Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Na Vitalii jestem od dawna parę miesięcy po urodzeniu pierwszej córki, po każdym porodzie i w pomiędzy czasie odchudzałam się z vitalijkami ... w sumie zbyłam tu już jakieś 20 kg :) może i więcej sumarycznie. Dziś jednak stanęłam w obliczu prawdy, urodziłam już wszystkie dzieci jakie chciałam urodzić w łącznej liczbie 3... dla mnie to koniec tego etapu i początek nowego, wprawdzie jeszcze w pieluchach, ale chciałabym w końcu dać wyjść sobie z tego co zostało po BigMama z okresu trzech ciąż. Owszem waga startowa wielka, cel ostateczny hard, ale nie na jeden rok więc spokojnie.... skłaniam się do odchudzania, bo chcę znów być aktywna, żwawa, ruchliwa... a nie ociężała i zmęczona fizycznie, szczególnie że moja trójeczka wymaga mojej aktywności...za bardzo lubię jeść wszystko...trzeba coś z tym zrobić...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 14350
Komentarzy: 202
Założony: 6 maja 2011
Ostatni wpis: 13 czerwca 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
venga

kobieta, 40 lat, Świdnica

164 cm, 82.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: - 10 kg na 2021 roku (łącznie będzie -28 kg)

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 czerwca 2021 , Skomentuj

Ostatnio zastój jakiś ale spokojnie... grunt, że waga nie rośnie a spada choćby w niewielkich ilościach powoli doszłam do 82.5 kg .  Widzę że opanowałam utrzymanie wagi bez diety, a w oparciu o nowe nawyki...i to jest ogromnym sukcesem ostatnich miesięcy.  Z założeń na ten rok zostało mi do zrzucenia 4,5 kg (reszta założeń  to kolejny rok... choć jeśli  cokolwiek sie uda w tym ponad plan bedzie cudownie) więc na spokojnie ...przed nami dwa wyjazdy urlopowe w górki..to powinno pomóc.  Wyjścia na kijki cotygodniowe stały się regularnością w której podbijam tempo marszu i ilość kroków,  co przekłada się na kilometry. Wgrałam aplikację krokomierza i pilnuje tych kroków mniej więcej...zaczynałam od jakichś 56 tyś tygodniowo...ostatnio robię ponad 80 tyś.  W diecie staram się choć raz w tygodniu robić warzywno-owocowe koktajle że szpinakiem, jarmużem  różnymi nasionami i dodatkami.

Przy okazji muszę poszukać jakichś ćwiczeń fizjo na odcinek szyjny kręgosłupa.  Może ktoś korzystał?

24 marca 2021 , Skomentuj

Zeszły miesiąc był świadomie wybranym miesiącem stabilizacji wagi  i nawyków.  Dlatego gdyż po osiągnięciu - 20 kg musiałam się przekonać czy umiem jeść wg kolejnych nowych zasad.  Te zasady to tak naprawdę mikro zmiany żywieniowe które w ciągu już 15 miesięcy mocno wpłynęły na mój jadłospis i sposób żywienia.  Oczywiście to nadal nie jest sposób idealny i wciąż szukam elementów do poprawy jaki np. ostatnio wdrożona zmiana mleka krowiego na owsiane i sojowe.  Nie miałam pojęcia że owsianka na mleku owsianym jest 100 razy smaczniejsza co potwierdzają również moje dzieci,  gdyż część zmian żywieniowych dotyczy całej naszej rodziny.  

Tym samym wpadam po miesiącu zarejestrować wagę 83,6 kg i ogłosić że jedziemy dalej z wagą w dół i formą w górę 😉 Schudłam już 22 kg dzięki rozsądnym zmianom żywienia krok po kroku a nie żadnym dietom x y z.

Jak Wasze działania na froncie? 

Co udało się zmienić? 

Co najtrudniej pokonać? 


Powodzenia! 

#odchudzanie #nawykiżywieniowe #zmiany #wagawdół #sukces

8 lutego 2021 , Komentarze (20)

HURRRAAAA!!!!

Dziś świętuję ! I nie tak jak rok temu ciasteczkami, chipsami i obżarstwem, świętuję... podejmę pierwsze ćwiczenia - joga dla początkujących, które próbowałam zacząć rok temu, ale samarka wylewająca się z getrów i uciskająca na wnętrzności mocno ograniczała nawet banalne rzec by można, podstawowe ruchy <3 Obiecałam sobie że za 20 kg zacznę jogę, bo bardzo chcę!!! I dziś nastał ten dzień!! Historyczna chwila!

