Maciuś skończył 4 tygodnie
A w przyszłym tygodniu skończy miesąc...ależ to zleciało. Niestety nie bajecznie... bo byliśmy 10 dni w szpitalu.:( Dostał gorączki 38,5 i dostaliśmy skierowanie do szpitala. Okazało się, że ma zakażenie dróg moczowych. Na szczęście już jest wyleczony, ale po skończeniu 3 miesięcy musimy jechać na rentgen, żeby wykluczyć rekfluks, czyli cofanie się moczu. Przeżyłam koszmar w pierwszych dniach... Potem to była męczarnia siedzieć w izolatce tylko z Maćkiem bez kontaktu ze światem... I patrzeć jak się męczy przy każdym pobieraniu krwi, zakładaniu wenflonu....:( Bo jako, że moje dziecię jest bardzo kudłate, w główce wenflonu nie mogło mieć. A ciężko było znaleźć u niego odpowiednią żyłę....:( Mój biedaczek. Dobrze, że już jesteśmy w domu. A wszystko się zaczęło w naszą rocznicę ślubu..... Za rok odbijemy ją sobie podwójnie.....
16.08.2008
Tego dnia dwupak się rozpakował.:)
Jajko niespodzianka, okazało się być chłopcem.:) Maciuś ważył 4600g i mierzył 60cm. Był sensacją na oddziale, tym bardziej, że urodził się naturalnie. Wszystkie położne i lekarze się dziwili. A kto to wiedział, że to taki gigant...;) Cały poród od odejścia wód w domu trwał 8godzin. Więc całkiem krótko. Byłoby jeszcze krócej, gdyby synek nie szedł na świat na supermena z rączką do przodu koło główki i to go blokowało. Skończyło się na tym, że jedna położna wyciskała mi go z brzucha. Ale mam to już za sobą. Wczoraj skończył dwa tygodnie. Czekam jak zaskoczy, że w nocy to by się przydało spać. Jest grzeczny. Ale momentami nocą daje w kość, bo jemu do spania daleko po jedzeniu.
Popiszę więcej, jak będzie czas, albo jak ząłożymy wreszcie net, bo teraz u rodziców, to na szybko, póki mały śpi.:)
Teraz on dyryguje w naszym domu.
A mój mąż jest najwspanialszym facetem na świecie.....:*
6 dni do terminu...
I dalej nic. Żebym tylko nie musiała iść na wywołanie. Mam jakieś takie bóle miesiączkowe, wyłazi ze mnie galaretowata wydzielina i nic... A ja mam powoli dosyć.
Ludzie to się na mnie patrzą, jakbym była jakimś ufoludkiem....
Chce mieć już ten szpital i to wszystko za sobą.
18:50
Mój tata ma najprawdopodobniej chłoniaka....:( W poniedziałek pobranie wycinka....
9 dni do terminu...
Zbałamuciłam w nocy mężulka, to kto wie...;) On się "boi", że coś przyspieszyliśmy i stanie się dzisiaj... Ale czy ja wiem... Może trochę bardziej napiera i boli, ale równie dobrze może to być skutkiem nocnej gimnastyki.;)
Dalej czekamy.
Nasiliły się bóle w bole brzucha i łona, ale dalej nic się nie dzieje więcej. Właściwie to tak nie wyczekuję. Do terminu zostało nam 11 dni. W poniedziałek wyniki wymazu, więc jeszcze może troszkę poczekać. Najwyżej więcej pospaceruję po poniedziałku, albo pofiglujemy trochę z mężulkiem.;)
Dzisiaj jedziemy kupić lampę do pokoiku maleństwa. Oczywiście, sponsoruje babcia...Zginęlibyśmy bez tych moich kochanych rodziców....
Cóż... No to czekamy jeszcze...;)
Nie, jeszcze nie urodziłam.:)
Jakoś ostatnio nie było czasu posiedzieć na necie, bo jest moja bratowa z synkiem a Kubuś jest tak rozkoszny, że szkoda się od niego odrywać.:) Moje będzie takie dopiero w lutym...:)
Byłam u pani doktor i powiedziała mi to, co ja już doskonale wiem sama (i chyba wszyscy w moim otoczeniu), że już niedługo...
Dzisiaj na spacerze miałam jakieś takie dziwne skurcze w środku, jakby mi się szyjka skracała. Niech poczeka dzidzia do przyszłego tygodnia, bo w poniedziałek odbieram wyniki wymazu bakteriologicznego, a są mi potrzebne do porodu w wodzie.:)
Tak je proszę, żeby jeszcze poczekało te kilka dni, mimo, że mi ciężko...
Jakoś mi się wydaje, że to będzie przyszły tydzień...Się okaże....
Przynajmniej mój bracik i bratowa od razu by je zobaczyli, bo będą do końca przyszłego tygodnia.:)
Fajnie będzie, jak nasza dzidzia podrośnie i będzie się bawiła razem z Kubusiem.:)
Pozdrawiam Was serdecznie i cmokam wszystkie maluszki.:)
I mamy sierpień.
