Byłam już tu kiedyś, prowadziłam pamiętnik, szło mi dobrze...
Tak, moim pierwszym sukcesem było schudnięcie z 87 do 65 kg. Było- ponieważ to zaprzepaściłam. Nie będę się nad sobą użalać bo to nic nie da. jak mówi moja maksyma-,, Jedyne czego nie możesz, to się poddać"- okej. Upadam po to by się podnieść po raz kolejny i niezrażona porażkami gotuję się do walki. Od razu zaznaczam,że nie ma litości- jestem kowalem swojego losu i nie pozwolę sobie na zaprzepaszczenie szansy jaką mam.
Pierwszy wpis będzie bardzo początkowy, zamierzam wrzucić kilka zdjęć jak już wyglądałam, jak niestety wyglądam- potrzebna jest mi konfrontacja z rzeczywistością jak i to czego brakowało mi w Vitalii- wsparcia osób postronnych i obiektywnej opinii.
Ostatnie miesiące były dla mnie.. hmm- myślę, że sinusoida jest najlepszym przykładem wydarzeń w moim życiu. Pełna wzlotów i upadków. Przeprowadziłam się, przeszłam chorobę,dostalam pracę,studiuje i nadszedł rok pisania pracy licencjackiej, spędziłam święta z chłopakiem, w rodzinie się pochrzaniło, z początkiem roku zostałam narzeczoną!!!! a potem wpakowałam nogę w gips. Ale podnoszę się.
Moim marzeniem jest mieć rodzinę- zdrowy związek, pełen wsparcia i miłości wbrew przeszkód. Tym bardziej serce mi się raduje na sama myśl, że mam narzeczonego. Ślub planujemy na koniec przyszłego roku najwcześniej wiec mam kolejny powód by się starać o lepszą mnie. Chcę być dla niego najpiękniejsza. A to najcenniejsza rzecz dla mnie jaką mam <3
Z wcześniejszą utratą wagi zyskałam duzo pewności siebie i nie zamierzam tego zgubić, chcę być świadoma siebie i nie wstydzić się tego co sobą reprezentuje.
A wyglądam Aktualnie tak, stwierdziłam, że nie będę wstawiać zdjęcia w bieliźnie- może potem dla porównania,ale takie zdjęcia zostały zrobione by mnie kąsać za karę :)
A jeszcze w lato było tak: