Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Annabelle84

kobieta, 40 lat, Nowa Sól

164 cm, 100.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 lutego 2016 , Komentarze (6)

Dzisiaj kolejny zwykły dzień. Cały czas czekam na telefon z wezwaniem do pracy. Korzystając z czasu zabrałam się za wyrzucanie starych gazet. Kiedyś często kupowałam "Super linię" z nadzieję, że schudnę. Niestety na czytaniu się kończyło i odłożeniu gazetki na stos innych, ale coś nie pozwalało mi ich wyrzucić. Jednak teraz z racji wprowadzania minimalizmu w życiu pozbywam się zbędnych rzeczy i padło również na gazetki. Przejrzałam je i wycięłam interesujące mnie przepisy (pamiętam, że niektóre były naprawdę fajne) i zamierzam teraz do nich sięgnąć. Rano poszłam do Biedronki zrobić zakupy. Zabawne, że kiedyś najchętniej odwiedzałam dział ze słodyczami, chipsami i pieczywem, a teraz najczęściej jestem w dziale kasz, ryżów, nabiału, owoców i warzyw. Szkoda, że w mojej mieścinie tak mało jest większych sklepów, bo czasem zakupy dają po kieszeni, ale przynajmniej wydaję je na coś lepszego niż słodycze.

                      Śniadanie                                                        II śniadanie                         Obiad                                                             Kolacja

No i przed chwilą stało się to czego się obawiałam...po raz kolejny złamano mi serce(szloch)Chcę czekolady!!!

18 lutego 2016 , Komentarze (3)

Jak to miło wiedzieć, że gdzieś tam jest ktoś, kto Ci dobrze życzy, kto zna, rozumie Twoje problemy i wierzy w Ciebie. Od razu pojawia się uczucie, że nie chcesz zawieść tej osoby i mimo wszelkich pojawiających się trudności zrobisz wszystko, by osiągnąć swój cel, by być z siebie dumnym i sprawić, by wiara innych w Ciebie nie poszła na marne. Dziękuję Wam! :)

Dzisiaj dzień prawie idealny. Jedynym grzechem była mały niewinny piernik w czekoladzie w ramach II śniadania jako towarzysz jabłka. Wyciągnęłam też swój stary stepper. Mam nadzieję, że nie będzie się znów kurzył. Oprócz tego szukam jakichś fajnych ćwiczeń na piłce. Myślałam, że łatwo będzie ćwiczyć, ale wbrew pozorom nie jest tak łatwo utrzymać na niej równowagę przy niektórych ćwiczeniach. Mimo to podoba mi się ćwiczenie na niej. A tymczasem wsiadam na rowerek popedałować. 

                       Śniadanie                                                        Obiad

   

                      Podwieczorek                                                  Kolacja

 

17 lutego 2016 , Komentarze (30)

Będąc na zakupach postanowiłam sobie zrobić zdjęcie w przymierzalni. Pomyślałam - duże lustro, będzie dobrze widać wszystko jak naprawdę wyglądam, może to mnie zmotywuje, bo ostatnio z tym kiepsko. Jak postanowiłam, tak zrobiłam. No i oto co pokazało lustro. Wiedziałam, że jest kiepsko, ale patrząc na siebie w ubraniu aż tak tego nie widać. Teraz wiem, dlaczego tak bardzo nie cierpię kupowania ciuchów:) i przynajmniej mam punkt odniesienia do porównania. Czasem widocznie trzeba ujrzeć siebie z innej perspektywy i się przerazić, by coś zacząć robić z sobą. 

15 lutego 2016 , Komentarze (4)

Od środy do niedzieli byłam z wizytą u brata. Trochę mu się przytyło w ostatnich latach i waży już ponad 100kg i razem z żoną postanowili się odchudzić, ale widzę, że podchodzą do tego ciut inaczej niż ja. Mają zamiar głównie skupić się na ćwiczeniach, ale w diecie już nie bardzo próbują coś robić, oprócz ograniczania słodyczy. Nadal jedzą o różnych porach, mało warzyw, owoców, kasz, smażą na tłuszczu, jedzą białe pieczywo, niewiele piją. Ogólnie te 5 dni jedzeniowo nie mogę zaliczyć do udanych. Zrobiłam bratu owsiankę, bo jakoś nigdy nie jadł i nawet mu zasmakowało, zobaczymy czy będzie mu się chciało robić. Również pod względem ćwiczeń było kiepsko. Mają małe mieszkanie i do tego zawalone rzeczami i zabawkami synka. Jedynie co, to spacerowałam. Ale na szczęście już wróciłam do siebie, do swojego harmonogramu posiłków i próbuję dalej. W tym celu kupiłam dziś w Biedronce skakankę i  piłkę do ćwiczeń. Spróbowałam u brata i bardzo mi się spodobało ćwiczenie na niej. Przeraża mnie myśl, że wiosna coraz bliżej, a z nią okoliczności, w czasie których chciałabym dobrze wyglądać. Także spinam pośladki i idę nadmuchać piłkę :)

9 lutego 2016 , Komentarze (11)

Dzisiaj kiepski dzień. Rano znowu owsianka, tym razem kakaowa z gruszką, kandyzowanymi owocami i wiórkami kokosowymi.

