Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Laura ;) miło mi.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 8977
Komentarzy: 118
Założony: 15 grudnia 2016
Ostatni wpis: 16 lipca 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
liscielaurowe

kobieta, 32 lat, Gravenzande

163 cm, 56.70 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: 5 z przodu :)

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 kwietnia 2017 , Komentarze (3)

Kilogramy zleciały, a na brzuchu znowu pojawiają się rozstępy... Chyba oszaleję! Jakieś porady?

3 kwietnia 2017 , Komentarze (3)

Do mojego urlopu w Polsce zostało 5 tygodni. W tym czasie chcę maksymalnie skupić się na swojej diecie. Chcę włączyć ćwiczenia i zrobić wyzwanie z przysiadami. Taki cel sobie obrałam.Nie ma że się nie chcę! Trzeba walczyć dalej. 

28 marca 2017 , Skomentuj

10 maja wybieram się na 1,5 tygodnia do Polski na urlop <3 nie mogę się doczekać spotkania ze znajomymi <3  

19 marca 2017 , Komentarze (2)

Czasami się zastanawiam jak to możliwe, że tyle razy podchodziłam do odchudzania i diety, mówiłam sobie że tym razem się uda, nakręcałam się jak pozytywka... i co? Nic. Porażka. Kolejna, kolejna i tak w kółko. Aż tu nagle przychodzi taki moment i cel staje się rzeczywisty do realizacji. Mnóstwo wysiłku, łez, wyrzeczeń to kosztuje, ale jeśli cel już jest jakiś konkretnie widoczny, ludzie zaczynają to zauważać, chwalić i składać gratulacje. Często dzieje się tak, że wcześniej nie wierzyli w to, że tym razem Ci się uda. Wbijali Ci szpilę w plecy, aby Cię wkurzyć. Ludziom nigdy nie da się dogodzić. Jeśli siedzisz na 4 literach mają Cię za lenia, a jak już ruszysz się i zaczniesz zmieniać swoje życie na lepsze, obgadują i zazdroszczą. A Ty jesteś na językach sąsiadów, znajomych, rodziny. Nie cierpię takiego hejtu i teraz widzę na kogo w najbliższym otoczeniu mogę liczyć w ciężkich chwilach. Nie mamy wpływu na zachowania innych, ale możemy dobierać sobie grono najbliższych i to jest cudowne! Dieta to nie tylko zmiana nawyków żywieniowych, ale też nauka o życiu. Na prawdę tak jest. To fakt.

15 marca 2017 , Komentarze (5)

Dzisiaj znowu waga w dół. Jestem zadowolona, że zmusiłam siebie do zwiększenia swojej aktywności fizycznej, bo organizm za bardzo się przyzwyczaił. Efekty już widać. Co dzisiaj ćwiczyłam?
- 16 km rower

- 550 skoków na skakance

- 50 przysiadów

- 45 podnoszeń na każdą z rąk 

LAURA, ABY TAK DALEJ! 

12 marca 2017 , Komentarze (2)

Dziś na dworze zrobiło się pięknie! Tak wiosennie! Słoneczko i 15 stopni, Super! W końcu waga ruszyła w dół po 1,5 tygodniowym przestoju. Samej dzisiaj dupę ruszyłam i poszłam poćwiczyć na świeżym powietrzu. Przy okazji poleniłam się trochę na słońcu. Dzisiejszy dzień w pełni wykorzystany. Chce się żyć. 

27 lutego 2017 , Komentarze (9)

Tak! Waga ostatnio mi szalała w górę, ale w końcu ruszyła! W ten sposób jest -10kg! Jestem taka dumna z siebie <3333

26 lutego 2017 , Komentarze (4)

Zdałam sobie sprawę, że w sobotę następną mam urodziny i wybije mi na liczniku 25 lat. Masakra jak czas zapierdala... dosłownie. Nie uda mi się mojego celu dotrzymać,aby mieć 63 kg, ale nie jest tragicznie. W chwili obecnej waga lata mi jak chce. Waha się między 65,7 a 66,8, co jej się zachce to pokaże. Wstrzymałam się z ważeniem codziennym, bo to nie ma sensu. Będę dalej jeść swoje rzeczy, bez obsesji żadnej. 

