Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem osobą, z wielkimi planami i marzeniami. Jednym z moich priorytetów jest zdrowie. Mam teraz okazję w pełni o siebie zadbać. Rozpoczynam zdrową dietę oraz regularne treningi. Zmieniam w pełni swoje życie. Nie skończę gdy osiągnę wymarzoną wagę. Trzeba prowadzić zdrowy tryb życia przez cały czas!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 13840
Komentarzy: 83
Założony: 2 kwietnia 2014
Ostatni wpis: 16 września 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
AdelineStreet

kobieta, 30 lat, Warszawa

167 cm, 54.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 września 2014 , Komentarze (4)

Dziś nie o treningu.

Nie o diecie.

Ale w sumie trochę o treningu tak... otóż... chodzi o taniec :)
Co potraficie tańczyć? Co polecacie?
Może jakieś tutoriale lub lekcje na DVD?
Interesują mnie wszystkie rodzaje tańca!

Tylko proszę... bez Zumby na odchudzanie! Nie o to mi chodzi.

Chodzi o sam taniec <3

Od Hip Hopu po Salsę i Tango!

10 września 2014 , Komentarze (7)

Hej!

Zróbmy to razem <3

Krótka motywacja:

20 sierpnia 2014 , Skomentuj

Z chęcią dowiem się jak tam Wam wychodzi odchudzanie. U mnie różnie. Krok w przód, dwa w tył, raz do przodu, raz pod górkę... ale nie poddaję się :-) 

Urlopy powoli dobiegają końca, tak samo wakacje. Czas się zabrać do pracy, czy właśnie osiągnęłyście swoje cele? Ja mam bardzo pracowite lato... z dietą i treningami wychodziło więc różnie.

Zastanawia mnie, ilu mamy tu wegetarian i wegan. Pochwalcie się! Ja od niedawna jestem wegetarianką, teraz po WO przechodzę na weganizm (do niego w sumie zalicza się WO :D).

Mamy może kogoś jeszcze na diecie WO?
Ciekawa jestem jakie macie jadłospisy dzienne... ja mam z tym małe problemy. Nudzą mnie same warzywa i owoce! Trzeba coś dobrego ugotować... sezony się kończą, to przygnębiające! A my wszystkie chcemy dobrze gotować i ładnie wyglądać.

Najważniejsze, aby się nigdy nie poddawać! Trzeba poznać swoje marzenia i zrobić z nich cele. Dążyć do ich spełnienia, robić wszystko aby się udało i przy tym cieszyć się! Każdy moment jest dobry, żeby zacząć.  Motywacje na dzisiaj:

<3

1 sierpnia 2014 , Komentarze (8)

Tak ostatnio wpadłam na pomysł zmontowania sobie filmiku motywacyjnego. Jest piękny! Jak tylko go oglądam to jestem w stanie góry przenosić! Ale chwilę później wszystko mija... 

Bardzo się staram, a najgorsze jest to że nic nie wychodzi! I w dodatku wciągam w moje lenistwo zmotywowane osoby... to takie demotywujące! 

Brak mi silnej woli i nic mi się już nie chce... Ale jak mi to ktoś ostatnio ładnie napisał w komentarzu: Hakuna matata ;)

Ja tak uwielbiam taniec, ale wiem, że powinnam robić normalne programy treningowe! Choć na nie nie mam wgl ochoty... tak, ze świadomością że dzięki im mogę spalić 500 kcal dziennie, czasem wybieram Hip Hop Abs (ok. 200 kcal). 

Mam swoją ulubioną grupę taneczną! Ja po prostu kocham te laski! WAVEYA <3

Poza tym uwielbiam ćwiczyć z Tiffany... jest cudowna! 
"C'mon! Side! And centre! Side! And centre!"
Znacie to? ;)

Lepiej robić coś niż nic. Right. Trzeba zabrać się do pracy. Lato mija... wszystko się zmienia. 

