- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (25)
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 6565 |
Komentarzy: | 78 |
Założony: | 5 listopada 2013 |
Ostatni wpis: | 30 marca 2015 |
kobieta, 48 lat, wrocław
161 cm, 94.00 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Masa ciała
a ponieważ tak było smutno i teściowa się pojawiła to ruszyłam na marszobieg . Nie mam dokładnych danych, bo moja aplikacja w trakcie się wyłączyła, ale te pierwsze to były10 min, minuta na minute - bieg-marsz. Marsz w granicach 5km/h, bieg 7-8km/h. Potem przeszłam do intensywniejszego marszu, krótsze przebieżki i moja aplikacja zanotowała: czas: 27:21, dystans 2,62 , kcal 316 :) myśle, że z tymi 10 minutami na początku zalicze sobie 400 kcal co?
Powiem Wam, że czułam się fajnie:) to endorfiny? i głowa uwolniła się od myśli różnych..no:)Pozdrawiam
Opamiętałam się trochę i przypilnowałam z dietą i waga się uspokoiła:) Wiem, wiem to tylko jeden dzień. A takich dni powinno być jeszcze bardzo dużo.
Kiedy mam stresa to od razu myśle, że upieke sobie ciasto i je zjem. Będę je jeść przez cały dzień. Dziś o tym pomyślałam...ale nie zrobie tego. Stresuje się wspominaniem mojego pierwszego porodu...i tym co po nim pozostało, czyli całkiem nienormalne życie. Rahabilitacje, turnusy, codzienna walka o to żeby Twoje dziecko żyło normalnie. Myśle, że osiągnęliśmy całkiem sporo, ale ja i tak ciągle żyje w poczuciu winy, że może jednak za mało, że mogłabym więcej...ten typ tak ma. Mąż namawia mnie na założenie sprawy szpitalowi...byliśmy już, kilka lat temu, u mecenasa. Mówił, że wygramy, że odszkodowanie i renta, ale czy nie każdy tak mówi???przecież to jego praca. Po kilku spotkaniach wymiękłam...nie sądziłam, że tak to będę przeżywać, tak bardzo osłabiło to moją psychikę..trauma. A on, Mąż, co jakiś czas wraca z tematem. I teraz właśnie jest ten czas. Jego teraz nie ma, siedzi sobie tam, w pracy. Zgodziłąm się. Zadzwonił do mecenasa, musimy się spotkać. A u mnie wtedy coś się zamyka, w gardle ciśnie, oczy robią się mokre. Kurcze wiem, że to dla Niego, że jak się nie uda to nic. Jednak na samą myśl robi się słabo...
Moim aktem odwagi była druga ciąża po 6 latach:)I mam swoją nagrodę:)Oliwie:)Uwielbiam na nich patrzeć:) Fajne będzie z nich rodzeństwo. Moje skarby...
Ciezko:/
Wczoraj poćwiczyłam. Mocno. 50 minut. Znalazłam Jillian Michaels, miła odmiana po Mel B. Zrobiłam jeszcze
http://www.youtube.com/watch?v=AI1njkGVTVE&list=PLI_e_cgdcSMt-1ffLmyrX5mGP2C32WeL_ i
http://www.youtube.com/watch?v=y9AiD9mzT_Y&list=PLI_e_cgdcSMt-1ffLmyrX5mGP2C32WeL_
Polecam:)
Dzis ból pleców, ramion i boczków! Dieta przestrzegana, jutro ważenie. Niestety nie spodziewam się spektakularnych spadków.
No tak:) Byłam, pierwszy raz od urodzenia Oliwii, czyli ostatnie wyjście gdziekolwiek miało miejsce niecałe dwa lata temu:) Mąż miał urodziny, zebraliśmy się więc ekipą, całkiem sporą i zabawiliśmy się trochę. Mexicana i mój ulubiony drink Margherita truskawkowa:)mniam, był tez klub muzyczny czy dyskoteka jak kto woli, ale to już chyba nie moje klimaty:) Drugi dzień był lekko męczący z dwójką dzieci, ale cóż, spacer trochę pomógł tym bardziej, że pogoda iście wiosenna . Obiecaliśmy sobie z mężem, że musimy chociaż raz na 2 miesiące gdzieś wychodzić:)teatr, kino, pub czy winiarnia, byle złapać oddech:)
Mąż wraca do biegania po 4 miesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją. Znów wróci do diety i nie będziemy przeszkadzał i kusił w mojej diecie:) no tak:) tak to działa:)
A ja powolutku do celu. następny etap to 3kg.Powinnam go osiągnąć do końca stycznia. Mąż ostrzy zęby na triatlon. A ja? Z bieganiem to u mnie cienko, wyjść z domu też nie łatwo. Pozostają ćwiczenia w domu plus fittnes klub od czasu do czasu.
