Witajcie kochani nazywam się Monika, mam 26 lat i sporą nadwagę, którą nie zawdzięczam tylko niezdrowemu odżywianiu. Niestety choruję na astmę oraz niedoczynność tarczycy do pewnego czasu zbędę kg nie przeszkadzały mi, byłam pewną siebie wesołą dziewczyna, aż... aż zostawił mnie mój mężczyzna, odszedł do szczuplejszej, atrakcyjniejszej kobiety.. podkreślając to,że ona jest "chudsza, ale ja mam i tak piękniejsze wnętrze"... cóż, przyszedł moment załamania, nieprzespane noce, dużo łez, żalu i smutku, postanowiłam coś z sobą zrobić, zapisałam się do dietetyka, w przeciągu półtora miesiąca zrzuciłam 10kg, byłam tak dumna z siebie i w głębi duszy chciałam pokazać mu,że ja też mogę być piękna fizycznie... ale niestety spotkał mnie kryzys finansowy,musiałam zrezygnować z usług dietetyka co odbiło się znów po czasie na mojej wadze.
Między czasie poznałam mężczyznę z którym jestem w związku od 3 i pół roku, ale niestety jest to związek na odległość i znów pojawił się strach przed utratą bliskiej mi osoby, tym bardziej że zaczynają się obok niego kręcić inne dziewczyny,a ja drugi raz nie chcę przechodzić przez to co spotkało mnie wcześniej, dlatego robię ostatnie podejście w odchudzaniu, jeżeli nie teraz to nigdy mi się to nie uda, a CEL mam wielki, nie stracić bliskiej mi osoby^^ wiem głupie to bo mój kochany nigdy nie wypomniał mi moich kg, ciągle mnie kocha.. ale ... właśnie jest duże ALE, we mnie nadal siedzi ten strach :( DLATEGO ZACZYNAM DZIAŁAĆ. ALBO TERAZ ALBO NIGDY!