Przypominam o ciekawostkach wegetariańskich! Chciałabym żeby w Polsce więcej osób przeszła na wegetarianizm. Mamy problem z knajpkami i potrawami na mieście. Trochę ich mało... w Niemczech wszędzie się takie znajdzie.
Uwielbiam to: https://840805.siukjm.asia/what-should-we-call-veganism-a-vegan-life-in-gifs-part-1/ 
Poczytajcie wszystkie 3 party! Bardzo śmieszne :P

Dziś dołączyłam do fajnego wyzwania 7 kg do 28.09 (tu, na Vitalii). Będzie wesoło :) wg mnie to łatwe wyzwanie :P damy radę! <3

15 lipca 2014 , Komentarze (9)

Potrzebuję kopa w dupę jak koleżanka, która idealnie skomentowała dzisiejszą notkę Chodakowskiej.

Metamorfoza piękna! Nie pytajcie kto to, tylko sprawdźcie to same na Facebook'u. 

Do rzeczy... ja padłam po 10 dniach WO... czuję się okropnie! Ale to nie wszystko. Przez kolejne 8 dni się obżerałam! Same niezdrowe rzeczy... czułam że umrę. Wszystko mnie bolało, a ja jadłam do nieprzytomności. Raz nie mogłam spać z bólu brzucha, rano wymiotowałam, a wszystko przez przeładowanie żołądka. Miałam takie skurcze jelit, że myślałam, że umrę. I co? Dalej się opychałam! Aż do wczoraj. Wróciłam do WO. Ale dziś znów przerwałam :( jaka jestem nieszczęśliwa! Ale nie mogę się powstrzymać od jedzenia niezdrowych rzeczy. A to obiadek rodziny, a to słodycze, a to kanapki... najchętniej ciągle bym jadła! Co za wstyd! Przytyłam zapewne sporo, ale nawet nie wejdę na wagę! Naprawdę mam problem... jem wszystko co widzę, pomimo że brzuch mnie boli od przejedzenia! Co mnie naprawdę wkurza!

Zawsze uwielbiałam jeść, ale bez przesady... Jest ciężko. Oczywiście zaniedbałam treningi. Moje ostatnie dni to jedna wielka KATASTROFA. Ale nie mam zamiaru się poddawać. Nasz kochany Lazar wrzucił coś o tym:

Taka prawda. Muszę się zmotywować, do działania. Nie poddam się. Nigdy.

Znacie film Galaxy Quest? Polecam. Świetny :) 

Trzeba trenować i jeść zdrowo! Przechodzimy na WO (+ wegetarianizm for ever) i treningi!

Na koniec gratka i prośba o pomoc. Proszę, zmotywujcie mnie do pracy... potrzebuję kopa...

2 lipca 2014 , Komentarze (15)

Dziś mam 7 dzień! Pobiłam już dawno swój rekord... wcześniej udało mi się wytrzymać niecałe trzy dni na diecie WO dr Ewy Dąbrowskiej. Jak mi dobrze! Czuję się lżej. No... ciągle jestem głodna, ale mam więcej sił. Wróciłam w pełni do treningu. Dziś już zaliczyłam INSANITY, później zrobię jeszcze Turbo Wyzwanie Chodakowskiej. W końcu nie umieram jak widzę inne jedzenie, choć zmysł węchu mi się wzmocnił i nawet zwykły chleb pachnie dla mnie bosko, teraz już nie mam problemu żeby odmówić :) przestałam nareszcie marudzić i przeklinać wszystko i wszystkich! Dobra, tej diety wciąż nienawidzę, ale humor mam zdecydowanie lepszy :D każdemu polecam, kto chce w pełni wyzdrowieć, powinien zacząć kurację oczyszczającą dr Dąbrowskiej! To najlepszy wstęp.

Choć ja już rzygam tymi warzywkami, mam zamiar wytrzymać jeszcze pięć tygodni (tyle jest zalecane)! 1/6 za mną! Co za radość! Co za duma! Teraz powinno być z górki... choć męczą mnie okropne zaparcia... nie wiem już co mam na nie robić. Moje posiłki są napchane błonnikiem, od wczoraj piję rano wodę z cytryną, trenuję normalnie, a one nie ustają :( jakoś sobie poradzę! Jestem dobrej myśli.

