Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Mam na imię Gosia.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 33440
Komentarzy: 1339
Założony: 28 lipca 2014
Ostatni wpis: 28 stycznia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
NieidealnaG

kobieta, 39 lat, Za Krzakiem

172 cm, 68.40 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

9 lutego 2015 , Komentarze (9)

:)
Polecialam rano się zważyć do  sąsiadki i  jest 79,2 :) Także teraz się kręcę wokól 79 ale to dobrze, lepiej niż 80, jest postęp, jest dobrze :)  Chciałam sobie wczoraj kupić w końcu wagę ale coś czuję, że mogę ją dostać niebawem na urodziny więc jeszcze poczekam chwilę.
Kolejna optymistyczna sprawa to taka, że wlazłam w kolejne dżinsy wykopane z szafy. Mierzyłam je z miesiąc temu i jeszcze trochę brakowało by się zapiąć i opinały mnie a dzisiaj wlazłam na luzie, leżą dobrze więc radochę od rana mam :)
Udanego tygodnia :)

7 lutego 2015 , Komentarze (10)

Cześć :)
Jak wiecie ja do tej pory ćwiczyłam głównie aeroby a o czymś takim jak trening obwodowy nawet nie słyszałam. Trening siłowy to tak, owszem ale obwodowy nie był mi znany. Aż wstyd się przyznać ale tak było. Wam nie tłumaczę bo pewnie wiecie o co chodzi a jak nie to google podpowiedzą ;)
Jak też wiecie od jakiegoś czasu miotam się, szukam czegoś nowego jeśli chodzi o trening, szukam urozmaicenia i wydaje mi się, że po takim czasie orbi nie daje już tak spektakularnych efeków. Mam zastój i nie winę za to orbiego, który może efektów takich już nie daje ale też wiadomo, zgubiłam dużo kg i teraz już tak prosto nie jest, to raczej normalne. Ale wracjąc do tematu. Dzisiaj znowu szukalam czegoś i przypomnialo mi się, że wirtualna trenerka z którą ćwiczę rozgrzewkę i pilates ma też inne ćwiczenia. Był tam wśród nich trening na zgrabną sylwetkę, który okazał się być właśnie treningiem obwodowym. Trening moim zdaniem łatwy, nie mialam problemu by wykonywać ćwiczenia. By go wykonać nie potrzeba nic, żadnych przyrządów, maszyn tylko nasz własny ciężar ciała. Po rozgrzewce było 20 minut tego treningu i dal mi on taką moc, takiego powera, że normalnie aż mnie nosi. Czuję się fantastycznie i co ciekawe czuję swój tyłek, czuję uda. I to jest ekstra :) Może rzeczywiście organizm przywykł już do orbiego a tu coś nowego , nowy wysilek i czuję co tam mam ;) Póki co jeszcze nie wiem jak ten trening skomponować, wkomponować w to co aktualnie robię, muszę się skonsultować ze znajomą trenerką by mi doradziła co i jak ale wiem na 100%, że  chcę go w najbliższym czasie robić bo niesamowicie mi się spodobał i dodal energii :)
Jakby któraś z  Was byla zainteresowana treningiem to dajcie znać, podeślę link na priv :)
Milego weekendu :)

4 lutego 2015 , Komentarze (7)

