Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

z irytacją za pan brat!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 25355
Komentarzy: 594
Założony: 9 lutego 2015
Ostatni wpis: 2 czerwca 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
violettone

kobieta, 35 lat,

164 cm, 56.60 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

24 kwietnia 2015 , Komentarze (6)

Ogólnie jednym słowem ma-sa-kra. Patrzę wczoraj na grafik a tu Pn,Wt, Śr, Czw do pracy! A pracuję od środy...czyli 9 dni pracy pod rząd...z tego 5 dni samej na zmianie, co oznacza, że będę miała sporo latania w tę i z powrotem :/

Jazda na rowerze do pracy mnie już powoli wykańcza. Prawe kolano wysiada, to nie dobrze, bo co z bieganiem????? Nigdy bym się nie spodziewała, że tak będzie brakować mi auta, Panie mechaniku prosimy szybciej wymieniać te opony i kończyć blacharkę, bo ja wyląduję gdzieś w Honolulu niedługo :P Lubię jeździć na rowerze, ale dziennie 22 km + sporo ruchu w pracy, może człowieka zmęczyć. Przede mną tyle dni pracy a ja już narzekam? To niezbyt dobrze... Mam nadzieję, że krótki majowy urlop w Polsce, pomoże mi trochę się zregenerować. 

Brak czasu dla siebie odbija się trochę na moim samopoczuciu i chęci do funkcjonowania. Nawet słońce nie potrafi cieszyć, skoro nie mam jak z pogody skorzystać. Przed pracą trzeba zrobić obiad, ogarnąć mieszkanie no i trochę się polenić co by w pracy mieć jakiekolwiek siły na cokolwiek. Najdziwniejszy jest fakt, że pomimo kryzysu wciąż staram się gotować kolorowo i nie byle jak. Nie wiem jak w ogóle to robię, bo sama czuję się i wyglądam jak zwłoki. A przez stres jaki mam w pracy, zaczęłam popalać papierosy...znowu i coraz częściej. Co się dzieję??!!

Urlop potrzebny od zaraz! Mam nadzieję, że kupno nowych bucików do biegania trochę mnie przywróci do pionu. Bo nadmiar pracy trochę mnie blokuje..dziś ponad 500 gości...więc będzie sporo pracy, sporo stresu i sporo biegania.Ech...

Na koniec coś fajnego, jedzenie i moje zmęczone stopy, które potrzebują odpoczynku i relaksu i ogarnięcia ;) 

Z chęcią bym sobie dłużej tak poleżała. Ale obowiązki wzywają..i 11 km rowerem do pracy też :P

łosoś z risotto (przepis z Kwestii Smaku, pyszności!)

ekspresowa polędwica wołowa ze szparagami (lokalnymi, mniam) po azjatycku.

Życzę miłego dnia i trzymajcie za mnie kciuki, abym wytrzymała do czwartku i nie padła gdzieś po drodze!

20 kwietnia 2015 , Komentarze (5)

Hej!

Powoli ogarniam cały ten bajzel jaki powstał w okół mojej małej przestrzeni.

Jeśli chodzi o wagę stoi w miejscu, trudno. Dobrze, że nie wzrasta bo przyznam, że ostatnio trochę poszalałam. W pracy ostatnio sporo konferencji co oznacza,że na kuchni powstaje sporo, sporo, sporooooooooooooooo ciasta. A w moim hotelu ciasta są robione przez hotelowych cukierników, trudno się oprzeć, szczególnie jak na stole ląduje sernik limonkowy z pistacjami (uwielbiam) i domowe ciasto francuskie z konfiturą z mango. Przez trzy dni w pracy ciągle widywałam te pyszności i muszę się przyznać, że trochę sobie pofolgowałam. Od dziś koniec, nie można tyle wcinać! Oczywiście wszystko dla ludzi, ale przez weekend wypiłam też trochę smakowego piwa i sporo słonych orzeszków. Niedobra jestem ;)

Ale jeśli chodzi o rower i pracę, przez pięć dni rowerem do pracy!

