubiącą sport). Zmotywował mnie, doszłam do wniosku że pójdę z nim kiedyś na ten trening ale najpierw muszę trochę schudnąć żeby się nie ośmieszyć. Mimo wszystko jestem ambitna :) Wzięłam się za siebie. Był nawet czas że układał mi treningi. Nie ćwiczyłam przy nim tylko w domu ale na prawdę nieziemsko mnie zmotywował. To była pierwsza osoba która na mnie patrzyła tak że mogę coś zmienić w sobie. Pomógł mi. Chudłam. Ludzie w pracy, znajomi których rzadziej widywałam widzieli różnicę. Każdy mi mówił komplementy. A Łukasz pewnie nie wiedział że najbardziej to dzięki nie mu. 

Po roku zmieniłam pracę. Tam dojeżdżałam, a tą miałam na miejscu więc zaczęłam pracować w cukierni. I to była moja porażka. Na początku się trzymałam, ale później narastał stres. Fatalna firma swoją drogą, no i podjadałam. I przytyłam znowu tyle ile wcześniej ważyłam. 

Nie utrzymuję kontaktów z Łukaszem,a  szkoda.... Nawet kiedyś zagadałam do niego na fb ale jakoś odniosłam wrażenie że nie chcę mu się ze mną pisać więc odpuściłam. Szkoda. Brakuje mi go. Na prawdę mnie motywował. Dzięki niemu Zaczęłam się mniej wstydzić tego że ćwiczę, że chcę się zdrowo odżywiać. A teraz znowu popadłam w jakieś takie ograniczenia. Nie wiem co robić. 

Drugą motywacją był mój facet nie za to że chciał żebym schudła ale za to że jest ode mnie ciut niższy i sporo szczuplejszy. Możecie wyobrazić sobie jak razem wyglądamy, mi to strasznie przeszkadza, dlatego rzadko gdzieś wychodzimy razem. Wstydzę się siebie. Muszę się zmienić bo odsuwam od siebie ludzi. Odwołuje spotkania z przyjaciółkami bo mi wstyd. Ostatnio nie poszłam na wesele do mojej najbliższej przyjaciółki właśnie za to że nie chciałam się pokazać ludziom jak wyglądam.:( smutne ale prawdziwe. To jest moja historia.

Trochę tak dziwnie opisałam to wszystko, ale mam nadzieję że zrozumiecie. Przepraszam że Was zanudziłam, ale miałam nadzieję że mi jakoś doradzicie co robić. Jak się nie wstydzić... nie wiem czy ktokolwiek to rozumie, czy tylko ja mam taki problem. Ale głupio mi ćwiczyć przy innych. nie lubię tego. Tych spojrzeń, uśmiechów. Wydaję mi się że się ze mnie śmieją. Że śmiesznie wyglądam i w ogóle... Eh... ktoś miał podobnie i to przezwyciężył?

Dziękuję za uwagę i dobrej nocki życzę....

27 sierpnia 2015 , Komentarze (22)

Hej dziewczyny!

Wczoraj zaczęło się od lekkiego kryzysu, skończyło na tragedii. Zjadłam wieczorem loda czekoladowego i zapiekankę. Doszłam do wniosku, że jestem beznadziejna, ale.... dzisiaj obudziłam się z lepszym nastawieniem. Jakoś to słoneczko na mnie tak działa, że chcę mi się uśmiechać :D 


Zrobiłam 5 km z psem na spacerze rano. Zaliczyłam już też ćwiczenia areobowe, później mi się załączyło, że bym coś zjadła więc wsiadłam na rower żeby nie myśleć o jedzeniu. Pojechałam sobie do lasu. Przemyślałam sobie kilka spraw. Dotarło do mnie, że ja muszę osiągnąć swój cel bo jak tego nie zrobię, to ja nigdy nie będę szczęśliwa. Bo nie jestem. Czuje się jak więzień we własnym ciele. Nie chcę nim być. Chcę być wolna. Ta wolność od nikogo nie zależy tylko ode mnie. Nie mogę siedzieć z założonymi rękami i czekać aż coś się samo wydarzy. Czekałam zbyt długo i nic się nie zmieniło, więc zostało mi działanie. Gdy tak myślałam ile mogę osiągnąć to podświadomie zaczęłam szybciej pedałować-podobało mi się to. Jednak myślenie i odpowiednie nastawienie daje dużo. Nawet bardzo. Nie można o tym zapomnieć, myślmy cały czas o swoim celu, to nam da kopa do działania :)



