Miesiąc później :)
Witajcie kochaniutkie !
Piszę to niezmiernie uskrzydlona, gdyż dzisiaj po miesiącu diety stanęłam na wadze i ku mojemu ogromnemu zdziwieniu mocno poszła w dół :)
Zanim na niej stanęłam miałam już różne usprawiedliwienia na wypadek gdyby nic tam się nie wydarzyło.
Myślałam:
- jest 22:30 to na pewno po całym dniu będę ważyła z kilogram więcej
- mam drugi dzień okresu, brzuch mi spuchł to pewnie szału nie będzie
etc.
Na szczęście waga pozytywnie mnie zaskoczyła i pokazała 67 kilogramów !!!
Nie mogę w to uwierzyć :)
Cały miesiąc był strasznie napięty.
Nowa praca, nowe projekty, nowe plany na życie :)
Wstyd mi że nie znalazłam czasu, a może raczej chęci by tu coś napisać.
Ogólnie nie widziałam dużych zmian to stwierdziłam, że nie ma się czym chwalić.
Dzisiaj przypadkowo odkryłam, że faktycznie schudłam. Przymierzałam sukienkę, którą planowałam jutro ubrać na 50 urodziny cioci, a tu szok !!
Dwa miesiące temu na wesele była szyta na miarę, a dzisiaj mi leciała :)
I teraz nie wiem czy się śmiać, czy płakać ponieważ to była jedyna elegancka sukienka, jaką posiadam w szafie. Do jutra nie zdążę jej poprawić, więc będę musiała pożyczyć sobie sukienki od szczuplejszej siostry :)
Dlatego właśnie postanowiłam się tym pochwalić.
Patrzę, a tu praktycznie równiutki miesiąc, a ja mam 7 kg mniej !
Ogólnie początek tego miesiąca zaczęłam bardzo ambitnie, ale niestety pierwsze emocje szybko opadają.
Zastosowałam dietę MŻ, niejedzenie po 18:00 (dokładniutko) i ćwiczenia.
Od razu mówię, że wgl. się nie głodziłam.
Początkowo ćwiczyłam z Mel B i Ewą Chodakowską.
Później, gdy nawet nie miałam czasu na trening przed ekranem robiłam rzeczy z pamięci, ABS i brzuszki, które od zawsze kocham.
I... w sumie to chyba tyle, ale widocznie mój organizm tak bardzo ucieszył się że chce go odciążyć, że nawet mi w tym pomógł.
To jest dla mnie kolejna motywacja na następny miesiąc pełen cudownych wrażeń.
Dopiero teraz zrozumiałam, że to "wyrzekanie" (które nie było wyrzekaniem, bo jadłam wszystko tylko z głową) wcale nie jest trudne.
Wystarczy odrobina chęci i determinacji.
Ale przede wszystkim dziękuję Wam.
Mimo że nie pisałam nic przez ten miesiąc, to cały czas miałam w głowie myśl :
Co one/i sobie pomyślą, jeżeli nic z siebie nie dam i po miesiącu nie będzie żadnych efektów. Nie chce być kolejną osobą, która założyła konto i wymiękła w dążeniu do własnych celów. Też chce pokazać, że na coś mnie stać :)
Tak więc jesteście dużą motywacją, więc jeszcze raz Wam za to dziękuję.
Cieszę się, że mogę się podzielić tym z Wami i być może stać się dla kogoś motywacją.
Dobrej nocki :*
Get ready !
No to zaczynam...
Dzisiaj jest poniedziałek, więc chyba idealny dzień do rozpoczęcia walki o wymarzoną sylwetkę :)
Nie jadłam po 18 nic, ale moje posiłki nie były zbytnio dietetyczne.
Ćwiczyłam z Mel B pośladki i brzuch oraz zrobiłam 100 brzuszków.
To taki początek, od jutra biorę się do roboty !!!