Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Legenda do tytułów i wpisów: TdM = Trening do Maratonu

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 11791
Komentarzy: 197
Założony: 12 lipca 2014
Ostatni wpis: 2 lutego 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
LooLoo

kobieta, 31 lat, Poznań

159 cm, 55.50 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

16 stycznia 2015 , Komentarze (4)

Raport 14 #

  • jedzenie OK 
  • zero słodyczy
  • bieganie 5 km rano
  • ćwiczenia 45 min: trochę jogi, brzuch, stabilizacja, piłka, nogi, plecy, rozciąganie

Dobrze jest patrzeć, jak numerki przy raportach powoli rosną :)

15 stycznia 2015 , Komentarze (3)

Raport 13 #

  • jedzenie OK 
  • zero słodyczy
  • basen 45 min
  • ćwiczenia 15 min: brzuch, nogi, rozciąganie

Wczorajsze ćwiczenia uświadomiły mi, jak bardzo opuściłam się z jogą. Jeszcze niedawno mało brakowało do wykonania poprawnej gwiazdy !

Zapomniałam już większość pozycji i musiałam się ratować netem, bo nie miałam pomysłu, co dalej robić ! Koniec końców, coś tam jeszcze poćwiczyłam poza tym, porozciągałam się, więc wszystkie założenia zostały zrobione.

Wczorajsze bieganie dało mi do myślenia i zamiast znowu się dzisiaj męczyć, idę wieczorem na basen. Będzie mi o niebo lżej ruszać się w wodzie niż na lądzie, a humor po dzisiejszym ciężkim dniu poszybuje w górę :D Oooj już czuję, jak bardzo się dojadę, jak bardzo się zniszczę i wymęczę <3

Trzymajcie się ciepło i ruszajcie się, ruszajcie !

14 stycznia 2015 , Komentarze (5)

Raport 11 # (wczoraj)

  • jedzenie nie OK - chaotyczne !
  • zero słodyczy
  • minimum ruchu, maksimum nauki....

Jedzenie: zrobiło mi się małe zamieszanie w głowie. Policzyłam sobie wczoraj rano kalorie na podstawie takiego jadłospisu, jaki planowałam na cały dzień. Wynik mnie zszkokował - wyszło ok. 900 kcal ! Doliczając własną pastę z jajkiem i tuńczykiem, ledwo przebiłabym 1000 kcal. Co gorsza, po wprowadzeniu lekkiej korekty wyszło niewiele lepiej, a z korektą starałam się ostrożnie, tak żeby nie przesadzić i nie skończyć z bólem brzucha. 

Efekt tego szoku był dość przykry - obiad zamieniłam na krokiety ze szpinakiem i fetą, do tego zbliża się @ i miałam strasznie pobudzony apetyt i ochotę "cały czas na coś"... Skończyło się na tym, że do 15 jadłam praktycznie co chwilę, a potem już nic, do dziś rana. Fakt faktem, że właśnie w połowie ostatniego tygodnia przed @ mam takie jazdy przez 1 - 2 dni, ale ta panika związana z prawdopodobnie mylnymi obliczeniami poskutkowała strasznym chaosem w menu. Słabo, wiem...

Do tego zero ruchu, duży stres związany z zaliczeniem i prawie cały dzień siedzenia w książkach - wystarczyło, żeby odezwały się stare przyzwyczajenia zajadania problemów.

Za to jest jeden ooolbrzymi sukces ! Wracając wieczorem, kupiłam Prince Polo - taka byłam zła na siebie i na cały świat, o wszystko, do tego odezwał się lekki głód. I wiecie co? Pożałowałam tego zaraz po wyjściu ze sklepu. Ochota przeszła, wrócił zdrowy rozsądek, antysłodyczowe wyzwanie na Vitalii, ta satysfakcja i uregulowany apetyt dzięki odstawieniu tego głupiego cukru... Na dodatek miałam baaardzo udany wieczór i zwyczajnie nie było kiedy"zlikwidować" dowodu zbrodni ;) Cóż, oddałam koleżance, która bardzo się ucieszyła. Win - win, obie strony skorzystały. A ja na dodatek jestem mądrzejsza o tą jedną sytuację.

