- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Znajomi (3)
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 2983 |
Komentarzy: | 22 |
Założony: | 4 stycznia 2015 |
Ostatni wpis: | 13 lutego 2015 |
Postępy w odchudzaniu
Historia wagi
Moja aktywność - spaliłam -655 kcal
Moja aktywność - spaliłam 179 kcal
Moja aktywność - spaliłam 256 kcal
Niestety sesja, praca i zdrowie zjadło mnie przez ostatnie dwa tygodnie. Jestem zła, że nie znalazłam czasu na ćwiczenia. Ale wracam. Chyba zbyt wiele chciałam na raz ćwiczyć. Wybiorę sobie jedno wyzwanie ćwiczeniowe i skupie się na nim, a później ewentualnie po lutym (bo wtedy mi odejdzie jeden obowiązek, który zajmuje teraz dużo czasu) dobiorę sobie coś jeszcze.
Dzisiaj znalazłam coś takiego:
Ktoś robił? Działa? Ja właśnie zaczęłam no ido tego Ewka, ale dzisiaj dałam rady tylko 15 minut - żenada...
W tym tygodniu zjadły mnie obowiązki z pracy i uczelni. Praktycznie nie było mnie w domu, więc bardzo mało ćwiczyłam. Jednak ku mojej uciesze waga troszkę spadła, ale pomiary zaplanowałam na jutro :)
Jakieś wnioski z tego tygodnia? Hmm... Za dużo kobieto chcesz zrobić! Ale taka jestem. Chce i działam, więc nic dziwnego, że nie mam czasu. Mimo że skalpel ćwiczyłam tylko dwa razy od poniedziałku, to zwracałam więcej uwagi na chodzenie. Starałam się chodzić ciągle kiedy mogłam. Żeby zrekompensować brak ćwiczęń.
Mam nadzieje, że Wam w tym tygodniu poszło lepiej. Pozdrawiam!
Wsparcie wspaniała rzecz / dzień 10
Muszę Wam powiedzieć, że jak ma się dobre wsparcie, to wszystko można zrobić. Początkowo nie powiedziałam swojemu Lubemu, że działam nad wagą, ale później jakoś w rozmowie wyszło. I wiecie co? Teraz mi pomaga jak może. Dopinguje w czasie ćwiczeń (co mnie w tym momencie denerwuje, ale po fakcie cieszy), pomaga robić brzuszki, unika kupowania słodyczy i rozmawia o zadaniach. To bardzo miłe, że można mieć taką osobę przy sobie. Ciesze się, że wie, jak ważne jest to dla mnie i że chce ze mną działać. Ostatnio nawet zaczął ze mną ćwiczyć.
Drugą "osobą", która dopinguje mnie w ćwiczeniach to... kot - długowłosy, rudy kanapowiec, który tylko czeka na odpowiednie moment, żeby znaleźć sobie głaskacza. Ja się gimnastykuje, podnosze nogę do góry, a on pod tą nogę i się sam nią głaszcze. Albo dzisiaj podczas robienia ćwiczeń w pozycji na kolanach i rękach, umyślił sobie, że najlepsze miejsce do leżenia to moje plecy. Leniwiec jeden. Ale dzięki temu umilił mi czas ćwiczeń.
Aktywność:
Jadłospis:
Przed chwilą stanęłam na wadze. No i jest! 1,5 kg mniej! Jestem z siebie zadowolona, tym bardziej, że już dawno nie widziałam niższej wagi.
Akurat na uczelni zaczyna się ciężki okres. Studia, praca, pisanie licencjatu, angielski i do tego jeszcze wiele innych rzeczy. Zaczynam się obawiać, czy dam z tym wszystkim rady. Wczoraj nie ćwiczyłam, bo od rana do nocy poza domem. Jeść jadłam dość mało, ale była w KFC, co prawda na jednym małym tweście, no ale byłam. Następnym razem muszę bardziej przemyśleć kwestie żywieniowe, jak mnie nie ma cały dzień w domu, żeby uniknąć właśnie takich sytuacji.
Aktywność 7 dzień / 8 dzień
A Wy bierzecie sobie jakieś dania z domu? Ja to zazwyczaj biorę kanapki dwie i jabłko. Ale ciężko, żeby to starczyło od 9 do 22:30. Więc szukam sposobu, żeby to jakoś logicznie rozwiązać i nie psuć diety.
Mój mały sukces:
Pośladki i uda, to pewnie dlatego, że one ciągle pracują, więc mięśnie cisną, a mam nadziej tłuszczyk się spala. Z brzucha jestem zadowolona i chce jeszcze więcej zrzucić. Narazie wagi nie mam, bo mi się baterie skończyły w wadze, więc dopiero w poniedziałek je kupię.
