Czas wracać do diety ,waga straszna , a moja głupota przygniata mnie do ziemi.
Wstyd zmieniać pasek, wstyd się przyznać do obecnej wagi, wstyd.........
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (56)
Ulubione
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 41688 |
Komentarzy: | 1044 |
Założony: | 4 marca 2015 |
Ostatni wpis: | 15 maja 2020 |
Postępy w odchudzaniu
Czas wracać do diety ,waga straszna , a moja głupota przygniata mnie do ziemi.
Wstyd zmieniać pasek, wstyd się przyznać do obecnej wagi, wstyd.........
życie płynie ,a ja stoję w miejscu
Zapomniałam o diecie, waga jaka jest nie mam pojęcia, boję się wejść na wagę.
Chodzę do pracy codziennie oprócz niedzieli , jest mi ciężko, stara jestem i brakuje mi sił, w tej drugiej pracy dostanę czasami kilka godzin ale wynagrodzenie mizerne, boję się że nie dam rady spłacać długów, ten lęk mnie paraliżuje i powoduje że nie potrafię się cieszyć zdrowiem rodziny. Pracuję na poczcie i jestem narażona na kontakt z wieloma ludźmi , ale nie myślę o tym po prostu pracuję i tyle , przestrzegam higieny , myję ręce kilkanaście razy dziennie i wciąż odkażam , skóra na dłoniach sucha od tych płynów i noszenia nitrylowych rękawic. Przychodzę do domu i zaraz pod prysznic, potem coś zjem, potem po zakupy co drugi dzień , coś ugotuję na dzień następny, małe pranie i koniec dnia, a rano koło 3.30 pobudka i znowu to samo, stoję w miejscu ,czynności powtarzane bez końca i to mnie dobija. Gdzie moje marzenia ,plany ? Nic się nie zrealizowało, życie się toczy swoim torem a ja czuję ,że nie mam na nic wpływu, za chwilę przyjdzie odejść na zawsze a ja nie ruszyłam z miejsca nawet o milimetr. A tak bardzo chciałam mieć fortepian , nauczyć się grać, mieć domek na wsi, hodować kury , kaczki , sadzić zioła, siadać latem na ławeczce pod gruszą ,posadzić brzozę obok domu, napalić w piecu drewnem , czuć zapach schnącego drewna przyniesionego do domu, i żyć zgodnie z porami roku, bez wielkich uniesień ,spokojnie i szczęśliwie ...... tylko tyle i aż tyle ............
A tym czasem syn ma mieć w tym roku maturę i ...... wielka niewiadoma, nikt nic nie wie , wciąż czekamy na decyzję, wkurza mnie taki brak decyzji nie tylko w kwestii matur, ale to osobny temat, pozdrawiam Was serdecznie i trzymajcie się zdrowo......................
Zupkowanie zarzucone, nie mam czasu na gotowanie dwóch obiadów, nie mam czasu i ochoty, ale waga jak na razie stoi w miejscu, do zupkowania wrócę jak się trochę uspokoi.
W pracy załoga zdziesiątkowana, koleżanki ze strach poszły na L4, ja zostałam i kilka innych też, wiadomo gdzieś tam z tyłu głowy jest ten strach, ale powiedziałam sobie, że na L4 nie idę bo finansowo nie wyrobię, już mi jest bardzo ciężko z płatnościami bo ta druga praca niestety na czas nieokreślony zawieszona. W firmie pracy multum, zupełnie jak przed świętami, nie jesteśmy w stanie przy tej obsadzie wyrobić się , a jeszcze nawoływania "kupujcie przez internet" i ludzie siedzą w domu i kupują, nie myśląc o tych którzy od 5 rana zapierdalają a z miejsca ich nie widać, po prostu armagedon, rozumiem artykuły niezbędne, ale ciuchy, obrazy itp. powariowali z tym kupowaniem. Warunki u nas można powiedzieć spartańskie, ochrona żadna, oprócz żelu antybakteryjnego ,nic innego , jesteśmy narażeni ale nikt się tym nie przejmuje. No ale dość narzekania, mam przecież wybór ,mogę iść na L4 ,a jeśli chodzę do pracy to moja sprawa. Zobaczę jak się zmienia sytuacja i zadecyduję, chciałabym jeszcze trochę pożyć. A Wy jak sobie radzicie, czy Was dotyka to bezpośrednio ? boicie się ? pozdrawiam serdecznie , trzymajcie się i nie dajcie się !!!!!
