Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Nastąpił przełom. Coś zmieniło się w moim myśleniu. Zrozumiałem, że jeśli nie teraz, to już nigdy.

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 3555
Komentarzy: 46
Założony: 19 marca 2018
Ostatni wpis: 19 maja 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Daniel90

mężczyzna, 32 lat, Aleksandrów Łódzki

189 cm, 103.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 maja 2018 , Komentarze (9)

Idę jak burza. Dziś waga wskazała po raz pierwszy od dawna poniżej 110kg. Aż mnie to trochę przestraszyło, bo tempo jest w granicy 1.5-2kg na tydzień, a z tego co wyczytałem w Internetach to nie jest dobre. Muszę zwiększyć udział mięsa w diecie, bo w ostatnich dniach obraziłem się na katering (nie dowiezli mi jedzenia i próbowali tłumaczyć się pokretnie, że komunie że coś tam). Nie może być tak, że to oni sobie zadecydują kiedy mi dowioza jedzenie, więc zacząłem żywic się samemu. 

Śniadanie to zazwyczaj jajecznica z dwóch jajek plus pomidorami koktajlowe i kawałek chleba ciemnego. 

Drugie śniadanie to jogurt z musli i dżemem. 

Lunch to dziś były same warzywa - sałata i pomidor i ogórek.

W międzyczasie na deser banan i kilkanascie winogron. 

Kolacja to sushi z biedronki. 

Czy ktoś z Was jest mi w stanie polecić jakąś fajną stronę z przepisami, żeby gotować samemu? 

10 maja 2018 , Komentarze (3)

Kolejny sukces - dziś zrobiłem prawie 40 km na rowerze i zjadłem w ciągu dnia 2000kcal - nie poczułem jakiegoś głodu, mimo zwiększonego zapotrzebowania na kalorie. Chyba nie powinno się tak robić zbyt często - tzn. jeśli się ruszam, to powinienem więcej jeść - czy to słuszny tok rozumowania? ;)

8 maja 2018 , Komentarze (4)

Mimo, że obawiałem się wejść na wagę po weekendzie majowym (trochę sobie pozwoliłem, ale jednocześnie mnóóóóóstwo chodziłem), to jednak waga cały czas leci w dół. Mamy 113,5 więc przy założeniu, że zaczynałem od 120kg to 6,5kg za mną. Wynik nie najgorszy, a przede wszystkim daje mi to mega kopa na kolejne dni. Nie mogę się doczekać kiedy zlecę do równych 100kg, a będzie to jeszcze w wakacje w tym tempie. :) Spodziewam się tego, że w okolicach 90kg waga przyhamuje i ostatnich 10kg będzie się ciągnęło jak flaki z olejem. Noo i muszę jeszcze oduczyć się kupowania jakichkolwiek słodyczy. Wczoraj na zakupach (katering dał d*py po majówce, jeden dzień byłem bez jedzenia) kupiłem sobie trzy tabliczki czekolady (na zasadzie, że to jedna kosteczka dziennie będzie, tiaaa - zjadłem w ciągu całego dnia tabliczkę, a dwie pozostałe oddałem w rodzinie bo mnie to przeraziło). Oprócz kateringu, muszę chyba jakiegoś psychologa zahaczyć, albo jakiś film obejrzeć o tym, z czego te słodycze są robione. Lub po prostu zatrudnię sobie kogoś, kto będzie za mnie robił zakupy spożywcze i po prostu nie będę nigdy więcej wchodzić do  sklepów, skoro tak ciężko jest mi sobie odmówić. Jestem z siebie jednak o tyle dumny, że nie pozwalam sobie na hot-dogi czy inne mcdonaldy w pracy (pełnię funkcje reprezentacyjne, jeżdżę sporo po kraju, i często po drodze sobie "wchłaniałem" takie niezdrowe shity).