Jest kilka rzeczy, z którym muszą zrezygnować, jeśli chce osiągnąć swój cel. Już teraz widzę, co mi przeszkadza, a co nie robi na mnie wrażenia. Co najważniejsze, nie czuje głodu, bo jem regularnie tylko staram się utrzymać małe porcje. Ale teraz idźmy po kolei.
1. Nie kupować mentosów!
Nigdy nie potrafię się powstrzymać. Zjadam całe opakowanie naraz. Nie umiem zjeść trzech i reszty zostawić. Jak małe dziecko się zachowuje. No ale dlatego właśnie rezygnuje z ich kupowania.
2. Jedzenia wieczorem
Raczej późno się kładę spać. Czasami wracam do domu dopiero na 22:30, więc wtedy dopiero jadam kolację. Jednak teraz trzeba będzie to zmienić i nie jeść już o tej godzinie.
3. Podjadania słodyczy
To co lubię najbardziej :P Lubię jeść słodkości, szczególnie domowej roboty. Ale teraz są dopuszczony tylko zaplanowane, a nie te przypadkowo złapane ze stołu.
4. Czekolada to mój wróg!
Też tak macie, że jak zjecie jedną kostkę, to nie możecie się powstrzymać, żeby nie zjeść kolejnej? I tak aż do końca tabliczki. Moja zmora. Dlatego koniec z czekoladą. Jak ktoś poczęstuje – okey, sama nie kupuje.
5. Pod sam korek!
Do tej pory swoje ulubione dania jadłam tyle ile mogłam. Nie potrafię sobie odmówić pierogów ruskich, ale na przykład dzisiaj miałam okazję się zmierzyć z tym. Pyszne pierogi ruskie... mmm... ale zjadłam tylko tyle, żeby nie czuć ciężaru na brzuchu. To znaczy, że nie przejadłam się, więc to już krok do przodu.
6. Pożegnanie z zupkami chińskimi
Nie wiem, co oni do nich dodają, ale ich smak jest pyszny. Wiem, że to samo chemia, jednak je lubię. Na co oczywiście mój Luby patrzy bardzo krytycznie, dlatego do tej pory starałam się je ograniczać. A teraz chcę całkowicie zrezygnować ze śmieciowego jedzenia. Więc bay bay.
7. Bąbelki poszły w las
To akurat mocno mnie nie za boli, bo nie przepadam za gazowanymi napojami. Jednak czasami zdarza mi się je pić. Ale tak jak z zupkami chińskimi – ograniczam do minimum.
8. Marudzenie
Pewnie nasunęło Wam się na myśl dlaczego? Bo to demotywuje i psuje humor. O wiele lepiej jest wstać z uśmiechem niż od samego rana marudzić. I można zarazić dobrym humore innych po drodze :) Mniej marudzenia, więcej uśmiechu.
9. Koniec ze wstawaniem na ostatnią chwilę!
15 minut mniej snu mnie nie zbawi, a mieć rano czas na spokojne śniadanie, to miła rzecz. Ostatnio się o tym przekonałam. Lepiej 15 minut spokojnie posiedzieć i zaplanować dzień, niż 30 minut biegać, jak szalona.
A czego Ty się wyrzekasz, żeby utrzymać swoją sylwetkę?
Jako że nie pisała dwa dni, to minę jadłospis (powiem tylko, że jestem zadowolona, trzymałam się i nie przejadałam), wstawię tylko aktywność.
Aktywność 4 dzień / 5 dzień/ 6 dzień
Dzisiaj powrót do rzeczywistości. Trochę ciężko. Ale dałam rady. Czy jestem zadowolona? Raczej tak, ale wiem, że mogłoby być lepiej.
Jadłospis:
Aktywność:
Mam nadzieje, że Wy też się nie poddajecie. Pozdrawiam!
Witam Wszystkich :)
Z drugiego dnia (czyli wczorajszego) jestem o wiele bardziej zadowolona. A przynajmniej pod względem jedzenia. Już trzymałam się godzin i nie przejadałam się. Wyszło 5 posiłków w tym dwie przekąski, więc moim zdaniem jest okey.
Jadłospis:
Ćwiczyłam, jednak krócej niż wczoraj. Robiłam Skalpel 2 z krzesłem. Muszę powiedzieć, że to wymagające ćwiczenia. I na przykład siadania na krześle z uniesioną jedną nogą do góry nie dałam rady zrobić. Dla mnie to straszne ćwiczenie :P No ale zawsze to się coś poruszałam, więc jest na plus.
Aktywność:
Dzisiaj ciężki dzień, ale myślę, że uda mi się coś poruszać!