(wrzucam, bo natknęłam się na to foto i normalnie zobaczyłam swoją typową kanapkę, kropka w kropkę, piksel w piksel ! identyczna :D)

Raport 12 # 

  • jedzenie OK, uff jak dobrze....
  • zero słodyczy
  • bieganie  45 minut

Pobiegałam, ale jak zwykle przed @ - ruszyła maszyna po szynach ociężale... Fajnie było, ruszyłam się i zeszła trochę ze mnie ta opuchlizna, którą zauważyłam dziś rano. Nie wiem no, jakoś tak chwilowo nie podoba mi się to, co widzę - albo hormony siadają mi na łeb, albo na biodra, uda brzuch i wszędzie, gdzie znajdą miejsce. Co tam, nauki już dziś mniej, wieczorem wpadnie joga, brzuch, wszystko co się da, planuję 45 minut samych ćwiczeń, więc dorzucone do raportu. A teraz zmykam. Trzymajcie się ciepło !

A jeśli ktoś chce się przekonać do jogi, niech koniecznie klika:



aaa i zapomniałabym znowu napisać - jest spadek ! W cm dopiero się pomierzę po @, ale na wadze 1 - 1,5 kg mniej, na stałe i sprawdzane kilka razy pod rząd ! Było już w weekend, ale wolałam parę razy sprawdzić. Podaję przedział, bo wynika z błędu pomiaru na wadze elektronicznej.

12 stycznia 2015 , Komentarze (3)

Raport 10 #

  • jedzenie OK
  • zero słodyczy
  • bieganie 7 km - ulubiona trasa + poranne szuranie = dooobry dzień !
  • ćwiczenia dziś tylko 15 minut, bo masa nauki: core, stabilizacja, rozciąganie

Z ćwiczeń dodatkowych machnęłam tylko absolutne podstawy, bo czas mnie goni ! :( Dlatego wpis dzisiaj taki ubogi. 

Pobiegałam i stwierdziłam, że dość - na dziś i na jutro. Nogi dalej ociężałe po sobocie, ale trudno im się dziwić. Kiedy miały odpocząć? Dlatego daję im spokój do środy. Może wtedy uda się coś ogarnąć, chociaż sądząc po rozkładzie uczelnianej jazdy... ech, ciężko. 

Dobrze, że chociaż muzyka poprawia humor:

Trzymajcie się ciepło !

11 stycznia 2015 , Komentarze (1)

cd. Raport 8#:

  • 3 serie x 8 powtórzeń x 8 ćwiczeń: na brzuch, ręce, nogi, pośladki, plecy, agrafka na wewn. stronę ud, deska

Krótko mówiąc, dojechałam się wczoraj na amen. Tak jakoś wyszło, że chwyciłam za hantle i zaczęłam robić parę ćwiczeń. Skoro już zaczęłam coś na ręce, to zrobię coś na brzuch, a to w takim razie zrobię jeszcze na to, na tamto... I tak się uzbierał całkiem fajny zestaw ośmiu ćwiczeń. Zrobiłam je szybciutko i padłam, dlatego dopiero dzisiaj dorzucam o nich sprawozdanie ;) Jak będę miała chwilę, to poszukam zdjęć każdego z ćwiczeń i je tu wrzucę.

Raport 9#

  • jedzenie OK
  • zero słodyczy
  • bieganie 10 km

Dzisiaj wreszcie miałam okazję pobiegać. Wybór padł na całkiem fajną trasę 10 km, sporo podbiegów i trochę po lesie. Jutro rano postaram się wyskoczyć na moją ulubioną trasę, 7 km.

Ze słodkościami jestem na fajnym etapie - widzę je wszędzie dookoła, jak dzisiaj (WOŚP), ale nie mam ciągotek. Trochę jakbym zapomniała, jak smakują i nie mam zamiaru uruchamiać tej lawiny ;)

Prawdopodobnie mam spadek, od "po świętach" do teraz. Nie świętuję jeszcze, bo muszę zrobić porządniejszy pomiar jutro rano. Jednak i tak jestem podbudowana, widzę po sobie, że odrobinę mi wygodniej we własnej skórze.

Dzisiaj krótko, bo muszę lecieć do nauki... Trzymajcie się ciepło !

10 stycznia 2015 , Komentarze (6)

Raport 8#

  • jedzenie OK
  • zero słodyczy
  • 1,5 h snowboard

Po południu wpadło nieplanowane półtorej godziny na stoku. Pierwszy raz w tym sezonie miał być ostrożny, powolny, krótki... ale gdzie tam ! Po każdym zjeździe byłam cała zdyszana i mokra jak mysz, ale tak to kocham, że po prostu nie dało się skończyć. Koniec przyszedł dopiero z zamknięciem stoku ;)

Dlatego bieganie znów odpadło na rzecz deski. Nie żałuję, to był znacznie cięższy wysiłek - teraz ledwo chodzę, ciągle czuję wymęczone uda i plecy <3 Tak to już jest, jak się nie ma zaplanowanego startu i nie ma określonego planu pod konkretny bieg. O wiele łatwiej jest sobie odpuścić albo coś pozamieniać, tak jak dziś. 