Potem wizyta w urzędzie pracy, a następnie kawa u koleżanki, na szczęście bez słodkiego. Zaliczyłam również fryzjera, trochę mi tam zleciało i zamiast drugiego śniadania wleciał batonik, które swoją drogą uwielbiam.

Wczoraj doszły mnie słuchy, że szykuje się praca w moim zawodzie.Mając nóż na gardle poszłam i ją dostałam, więc teoretycznie powinnam się cieszyć. Ale gdyby nie to, że nie mam innego wyjścia nie wzięłabym jej. Mam w niej już doświadczenie i wiem, że będzie mnie kosztowała sporo nerwów, co pewnie odbije się na wadze i nie tylko. Na razie to 4 miesiące, więc daje sobie ostatnią szansę, by sprawdzić, czy może faktycznie jestem do niej "powołana", skoro wraca do mnie jak bumerang. Jeżeli dojdę do wniosku, że jednak nie to zmieniam branżę. Na obiad zjadłam makaron z pesto biedronkowym, ogólnie dobre w smaku, ale za dużo w nim oleju.

Wieczorem znowu w domu stres, więc zamiast normalnej kolacji znów niezdrowo, ale przynajmniej pojeździłam na rowerze.

Ogólnie tragedia. Tak to ja za Chiny nie schudnę. Jutro zaczynamy post, brat i bratowa też się planują odchudzać, więc może razem damy radę. Jadę do nich na kilka dni, zobaczymy jak tam będzie z jedzeniem.

8 lutego 2016 , Komentarze (2)

Po wczorajszej wpadce dzisiaj lepiej. Na śniadanie owsianka z gruszką i siemieniem lnianym. Bardzo polubiłam owsianki, bo trzymają dosyć długo. II śniadania nie było, bo wypadła mi pewna sprawa. Obiad był identyczny jak wczoraj czyli gołąbki z sosem pomidorowym. Na podwieczorek zrobiłam sobie koktajl z banana i gruszki, do tego mandarynka. W międzyczasie zachciało mi się czegoś słodkiego, ale jeden daktyl załatwił sprawę. W lodówce została mi kasza sprzed kilku obiadów, więc podgrzałam ją sobie z mlekiem i dodałam jabłko z cynamonem na kolację. Wpadła też kanapka z źółtym serem i ketchupem. Wiem, że mogłam sobie ją odpuścić, ale lubię, trudno. Niestety nadal jestem głodna, ale zapijam głód zieloną herbatką.Także grzechów słodyczowych nie ma, choć znów miałam nerwy związane z pracą. Dlaczego praca, której nienawidzę, która wykańcza mnie i od której chce jak najdalej uciec, ciągle mnie prześladuje i do mnie wraca? Tak mnie to wkurzyło, ale tym razem jednak wsiadłam na rower i wyżyłam swoją złość na nim. Nie wiem ile przejechałam, ani ile kalorii spaliłam, bo licznik jest zepsuty, ale 50 minut zleciało. Także ogólnie dzień zaliczam do pozytywnych.

7 lutego 2016 , Komentarze (12)

I znów to zrobiłam. Znów stres w domu, więc co robię? Sięgam po sprawdzony sposób ukojenia nerwów - słodycze. Śniadanie jak zwykle w niedziele późne, ale byłam dobrej myśli, że dzień będzie udany pod względem jedzenia. Zjadłam serek wiejski i kanapki z miodem.

Następnie w planach była owsianka, ale gdy mój mózg zobaczył na stole pączki, całkiem o niej zapomniał. No i wyłączywszy myślenie zjadłam dwa.Powiedziałam sobie pojeżdżę na rowerku - spale trochę, będzie ok. Obiad wg planu - gołąbki z sosem pomidorowym.

Po obiedzie nastąpił ciąg dalszy kłótni porannych w domu i zamiast w inny sposób rozładować napięcie wybrałam to ,co działało najszybciej.

Zamiast zatrzymać się na jednym pasku to zjadłam obie i w ogóle mnie nie zemdliło. Obie były niedobre. Nigdy więcej wedlowskich czekolad! I jedno wiem na pewno - nie mogę mieć w domu słodyczy. Pojeżdżę na rowerze, może choć w niewielkim stopniu zminimalizuję skutki swojej głupoty. I tak od poniedziałku znowu spróbuję.