Teraz WAŻNIEJSZA KWESTIA. Przeszłam na wegetarianizm. Przypadkiem od miesiąca nie jadłam mięsa (chciałam być na diecie, a jak ją łamałam, jadłam słodycze, naprawdę mięso tknęłam ostatnio ponad cztery tygodnie temu), co idealnie zgrywa się z dietą WO. Jak tylko z niej wyjdę, już raczej nie będę mieć ochoty na mięso. Co to spowodowało? Wstrząsające nagranie. Oto apel do wszystkich. Znajdźcie stronę organizacji PETA (People for Ethical Treatment of Animals), są na Facebooku, Twitterze itp. i zobaczcie, co jest grane. Ja zmieniłam decyzję od razu.

Przyłączcie się do akcji FACE YOUR FOOD. Popieram ją w pełni. Dodatkowo, przecież nie jedzenie mięsa pomoże schudnąć ;) to pewne! I wyzdrowieć, oczywiście. Ludzie nie potrzebują w swojej diecie mięsa. Ono gnije w jelitach. Przygotowanie dodaje setki kcal dziennie. Po co to robić? Skończmy to! To ma same plusy! Doskonały artykuł o tym znajdziecie w artykule lipcowego Skarbu (magazyn w Rossmanie). Polecam! Nas, wegetarianów, w Polsce powinno być więcej!

PETA. Jestem z Wami całym sercem <3 Czas na małą motywacje. Jedzmy zdrowo. Przestańmy jeść mięso. Nie kupujmy ubrań i kosmetyków, przez które cierpią zwierzęta. Biegnijmy na trening.

29 czerwca 2014 , Komentarze (5)

Och, jest trudniej niż myślałam. To dopiero mój czwarty dzień! Why? We wtorek (mój 2 dzień) ciągle wymiotowałam i myślałam że umrę. Więc jak mi tylko przeszło, zjadłam byle co. Środa czułam się świetnie, o tak! Ale jadłam co popadło. Placuszki, ciasteczka, mięsny obiadek... gdy nadszedł czwartek powiedziałam NIE! I od tamtej pory jestem na WO. Długo, nie? -.- W piątek (teraz naprawdę 2 dzień) myślałam że umrę. Nie wymiotowałam, ale byłam tego bliska. Caaaały dzień. Ból głowy i brzucha nie do zniesienia. W sobotę było trochę lepiej. Dziś mam humor okropny! Chciałabym coś zjeść... coś zakazanego... już mi nie dobrze na samą myśl o warzywach! 

Mam już do nich wstręt... za mała różnorodność jest w tej diecie. A ja tak bardzo kocham bób, który jest teraz w każdym sklepie... Owoce wciąż kocham, ale te ohydne warzywa... tak nie cierpię ich przygotowywać bez porządnych przypraw i sosów! Ja... ja już naprawdę nie lubię gotować!

Piszę tę notkę, bo chciałam się wam wyżalić... jestem tak głodna! Ale jak myślę o obiedzie składającym się z brokułów, kalafiora i ogórka kiszonego to wolę nic nie jeść! Ale muszę. I w siebie wciskam. Łe! 

Ale wiem, że warto. Muszę odpokutować za ostatnie obżarstwo. No nic. Przede mną jeszcze 38 dni. Potem wychodzenie z diety. Potem zdrowa dieta. A w między czasie koniec kochania jedzenia. Ciekawe kiedy przestanę o nim marzyć... a przestanę na pewno! Taki sens tej diety ;) + zdrowie. + ładny wygląd (cera, skóra, paznokcie, redukcja cellulitu). + schudnięcie!

Z treningami jeszcze gorzej... czułam się tak słabo, że tylko raz w tym tygodniu ćwiczyłam Insanity. Tak, siły opuszczają na początku tej kuracji. Ale myślę, że warto przez nią przejść. Teraz przynajmniej ćwiczyłam Turbo Wyzwanie Chodakowskiej. Kocham i wszystkim polecam! Trzeba się stale pocieszać i motywować. Ta dieta to prawdziwy sprawdzian naszych sił! Ale jest zbawienna... wierzę w to. Cieszy mnie każdy wieczór, gdy notuję co zjadłam i wiem, że to kolejna doba męczarni, które wytrzymałam i zbliżam się do dni, gdy będzie to dla mnie przyjemność, a dieta będzie smaczna. Już niedługo!