Miałam dzisiaj w planie wypróbować Insanity max. Niestety dzisiaj już tylko leżę i kwiczę... Jutro obiecuję poprawę ;)

Dzisiejsza zamiana zdecydowanie na plus, kocham taką zimę ! 

Trzymajcie się ciepło :)

9 stycznia 2015 , Komentarze (7)

Raport 7#

  • jedzenie OK
  • zero słodyczy
  • ćwiczenia 50 min: hantle, stabilizacja, rozciąganie
  • z bieganiem dziś przerwa, czuję uda z przodu.... co ja wczoraj robiłam? :PP

Dzisiaj akurat mam dostęp do hantli w domu, więc postanowiłam to niecnie wykorzystać. I wiecie co?

Ała...

Moje ręce, mój brzuch, moje wszystko...

To niby tylko dwa kawałki żelastwa z gumą pośrodku. Tylko dwa zestawy ćwiczeń, z których korzystałam, 8-10 powtórzeń po 2-3 serie. A ręce drżą mi do teraz ! Mrr podoba mi się :D<3 Lubię się zmęczyć !

Skupiłam się na ćwiczeniach na ręce, brzuch, trochę nogi, nic trudnego ani specjalnie męczącego. Fakt faktem, że mam raczej słabe ręce i stąd te wymęczone macki, którymi próbuję stukać w klawiaturę. Natomiast brzuch.... nareszcie poczułam, że pracuje jak trzeba ! Szukałam zdjęć tych ćwiczeń, które robię, ale każde nieco zmodyfikowałam, żeby więcej miejsc popracowało i z ilustracją mojej zabawy trochę lipa. Nieważne. Ważne, że było naprawdę fajnie, pomijając moje dzikie wymachiwanie hantlem jak kettlem podczas przysiadów ;)

Do tego rozciąganie i stabilizacja na macie. Jest dobrze. Mimo że nie biegałam, to nie był stracony dzień - wręcz przeciwnie :)

Jestem gotowa na jutrzejsze długie wybieganie, ooo tak !

Jenifer Cole Lee, znaleziona w pamiętniku którejś z Was, sory nie zacytuję której, bo muszę kończyć pisaninę. Potem Was poczytam, teraz czas na kolację. Trzymajcie się ciepło !

8 stycznia 2015 , Komentarze (1)

Raport 6#

  • jedzenie OK
  • zero słodyczy
  • bieganie 45 min
  • ćwiczenia 20 min: stabilizacja na piłce, rozciąganie

Dzisiejsze bieganie dobrze mi zrobiło. Poszurałam po lesie, cicho, bezludnie, miód malina po prostu. Głowa odpoczęła. Na śniegu faktycznie biega się bardziej siłowo, inna praca mięśni i od razu normalny dystans męczy bardziej niż zwykle <3 o to chodzi! Naprawdę nie ma co się zniechęcać - buty z solidniejszym bieżnikiem i jazda ! Nie muszą być wcale jakieś nieprzemakalne czy ocieplane. Mogą być lekkie, byle na podeszwie były pazurki - przydadzą się w lecie na bieganie w terenie. Polecam !

Jako że ostatnio mamy prawdziwy wysyp wyzwań i pomysłów z cyklu "ciesz się życiem, nie narzekaj", postanowiłam dorzucić swoje pięć groszy. Może mało ambitne, ale to takie drobiazgi, które poprawiły mi dziś humor:

1. Udało mi się pokonać własną chęć do pozostania w domu i poszłam pobiegać. Duma rozpiera !

2. To był dobry dzień na uczelni. Dobry, bo luźny ;)

3. Mandarynki po taniości, kupiłam 0,5 kg, pyyyycha <3

4. Światła, na których zwykle stoję milion lat, dzisiaj zzieleniały na mój widok ]:> mam tę moc !

5. Kupiłam już prezenty na Dzień Dziadka i Babci. Może to nic takiego, ale ja lubię kupować prezenty :D

Czuję, że wreszcie dokądś zmierzam z tym całym dbaniem o figurę. Ale to tylko przeczucie, więc wlicza się do punktu 5 i pół. Bo to DOBRE przeczucie, o !


Coś w tym jest, dlatego powoli przymierzam się do siłowych. W lutym pierwsze podejście ]:>

Trzymajcie się ciepło !