Wtorek:

11 km do pracy

8 km w pracy

2 km na dworzec kolejowy

Razem 21 km

Środa:

11 km do pracy

7,5 km w pracy

2 km na dworzec kolejowy

Razem 20,5 km 

Czwartek:

11 km do pracy

11 km w pracy

2 km na dworzec

Razem 24 km

Piątek

11 km do pracy

6 km w pracy

11 km do domu

Razem 28 km

Sobota:

11 km do pracy

8,5 km w pracy

11 km do domu

Razem 30,5 km

Czyli w ciągu pięciu dni zrobiłam ogólnie 124 km! Szaleństwo ;) W tamtym tygodniu przyznam się bez bicia, że w ogóle nie biegałam. Nie miałam kiedy...praca na drugą zmianę zawsze jest cięższa.

Ale dziś mam wolne i razem z moim ukochanym wieczorem wybieramy się na wspólny bieg! <3 <3 <3 Mamy zamiar przebiec jakieś 6-7 km, ale cieszę się, że będziemy biec razem :) Mój partner pracuje do 16.00 więc rozumiem go, że nie zamierza dreptać ze mną 10-12 km :) Ale sam fakt, że będziemy biegać razem jest dla mnie ważne. I w sumie romantyczne :D

A teraz moje drogie mam parę pytań! :)

W maju jadę do Polski. I zamierzam kupić sobie buty do biegania, bo moje już niestety się rozwalają. Macie jakieś sprawdzone modele? Oczywiście ja planuje iść do sklepu sportowego i prosić o pomoc personel, ale jestem ciekawa jak to u was :)

Moich radosnych wieści ciąg dalszy jeszcze!

W tym tygodniu auto będzie gotoweeeeeeeeeeeee! Jeszcze nie znam ceny za swoją głupotę, ale po moich ekscesach nie widać śladu. Panowie mechanicy ładnie ogarnęli autko, że nie widać, aby jakaś nieogarnięta kobieta postanowiła przytulić słup ;)

Także proszę was trzymajcie kciuki, aby rachunek mnie nie zabił! Trzeba myśleć pozytywnie :)

Na koniec trochę jedzenia:)

Polędwiczka wieprzowa z szynką długo dojrzewającą z puree selerowe + pieczarki na oliwie i szczypiorek dla koloru :)

Curry wegetariańskie według Jamiego Oliver'a.Polecam!

Sałatka śniadaniowa z pomidorkami, fetą, smażoną chudą szyneczką i pieczonymi szparagami z migdałami! Pyszności :)

Ziemniaki Hasselback. Tak to mój obiad, do tego zjadam sporo rzodkiewek i wypijam kefir lub maślankę :) W cieple dni lubię sobie od czasu do czasu tak zjeść:)

A teraz wracam do książki :)

Zaczęłam czytać "Cisza w Pradze"

Świeży zakup, dziś dopiero zaczynam przygodę z Panem Rudis ;)

Jeśli ktoś z was czyta podobne książki proszę o pomoc. Chcę kupić sobie książkę jak będę w PL i nie wiem którą. Proszę o pomoc:

https://840805.siukjm.asia/ksiazka/72349/dzisiaj-narys...

lub

https://840805.siukjm.asia/ksiazka/189750/ostatnie-roz...

lub

https://840805.siukjm.asia/ksiazka/248385/milion-malyc...

alboooo

https://840805.siukjm.asia/ksiazka/204312/guguly

Mam limit jednego, bo na pewno biorę jeszcze "Proces" Kafki ;)

Jeśli ktoś ma chęć, bo proszę o pomoc :)

Oczywiście z góry dziękuję i pozdrawiam.

:)

13 kwietnia 2015 , Komentarze (9)

Hej!

3 dni i 83 kilometry zrobione!

