Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem osobą tego typu, która na pytanie "Powiedz coś o sobie" długo zbiera myśli.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 16154
Komentarzy: 150
Założony: 9 lipca 2015
Ostatni wpis: 8 października 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Dammaris

kobieta, 29 lat, Lublin

170 cm, 85.90 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

8 października 2021 , Komentarze (2)

Cześć, 

Wykupiłam sobie badania na tarczycę i parę dodatkowych. Dwa lata temu zrobiłam sobie badania ale ich dobrze nie skonsultowałam. Niby tragedii nie było ale też trafiłam na dziwną panią doktor która w sumie nie do końca ogarniała co i jak. Teraz chcę z wynikami iść do endokrynologa i serio sprawdzić co i jak. Mam wrażenie że pogorszyło się u mnie w sprawie tarczycy. 

Ćwiczę z Kołakowską. Pierwszy tydzień zrobiłam w dwa tygodnie. Miesięczne wyzwanie zajmie mi pewnie ze trzy miesiące ale trudno. Dołożę sobie porządne spacery bo za długo siedzę w domu. 

Liczyłam kalorie w yazio. Ta aplikacja jest jakaś porąbana. Coś naklikałam i mocno zaniżyła mi kalorie, które powinnam jeść w ciągu dnia. Poza tym wykres zjedzonych kalorii mnie stresuje. Wracam do fitatu i z racji że nie umiałam wytrzymać na 1800 kcal to nie będę się męczyć i ograniczę tylko do 2000 kcal bo i tak jadłam więcej niż to mimo zamierzonych 1800. Trzeba mierzyć siły na zamiary. 

Zauważyłam że w fitatu jest nowa opcja. Mianowicie badanie kupy. Uśmiałam się z tego ale w sumie ważna sprawa. Nie wiem czy zdecyduje się to zaznaczać. 

25 września 2021 , Komentarze (2)

Cześć! 

Przeprowadziłam się na Mazury, pracuję zdalnie, mam mnóstwo wolnego czasu więc chcę go dobrze wykorzystywać. 

Mam za sobą pierwszy trening z Kołakowską z 30-dniowego wyzwania. Wcześniej jak sobie włączałam jej treningi to średnio mi się podobało. Czułam taką spinę od niej, że trzeba szybko, jak najwięcej, nie ma odpoczynku tylko naginasz te ćwiczenia i nie ma że nie dajesz rady i to wszystko tak podprogowo jakby, przy uśmiechu i miłym wyrazie twarzy. Coś mniej więcej takiego odczuwałam na jej treningach. W każdym razie jakoś mi przeszło. Pierwszy trening całkiem spoko, kolejny zrobię w poniedziałek. 

Do ślubu chciałabym zrzucić jeszcze jakieś 10 kg, jest to możliwe, mam ku temu świetne warunki aktualnie. Jest szansa, że nie będę patrzeć na swoje zdjęcia ślubne z dyskomfortem, tylko z satysfakcją że wyglądam całkiem dobrze. 

Obraz - Monika Luniak 

29 kwietnia 2021 , Komentarze (2)

Cześć,

Wczoraj w ciągu 43 minut biegu zrobiłam tylko jedną przerwę na marsz. Biegłam ponad 30 minut bez przerwy :D wcześniej mi się coś takiego nie udało. Kluczem do tego sukcesu był wolniejszy bieg niż zwykle. 

Prawdopodobnie za dwa miesiące zmienię miasto. Wyprowadzę się do zupełnie innego, o którym mało co wiem. Zmiana jest podyktowana pracą mojego chłopaka. Od czerwca startuje z kontraktem na Mazurach. Uznaliśmy, że też się przeprowadzę bo inaczej bylibyśmy skazani na spotkania od święta. W sumie to była łatwa decyzja. Jestem optymistycznie nastawiona do tego ale jednocześnie się stresuje. Dużo się zmieni. W naszej relacji pewnie też bo będziemy mieszkać razem. Duże jeszcze do przegadania miedzy nami w tym temacie. 

27 kwietnia 2021 , Komentarze (4)

Cześć, 

Po znudzeniu się dietą od dr Lifestyle i coraz większym olewaniu wytycznych i kaloryki miałam sporo okazji do większej ilości ruchu. Spodobało mi się i wpadłam na pomysł, że zacznę biegać. Mieszkam przy okolicy wprost stworzonej do biegania i to też był czynnik, który mnie zmotywował. Dużo ścieżek do biegania, daleko od ruchliwej drogi. Idealnie. Wcześniej te miejsca wykorzystywałam raczej do spacerów. 