6 lutego 2016 , Komentarze (14)

Zabierając się za odchudzanie zadałam sobie jedno pytanie - dlaczego w ogóle przytyłam? Już będąc dzieckiem byłam większa, idąc do komunii nie było na mnie sukienki. Byłam wyższa niż inne dziewczyny, więc wszystkie były za małe. Moja cała rodzina nie należy do chudzielców, więc poniekąd miałam to w genach. Ale lubiłam sport,miałam dużo ruchu, więc nie było tak źle. Wszystko zmieniło się, gdy wujek zaczął nam przywozić masę słodyczy z Niemiec. Upodobałam sobie szczególnie czekolady, potrafiłam zjeść całą sama i nie mieć z tego powodu wyrzutów. Innymi słodyczami również nie gardziłam. Do tego moja babcia potrafiła wspaniale piec i nas tym rozpieszczała. Już wtedy słyszałam pod swoim adresem epitety typu "słoń", "salceson". Bolało, ale nic nie robiłam by to zmienić. Idąc do liceum dojeżdżałam do szkoły, wracałam późno, więc gdy w międzyczasie dopadał mnie głód, kupowałam w sklepie bułkę, batonika i sok. Po powrocie późny obiad, ze zmęczenia nie miałam ochoty na jakikolwiek ruch, a do tego nauka do późnych godzin. Poza tym nie czułam się dobrze w tej szkole, szkolny stres zajadałam. Cieszyłam się, gdy z niej wyszłam, niestety już z dodatkowymi kilogramami. W międzyczasie zachorowałam na PCOS, lekarze mówili, że muszę schudnąć, ale nie bardzo potrafiłam się do tego zebrać i tak sobie tyłam. Miałam nadzieję, że na studiach coś się zmieni, ale niestety. Znów masa nauki, zmęczenie, brak ruchu no i jedzenie słodyczy, fast foodów itp zrobiło swoje. W tym czasie nasilił się mój hirsutyzm, co mnie załamało. Doszłam do wniosku, że jaki jest sens się odchudzać, skoro i tak nigdy już nie będę czuć się w pełni kobietą. No i lawina poszła. Masę pieniędzy wydałam na śmieciowe jedzenie, miałam gdzieś dbanie o siebie. Tylko jedzenie mnie cieszyło. Gdy dobiłam do 96 kg, przeraziłam się, że już niewiele mi brakuje do 100 kg. Czułam się tak źle, że nabawiłam się depresji i fobii społecznej, która towarzyszy mi częściowo do tej pory. Do tego utrata pracy sprawiła, że straciłam rok z życia. Paradoksem jest fakt, że przez ten rok schudłam prawie 10 kg bez specjalnej diety czy zwiększonej ilości ruchu. Przez ten czas czytałam trochę o odchudzaniu i teraz próbuję tę wiedzę wdrażać w życie. Nie chcę już nigdy wrócić do wagi 96 kg. Pozbyłam się tych 10 kg, ale nadal czuję się źle w swoim ciele, szybko się męczę, jestem mniej sprawna, o kupowaniu fajnych ubrań nie wspomnę. Przyszedł moment, że miałam dość i wiedziałam, że albo coś zmienię, albo do końca życia będę grubą, nieszczęśliwą babą opychającą się słodyczami. I najwyraźniej dorosłam do tego, by coś z sobą zrobić. Tak wiele straciłam przez ten czas bycia grubą, że teraz mam motywację by się zmienić, by odzyskać kontrolę nad swoim życiem. Troszkę długi ten wpis, ale przynajmniej wyrzuciłam to z siebie...

5 lutego 2016 , Komentarze (2)

Witajcie!

Miało być tak pięknie, a wyszło jak zwykle. Początek roku był udany, ale późniejsze zawirowania życiowe wszystko zepsuły. Znów wróciłam do starych przyzwyczajeń i odbiło się to na wadze. Nie wiem ile ważę, jutro sprawdzę. Zrobiłam sobie też zdjęcia do porównania i nie był to przyjemny widok, ale wiem, że CHCĘ to zmienić. Jeśli chodzi o jedzenie, to nie jest źle, jedynie nadal nie potrafię przestać sięgać po słodycze, one mnie gubią. Z ruchem już gorzej. Czasem pojeżdżę na rowerze stacjonarnym, porobię brzuszki. ale to za mało, bym czuła się dobrze w swojej skórze. Także ponownie biorę się do pracy. 

12 grudnia 2015 , Komentarze (4)

Dziś sobota, a więc dzień ważenia. Podejrzewałam, że szału nie będzie, a tu proszę -waga na dziś to 85,6. Nie wiem jakim cudem, ale jest, sprawdzałam trzy razy. Sobota minęła mi na sprzątaniu, a popołudniu poszperałam w internecie za nagraniami do moich starych podręczników od angielskiego, bo naszło mnie coś, by do niego powrócić (pierwsze postanowienie noworoczne). Pod względem jedzeniowym znowu oparłam się ciastu. Uwielbiam sobotnie poranki, bo mogę zjeść normalne śniadanie w spokoju, co w tygodniu nigdy się nie udaje. Jako że kawy w ogóle nie piję, często robię sobie w zastępstwie inkę, dzisiaj doprawioną przyprawą do piernika i kardamonem. Na obiad znowu fasolka po bretońsku, ale tym razem dodałam kuskus i gotowaną kapustę. Wyszło pyszne. Wieczorem miałam smak na oliwki, więc wylądowały na kanapce, jednak zdecydowanie wolę czarne. Teraz idę poćwiczyć,a wieczorem zabiegi w domowym spa. A Wam miłego wieczoru życzę.

Śniadanie                                                          Śniadanie II

        

Obiad                                                               Podwieczorek

         

Kolacja

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.