Dwa miesiące zupkowania, no może nie dwa bo od tłustego czwartku, piorun w miotłę strzelił i owszem jem zupki codziennie, ale do tego zaczęłam podjadać i codziennie sobie obiecuję,że jutro z tym koniec i jak jestem w pracy to dobrze idzie, ale jak wracam do domu to się zaczyna, ciasteczko ,cukiereczek, deserek itp. Mam trochę kłopotów i zastanawiam się czy to nie jest czasami wynagradzanie sobie niepowodzeń i łagodzenie trudności życiowych. Prawda jest taka,że czasami nie mam ochoty dalej żyć i starać się dalej ,wciąż walczyć o każdy dzień ,o każdy miesiąc, o zapłacenie rachunków, o czystość w domu, o obiadki, kolacyjki, zakupy, pranie .Ciągnę dwa etaty a pieniędzy wciąż brak , samochód wciąż się psuje, szukam dobrego elektryka samochodowego w Poznaniu, z mężem wciąż nieporozumienia, dobrze że z synem wszystko ok. Muszę wreszcie wrócić do diety, bo nie chcę zniweczyć tego co już osiągnęłam, i to by było na tyle .......
Dzisiaj żegnała się z nami koleżanka, która odchodziła na emeryturę, przyniosła torty, ciastka tortowe , mnóstwo słodkości. A ja oczywiście nie dałam rady i zjadłam dwa kawałki tortu. I co z tego,że mam wyrzuty sumienia ? Jutro nie będę się ważyć bo wiem, że się przerażę . Dlaczego jestem taka głupia i tak szybko ulegam pokusom ? A jutro już się umawiały na pączki bo podkoziołek. Całe szczęście ,że w środę popielec i wreszcie zacznie się post, więc i pokus mniej, może wreszcie wrócę na właściwe tory. Dlaczego ja tak uwielbiam słodycze ? Oczywiście zupki jem codziennie, ale ostatnio za dużo rzeczy niedozwolonych , jestem zła sama na siebie ,ale co z tego ? poza dodatkowymi kilogramami ? paskudne samopoczucie i tyle.........
Dostałam @ i do tego tłusty czwartek i tłusty piątek, wczoraj też sobie trochę odpuściłam ,więc dzisiaj waga pokazała 100, 70 kg.
Dzisiaj zaczęłam zupą mleczną a moim chłopakom upiekłam drożdżowe rogaliki na śniadanie.
Trochę się zniechęciłam ostatnio do zupek, ale to chyba przez moją pracę, bo przyjeżdżam do domu głodna, po 12 godzinach pracy i po drodze kupuję pizzę na kolację chłopakom jako uzupełnienie kiepskiego obiadu. A ja zupki, zupki, ostatnio chyba nie bardzo mi właśnie wyszła zupa ,bo taka jakaś bez smaku, i to wszystko sprawia ,że na samą myśl o zupie odechciało mi się jeść. Ale dzisiaj już pokornie wracam na dobre tory, myślę że potrzebna mi była taka odskocznia. Już wiem,że do celu pójdę wolno, dużo wolniej niż inni. Mój metabolizm już nie taki ,wolniejszy na pewno niż 10 lat temu, musiałabym też trochę poćwiczyć ,ale jakoś nie mam ochoty, z pracy wracam zmęczona i zła a gdzie tu jeszcze biec na siłownię, to chyba nie dla mnie, kiedyś chodziłam i nawet mi się podobało, ale teraz po prostu brakuje mi czasu. Czas coś zmienić , ale ja do zmian dojrzewam bardzo pomału, pozdrawiam niedzielnie...... jeszcze 2 zupy muszę ugotować
Nie pisałam , bo nie było o czym waga poszła w górę gdy się okazało ,że spada i zaczęłam nagradzać się cukierkami, przeraziłam się i grzecznie wróciłam do tego co dozwolone i dzisiaj na wadze 99,8 kg.
Zupki nadal gotuję, i zajadam ,a w pracy przyzwyczaiły się ,pytają jak zupa dzisiaj i gotują w domu, bo pomysły im podsuwam ,niektóre również przynoszą na przerwę żeby się rozgrzać , bo u nas w pracy strasznie zimno gdy wiatr wieje a rampy trzeba otworzyć do załadunku kurierów.