Do terminu z miesiączki zostało 19 dni. Ale jakoś nam się wszystkim wydaje,że może to być w przyszłym tygodniu. Się zobaczy, bo z tymi przeczuciami to różnie bywa.
Mamy już wózeczek.:) Wczoraj moi rodzice zrobili nam niespodziankę i kupili wnusi/owi pojazd.:) Taki głęboko-spacerowy Baby Merc... No tak, rodzice starym punciakiem, a maluszek mercem...Hehehe...;D
Dzisiaj przyjechał mój kochany brataneczek, to się nim muszę nacieszyć.:)
Zmykam do małego gadułki.:)
Udanego weekendu kochane.:)
I tak zaczęliśmy 38. tydzień...
Teraz to już wszyscy czekają w pogotowiu, kiedy się coś zacznie. A ja się czuję, jakby miało się zacząć już za niedługo.
Troszkę czopu(chyba) mi odeszło. Czuję już spory ucisk na dole i zaczęłam produkować mleko;) Co widać rano na brodawkach.Hehe... Mleczny dystrybutor...:)
Może w przyszłym tygodniu maluch się pojawi na świecie... Dziwne, ale jakoś nie chciałabym, żeby stało się to już teraz... Jakieś przeczucie???
Tymczasem w czwartek chyba damy zaliczkę na wózek. Babcia(czyli moja maminka), zaproponowała, żebyśmy pojechali zobaczyć wózek. Wstępnie mam upatrzony, tylko Sebastian nie widział i trzeba zdecydować się na kolor.
A wczoraj byliśmy wieczorkiem nad wodą na Pogorii i spotkaliśmy Agusię3r.:) A że nie widziałyśmy się już hohoho... to obie pół godziny chyba zastanawiałyśmy się, czy to my, czy nie my...;)
Tak fajnie było w cieniu... Może jeszcze w czwartek wyskoczymy na troszkę. Sebastian się popluska, a ja posiedzę w cieniu. Zawsze to chłodniej niż w domu, bo cały czas nam świeci słońce w okna i jest okropny zaduch. Się zobaczy...:)
Miłego tygodnia kobietki.:)
Kochane dziewczynki...
Ledwo co chodzę i ciężko mi się pogodzić z tym, że na spacer to mogę iść, ale góra 30-to minutowy.:(
Okazało się, że musimy jednak kupić wózek. Na szczęście dziadki nas trochę poratują i w tym temacie( ach Ci moi kochani rodzice...). Nawet dzisiaj byliśmy w sklepie z wózkami, bo mama dokupywała materacyk dla Kubka do łóżeczka turystycznego i upatrzyłyśmy takie dwa, całkiem fajne na paskach. Tyle, że uniwersalne, a nie te co mają osobno spacerówkę, a osobno gondolę. Ale to nic. Czy to ważne? I tak za kilka miesięcy dzidziuś będzie jeździł spacerówką, bo z gondoli wyrośnie.;)
Wygrałam też na allegro fotelik z bazą.:) Będzie nam łatwiej pakować maleństwo do tyłu, bo autko mamy trzydrzwiowe. Ciekawe kiedy mi przyjdzie...
Wczoraj na spacerku w Black Red White stwardniał mi brzuch i zaczął tak rwać, ale powyżej pępka. Chwilę odpoczęłam(dobrze, że to sklep meblowy i było gdzie usiąść;)) i przeszło. Tak się właściwie zastanawiam...jak się odczuwa skurcze???
Ciągle tylko patrzę w kalendarz. Dzisiaj zaczęliśmy 37 tydzień. Ale lepiej niech siedzi w brzuszku jeszcze ze dwa tygodnie. A może przenoszę... 4. sierpnia mam wizytę u lekarza, to zobaczymy co mi powie.
Pozdrowionka i buziaki dla nowo narodzonych maleństw.:*
Zaczyna się powoli odliczanie...
Dziś zaczęliśmy 36 tydzień. Czyli generalnie za dwa tygodnie ciąże będzie już donoszona. Szczerze wątpię, żeby miało się tak wcześnie urodzić, ale początek sierpnia jest jak najbardziej możliwy.
Główka jest już nisko ułożona. Usg wprawdzie nie miałam, ale pani doktor wymacała.;)
Dostałam globulki na infekcję, po czym okazało się, że wywołują skutki uboczne w postaci swędzenia..."Ekstra"... Pomijam fakt, że kosztowały 50zł.:/
Heh.... Muszę jutro iść do internistki, może coś mi da innego, bo ginekolog poszła na urlop, a następna wizyta dopiero 4. sierpnia.
Pokoik wystrojony, ubranka powkładane do komódki.:) Jeszcze tylko ubrać łóżeczko. Ale na razie i tak nie mam pościeli. Tylko prześcieradełko. Po co ma się na razie kurzyć.
Ciężko mi wstawać z łóżka, człapię powoli jak żółw i to mnie drażni, bo zawsze szybko chodziłam, a jak trochę przyśpieszę, to zaraz boli mnie brzuch na dole.
Znajome vitalijki już w większości urodziły. Teraz ja będę czekała i się denerwowała.;)