Kto nie da rady?
Ktoś słaby!
Jesteś słaby?
Nie!
To jaki?
Silny!
Udowodnisz mi to?
Nie, SOBIE...



26 sierpnia 2015 , Komentarze (10)

Hej dziewczynki!!

Powiem Wam, że to wszystko jest trudniejsze niż myślałam. Kiedyś jak sobie powiedziałam od dziś się biorę za siebie, nie jem niezdrowych rzeczy i unikam słodyczy to tak było. A teraz?? Teraz mi się coś pozmieniało. Co raz trudniej mi się jest ogarnąć. Chęć na słodkie mam co kawałek, albo jakieś inne jedzenie które nie przewiduje jeść. Co mi się dzieję? Może powinnam iść do jakiegoś psychologa. Bo ewidentnie coś ze mną jest nie tak, a nigdy tak nie miałam.... Co robić ??? :| Palnąć się w łeb, żeby zmądrzał. 

Jak pisałam.... albo może nie pisałam.... Mniejsza o to-teraz pisze, mam dietę 1500 kcal. Wczoraj mi się nie udało jej przestrzec bo zjadłam 2000 kcal. Wiem, że niektórzy z Was powiedzą, że 1500 kcal to za mało, ale na razie póki nie trenuje niczego intensywniejszego, chcę taką dietę utrzymywać. Wczoraj oczywiście był spacerek, rano i wieczorem. Później wzięłam się za ćwiczenia ale przyszli goście no i się na tym skończyło, że wyszli późno a ja poszłam spać. 

A co do dzisiejszego dnia, to nawet spoko. Musiałam jechać do lekarza z wynikami badań, na szczęście wszystko w porządku, jestem zdrowa. Nic mi nie dolega :) Do lekarza wybrałam się rowerem, a nie autem- taka ładna pogoda że aż grzech nie wyciągnąć roweru :D Dziś planuje zrobić skalpel i może Mel B któryś z jej filmików. Jeszcze mnie czeka wieczorny spacer z psiakiem. 


A tu takie moje małe wyzwanie na dziś :D hehe.... Zróbcie to dla mojego dobra :D

Czekam na <3 w komentarzach :D

25 sierpnia 2015 , Komentarze (8)

Tylko zdjęcie się przekręciło nie wiem jak je obrócić :D Moja mała (jeszcze mała) motywacja do codziennych długich spacerów:)<3

No i teraz to jest trochę większa bo to zdjęcie było robione w lipcu :)

25 sierpnia 2015 , Komentarze (7)

Hej Vitalijki moje kochane !

Powiem Wam, że dziś się pokusiłam na 3 delicje. Ale mam ustalony jadłospis na 1500 kcal i już je sobie dodałam, więc nie przekroczę kalorii :) Jestem po porannym spacerku z psiakiem. Nie chwaliłam się, ale teraz to zrobię- mam 3,5 miesięcznego huskyego. Wybrałam tą rasę bo od zawsze mi się ona podobała, do tego potrzebują duuuużej dawki ruchu, więc nie rozleniwie się przy niej (bo to suczka). Dwa razy dziennie z nią wychodzę. Rano i wieczorem na minimum 1 godzinę. Troszkę z nią biegam- obie się przyzwyczajamy po trochu do większej dawki ruchu :) Za rok będę z nią śmigać, hehe bo teraz jak biegniemy to więcej mnie podgryza za kostki, heh.... Motywacja, więc jest :D

Wczoraj, udało mi się utrzymać ustalone menu. Co do ćwiczeń to doszłam do wniosku, że zacznę od nowa od Ewy Chodakowskiej. Ona mnie kiedyś zmotywowała, później zmieniłam ćwiczenia, a teraz znowu wracam. Najpierw lekko bo skalpel, ale muszę znowu przyzwyczaić ciało do ćwiczeń. Zakwasów nie mam, czyli jeszcze tak źle ze mną nie jest- a to znak że dzisiaj sam skalpel to za mało, będę musiała coś jeszcze wymyślić. 