:)
Za mną już trzy te treningi cardio, tak jak sądziłam, z każdym kolejnym treningim jest lepiej i nabera się wprawy. Fajna odmiana po orbim i postanowiłam, że póki co raz w  tygodniu zamiast orbiego wykonam taki trening. Jedyne co to muszę tylko kupić nowy biustonosz sportowy. Ten co aktualnie mam do orbiego sprawdza się bardzo dobrze, do tego treningu też ale w momencie gdy przychodzi skakanie nie trzyma tak stabilnie piersi i po pierwszych dwóch razach odczułam to bólowo ;) Więc przy trzecim razie gdy przyszło do skakania to trochę zwolniłam i nie skakałam, ruszalam się ale bez podskoków, na szczęście w całym treningu to tylko mały fragment więc da się przeżyć i odpuścić. Byłam wczoraj w sklepie sportowym, fajne staniki były ale jedyne rozmiary z tych co mnie zainteresowały to były S i M a to na obecną chwilę jeszcze nie dla mnie takie rozmiary. Także jak znajde coś odpowiedniego to i poskaczę ;) Ale ogólnie jest ok, trening dla mnie w porządku :)
Wczoraj się ważyłam u babci, w ubraniu ( dżinsy, sweter) i po śniadaniu i było 79,7 więc biorąc pod uwagę wymienione chwilę temu okoliczności ubraniowo- jedzeniowe to może coś drgnęło, w najgorszym przypadku nadal stoję w miejscu ;)
Przyjaciólka chciala sprawić mi prezent i na zakupach w markecie kupiła mi wagę, ponieważ to był spontaniczny impuls i nie było elektornicznej to wzięła taką zwykłą mechaniczą. Pomyślałam sobie, no spoko, też może być ale coś dziwna jest. Nie idzie ustabilizować tej wskazówki i ona caly czas lata, jak się stoi a  też w zależności jak się stanie i przyciśnie stopami to mogę ważyć na tej wadze od 80 do 95 kg.Wskazówka byla raz w okolicy 80 kg, więc no mogę tyle ważyć aktualnie ale to też nie jak na niej stalam nieruchomo tylko robiąc wygibasy a ważąc się chciałabym stanąć , zobaczyć i tyle a nie się ustawiać, wydziwiać cuda stopami i naciskać raz tak, raz inaczej. Nie wiem czy ja jestem lewa i nie umiem się ważyć na niej czy jakaś trefna jest. Pocieszył mnie właśnie tato dzisiaj, któremu tę wagę pokazłam, ważył się, oglądał i stwierdził, że mam oddać do sklepu bo dziwna jakaś i niezbyt dokładna. Więc raczej oddam.
Miłego dnia :)

2 lutego 2015 , Komentarze (8)

Jak tam po weekendzie ? Ja w sobotę zrobiłam na próbę ten trening cardio o którym pisałam w poprzednim wpisie. Póki co nie mam zdania, ani jestem na tak ani jestem na nie. To dlatego, że to był pierwszy raz, zmęczyłam się, spociłam ale nie dałam z siebie 100% i sądzę, że trening nie był w pełni efektywny bo jednak nie wszystkie ćwiczenia wyszły mi idealnie. Co prawda układ nie jest skomplikowany (moim zdaniem), obejrzalam wcześniej filmik trzy razy ale co innego oglądać a co innego wykonać. Myślę, że potrzeba jeszcze z dwóch, trzech podjeść by zapamiętać co i jak i wykonywać wszystko poprawnie. Więc jeszcze do tego treningu podejdę i po tym zobaczę czy to jest coś co chcę robić bo jak już kiedyś wspomniałam ja wychodzę z założenia, że warto aby ćwiczenia sprawialy nam przyjemność i warto znaleźć coś dla siebie a nie zmuszać się do czegoś co nam nie idzie.Także jeśli będę zadowolona z tego treningu to włączę go  w ramach urozmaicenia, oczywiście orbiego nie porzucę zupełnie bo dużo mu zawdzięczam :)
Udanego jeśli chodzi o dietkę i ćwiczenia tygodnia :)

30 stycznia 2015 , Komentarze (5)

