Ulubione

O mnie

Książki, herbata koc. Nic więcej mi nie potrzeba ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 5964
Komentarzy: 90
Założony: 18 stycznia 2018
Ostatni wpis: 21 marca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
bialykruk

kobieta, 31 lat, Szczecin

162 cm, 93.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 lutego 2018 , Skomentuj

Schudłam 0,6kg. Dziękuję nie mam nic do dodania w temacie wagi.

Z obwodów również spadło. Tylko udo źle zmierzyłam bo niby jest -10cm ale jakoś nie chce mi się w to wierzyć.


Konkluzja jest taka, że postarałam się za mało.

Trzymajcie się <3

I pamiętajcie: bądźcie dla siebie dobre!

30 stycznia 2018 , Komentarze (14)

Zawsze jak napiszę, że jest super to coś się rozdupca i już nie jest super (smiech)

Generalnie cały czas idę tą drogą, którą obrałam już prawie 2tyg temu.

Powiem wam, że boję się trochę piątkowego ważenia. Staram się widzieć pozytywy sowich działań, pilnuję diety, piję wodę ale jakoś mam wrażenie, że to zbyt piękne żeby mogło być prawdziwe ten kolejny kilogram mniej. Niby nie zakładam sobie, że schudnę w tym tygodniu tyle i tyle, no ale ciężko jest nie myśleć o porażce. Chociaż właściwie bardziej niż wagi boję się centymetra. Obawiam się, że obwody się nie ruszyły. To chyba mój wrodzony defetyzm odzywa się bardzo głośno.

A tak poza narzekaniem to chciałabym powiedzieć, że wkurza mnie to, że nie mogę znaleźć nigdzie legginsów w rozmiarze XL. Chciałabym zacząć biegać ale nie chcę biegać w dresie. Czuję jednak, że dopóki nie spadnę jeszcze kilku(nastu) centymetrów to dres będzie jedyną opcją (szloch)

Trzymajcie się!

I pamiętajcie: bądźcie dla sobie dobre!

28 stycznia 2018 , Skomentuj

Niedługo po napisaniu poprzedniego postu dałam trochę dupy. Miałam okrutna migrene więc odpuścilam sobie jeden posilek. Właściwie to go przespałam. Ale w sobotę wróciłam na prawidłowe tory. 

Dzisiaj kupiłam mate żeby trochę się rozciągac zanim zacznę ćwiczyć. I z tego rozciągania wyszła joga. Właściwie jakieś pierwsze próby. Całkiem mi się spodobało i kto wie, może zacznę praktykować ;) a tak z aktywności fizycznych to jeszcze urzadzlilismy sobie całą rodziną spacer po lesie ;)

Dzisiaj również przeżyłam ciężka próbę czyli:wyjście do kawiarni. Wszyscy jedli słodkości a ja wypiłam herbatę. Jestem dumna, że nie oszukałam ;)

Trzymajcie się <3 

26 stycznia 2018 , Skomentuj

Schudłam. O mateńko sama w to nie wierzę. Nie mogłam spać z nerwów bo bałam się, że cały trud, poświęcony czas i zaangażowanie nie dadzą efektów. Jestem niezwykle zadowolona. Dawno nie miałam takiej wagi jaką mam teraz ;)

Jeśli chodzi o jedzeniowe podsumowanie tygodnia to: jestem zadowolona. Nie jem wymyślnych potraw za miliony monet, co więcej wydaję mniej niż wcześniej na tą kategorię. Wciąż nie mogę się przyzwyczaić do regularności posiłków i ogólnie do jedzenia. Wcześniej jadłam albo nie. Nie poświęcałam temu tematowi zbyt wiele uwagi. Wchodziłam do kuchni, brałam cokolwiek i tyle. Teraz ważę jedzenie, pilnuję żeby jeść i ogólnie do jedzenia dostosowuję swój plan dnia. Wiem, że brzmi to głupio, ale potrafiłam pracować nieprzerwanie 10-12h a teraz chcę robić przerwy.