*Piątek, piąteczek piątunio:

-11 km na rowerze do pracy.

- 12,5 km w pracy przeszłam.

- 2 km na rowerze z powrotem na dworzec kolejowy (za ciemno i za późno na powrót rowerem)

Razem=25,5 km

*Sobota:

-11 km na rowerze do pracy.

-18 km w pracy przeszłam (miałam sporo pracy!)

- 2 km na rowerze z powrotem na dworzec

Razem= 31 km

*Niedziela:

- 11 km na rowerze do pracy (pędziłam jak szalona :D )

- 14 km w pracy podreptałam 

- 2 km na rowerze tradycyjnie na dworzec

Razem= 27 km

Szaleństwo :) Razem dokładnie 83,5 km! Szał, ciał. Dziś mam wolne i moje udo prosi mnie o dzień wolnego od aktywności. I tak zrobię, od jutra do soboty znowu rowerem do pracy. Nie mam wyjścia, auto w warsztacie :) Waga trochę poszła do góry, w sumie to nie wiem czemu, bo jeśli chodzi o aktywność fizyczną to raczej narzekać nie mogę :)

Liczę niedługo na spadek! 

Jeśli chodzi o siłownię, wciąż lipa. Totalny brak czasu. Jeszcze teraz jestem bez auta, a w  Niemczech to jak bez nogi...wszystko zajmuje mi więcej czasu. 

Na koniec wrzucam trochę żarcia :) 

pulpety z marynowaną dynią + sałatka grecka

sola ze szpinakiem i pieczone ziemniory

pieczony łosoś z pistacjami

fasolowy wegeburger z salsą z papryki, pomidora, cebuli i kukurydzy :)

Mniam!

Odpoczywam dalej

Pozdrawiam :)

9 kwietnia 2015 , Komentarze (15)

Hej!

Nareszcie udało mi się znaleźć czas dla siebie i znalazłam się w swojej strefie komfortu.

Zaczęła się ona wczoraj wieczorem i dziś ją kontynuuje. Jutro już do pracy, więc dziś zamierzam dalej się relaksować i spędzać czas po swojemu, bez pośpiechu, bez naprawiana pryszniców, przesuwania pralki, sortowania butelek i układania ciuchów :)

Czas dla mnie. Mimo wszystko jednak ciągle zauważam, że nawet w strefie komfortu, nie opuszcza mnie postawa człowieka zadaniowego. Taki typ już jestem. Wczoraj wieczór przeleżałam z książką, zieloną herbatą i płytą GusGus "Mexico".

Poranek zaczął się od śniadania. Swojskie wędliny, kanapki i pachnący pomidor z cebulą (uwielbiam, nic na to nie poradzę) + wielki kubeł kawy (też uwielbiam i też nic na to nie poradzę :D )

Po śniadaniu, trochę posurfowałam po necie, a kiedy wybiła godzina 9, przebrałam się i poszłam pobiegać. Lekki bieg, bo tylko 6 km. Ale było cudownie, słoneczko + chłodny wiaterek <3 Tak miało być. Lekkie wybieganko, aby się rozruszać, ale nie dobić ;) Pobiegłam sobie radośnie jakieś 2 km na boisko tam pobiegałam parę kółek i szczęśliwie pobiegłam do domu :)

Mam spory sentyment do tego boiska, tu zrobiłam swoje pierwsze biegowe kroki i tu po raz wylałam litry potu ;)

Po kąpieli, wybrałam się na małe zakupy, bo miałam ochotę na zielone jabłka :D Kupiłam 2 kg i jestem szczęśliwa. Będę je zjadać do lektury albo do serialu :)

Dziś zamierzam zjeść wrapy z krewetkami i sosem Aioli. Będę robić go sama po raz pierwszy! Ale mam 20 świeżych swojskich jaj i można szaleć :)

Dodatkowo nabyłam sukienkę na imprezkę mojego siostrzeńca. Jest w rozmiarze S! Happy ;)

Na co dzień preferuję styl sportowo- rockowy więc taka elegancja to dla mnie nowy rewir :) ale przyznam się,że czuję się bardzo dobrze, jak kobieta z klasą :D

Jutro już czas do pracy, weekend też w pracy. Niestety :) Jestem ciekawa ile km zrobię w ten weekend w pracy ;) Liczę na spory wynik ;)

Pozdrawiam :)

8 kwietnia 2015 , Komentarze (15)

Dosłownie!