Dziś udało mi się samej wyjść z domu  w celach aktywnościowych. Wow! Ubrałam się i poszłam w teren biegać, serio!!! Na dodatek jestem od wczoraj szczęśliwą posiadaczką skakanki elektronicznej, która pokazuje ilość skoków i spalonych kcal. Kto by nie cieszył się jak dziecko, ja na pewno hihihi :D Jutro znowu do pracy, jest jeszcze połowa dnia przede mną a ja już myślę o nadchodzącym tygodniu i rzygać mi się chce na samą myśl o tym. Porażka. 

20 lutego 2017 , Komentarze (3)

Tak! Muszę to napisać! Chłopak dziś po pracy wstąpił do sklepu i kupił mi 3 czerwone desperadosy, które uwielbiam! A ja właśnie odstawiłam je na bok i nie będę ich piła! Dopiero w sobotę. Nie po to się męczę z tym wszystkim, aby wlać w siebie niepotrzebne kalorie! Moje desperadosiki się obrażą na mnie :( W tym tygodniu musi być na wadze 65 kg, żadne piwka mi w tym nie przeszkodzą. Nawet moje uwielbiane deeperadosy! I amen!

19 lutego 2017 , Komentarze (2)

Od rana zabieram się do napisania tej notki, ale w końcu ostatnie podejście ;p 

Chciałam trochę napisać o moim codziennym jadłospisie. Może zacznę od pory posiłków:
1) ok. 6:45
2) 9:45
3) 12:30
4) 15:00
5) 18:00
Dzień zaczynam od wypicia zaraz po wstaniu (czyli ok. 6:00) 0,5l wody z miętą i cytryną. Ostatnio mam obsesję na punkcie oczyszczania organizmu po naoglądaniu się filmików na yt o tym ile w żywności i produktach codziennego użytku jest chemii. Trucizna jest dookoła nas, wszędzie, na każdym kroku na prawdę. Strach się bać. Ale do rzeczy. Oprócz tego piję 1l zielonej herbaty w różnych porach dnia, od 2 dni powróciłam też do czerwonej herbaty, więc piję je na przemian. Ogólnie staram się wypijać ok. 2litrów czystej wody. Tutaj w Holandii jest bardzo czysta woda, więc piję zwykłą z kranu ;) 
O tym,co piję już było teraz o jedzeniu. Po pierwsze nie jem szynek. Zero! Obrzydziło mnie, co jest w środku pompowane. Nie dotknę szynki już chyba nigdy w życiu. Nie miałam jej w ustach już 2 miesiące, więc coś to znaczy ;p Nie żałuję decyzji. Kolejna rzecz jakiej pragnę to eliminacja mięsa. Tym też już się zajęłam. Sporadycznie zjem tylko pierś z kurczaka z 2x w tygodniu. Odstawiłam ziemniaki, przeszłam na kaszę, ryż. Do tego jakieś warzywka na patelnię i robię jakiś własnej roboty sosik i gotowe. Od jakiegoś czasu znudziły mi się kanapki w pracy, więc musiałam czymś je zastąpić, więc jadam sobie takie dania ;p Aby się nie zbrzydło, robię jakieś sałatki owocowe, warzywne. Co akurat kupię w promocji w sklepie to robię z tego użytek :D Zauważyłam, że przestałam wyrzucać jedzenie do kosza, mniej wydaję na żywność. Ważne jest, abym wspomniała o tym, że olej zamieniłam na oliwę w sprayu, cukier i słodycze out. No i w moim wypadku ograniczenie piwa do minimum. Teraz pozwalam sobie na wypicie piwa tylko w sobotę. 
Muszę przyznać się do tego, że od dziecka rodzice nauczyli mnie, że żyje się, aby jeść, Odkąd mieszkam sama wszystko uległo zmianie. Teraz jem, by żyć. Nie tędy droga. Jedzenie nie może być celem życiowym. Niestety ja popełniłam ten błąd i teraz płacę nim tym, że mam do stracenia ok. 15 kg. Dobrze jest opamiętać się w porę. Jeśli sobie coś przypomnę to dopiszę :) 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.