Woda stanowczo na plus. Wypijam 3l czystej wody, do tego jedną zieloną herbatę i jedną szklankę wody z cytryną rano. Jestem bardzo zadowolona, że również w tym temacie idzie mi dobrze.


Dzisiejszy pomiar dał mi mega kopa. 

Trzymajcie się :)

ps

Wciąż nie palę :D

24 stycznia 2018 , Skomentuj

Jest lepiej! Jestem mniej zmęczona, mniej chce mi się spać i dzięki temu mam mniej chwil w których chcę rzucić całą tą dietę w 3 diabły albo w cholerę. Mniej więcej unormował mi się rytm dobowy. Mam dobry humor i całkiem dużo energii. Chyba cukrowo-papierosowa Godzilla przestała atakować ;)

Jedzenie na plus (może poza obrzydliwym dzisiejszym obiadem bleh) woda na mega plus. Piję jakieś 4-5litrów dziennie. Satysfakcjonuje mnie ten wynik. Cyfry mnie satysfakcjonują :D

Staram się widzieć jak najwięcej pozytywnych rzeczy w diecie i całym procesie odchudzania. Wiem, że zmiany muszą trwać ale już teraz widzę ciut mniejszy celulit (podejrzewam, że to zasługa wody albo zbyt ciemnego światła (smiech)) czy pasek spodni zapinam na kolejną dziurkę (no w sensie, że obwód się zmienia). Oczywiście może mi się tylko wydawać ale najważniejsze dla mnie to widzieć jakąkolwiek zmianę. To pozwala mi myśleć pozytywnie i dzięki temu jestem mega naładowana.


W piątek pierwsze ważenie. Boję się trochę ale myślę, że będzie super ;)

Trzymajcie się :*

22 stycznia 2018 , Skomentuj

Nastawienie wciąż mam pozytywne. W końcu to dopiero 3 dzień odchudzania. Nie palę też od 3 dni. Jest ciężko ale staram się myśleć, że już niedługo zobaczę 8 jako pierwszą cyfrę na wadze. A z drugiej strony staram się o tym nie myśleć aż tyle, żeby samej się nie rozczarować. 

Mój największy problem? Głód. Ale nie w żołądku tylko w głowie. Wcześniej wypijałam największą butelkę pepsi, zjadałam dużo dużo białego chleba, dwa obiady i jeszcze podjadałam w nocy. Oczywiście nie stroniłam od słodkich cukiereczków czy czekoladek. Więc nic dziwnego, że moja głowa szaleje i mówi "MAŁO MAŁO MAŁO"

A tak poza tym, jedzenie mi smakuje i jest na plus, woda leci strumieniami też na plus. Mam nadzieję, że tym razem dieta da efekty.

Póki co nie ćwiczę. Sądzę, że z tą masą nie byłoby to zbyt rozsądne. Zamówiłam sobie opaskę fitness, żeby liczyła mi kroki i sprawdzała jakość snu. Cyferki zawsze mnie motywowały także to może być super rozwiązanie zmuszające do większej ilości ruchu.

Trzymajcie się!

20 stycznia 2018 , Komentarze (2)

Dzisiaj jest pierwszy dzień. Może powinnam napisać, że pierwszy dzień nowego życia albo coś takiego epickiego. Ale to teczek nie w moim stylu. Jeśli chodzi o jedzenie to myślę, że na minus. Z racji, że dzisiaj sobota nie wszystko poszło po mojej myśli. Zjadłam tylko śniadanie i obiad. Póki co nie mam w planie zjeść kolacji. Wybrałam opcje jedzenia 4 posiłków dziennie ale mam wrażenie, że to stanowczo za dużo jedzenia jak dla mnie. Zwykle jem jeden mały posiłek, max dwa. Dużo podjadam w nocy szczególnie. Dodatkowo do diety doszło rzucanie palenia. Uznałam, że to bez sensu odchudzać się, próbować ćwiczyć i jarac jak smok. Póki co nie miałam momentu kryzysowego w związku z fajkami ale obawiam się, że to nie potrwa długo. Ok nieważne. Dzisiaj zaczęłam. Dzisiaj jest pierwszym dniem reszty mojego życia (smiech)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.