29 kwietnia 2018 , Komentarze (2)

Kilka kilogramów za mną. Średni spadek na poziomie ~1kg/tydz. zachowany. Trochę obawiam się tygodnia majowego, ponieważ odstawiłem katering dietetyczny - dziś np. jadę do restauracji na obiad (komunia siostrzenicy). A w tygodniu planuję "trochę" pojeździć po Polsce, bo mam kilka kwestii do załatwienia. Zastanawiam się, co zdrowego można jeść w restauracjach "na mieście" ? Np. w takim Krakowie, gdzie kilka dni spędzę. Do głowy przychodzi mi jedynie salad story (z umiarkowanie zdrowym, ale za to nisko kalorycznym jedzeniem). Będę wdzięczny za sugestie.

22 kwietnia 2018 , Komentarze (7)

Jednak katering nie był złym wyjściem. W sumie to ważyłem dziś 116kg, ale przyjmuje że ważę 117kg. To i tak minus 3 kg od mojego pierwszego wpisu. Oprócz katering - jeżdżę bardzo dużo na rowerze, bo pogoda sprzyjała. Dziś zrobiłem 25km głównie po leśnych ścieżkach (przez ostatni tydzień w granicach 60km wyjeździłem, więc ogólnie całkiem dobrze). Jak pogoda będzie słabsza, to mam przecież zrobiona siłownię, gdzie będę mógł sobie poćwiczyć. W tym tempie za 10 miesięcy będę wyglądał całkiem normalnie (dążę do 80-85kg, przy wzroście 189cm powinno być w sam raz). 

12 kwietnia 2018 , Komentarze (3)

W związku z tym, że nie mam czasu bawić się w dietę samemu, postanowiłem odżałować pieniądze i przeznaczyć je na profesjonalny katering dietetyczny. Zaczynam od poniedziałku. Narazie na 5 dni, aby nie "ożenić się" z jedną firmą oferującą katering. Później porównam z drugą firmą z mojego miasta. Zapoponowano mi dietę 2000kcal jako początek. Później mam zejść na 1800kcal. Cena kateringu to 40zł z dostawą dziennie (5 posiłków). Cena nie urywa tyłka, ale to jednak cena za wygodę. Mam mało czasu, dzięki temu że zlecę organizację jedzenia innym - trochę tego czasu sobie odkupię dla siebie. :) Prowadzę mało aktywny tryb życia (większość pracy w biurze, lub za kółkiem auta). Siedzę 8-10h w ciągu dnia. Dopiero popołudniem mogę wskoczyć na rower, iść na spacer, popracować w domu lub cokolwiek.

31 marca 2018 , Komentarze (2)

Za mną już z miesiąc bez słodkich napoi, oraz kilka dni ze znacznie ograniczoną ilością słodyczy. O ile z napojami nie miałem większego problemu, o tyle jeśli w domu pojawia się coś słodkiego, to nie potrafię sobie odmówić. Nie wiem czy też tak ktoś z Was miał, ale po odstawieniu, słodkie napoje typu "cola" zwyczajnie mnie mdlą, są zbyt słodkie. 

Trochę obawiam się okresu świątecznego, ponieważ są tutaj różne "miny", m.in."karpatka", jedna z bomb kalorycznych, którymi zwykłem się obżerać w takich okolicznościach. W tym roku będzie inaczej. Walczę ze sobą, żeby w ogóle nie zjeść, ale nadal uznam to za sukces, jeśli zjem dwie-trzy kostki i na tym się skończy. Do tego muszę selektywnie wybierać lżejsze posiłki spośród standardowych, wielkanocnych. 

Po wielkanocy chciałbym przejść na katering dietetyczny, z drugiej strony wyłożenie 1500zł na jedzenie miesięcznie trochę mnie przed tym stopuje, bo to nie rozwiąże mojego problemu - uzależnię się jedynie od kateringu, bo kiedy go odstawię to nie będę potrafił sobie bez niego poradzić i wrócę do punktu wyjścia. Muszę nauczyć się zdrowo jeść bazując na łatwo dostępnych produktach. Wtedy podejrzewam, że i za 1000zł miesięcznie dam radę taką dietę utrzymać, a i będzie dopasowana do moich upodobań kulinarnych (czyli pikantnie, bardzo). 