Wiem, że warto. Robię to dla zdrowia. Jest tak ciężko! Ta dieta warzywno-owocowa jest wykańczająca. Kto się zna ten wie. Udręki przeżywam... ale dam radę! Muszę! Cieszę się, że już mój mózg tak do tego podchodzi, że daję radę. Smacznego!

Wybaczcie mi tak rozpaczliwy wpis... coś na pocieszenie nas wszystkich: :)

23 czerwca 2014 , Komentarze (10)

Gdy zobaczyłam datę mojego poprzedniego postu to złapałam się za głowę. W rzeczywistości nie wytrzymałam ani jednego dnia! Do wczoraj opychałam się wszystkim co niezdrowe! Jaki rezultat? Doszło kg i wyglądam okropnie! A tyle mogłam osiągnąć w ten czas... Jednak nie poddam się! Dążę dalej do wymarzonej sylwetki. Najpierw jednak trzeba się do czegoś przyznać...

Przez te dwadzieścia dni, dzień w dzień jadłam: wypieki z cukierni (drożdżówki, rogale toffi, ciastka francuskie, pączki, eklery i wszystko co tylko mieli!), różnego rodzaju ciastka (najczęściej Hity), ogromne czekolady Milki, fast foodowe kapsalony, gofry ze słodkimi sosami, popularne batony (Bounty, Liony, Snickersy itp), a do tego piłam litry Coli. Nie trzymałam się godzin posiłków (jeśli to w ogóle można nazwać posiłkiem...). Zawaliłam poprzedni tydzień ćwiczeń, a dotychczas dowalałam Insanity, więc nie było tak źle :)

To było okropne! Dobra, bardzo przyjemne, bo kocham jeść, a w szczególności takie słodycze, ale wieczorami prócz bólów brzucha i zmęczenia, zabijały mnie wyrzuty sumienia. Dzień w dzień. Zawsze.

Poza tym zawalenie diety i treningu to nie tylko zawalenie diety i treningu. Przestrzegam Was! Wtedy wali się wszystko! Zaniedbałam prawie wszystkie sprawy w moim życiu. Zachowałam się jak totalny samolubny leń. Wstyd mi.

Choć pisząc tę notkę ślinka mi cieknie jak zerkam na to zdjęcie... dzisiaj strasznie walczę z pokusami. Tak bardzo chciałabym coś (niezdrowego, słodkiego, mega-kalorycznego) zjeść. Najem się widokiem! Muszę. Wytrzymam. Dam radę. 

Dziś zaczyna się wyzwanie Ewy Chodakowskiej. Kupiłam Turbo-Wyzwanie. Tego nie zawalę. Ewa mnie motywuje.

Plan? -> Insanity bez zmian, + Turbo Wyzwanie (5x w tyg) i kuracja uzdrawiająca dr Dąbrowskiej. Spalę 1000 kcal zjem 500 kcal. Bomba. No świetnie. Nie umrę. Będę po tym wyglądać extra. Ale ile się nacierpię! Ja tak bardzo kocham jeść... przetrwam i następną notkę wrzucę szczęśliwsza ;) (choćby miało to być już jutro, wrócę tu użalać się, bo marudzić już nigdzie indziej nie mogę). 

Patrzcie i cierpcie. Przepraszam Was najmocniej za to zdjęcie zakazanego jedzenia (śmieci), ale musiałam się przyznać! I spojrzeć na to klepiąc się w czoło. Jak mogłam to wszystko zjeść?! Mogłam, tak, i zjadłabym gdyby ktoś mi to teraz tu podłożył. Ale walczę! I nie zjem :D ale gdy tylko widzę słodycze...

