Ostatnie dni były tragiczne... Jadłam, jadłam, jadłam. Za dnia, wieczorami, w nocy. Ciasto, herbatniki, kanapki, kakao. Co było pod ręką.
Czuję się źle ze sobą samą. Nie lubię się. Może to był powód...? Nie wiem, co się stało, szło przecież tak dobrze...! I waga znów podskoczyła... Do tego nie mogę spać w nocy, chodzę zmęczona i niewyspana. Co się ze mną dzieje...?!
Ale dziś po raz kolejny podjęłam walkę. To ja władam swoim ciałem, jedzeniem, a nie ono mną. Objadanie się nie jest wyjściem, jedzenie nie jest lekiem. Trzeba wziąć się w garść! Dlatego od wtorku zaczynam Dietę Smacznie Dopasowaną, jutro dostanę już jadłospis. Nie będę musiała przeliczać kalorii, myśleć, co, kiedy i ile zjeść. Może to da mi tą wolność, o której marzę, pozbawi przymusu myślenia o jedzeniu i kaloriach w każdej sekundzie mojego życia...?
A może po prostu potrzebuję pomocy specjalisty? Przecież to już trwa tak długo - obsesyjne myślenie o jedzeniu, przeliczanie każdej kalorii, głodzenie się, a potem objadanie, tony słodyczy i przeczyszczanie... Dlaczego ja nie mogę żyć normalnie?:( Nie wiem, czy wystarczy powiedzieć sobie 'dość' i po prostu mieć tyle silnej woli, by wytrwać, czy niezbędny jest psycholog. Przecież ludzie jakoś dają radę... Dlaczego ja nie mogę poradzić sobie sama ze sobą...? Może dlatego, że dobrze się ukrywam - nikt z przyjaciół, rodziny, nie ma nawet cienia podejrzenia, że coś jest nie tak. Mogę pracować zatem w wywiadzie ;)
Drogie Vitalijki... Co mi poradzicie? Wybór zdrowej diety to jedno, ale jak walczyć z własną głową...?