Mój drogi mąż od dłuższego czasu odkładał pieniążki na zimowy remont swojej drugiej miłości kawy (motocykl). Umówił się dziś na 10:00 by odstawić motor do mechanika. Wybraliśmy się więc ja autem, a on ubrany od stóp do głowy bardzo cieplutko. Byliśmy na miejscu 10 minut przed czasem.
Czekaliśmy i czekaliśmy ok. 50 minut, po tym czasie znalazł się jakiś gość, który zadzwonił do mechanika, a ten powiedział mojemu D. , że będzie za 1,5 h i jak chce to może zostawić motocykl u tego obcego faceta. No po prostu szczena mi opadła. Zabraliśmy się stamtąd od razu i pojechaliśmy do innego który znajduję się na naszym osiedlu. Facet ma mały warsztat, ale w nim stało ok. 8 rozkręconych motocykli (tam w tym renomowanym miejscu nie mieli dla nas czas od razu, zero rozgrzebanych motocykli) i gość nie ma czasu dla nas, ale w sumie się nie spieszy, do sezonu daleko. Tamten było pewny co jest nie tak z motocyklem, a ten po dokładnych oględzinach wizualno-osłuchowych uważa, że mądry mechanik może się mylić. Szczerze napisałabym co to za mechanik z Poznania, ale chyba nie powinnam, u nasz jedną z bardziej znanych miejsc gdzie naprawia się motorki - totalnie nie polecam - zero kompetencji. Nie potrzebnie poświęciliśmy czas w sumie prawie 4 godziny i jechaliśmy przez całe miasta w tą i z powrotem.
Nie rozumiem jak można tak traktować klienta, jeszcze mnie to złości.
Na odstresowanie porządny trening a później zrobię sobie pazurki :)