Hej :)
Dzisiaj zmagam się z pierwszym dniem @, co oczywiście dało na wadze plus 2,5 kg ( ważyłam się u babci). Co ciekawe jakoś udało mi się przetrwać te dni przed bez napadu na słodycze,może dlatego, że dość zajęta byłam i miałam co robić a co za tym idzie nawet nie miałam czasu mysleć o tym, że jest pms i chce się słodkiego.
Odebralam też swoje wyniki badań, takie ogólne i byłam u lekarza. Ogólnie źle nie jest ale tym razem wyszło, że mam lekką anemię. Póki co dramatu nie ma bo wyniki są tylko lekko obniżone ale dobrze, że badam się regularnie to mogę w porę uzupełnić niedobory żelaza i nie pójdzie to dalej. Staram się dostarczać organizmowi w pożywnieniu wszystkiego co potrzebne ale jak widać nie zawsze się to udaje.
Tak sobie myślę, że może to moje złe samopoczucie ostatnimi czasy, to zmęcznie to był objaw anemii właśnie a nie to na co zwalałam czyli takie ogólne zmęczenie walką ze zbędnymi kilogramami.
Buszując po youtubie znalazłam też fajny trening cardio dla początkujących. Znaczy fajny, tak sądzę, że fajny po tym co widzę. Pomyślałam, że może przerwę monotonię i dołożę coś do orbiego i będę robić na przemian, raz to, raz tamto. Szukam czegoś łatwego na początek bo jak do tej pory tylko był u mnie właśnie orbitrek i pilates, takich innych ćwiczeń nie wykonywałam więc nie wiem czy sobie poradzę ;) Planuję na dniach zrobić ten trening i zobaczę co to w ogóle jest dla mnie i czy też mnie zmęczy i "wypoci" jak orbi ;)
Miłego weekendu :)

27 stycznia 2015 , Komentarze (9)

W poniedziałek wróciłam do pełnej aktywności i mojego planu działania. Nie powiem, że ten "nowy" początek był kolorowy bo mimo, że przez minione dni nie ruszalam orbiego ale pilates był więc nie bylam zastana. A tymczasem pierwsze minuty byly ciężkie i  budziły zniechęcenie ale po ich przetrwaniu zaskoczyło i poszło z górki i fajnie jak zawsze. Od razu lepiej i ile powera człowiek ma ;)
Nie mam nadal wagi, coś czuje, że jej kupno to będzie wydarzenie roku ;)
W sobotę z rana poleciałam się zważyć do sąsiadki i było 79, nie skakałam z  radości, niby coś drgnęło ale w poniedziałek z rana też ją odwiedziłam i znowu było 80,3 a weekend był grzeczniutki więc jest tak jak od jakiegoś czasu, kręcę się w kólko oscylując wokól tych 80 kg. Raz ciut mniej,raz więcej ale wszystko się wokól tego przeklętego 80 kręci ;) Do momentu osiągnięcia 80 kg leciało mi pięknie a teraz masakra jakaś. Były ostatnio po drodze przerwy ale nie sądzę, że aż tak na to wpłynęły. Nie dziwię się też temu bo wiem,  że tak jest i tak się często zdarza, że końcówka jest najcięższa. Ja mam jeszcze przed sobą 10-15 kg. Mówię na to końcówka bo nie patrzę na to jak na wiele, nie oceniam tego tak, wiele to było jak startowałam a teraz po - 35 kg to co to jest 10 ;) Wiem, że w końcu to ruszy, musi dlatego głowa do góry, cycki do przodu i działam dalej :)
Buziaki :)

23 stycznia 2015 , Komentarze (14)

Cześć :)
Przepraszam za milczenie w Waszych pamiętnikach, później ponadrabiam co u Was :)
Milczałam bo tu nie zaglądałam a dlaczego ? Już przechodzę do sedna.Pisałam ostatnio, że dopadło mnie zmęczenie psychiczne tą całą trwającą już ponad rok walką z kilogramami. Nie żałuję ani chwili ale tak jak pisałam też wydaje mi się, że nie ma w tym nic dziwnego i każdy w takiej sytuacji ma prawo by w pewnym momencie poczuć się tym wszystkim zmęczonym. Postanowiłam więc zrobić sobie kilka dni luzu i nie myśleć jakoś szczególnie o diecie i tym wszstkim. To powiem szczerze wyszło mi tak trochę prowizorycznie i było oszukane trochę ale grunt , że pomogło. Postanowiłam nie przjemować się za bardzo tym co jem i się nie kontrolować. To ne do końca mi wyszło bo nie potrafię już w siebie wszystkiego nawrzucać, zdrowe i lepsze nawyki mi już weszły w krew ( co w gruncie rzeczy jest plusem i dobrą prognozą na przyszłość) Wyszło tak, że jednego dnia zjadlam smażonego kotleta, drugiego kawalek pizzy, trzeciego kawałek ciasta u babci, czwartego dwa cukierki. To wszystko bylo w takich ilościach, że nie sądzę by wywołało jakiś efekt uboczny ale tak się oszukiwałam, że się nie pilnuję i jem coś czego na codzień unikam. Do tego ćwiczenia były tylko takie spokojne i relaksujące bardziej,sam pilates. Bo jednak orbi to moja walka więc na chwilę poszedł w kąt. Nie zaglądałam też tutaj bo skoro reset i odpoczynek to i od mojego konta tutaj, które od jakiegoś czasu jest częścią mojej drogi. I muszę przyznać, że pomogło, nawet, mimo tego, że to takie trochę lewe ale jakoś tak poczułam się lepiej.Weekend będzie jeszcze na luzie a od poniedziałku ruszam znowu pełną parą, z głową oczyszczoną ;)
Ściskam :)