Oto osiągnęłam upragnione -20 kg, a raczej nawet je odrobinę przekroczyłam! YUPII!

Następny krok to zejście z otyłości do nadwagi czyli do 79 kg. A do tego brakuje już nieco ponad 6 kg ;p 

Tymczasem obecny tydzień szykuje się aktywny : JA + TRÓJKA DZIECI + SANKI <3 <3 Trening na górkach będzie każdego dnia. Właśnie wciągają naleśniki na śniadanie, a potem zakupy i górki z sankami<3 

A dziś obiad mam z wczoraj (nie, nie rosół z którego będzie pomidorowa :P) - rybka z ryżem i marchewką <3 

A na wieczór w planach sałatka z rukoli z mozarellą i pomidorkami (papryka, kukurydza, pestki dyni i sonecznika + vinegret domowej roboty).

Ten tydzień zaczynam dumna z kopem na kolejne dni!

Życzę Wam wszystkim takich radości jak moja dzisiaj! 

POWODZENIA!

28 stycznia 2021 , Komentarze (3)

Ostatnie dwa miesiące były leniwe pod względem fizycznej aktywności, co spowodował powszechnie znany wirus bezczelnie wpakowawszy się pod dach naszego domu. Czuję jednak że po 2 miesiącach jestem już na siłach podziałać, na rozgrzewkę więc prócz spacerków poranne ćwiczenia w rytm muzyki <3 Trochę tańca wygibańca <3

Jeszcze 6,4 kg by z klasyfikacji otyłości wskoczyć do nadwagi :P Ha jakie rzeczy cieszą człowieka to się w głowie nie mieści. No i odrobinkę jeszcze by dobić do -20 kg, a to będzie wielka radość i motywacja . Zresztą motywację mam cały czas <3 Teraz wróciły siły więc mam nadzieję pójdzie jakoś. Szczególnie jednak liczę na wiosne, to powinien być czas większego zrzutu wagi <3 

25 stycznia 2021 , Komentarze (8)


Bardzo często najtrudniejszym w procesie odchudzania, trzymania diety, zmiany nawyków żywieniowych jest właśnie bycie szczerym samemu ze sobą. Jesteśmy ludźmi, a więc słabości mamy wpisane w swoją naturę. Każdy ma słabość do czegoś zarówno w kontekście żywienia, jak i w każdym innym. Jedna kupuje sukienki, druga buty, trzecia torebki, ja książki :P Świat jest pełen wszystkiego więc każdy coś dla siebie znajdzie. Tu nie jest tak trudno przyznać że mamy słabość do kupowania konkretnych rzeczy. Nawet niektórzy się tym chełpią i chwalą tu i ówdzie. Nieco inaczej już jest w kontekście żywienia. Dlatego tak ważnym jest by w tej materii być szczerym samemu ze sobą. 

Możesz mieć słabość do słodyczy jak ja;) Ale możesz wybierać ostre, słone przekąski, albo mięso, może objadasz się żółtym serem i serami pod każdą postacią, albo masz słabość do trunków procentowych, napojów, soków, chipsów , kremów....ciast... itd. itp. A może nie cierpisz ruchu i najchętniej siedzisz w fotelu lub wylegujesz się na kanapie. Listę można dłużyć. Co z tego? Ano to że na swojej drodze i podczas swoich przygód z dietą nie raz nie dwa miałam problem z określeniem co tak naprawdę stoi za moimi kilogramami. Bo bywało że rzucałam szalenie słodycze, nawet na 6 miesięcy... a mimo to sukcesu full nie było, a ja wracałam do starych przyzwyczajeń po przerwie. Zawsze mówiłam, że słodycze to moja słabość, że uwielbiam słodkie. I miałam świadomość że to stanowi duży problem. Jednak na swojej drodze spotkałam też wiele osób, które wypierały problem i złe nawyki mówiąc "kompletnie nie wiem dlaczego tyję", "to woda zatrzymała mi się w organizmie" (woda może się zatrzymać ale nie powoduje skrajnej otyłości), "przecież ja nie jem wcale tak dużo, nawet mało", "butelka wina jest dobra na przemianę materii"... itd. itp. I na pewno znacie te słowa albo z autopsji albo z relacji z drugim człowiekiem.

