Od początku mojej walki zrzuciłam 10 kg (zajęło mi to 12 tygodni). Zaczynałam z wagi 91 kg, dzisiaj zanotowałam 81 kg. Mogę to uznać za pierwszy sukces, ale patrząc na siebie w lustrze stwierdzam, że to kropla w morzu. Jeszcze dłuuuuga droga przede mną. Dobrze, że w końcu oprzytomniałam, bo byłoby naprawdę tragicznie. Bardzo się zaniedbałam i teraz to wyraźnie widzę.
Co na plus w ostatnim czasie?
- cieszę się, że zmieniłam nawyki żywieniowe,
- przestałam się objadać, nie mam napadów kompulsywnych,
- zaczęłam jeść więcej warzyw, owoców, ryb,
- nie opycham się słodyczami,
- regularnie jeżdżę rowerem.
Co ciągle pozostawia wiele do życzenia?
- masa ciała, ciągle spora nadwaga,
- bardzo zły stan ciała: niejędrne i sflaczałe,
- masakryczny cellulit na nogach,
- brak chęci do ćwiczeń w domu.
Jeśli chodzi o wymiary, to różnica jest następująca:
biust 109 cm --> 102 cm
talia 100 cm --> 88 cm
brzuch 112 cm --> 103 cm
biodra 112 cm --> 106 cm
udo 67 cm --> 63 cm
Muszę jeszcze dużo nad sobą pracować. Przyznam, że w niektóre dni jestem bardzo zniechęcona i mam ochotę się poddać, ale wiem, że warto walczyć. Przede wszystkim muszę wygrać z lenistwem i zacząć ćwiczyć w domu - to jest mój cel na nabliższy czas.