7 stycznia 2015 , Komentarze (1)

Raport 5#

  • jedzenie OK jakościowo, za dużo ilościowo
  • zero słodyczy znów !
  • 45 min ćwiczenia: wszystko, co mi tylko przyszło do głowy ;) 

Oj najadłam się dzisiaj, aż do przesady... Wszystko przez sałatkę z brokułami, no ! Wszystko przez nią, nie przeze mnie, nie nie nie ! (smiech) Zrobiłam parę dni temu pyszną sałatkę, polecam: brokuł ugotowany, ser feta w kostkę, słonecznik, ew. ogórek i odrobina czosnku. Wygląda i smakuje super. Niestety w obawie, że za chwilę się zepsuje i zmarnuje, musiałam ją dzisiaj skończyć. Podobnie było z zupą, która też już była do zjedzenia "na już". Może nie były tego strasznie straszne ilości, ale to tyle warzyw, że aż mi ciężko teraz... Objętościowo jestem wypchana :) tyle w temacie. 

Zaraz wracam do nauki, niekończąca się opowieść zaliczeń i kolosów trwa. Dzisiaj już znalazł się czas na ćwiczenia: coś na tyłek, coś na brzuch, coś na nogi, i tak się tych cosiów uzbierało. Na koniec rozciąganie, a w jutrzejszym planie krótka przebieżka poranna. Fajnie będzie, lubię biegać rano. Nie daję rady się sponiewierać i przeczołgać tak samo, jak na bieganiu o innych porach, ale to nic. Coś na rozruch poranny dobrze robi na głowę i na ciało ;)

Dzisiaj już nie tknęłam słodyczy, chociaż myślałam o tym wiele razy. Nie było jakoś ochoty na nic, nie czułam ciągotek do niczego konkretnego i dałam sobie spokój.

Kiedyś, jakieś dwa lata temu, kiedy pierwszy raz brałam się za boczki i oponkę ;), jakoś tak łatwo przyszło mi nie patrzeć na słodkie. Potem zaczęłam sobie pozwalać na jedną rzecz dziennie, w końcu chciałam popróbować nowych smaków, których sobie odmawiałam i tym sposobem jojo jak ta lala. A myślałam, że mnie to nie dotyczy... Jak każda pewnie. 

Ostatnio nałogowo pasę oczy na zszywce. Co jest grane? Czyżby w końcu estrogeny się o mnie upomniały? Czyżbym wreszcie robiła się bardziej "dziewczyńska" ?? (dziewczyna)

Trzymajcie się ciepło !


6 stycznia 2015 , Komentarze (2)

Raport 4#

  • jedzenie w miarę OK, tylko trochę mało ilościowo i jakościowo...
  • słodycze dziś skusiły... 
  • ruch 20 min ćwiczenia: stabilizacja, na macie, cardio, rozciąganie
  • spacer

Niestety dzisiejszy dzień pod względem prozdrowotnym słabo, słabiutko... Po wczorajszym wieczorze jestem wymęczona, obolała i ogólnie nie do życia. Naukowo i ćwiczeniowo moja wydajność leży i kwiczy. Plus jest taki, że zrobiłam pyszny barszczyk, same warzywka, pycha ! Fajnie, że się zmobilizowałam, inaczej pewnie jadłabym samo pieczywo, nie mam dzisiaj apetytu...

Kolejne niestety - skusiłam się dzisiaj na trochę słodyczy. Cóż, lekki kacyk ma swoje prawa i jednym z nich jest pociąg do cukru. Na szczęście to był tylko wafelek do kawy, więc tragedii nie ma, a i w kaloriach na dziś powinnam się zmieścić. W każdym razie dzisiejszy dzień to będzie puste okienko w słodyczowym wyzwaniu.

To wyzwanie samo w sobie jest dla mnie super, o wiele łatwiej mi się zmotywować do niejedzenia słodyczy. Tylko problem pojawia się, kiedy już trudno, pokusiło się na coś, więc skoro i tak nie zaznaczę tego dnia jako zaliczony.... to może otworzę czekoladę, zjem parę ciastek.. o nie nie nie. Stop, liczy się ilość, a nie zaznaczone okienko w internecie. ;)

Plus jest taki, że kiedy już odzwyczaiłam się od słodyczy, to po zjedzeniu tego jednego wafelka nie miałam ochoty na więcej. To coś dla mnie nowego, bo zwykle taki cukrowy strzał okazywał się początkiem całej lawiny. 

Już się nie rozpisuję, wracam do nauki, chociaż tyle zrobię dzisiaj. Jutro miną wszelkie boleści i znowu BACK ON TRACK :)


Trzymajcie się ciepło ! 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.