Przed przyjazdem Mamy, moje dni wygladaly calkiem inaczej. Poranna pobudka byla katorga, zreszta do dzisiaj nia jest, ale przynajmniej teraz czeka na mnie kawka. Bez niej ani rusz.
Dzisiaj mialam dwie nocne pobudki, moja 9 miesieczna dzidzia budzi sie w nocy na karmienie piersia, ah co za zycie. Dzieki Mamie przynajmniej nie zerwalam sie na nogi o 6 stej, kiedy to maluszek postanowil , ze juz czas pobawic sie ksiazeczkami- co jest jej ostatnio ulubiona zabawka do gryzienia :)
Jest teraz 8:35 rano. Maluszek zaspokoil gloda, az smacznie zasnela, a ja sacze kawe i postanowilam napisac Wam jak wygladal moj wczorajszy leniwy poniedzialek. Mowiac leniwy mam na mysli brak cwiczen... Ehh nie mialam kiedy. To slynne 'nie mialam kiedy'. Postaralam sie jednak, zeby to co zjadlam nie bylo az tak leniwe jak moja aktywnosc. No wiec zero slodyczy, moimi przekaskami byl banan, mandarynka, wafel ryzowy i garsc migdalow. Napojami- poranna kawa, 1.5 l wody, szklanka kompotu sliwkowego, 4 zielone herbaty i jedna bawarka. Pare fotek wstawilam ponizej.
Dzien chcialam zakonczyc dobrym snem, wiec w lozeczku bylam juz o 22 :00 ale usnelam dopiero po 23-ciej. I jak wpsomnialam wczesniej, mialam dwie pobudki. Wiec nici z mojego regenerujacego snu! Nie mialam spokojnego snu juz od wielu miesiecy, wiec jest to cos za czym moje cialo i umysl bardzo tesknia...
Ok, dzisiaj niech to bedzie aktywny dzien. Za chwile zaczynam skalpel i brzuszki. Poki maluszek drzemie. Jak dobrze, ze jest moja Mama z nami, pomaga mi ogromnie. Przed jej przyjazdem moglam pomarzyc o takim zorganizowaniu sie. Ale zostaje z nami na 5 tygodni, wiec mam sposobnosc nauczenia sie tego jak zorganizowac sobie dzien, zeby moc w nim choc troszeczke pocwiczyc. Nie wliczam w to moje poranne wychodzenie z pieskiem kiedy maz i maluszek drzemia sobie smacznie. Wtedy nie mam ochoty biegac, cwiczyc czy chociazby robic jakies brzuszki, mysle wtedy tylko o tym, zeby wskoczyc do nich do lozeczka i troszke poleniuchowac. Teraz jak jest Mama, rutyna sie troszke zmienila i jest ciut lepiej. A rutyna zmieni sie jeszcze wiecej jak za trzy miesiace wroce do pracy!! Ale o tym jeszcze nie mysle....
Pozdrawiam Was kochane wojowniczki.
Wieczory sa mile gdy po calym dniu, moge na chwilke odsapnac, wejsc tutaj i poczytac Wasze przemyslenia i fajne porady.
Do uslyszenia.
Sniadanie- kromka ciemnego pieczywa z jajkiem i szpinakiem, filizanka kaszy manny z mrozonymi owocami.
Lunch/ lekki obiad - kromka ciemnego pieczywa z maslem, 3 parowki, lyzeczka musztardy, pomidorki koktajlowe, surowka domowej roboty z czerwonej kapusty i jednej marchewki doprawiona octem i oliwa z oliwek.
kolacja - pol grejfruta, salatka z brokulow. Podam przepis nastepnym razem
codzienna dawka jogurtu greckiego, dzisiaj z owocami lesnymi.