17 stycznia 2015 , Komentarze (12)

Dzisiaj sobota więc powinien to być dzień ważenia ale nie posiadam dziadostwa zwanego wagą, znaczy posiadam ale popsute :D Tyle dobrego, że nic nie wiem i się nie musze przejmować. Oczywiście przymierzam się pomału do kupna nowej więc już za jakiś czas znowu będę się z tym ustrojstwem starała kumplować ;) W przyszłym tygodniu czekają mnie za pomiary cm ale tutaj zawsze jest spadek, raz mniejszy, raz większy ale zawsze więc tutaj luz. Zresztą pisałam Wam, że u lekarza się ważyłam i waga sała w miejscu ale dresowe gacie na udach zrobiły się mniej opięte :)
Wczoraj byłam na rozmowie z pewną panią i  zaproponowała mi ona pracę u siebie. Praca taka sama jak teraz czyli taka biurowa, papierzyska i takie tam. Więc w sumie to żaden awans i nic rozwojowego. Ale pensja podobna i tak jak i teraz idę na 8 godzin, odwalam swoje i nic mnie więcej nie obchodzi, jak np. w sklepie po zamknięciu kiedy jeszcze trzeba inne rzeczy zrobić. Z plusów ewentualnej nowej pracy widzę jeszcze: po 1) Czas pracy, też 8 godzin, jedna zmiana ale teraz pracuję od 9 do 17 a tam by było od 8 do 16. Niby godzina różnicy ale ja wstaje wcześniej i wolę zrobić co mam zrobić i później miec jeszcze czas na inne sprawy i rzeczy a tak coś działać jeszcze od 16 to zawsze jakoś lepiej niż od 17 ;) po  2) Teraz do pracy dojeżdzam, nie jest to daleko ale wiadomo, wszyscy jadą, tu korek, tam coś i tak w jedną i drugą stronę tracę od 30 do 50 minut razem. Czasem idę z buta ale wtedy muszę wyjść z domu wcześniej. A  nowa praca, biuro jest rzut beretem ode mnie z domu. Spacerkiem to jest kilka minut i jestem. Szybkim 5 minut, wolniejszym 10. Więc o tyle fajne, że czas stracony na dojazdy można poświęcić na coś innego.
Mam czas do końca kwietnia/początku maja by dać odpowiedź bo etat się zwalnia w czerwcu. Więc się pozostanawiam ale póki co jestem pozytywnie nastawiona :) I mam ten komfort, że mogę ale nie muszę. Oj, jakby zawsze tak było przy poszukiwaniach pracy.
Miłego weekendu :)

15 stycznia 2015 , Komentarze (8)