Młoda wstała, uciekam.
Co robisz w Nowy Rok bedziesz robic przez cały
2014:)
I mam nadzieje, że ten przesad się sprawdzi:) Dlatego dziś pilnuje diety jak na początku ( bo jak to zwykle ja -na swieta odpuściłam), ćwiczenia zrobione i pupa boli bo od ponad tygodnia nie ćwiczyłam MelB. Chce dziś jeszcze pocwiczyc z moim synkiem czytanie i artykulacje, pobawić sie z dzieciaczkami, poczytać, wypić dziś duuuuużo wody i duzoooooo się usmiechac:)
W moich noworocznych postanowieniach założyłam,że:
1. będę chudnac na miesiąc 2-3 kg, wiec do czerwca schudnę miedzy 12 a 18kg,
2.zmienie raz na zawsze swoje nawyki zywieniowe : więcej warzyw, zero słodyczy
3.będę cwiczyc!min. 3xtydz
4.wytrwam w rehabilitacji Bartka by poszedł do szkoły bez odraczania, będę dla niego cierpliwsza i nie będę się na niego wkurzac. 3xtydz namalujemy obrazek i poznamy nowe słowa/wyrażenia.
5.znajde czas na poczytanie ulubionych książek:)
6.kiedy już znajde kogoś kto mi pomoże przy dzieciach to zrobie jakiś kurs :) tak dla siebie, np.. szycia, maszyna stoi bezuzyteczna:)
7.raz na 2 miesiące wyjde gdzieś tylko z mezem (oczywiście jak ktoś zostanie z dziecmi) - tak rzadko, bo pracuje daleko i mało go jest w domu:(
8.będę pić więcej wody, min 1,5 l na dzień
Wiele bym chciała, ale czas jaki pochłaniają dzieci, brak pomocy ze strony babć nie pozwala mi aż tak dużo zaplanować. Po prostu chce być szczęsliwa, bo to jest klucz do sukcesu. Los obdarował mnie dwójką wspaniałych dzieci, dobrym mężem,zdrowiem...miniony rok był naprawdę dobry, codzienne troski nadaja zyciu sens. Ten rok będzie kolejnym w dążeniu do celu, naszego celu. Dlatego musze tu być silna,żeby On tam też spokojnie mógł wytrzymać tę rozłake. Jest teraz szczególnie trudno, mała Oliwia rośnie jak na drozdzach, codziennie uczy się czegoś nowego a On nie może przy tym być.
Zycze Wam i sobie Optymizmu na cały następny rok, życze Sukcesów, a porażki niech motywują Was do jeszcze większej pracy. Zdrowia, zdrowia, zdrowia :)jak człowiek starszy to już rozumie jego wartość:)Spełniajcie swoje marzenia, nawet takie malutkie są cenne.
Oliwia już trze oczka, czas na drzemke:) będzie czas na prysznic po ćwiczeniach:)
Kilka dni testowałam nowa diete i jakos sie "rozjechałam" pól kg do góry, teraz nie mogę wskoczyć na obroty...masakra!
Dzis walczyłam i wygrałam...z leniem:) no i poszłam na fitness:) i jestem zadowolona, bo ostatnio ćwiczyłam tylko w domu, a wiadomo, że w domu to różnie bywa:)))))no i dałam rade - mocne cardio i ćwiczenia siłowe na 5:)odzyskuje kondycje:)ale się ciesze:)
Przegrałam z herbatnikami :P
Nie lubie cwiczen z grupy cardio. Nie lubie ich, bo przy tej wadze są napradwe ciężkie. Przy przeciążonych stawach kolanowych, braku kondycji po kilku czy kilkunastu minutach rezygnowałam. Przez ostatnie dni, chyba 7, codziennie robiłam z mel pośladki i abs. Raz zamieniłam cos na ramiona. Mam świadomośc że same ćwiczenia siłowe mogą nie pomóc, przydałby się właśnie trening cardio. Spróbowałam i o dziwo 20 min total fitness z Mel zaliczony, a potem jeszcze Mel pośladki:)))Mysle,że to dobry początek. Małymi kroczkami do celu:) Motywator: waga powoli spada:)