Hej :)

Istny szał. Ciągle coś, ciężko jest mi nadążyć za samą sobą. Człowiek zadaniowy ;)

Jestem non stop w ruchu, razem z miesiącem kwiecień, spadło nam na głowę sporą spraw. Jak wiadomo po moim brawurowym cofaniu, auto wczoraj pojechało do warsztatu. Liczę na niezbyt wysokie koszty naprawy ;) Dodatkowo chcemy w maju pojechać do PL, bo chcę w końcu zobaczyć swojego siostrzeńca! A z wyjazdem do Polski liczą się również papierkowe sprawy,których nie znoszę ogarniać. Tracę sporo czasu na tym. 

W pracy również w związku ze świętami, sporo gości= sporo pracy. Wzięłam w niedzielę ze sobą krokomierz i wyszło mi,że w pracy przeszłam prawie 18 km! Szaleństwo! ;) Po co biegać? ;) Oczywiście bieganie wciąż za pan brat! Wczoraj był dzień wolny od pracy, więc znalazłam więcej czasu (ale nie tyle ile bym chciała) i wybrałam się na porządny wybieg :)

W Niemczech ścieżki rowerowo - spacerowe nie mają końca <3

rozczochrana, bo bez czapki- taka ładna pogoda :D

Przebiegłam z bananem na twarzy 12 km :) Niestety nogi chciały więcej, ale głowa przypominała, że w mieszkaniu czekają naczynia, obiad do zrobienia i sterta ciuchów bo posortowania! Wiosenne porządki czas zacząć! :/ Jeszcze w międzyczasie odwiedzam dentystę i naprawiłam prysznic! Tak ja! :D Denerwowało mnie to, że słuchawka od prysznica cieknie, kupiłam nową i samą wszystko ogarnęłam! ;) Jestem z siebie dumna ;)

Na sezon wiosenny postanowiłam odłożyć torebkę na bok i przemierzać ulice z plecakiem. Mam zamiar z auta przesiąść się na rower, żeby było aktywnie no i trochę zaoszczędzić na benzynie :D Z tej okazji kupiłam sobie miętowy, mały ale uroczy plecak :D

A jeśli chodzi o dietę i wagę jest na prawdę ok! Waga pokazuje już 56,9 :) Mimo tego, że w weekend byłam w Burger King :D Oczywiście wszystko jest dla ludzi, ale z głową i z umiarem. Wychodzi na to, że jak człowiek jest w ruchu no od czasu do czasu burger mu nie zaszkodzi. Ja żadnych wyrzutów sumienia nie mam, żyję się raz!

Odnośnie jedzenia, zakochałam się w bakłażanie faszerowanym makaronem w sosie paprykowo- pomidorowym!

Mój partner zasypał sobie bakłażana dodatkowo serem mozzarella i gorgonzolą. Ja zjadłam bez sera (wiadomo, trzeba go ograniczać). Ale było pyszne!