Zauważyłam,że mam takie fazy na jakieś warzywo, ostatnio była papryka i prawie wszystkie zupy były paprykowe w różnych odmianach, a teraz smak na zielone warzywa więc idę na zakupy i coś tak się ugotuje i do tego krupnik bo uwielbiam.
muszę poprosić syna żeby mi pokazał jak dodaje się zdjęcia i będę umieszczała moje kulinarne dzieła . Trzymajcie się ciepło, pozdrawiam......
Zgodnie z Waszymi radami zjadałam dzisiaj bardziej " tęgie "zupy , dodałam trochę kiełbaski bo zupa była prawie na niczym i może z pół łyżki śmietany 30% , już nie odczuwałam takiego głodu jak wczoraj, myślę,że chyba za chudo i za rzadko gotuję, ale mam problem z tym 50:50 ,bo cały czas mi się wydaje ,że za gęsto, zupy rzadkie i dlatego chyba jem a właściwie piję zupy w dużych porcjach, takich przeszło pół litra, sama już nie wiem czy w ogóle dobrze prowadzę tę przemianę, muszę doczytać bo się pogubiłam , ale nie odpuszczę i już....
W pracy zapieprz taki ,że wszystkiego się odechciewa , w drugiej trochę mi nie idzie, rozglądam się za innymi zajęciami, lubię pracować , mogę pracować nawet po 12 godzin , ale chciałabym aby moja praca przynosiła jakieś konkretne zarobki , ale ja to już chyba jestem skazana na niedostatek, już nawet zastanawiałam się czy ktoś nie rzucił na mnie uroku, bo pracuję i pracuję a efektów brak.
Za dwa tygodnie minie rok od śmierci mojej Mamy, codziennie o niej myślę i brakuje mi jej gderania, fochów i tego wymownego spojrzenia gdy była ze mnie niezadowolona, a przeważnie była niezadowolona, zawsze za coś mnie krytykowała, sporadycznie pochwaliła, raczej niezwykle rzadko chwaliła, wymagała wiele ale i tak tęsknię za nią....bardzo.... . Jutro jadę na grób ,kupiłam żywe kwiaty , lubiła żywe , pewnie długo nie postoją bo pogoda byle jaka ,ale jeśli widzi to się ucieszy albo skrytykuje ,że kolor nie taki........... .
Już drugi dzień mam problem z głodem, jem zupy 4 razy dziennie i raz owoce i piję kefir ,ale cały czas jestem głodna, nie wiem o co chodzi , boję się że zacznę napychać się chlebem albo czymś innym, trzymajcie kciuki za mnie, nie mogę się teraz złamać.
Dzisiaj minął miesiąc , zaczęłam 3 stycznia i ubyło mi 6,5 kg. Jestem super zadowolona bo nie chodzę głodna ,zupki wciągam zawsze kiedy chcę i do tego doskonale swoją kuchnię. Gdybym kilka razy nie zgrzeszyła pewnie byłoby więcej ubytku, ale cieszę się z tego co osiągnęłam, a grzeszki były i będą , wiem to bo jak mnie najdzie to zjadam po kilka cukierków, albo tak jak dzisiaj przysłane przez moją teściową szare kluski z topionym wędzonym boczkiem i do tego podsmażana kiszona kapusta, nie chciałam tego jeść ale jak otworzyłam pudełko i mi zapachniało to już wiedziałam ,że jestem stracona, zjadłam 3/4 przysłanej dla mnie porcji ale zaraz popiłam sporą ilością wody z cytryną aby oszukać żołądek,że niby to zupa z kluskami, czy się uda zobaczę jutro ,jak się waga ukształtuje. a teraz czekam na wagę dwucyfrową i zobaczę kiedy to osiągnę, nie wyznaczam sobie czasu, niech te spadki idą swoim tempem, poczekam ,mam czas ,nic na siłę , jeśli będę trzymała się zupek to doczekam tej dwu cyfrówki .
Na dworze szaro i ponuro co chwilę pada , nie lubię takiej pogody ,bo nie zachęca do działania, jestem senna i leniwa a obowiązków dużo , jak słońce świeci to i życie i chęci inne, może wreszcie słonko pojawi się wreszcie bo na śnieg to nie liczę , pozdrawiam serdecznie .............