Hejka:)
Fizycznie czuję się już ok, odpoczynek dobrze mi zrobił. Od poniedziałku ćwiczę zgodnie z nowym planem czyli jest mniej orbiego. We wtorek po samym pilatesie czułam niedosyt bo miałam na ten moment siły i chęci na więcej ale skoro mam się nie przeforsowywać to na tym poprzestałam. I pojawiły się wyrzuty sumienia, że robię za mało. Co oczywiście jest bzdurą bo nawet w mniejszej ilości ale i tak robię sporo. Pewnie to takie chwilowe, po prostu muszę przywyknąć do nowego planu ćwiczeń. Albo co lepsze za jakiś czas zobaczyć efekty, to doda mi skrzydeł.
Co do efektów to dresy, które ostatnio leżały już na mnie w miarę ok ale na udach się opinały i brzydko marszczyły zrobiły się luźniejsze na tym elemencie mojego cielska;) Także fajnie :)
Za to pojawiło się u mnie zmęczenie psychiczne, całą tą walką, odchudzaniem. Oczywiście cieszę się z tego co już dokonałam, jak się zmieniłam i , że nowe nawyki weszły mi w krew i chcę by zostały ze mną już na zawsze. Ale nie da się ukryć, że ta walka kosztowała mnie wiele wysiłku i nie tylko fizycznego ale i właśnie psychicznego. Dużo emocji, też i negatywnych. Mnóstwo kompleksów i oganiczeń, które musiałam pokonać.Walka z samą sobą, zwłaszcza na początku drogi ale i w czasie całej walki.Zawsze staram się tryskać energią i cieszyć z kolejnych osiągnięć ale wiadomo, że nie zawsze wszystko idzie pięknie i nie zawsze jest kolorowo. Więc wdaje mi się, że mam prawo być zmęczona. Oczywiście najprościej by było rzucić wszystko w diabły ale to by zniszczyło cały efekt więc nie dam się, zaciskam zęby i cieszę się tym co już zrobiłam i walczę o jeszcze. Myślę, że jakoś to ogarnę, poprawie sobie to samopoczucie psychiczne. W końcu silna jestem :D
Buziaki :)

11 stycznia 2015 , Komentarze (6)

Cześć :)
Kończę dzisiaj moich kilka dni laby, no z małym wyjątkiem, wczoraj mi się chcialo poćwiczyć to zrobiłam krótką rozgrzewkę i pilates, dało to pól godziny lekkich ćwiczeń. Od jutra wracam już do stałej aktywności aczkolwiek będzie ona trochę zmodyfikowana. Pisałam Wam jak ćwiczę i u mnie takie częste treningi byly ok, zmęczenie dopadalo czasami i nie miałam  przeciwskazań by tak ćwiczyć. Rozmawialam o tym z moją lekarką i znajomą trenerką. I stwierdziły, że mogę tak ćwiczyć , o czym Wam wspomniałam ostatnio ale jednocześnie uświadomiły mi trochę i doradziły by robić inaczej. Więc uznałam, że mogę trochę zmodyfkować mój plan. Od jutra orbi będzie ale w poniedziałki, środy i piątki - rozgrzewka + 40 minut na orbim+ po tym krótkie rozciąganie, we wtorki i czwartki będzie tylko rozgrzewka i pilates a w weekendy będę odpoczywać, może jak mnie najdzie to coś tam poćwiczę też w soboty ale coś lekkiego to będzie, może specer długi. Ja ćwiczyłam codziennie tak myśląc najprościej, że im więcej ćwiczeń tym szybciej zgubię te kg. Początkowo one lecialy tak czy siak bo było co gubić. Teraz lekarka i trenerka powiedzialy mi, że więcej czasami nie znaczy wcale efektywniej i, że mogę ćwiczyć mniej a da to podobne rezulataty i dzięki temu nie będzie nie dopadało takie przemęczenie jak teraz mnie dopadło. Dopadało mnie czasami bo czasami ale jednak. Więc od jutra mniej orbiego,pilatesik + dietka no i zobaczę jak to się sprawdzi. Może faktycznie da takie same rezultaty i oszczędzi mi dłuższych pzerw na regenerację. Jeśli nie da to wrócę do orbiego codziennie - oczywiście to do momentu osiągnięcia wagi idealnej ;) Ale póki co od jutra mniej intensywnie i zobaczę co i jak. W ogóle to ważyłam się u lekarki i było 80 kg (tyle co i w święta, no wtedy było 80,5) co by znaczyło, że chwilowo stoję w miejscu. Ale to też tak już jest, lekarka mi doradziła uzbroić się w cierpliwość, robić swoje i się wagą nie przejmować ( może to i lepiej, że mi się popsuła i póki co nie mam nowej;)) Zgubilam już bardzo dużo i początkowo szło i leciało bo było z czego a końcówka może być najgorsza i wolniejsza. Ale spoko, przetrwam to i pomału a do celu :)
Buziaki :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.