Teoretycznie można by powiedzieć: nie rezygnuj ze słodkiego, jedz zdrowo, są dobre zamienniki. Ale niestety... trzeba pozbyć się cellulitu! I wyzdrowieć, przy okazji. A te dwa aspekty mieszczą się w kuracji! Dlatego jej się podejmuję. I choćbym miała przejść wojnę w głowie, zrobię to! Muszę pozbyć się tego ohydnego nadmiaru tłuszczu!

Więc Panienki, idziemy na trening. A zaraz potem coś zjedzmy. Ale zdrowego!

Chyba naprawdę będę potrzebować wsparcia... to trudniejsze niż się wydaje :) nigdy nie walczyłam z dietą tak jak teraz... ach!

2 czerwca 2014 , Komentarze (3)

Oto nadeszła ta długo oczekiwana przeze mnie chwila! Już dzisiaj mogę zacząć :) Teraz jest wesoło ale już jutro będę marudzić. Co zaczynam? Super odchudzanie! A tak właściwie ozdrawianie, bo na tym zależy mi bardziej!

Co się zmienia? Dodaję więcej treningów! Zaczynam cudowne wyzwanie Ewy Chodakowskiej.

Oraz miesięczne Bikini Challenge Tiffany Roughe.

(Wszystko znajdziecie na ich Facebook'u)

Do tego kuracja oczyszczająca dr Ewy Dąbrowskiej. Trzymajcie mnie! Będzie ciężko... po 6 tygodniach nastąpi tydzień wychodzenia i zdrowa dieta. Do kiedy? Do końca życia :)

Co pozostaje? Kontynuuję trening Insanity, dziś mój 29 dzień, rozpoczynam Recovery Week. Do tego Hip Hop Abs, również Shauna T. Poranny trening dziesięcio-minutowy czyli KillThatMuffin Casey Ho i takie szybkie SixPackAbsWorkout.

Skąd zaczynam? Waga 55,2 kg, wymiary później dodam, oto zdjęcie z dzisiaj 01.06.14 :)

Let's do it! #DigDeeper

31 maja 2014 , Komentarze (8)

Postanawiam zacząć od poniedziałku! Używamy tego stwierdzenia milion razy, ale od tego poniedziałku to już naprawdę chcę zacząć. Co prawda jestem tu od jakiegoś czasu, ćwiczę też od dawna, ale teraz zaczynam prawdziwą walkę! 

Podsumujmy... od stycznia trenowałam z Ewą Chodakowską. Czasem trafiały się treningi Tiffany Rothe, czy Casey Ho, ale z systematycznością miałam problem :) przez cały kwiecień miałam dietę BeBio. Niby dobrze, zjechałam trochę na wadze, ale nie byłam zadowolona. Treningi były ciężkie, a dieta trudna w utrzymaniu. Trenowałam ze trzy razy w tygodniu, nieraz zdarzało mi się podjadać. Treningi Ewy są świetne, tak samo jak dieta ALE trzeba się jej trzymać ;) mi się to słabo udawało... Oto efekty:

Waga -2,8 kg, nie mierzyłam się więc nie wiem ile cm...

Widoczne jest zmniejszenie boczków, wyraźniejsze mięśnie brzucha i zdecydowana redukcja cellulitu. I tak jestem zawiedziona, bo do ideału bardzo daleko, a pięć miesięcy pracy zmarnowane... KONIEC PODSUMOWANIA.

Ale głowa do góry! Mamy jeszcze resztę życia! Od maja trenuję INSANITY. Trening nieporównywanie cięższy, ale uwielbiam go <3 nie umiem tego wyjaśnić, całe życie byłam leniwa, ale w tym zestawie coś jest... z dietą przez ten miesiąc było różnie. Dlatego od poniedziałku zaczynam kurację oczyszczającą dr Ewy Dąbrowskiej. Postaram się wytrwać 6 tygodni, a potem przejść na zdrowe odżywianie. Widzę się w tym. Może jeszcze tego lata uda mi się zbliżyć do idealnej sylwetki! Oto nowy początek.

Już potrafię robić pompki! Niedługo wrzucę moje Fit Testy. Kondycja poprawiła mi się nieporównywalnie! Naprawdę genialnie się czuję i mam power na zmiany! ZACZYNAM OD PONIEDZIAŁKU.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.