20 marca 2018 , Komentarze (4)

Już jako nastolatek - udało mi się zrobić sobie bardzo fajną sylwetkę po takim właśnie "zapuszczeniu się" - skoro wówczas mój system działania sprawdził się w 100%, postanowiłem wrócić do tych sprawdzonych metod i... odkupiłem sobie siłownię.


Wprawdzie miałem w domu przez cały czas rowerek stacjonarny, i orbitrek - ale z racji tego, że stały one sobie w pokoju gościnnym, to jakoś nie bardzo znajdowałem czas na ćwiczenia. Taki mam już dziwny charakter, że w moim życiu nie potrafię rozpraszać swojej uwagi - muszę mieć wyspecjalizowane strefy w domu, które pozwalają mi coś robić - i tak na przykład w sypialni nie u mnie telewizora i jest wykorzystywana w celach kojarzonych z sypialnią, pracuję trochę z domu (w trybie szumnie zwanym "home office"), i dlatego postanowiłem zaaranżować sobie w przyziemiu biuro oddzielne od domu - tak bym mógł w pełni skupić się na pracy i nie rozpraszać się domowymi obowiązkami i rozrywkami, i tak samo muszę mieć z siłownią - kiedy urządzenia stały w pokoju gościnnym nie było czasu na ćwiczenia. Kiedy będą w oddzielnym pomieszczeniu i już do niego zejdę, to zwyczajnie poświęcę ten czas na ćwiczenia.

Także domówiłem sztangę, hantle, obciążenie, ławkę do ćwiczeń i ławkę do brzuszków.
Cała "operacja" to będzie naprawdę sporo potu i ciężkich ćwiczeń, ale sądzę, że pieniądze zainwestowane w te urządzenia dodatkowo mnie zmotywują do działania - bo skoro wydałem, to nie po to, żeby trwonić pieniądze i przyznać się przed sobą i innymi, ze to było głupie z mojej strony. To pewnego rodzaju zobowiązanie. Zobowiązanie przed sobą i przed innymi. 

Jak ogarnę pomieszczenie, to wrzucę zdjęcia żeby się pochwalić :). 

19 marca 2018 , Komentarze (12)

To mój pierwszy wpis w dzienniku. Dziś mamy 19.03.2018r. Kilka dni przed moimi 28 urodzinami. Od dziś rozpoczynam najtrudniejszą walkę - walkę ze sobą, ze swoimi słabościami. Jeden z moich mentorów napisał kiedyś, że jeśli wygrasz ze sobą, to już nikt inny nie stanie Ci na drodze. To my, nasze nawyki i bezmyślność jesteśmy dla siebie często największą przeszkodą w drodze do szczęścia. Anonimowość pozwala mi łatwiej obnażyć swoje prawdziwe myśli i uczucia. Dziś doszło do etapu, kiedy powiedziałem sobie dość. Widząc swój wizerunek, zastanawiałem się - kiedy to właściwie się stało, i jak mogłem się tak zapuścić. Wiem, że nierozsądnym byłoby rzucać się na głęboką wodę. Zaczynam od odstawienia słodyczy i przechodzę na katering dietetyczny. W moim domu je się tłusto i niezdrowo, najbliżsi z pewnością nie pomogą mi w walce, ponieważ niejednokrotnie prosiłem m.in. swoją mamę o to, aby nie kupowała niezdrowych przekąsek/słodyczy. Pewnie są tu osoby, które mają "słabą" silną wolę. Jeśli jednak są tu osoby o silnym charakterze - proszę Was o kontakt. Potrzebuję takiego wsparcia, bo nie mam go na żywo.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.