Kiedyś na samą myśl o bieganiu dopadał mnie paniczny strach. To było w czasach podstawówki i dalszej kariery szkolnej. Zawsze byłam ostatnia, zawsze mi nie wychodziło itp itd. Przez to miałam lęk przed aktywnością fizyczną. Jakieś pięć lat temu próbowałam biegać. Wstawałam o 5 rano i wychodziłam pobiegać. Zależało mi na tym, żeby mnie nikt nie widział. Robiłam to głównie dla swojego ówczesnego chłopaka, który często mi wytykał, że powinnam coś ze sobą zrobić. Krótko wytrwałam w tym wszystkim. W związku też. 

Pamiętam, że jednym z moich postanowień na 2020 rok było zacząć biegać. Odłożyłam to na cieplejsze dni ale gdy zrobiło się ciepło to nie miałam na to ochoty. Teraz ten pomysł jakoś mnie się uczepił i powoli się przebijał do świadomości. 

30 marca biegałam przez ponad 30 minut, przebiegłam 4,02 km. Było super! Od tamtej pory biegam 3 razy w tygodniu. Teraz biegam pond 5 km za każdym razem i stopniowo chcę zwiększać ten dystans. Według mnie kluczem, dzięki któremu udaje mi się w tym wytrwać jest to, że nie robię nic na siłę. Biegam tak, żeby było mi przyjemnie. 

Co do efektów to widzę je. Nie ważyłam się bo myślę, że jak spadek wagi nie będzie zadowalający to się zniechęcę. Bazuje na centymetrach a tych ubyło mi 14. Mam też zdjęcia swojego brzucha sprzed miesiąca i może wstawię porównanie. 

Jestem z siebie mega dumna! 

23 stycznia 2021 , Komentarze (7)

Zauważyłam dziś, że podczas swojej diety (która trwa już 3 tygodnie) nauczyłam się dość prostej w swojej istocie rzeczy, na którą wcześniej bym nie wpadła. 

NIE MUSZĘ JEŚĆ WSZYSTKIEGO OD RAZU. 

Mianowicie, 

w momencie kiedy coś sobie gotuje i zajmuje to całą patelnie i jest tego obiektywnie dużo to nie ma nigdzie nakazu jedzenia tego wszystkie na raz. 

Przecież mogę coś podzielić na dwie porcie i zjeść połowę kiedy indziej. 

Chyba od dzieciństwa mam tak wtłoczone w głowie, żeby jedzenia nie zostawiać. Przez to jadłam za dużo. 

W mojej diecie wiele dań dzieli się na dwie lub więcej porcji i zjada się jedną potrawę przez dwa lub więcej dni. 

Przecież to jest genialne. 

Kolejny mur w mojej głowie runął. Cieszę się z tego bardzo bo dopiero jak runął to się zorientowałam, że tam w ogóle był. 

Ten wewnętrzny przymus jedzenia wszystkiego do końca wiązał mi ręce. Taka prosta rzecz a tam mi życie utrudniała. 




20 stycznia 2021 , Komentarze (4)

Rzadko kiedy śni mi się jedzenie. Bardzo wiele rzeczy mi się śni, czasem po przebudzeniu muszę się zastanawiać czy moje życie nadal ma sens po tym co się wydarzyło (a wydarzyło się we śnie, przez chwilę po przebudzeniu muszę sobie to uporządkować bo nie jestem pewna). Ale snów z jedzeniem pamiętam może dwa. 

Śniło mi się, że jadłam w dużych ilościach taki chleb w jajku i jakąś czekoladę. Mega zapychające, tak się objadłam, że nie mogłam się potem ruszać. A akurat wtedy musiałam iść na jakieś bardzo ważne wydarzenie pełne ludzi. 

Jak to dobrze, że to tylko sen. Myślałam, że cała moja dieta poszła na marne. 

19 stycznia 2021 , Komentarze (4)

Zaczęłam już 3 tydzień diety. Chyba nigdy w życiu nie byłam aż tak długo na diecie. Po dwóch, trzech dniach nadrabiałam kalorie, które ograniczyłam. Potem był maraton użalania się nad sobą, a potem stabilizacja i znowu dieta. 

Nie powiem, że trzymam się "rozpiski" w 100 procentach. Coraz mniej boję się ją dostosowywać do siebie. Jest naprawdę dobrze. 

W sumie to mój dzień ustalam pod dietę ale myślę, że jak wyrobię w sobie dobre nawyki to będzie to bardziej naturalne. 

co do efektów to zważyłam się w końcu. Faktycznie trochę spadło. Trudno powiedzieć ile od początku diety ale z kilogram będzie. Myślę, że dobre tempo dla mnie. Wszystko powolutku. Inaczej wrócę do poprzedniego trybu. 

Dodam niedługo jakieś ćwiczenia. Zawsze podobało mi się rozciąganie, może Mel B. Będzie fajnie. 

PS: Moja dieta to dieta klasyczna od Dr Lifestyle. 