Na koniec, jeszcze ja. Zastanawiam się wciąż, czy waga 55 kg będzie wystarczająca. Nie chcę popadać ze skrajności w skrajność, ale ciągle mam jakieś wątpliwości. Dodam, że zaczęłam chodzić na siłownie, ale ostatnio krucho z tym czasem...

 w tle moje dzieło (stareee) przedstawiające mojego ukochanego hehe ;)

Pan brzuch sporo do poprawy! Mam nadzieję, że szał i brak czasu niedługo pójdą w niepamięć i będę miała więcej czasu na brzuch. Bo z biegania na rzecz ćwiczeń na pewno nie zrezygnuję ;) Chociaż po ostatnich 12 km, mam lekkie zakwasy na brzuchu..hmmm ;)

Uciekam dalej sortować ciuchy, książki i butelki po oliwach, które namiętnie zbieram ;)

PS. Liczę na to, że dziś znajdę czas na książkę i dobrą herbatę.

Pozdrawiam!

1 kwietnia 2015 , Komentarze (31)

Hej!

Dziś postanowiłam trochę skupić się (znowu) na jedzeniu :) Większość z nas to aktywne zapracowane kobiety, czy to mkniemy do pracy lub na uczelni lub gdziekolwiek indziej, nie zawsze mamy pomysł co zrobić sobie na wynos. Ja postanowiłam zebrać parę fotek, tego co ja zabieram ze sobą :)

Może kogoś zainspiruje? :) Czas zrobić sobie małe rozstanie z kanapkami :)

placki z cukinii (na zimno też są pycha np. z jogurtem naturalnym i szczypiorkiem)

pierogi pizzowe z warzywami :)

sałatka z pieczonymi ziemniakami i grillowanym łososiem (uwielbiam!)

Polędwiczki wieprzowe z sosem pomidorowo-czereśniowym + sałatka. Łatwo zabrać ze sobą :) Danie dobre zdecydowanie na ciepłe dni :)

kalafior, ziemniaki i groszek po indyjsku! na zimno też pyszne :) bardzo aromatyczne!

To na razie tyle :) Ja przyznam się, że ostatnio trochę się rozleniwiłam i pisząc ten post próbuję się zmotywować do zabierania posiłków na wynos. A z racji tego, że pracuję w hotelu posiłki zaczęłam jadać w pracy i szczerze jakoś tęsknię za swoimi specjałami, tylko gdzie ten czas??? ;) ech.. nie ma wymówek! 

Dziś ostatni dzień w pracy i trzy wolnego. Ktoś się wybiera biegać, jeśli nie będzie orkanu? ;) Ja! A jak będzie, mknę na siłownie! Dzień wolny bez aktywności, dniem straconym, Schluss!

;)

31 marca 2015 , Komentarze (14)

Po wczorajszym wpisie, chciałabym na początek podziękować wam wszystkim za słowa wsparcia! Na prawdę czuję się lepiej :) Dziś jadę do pracy autem- trzymajcie kciuki!

Wczoraj też miałam rozmowę z partnerem, co teraz? I na chwilę obecną planujemy po świętach oddać auto do warsztatu. Ja płacę za wszystko. Jeśli nie będę miała tyle, on dołoży a resztę oddam mu jak już zbiorę tyle ile trzeba. Wydaję mi się, że to dobry układ. Ja zniszczyłam- ja płacę. Nie ma zlituj, trzeba płacić za swoje błędy i tyle. Nie mam z tym żadnego problemu, nawet się cieszę, że on nie będzie do tyłu bo w końcu on nic złego nie zrobił. Chcę, żeby to auto jako tako wyglądało, bo w końcu on ciężko na nie pracował. 

Powiedział mi też, że każdemu mogło to się zdarzyć i najważniejsze jest teraz, abym nie zraziła się do jazdy autem. Nazwał mnie małym paskudnikiem :D

Zamierzam parkować na zewnątrz bo jest tam sporo miejsca i nie ma żadnych słupów :) Auto pojedzie sobie do warsztatu, a ja postanawiam być ostrożniejsza i dalej zmotywowana do jazdy!

PS. W ramach stresu, postanowiłam trochę sobie odpuścić i zeżarłam wieprzowinę w karmelu z ryżem (lepsze niż czekolada i lody). Było pyszne ale od dziś wracamy do normalności :D Ordnung muss sein!