Kocham to zdanie:

Jeszcze zapomniałam powiedzieć że wczoraj na youtube znalazłam trening twerkout'u fajne, trochę się przy tym rozluźniłam. Zawsze mnie rozluźniał taniec, szkoda że wcześniej się za niego nie wzięłam.

Coś jeszcze miałam Wam powiedzieć, ale mi uciekło.... Hmmmm.... nie wiem, nie pamiętam.... Najwyżej jak mi się przypomni to dopisze ;) 

I tak na koniec, dla wszystkich tych co są w podobnej sytuacji jak ja (mój wczorajszy wpis)

ZAPAMIĘTAJCIE:

25 sierpnia 2015, Skomentuj
krokomierz,7385,63,443,4568,4874,1440481666
Dodaj komentarz

24 sierpnia 2015 , Komentarze (12)

Pewnie się zdziwicie, jeśli w ogóle mnie tu ktoś pamięta ale to znowu ja tu goszczę. A raczej nie goszczę tylko witam Was na nowo i już Was nie zostawię. Zawzięłam się. Pewnie pomyślicie "jasne.... tak jak zawsze.... to tylko do czasu"- I TU WAS ZASKOCZĘ! Jestem taka zmotywowana bo zobaczyłam swój upadek. Porządnie klapłam na dupę.A to dlaczego? Może zacznę od początku.

Schudłam, udało mi się.W tamtym roku, zrzuciłam 10 kg, byłam z siebie zadowolona, dumna, chodziłam z podniesioną głową. Wiedziałam, że jeszcze daleka droga przede mną, ale byłam tak pewna siebie, że poległam. Zaczęłam sobie odpuszczać, dlaczego? Nie mam pojęcia, może dlatego że jestem głupia. Straciłam to co mi się udało osiągnąć. Przytyłam z powrotem. Znów ważę 80 kg. Wiecie dlaczego? Zmieniałam pracę, straciłam kontakt z osobą która mnie na prawdę mocno motywowała. Pracę zaczęłam w cukierni- NO I CHYBA JUŻ WSZYSTKO JASNE.Nie dość że mi ta praca zmieniła znowu sylwetkę to i psychicznie tam wykańczali. Na szczęście już tam nie robię. Pracuję teraz w sklepie ogólno-branżowym- nie ma tam jedzenia, na szczęście :)

Dziś jest poniedziałek,mam wolny cały tydzień. Dlatego doszłam do wniosku, że to jest ten dzień gdzie mogę znów zacząć od nowa. Zaczynam od postanowienia takiego że nie mogę zaniedbywać vitalii. Ona jednak daję siłę, masz motywację dzięki niej, w końcu jak piszesz ludziom że zaczynasz od nowa, to musisz zacząć.I nie ma przebacz. Mam tyle historii do opowiedzenia, działo się tyle rzeczy. Potrzebuję się trochę wygadać, ale może nie wszystko na raz w tym jednym wpisie. Nie mogę Was tak zanudzać od razu na początku :P heh... Mam nadzieję że znajdę tu osoby które czują się podobnie jak ja. Wpis starałam się dać pozytywny, ale tak na serio to jest do dupy. 

Buziaki dla Was :* Śmiało piszcie jak chcecie wygadać a nie macie do kogo. Najlepsza jest wzajemna motywacja. Chcę żeby mnie ktoś motywował, ale ja też chcę pomóc. Pozdrawiam <3

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.