7 stycznia 2021 , Komentarze (10)

Z początkiem stycznia kupiłam dietę od Dr Lifestyle. Czterotygodniowa, klasyczna, 1800 kcal. Chociaż może powinnam wziąć trochę większą kalorykę ale wolę mieć zapas jakbym się skusiła na jakieś odstepstwa. znam siebie, nie ma co się oszukiwać że będzie inaczej. 

Nie ważyłam się przed. Ogólnie po świętach się nie ważyłam. Waga nie jest najważniejsza a przecież i tak wiem, że ważę za dużo :p Zdjęcie może sobie zrobię ewentualne żeby mieć do porównania. Zważę się dopiero za jakiś czas. 

Ogólnie to się bałam, że nie będę mieć na nic czasu przez gotowanie, że potrawy będą bardzo wymyślne i trudne, że produkty będą drogie... no mnóstwo wątpliwości. 

Kilka z nich już życie zweryfikowało. Nie ma czego się bać. Jestem w szoku, że umiem te wszystkie dania przygotować. Nie są trudne. Czuję większą kontrolę nad swoim życiem. Trochę czuję się głodna ale nie aż tak żeby był to wielki dyskomfort. 

Autorka diety mówi o tym żeby podchodzić do niej elastycznie ale staram się nie zmieniać wiele. Póki co jestem zadowolona. Będę z siebie dumna jeżeli wytrwam 4 tygodnie. Potem zakładam, że będę kontynuować. Może z mniejszą kalorycznością a może z taką samą. 

Z utrudnień jakie napotkałam mogę wymienić: 

- mało miejsca w lodówce (nie mieszkam sama i mam jedną półeczkę), dziś rozbiłam szklane naczynie przez to :( 

- na początku trzeba się wyposażyć w dość dużo produktów. Potem one nie schodzą tak szybko więc jest taniej niż na początku 

- nie mam blendera ani młynka do siemienia ale jakoś sobie radzę. W niedalekiej przyszłości się w nie zaopatrzę

- swojemu facetowi muszę gotować inne rzeczy ale w sumie to nie problem. raz czy dwa w tygodniu jak u mnie jest na obiedzie. 

Jestem pełna nadziei i zdeterminowana! 

9 października 2020 , Komentarze (5)

Dziś obliczyłam ile kalorii mają ciastka i cukierki, które podjadam w pracy...

Przynajmniej wiem dlaczego tak słabo mi idzie odchudzanie.

Zastanawiam się czy nie kupić sobie jadłospisu od któregoś popularnego na instagramie dietetyka. Zastanawiam się między Klaudią Łakomą, Dr Lifestajl i jeszcze jednym ale zapomniałam nazwy.

Jak nie nauczę się właściwie jeść to nic z tego nie będzie.

25 września 2020 , Komentarze (6)

Ostatnio w drodze powrotnej z pracy (wracam zawsze pieszo co zajmuje około pół godziny) słuchałam sobie podcastu, w którym jeden z rozmówców powiedział, że jak coś w życiu nie działa to trzeba sobie zadać pytanie "Dlaczego?". A potem kolejne "dlaczego" i przy średnio piątym "dlaczego" dojdziemy co realnego problemu, którego objawami są nasze niepowodzenia.

Zastosowałam to do swojego odchudzania.

Dlaczego nie chudnę? Bo za dużo jem (z ruchem nie mam problemu)

Dlaczego za dużo jem? bo nie planuje jedzenia wcześniej i nie wiem ile powinnam jeść

nie planuje posiłków bo jestem zbyt leniwa a nie wiem ile powinnam jeść bo nie liczę kalorii, nie byłam nigdy na jakimś świadomym deficycie kalorycznym tylko wszystko robię na oko i wychodzi za dużo.

W odchudzaniu próbowałam już naprawdę wielu rzeczy ale nigdy nie udało mi się sumiennie liczyć kalorie i być w dłużej w deficycie.

Teraz jest mój trzeci dzień, w którym powinnam spożywać 1887 kcal (tak mi fitatu wyliczyło) i czuje, że już powoli sobie podświadomie luzuje.

W pierwszym dniu się przeraziłam, że 1800 kcal to tak mało. Chociaż duże ma znaczenie to co dokładnie jadłam. jedzenie było mało objętościowe ale wysokokaloryczne. Powoli chce to zmienić, dbać bardziej o dużą objętość żeby wypełnić żołądek.

Po dwóch dniach waga w końcu się ruszyła. i to w dół. Wcześniej, gdy miałam dietę "na oko" to robiła różne żarty. W sumie ten spadek nie musi oznaczać faktycznego spalenia tłuszczyku ale chcę myśleć że tak właśnie jest bo potrzebuje nagrody za te dwa dni liczenia kalorii.

Powinnam wywalić wszystkie ciastka z pracy to łatwiej by mi było wytrwać w tym.

Może wykupie jakąś dietę?

Zastanowię się.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.