30 marca 2015 , Komentarze (29)

Jestem po prostu fatalna. Fatalnym kierowcą. Wczoraj cofając przytuliłam słup, nadkole skasowane :( to już druga akcja, którą zrobiłam z autem przez dwa miesiące. Nie wiem jakim cudem mój facet ma do mnie cierpliwość. Marzył o fajnym aucie, a ja nie potrafię go ogarnąć :/ Zniszczyłam go :( Mam tylko prawko 5 msc., ale to jest dołujące. Wiem, że nie mogę przestać jeździć, bo wtedy będzie jeszcze gorzej. Ale głupio mi strasznie... Musimy teraz coś wymyślić, co zrobić. Mój facet nie chce go robić, bo uważa, że znowu coś odwalę. Ale ja wiem, że on nie chce jeździć takim brzydkim autem. Powiedziałam mu, że ja za wszystko zapłacę, ale on jakoś kręci nosem. Proponowałam mu też, że zrobimy to auto i ja go wezmę i będę go spłacać, a on weźmie nowe auto, do którego ja nie będę mieć wstęp. Całą noc nie spałam... Odechciało mi się wszystkiego :/

Jestem mi głupio i czuję mega wstyd. Dół....to nie będzie fajny dzień ani tydzień.

25 marca 2015 , Komentarze (12)

Waga stoi w miejscu 57,5, w sumie do osiągnięcia celu zostało 2,5 kg. Mało. Ale patrzę na swój brzuch i wiem, że zbliża się nowy cel. Cel pracy nad brzuchem a jest nad czym pracować. Nie wiem tylko czy dalej zrzucać czy już tylko ćwiczyć. Według mnie ćwiczyć. Zamierzam ćwiczyć brzuch 3x w tygodniu i zobaczymy co będzie się dziać. Chciałabym spokojnie szlajać się po plaży bez stresu ;) choć obiektywnie patrząc, mój brzuch nie jest aż tak tragiczny prawda? czy tylko sobie dopowiadam :D

Planuję podciągać się na drążku 20 x

Robić rowerek 20-30x

Brzuszki na piłce 20 x

Plank wiadomo ;)

I jeszcze muszę znaleźć ze dwa lub trzy ćwiczenia :) będę relacjonować jak będą jakieś postępy! A będą! Bo w to wierzę :)

24 marca 2015 , Komentarze (16)

Wtorek!

Ostatni dzień lenistwa, jutro czas do pracy! :) Lenistwo było takie, że zrobiłam sporo w mieszkaniu a dodatkowo wykorzystałam też czas na bieganie (znowu! yaaay).

Dziś pogoda była 100x lepsza. Słońce i jeszcze raz słońce. Byłabym głupia gdybym tego nie wykorzystała. Wybiegane było 11 km :) Końcówka trochę ciężka, nogi ciężkie, ale walczyłam :) Satysfakcja 100% i teraz regeneracja :) 

Dzień zaczęłam od nocnej owsianki

Potem pranie, zmywanie i zakupy :D

A potem bieganie!

radocha na maksa :) ale moje nogi proszą mnie teraz o relaks :)

po bieganiu zrobiłam obiadek :)

zupa curry z ziemniakami, szpinakiem i groszkiem! pikantna!

Na ostatnich szalonych zakupach udało mi się kupić stanik sportowy w New Yorker za 1 euro. Jakaś totalna wyprzedaż :D

Przebiegłam w tym staniku na razie 21 km, ale na chwilę obecną mogę stwierdzić, że jest wygodny :) w sumie za taką cenę nie mogę się spodziewać nie wiadomo czego :D ogólnie jestem zadowolona, nie uciskał mnie a ramiączka się trzymały, więc chyba jest ok :)

Resztę wtorku zamierzam poświęcić ukochanemu, jakiś serial albo film :) ogólnie relaks :)

Miłego wieczoru!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.