Nagle się okazuje, że nikt nic takiego nie robi, a kilogramy ciągną w górę mnożąc komórki tłuszczowe i gromadząc w nich zapasy  na sto zim :) Nie oceniam tego, bo doskonale to rozumiem. Chcę jednak powiedzieć, że kluczowym w diecie i odchudzaniu jest spojrzenie sobie w oczy przed lustrem i powiedzenie głośno "jem za dużo słodyczy", "piję za dużo alkoholu" (dobrze wiemy że po nim często ciągnie ludzi na żarcie), "jem za dużo tłustego mięsa" (warto zerknąć w wytyczne ile tak naprawdę tego mięsa wystarczy, czy zgłębić wiedzę o jego trawieniu, ponoć jedna normalna porcja mięsa trawiona jest około 3 dni), "mam za mało ruchu", " moje ciało jest zmęczone", "wiem, że potrafię zadbać o swoje zdrowie". Bycie szczerym ze sobą samym jest niezwykle ważne. Jednak bycie szczerym bez oceniania "jesteś gruba", "jesteś słaba", "jesteś kiepska". Nie oceniajmy swoich słabości. Zauważmy je, zaakceptujmy ich istnienie i zastanówmy się jak krok po kroczku słabości zamienić w mocne strony. Z doświadczenia wiem, że dobrze jest porozmawiać z przyjaciółką, siostrą, kimś bliskim kto zrozumie i powiedzieć mu otwarcie z czym mamy problem, co jest naszą Piętą Achillesa w temacie diety i odżywiania. Może się okazać, że ktoś ma w tym temacie jakieś doświadczenia, albo zna kogoś kto takowe ma. Nie ukrywajmy trudności, mówmy o nich i twórzmy w głowie plan.

Bez szczerości względem samych siebie nie wiele osiągniemy. 

Będąc w odwiedzinach u babci, rodziców, siostry uświadomiłam sobie ostatnio jak dużo potrafiłam zjeść ciastek, cukierków, kawałków ciasta podczas jednej wizyty. Dziś mając świadomość ile cukru mieści się w takim kawałku w życiu bym tyle nie zjadła. Ważąc 105,6 kg nie jest problemem wciągnąć siedem kawałków ciasta do jednej kawy. Ważąc już 87 kg  (a sorry dziś już 86,4 kg  :) ) dwa - trzy kawałki wypełniają Cię po brzegi, a mając świadomość potrzeb zjadam jeden - dwa. Rok temu nie potrafiłabym kupić do siostry ciastek do kawy i nie zjeść ani jednego, ciągnęłoby mnie aż zjadłabym połowę paczki, podjadając potajemnie gdy ona wychodzi do kuchni, myśląc durna że ona nie zauważy znikających ciastek, czy wafelków. Dziś siedzę, piję herbatkę ziołową zamiast kawy, zerkam na te ciastka i czekoladę i nawet mnie nie ciągnie. To dzięki szczerości względem samej siebie.

21 stycznia 2021 , Skomentuj

Taką tabelkę sobie znalazłam na www.dietolog.pl analizując przeliczniki z różnych kalkulatorów wychodzi że mimo zrzuconych 18 kg nadal mam w sobie ok. 37 - 40 % tłuszczu, a więc zdecydowanie zbyt dużą ilość, co chyba oczywiste przy otyłości. Patrząc na średnią ilość tłuszczu w organizmie w przypadku kobiet należałoby w moim przypadku spalić jeszcze co najmniej 15% zalegających nadmiarów. Wiosno przyjdź już bo chcę na działkę i chwycić za łopatę :P NA spacerach z trzylatkiem za rękę nie spalę tyle :P Z 87 kg jakie mam obecnie 15% to 13,05 kg , a zatem tyle muszę spalić w kolejnym rzucie by pozbyć się nadmiaru tkanki tłuszczowej z mojego ciała. Jeszcze nie wygrzebałam informacji o tym jak bardzo takie otłuszczenie odzwierciedla się w otłuszczeniu narządów wewnętrznych, na pewno jest lepiej niż było. 

Liczyłam ostatnio że by wyjść z ram otyłości (teraz BMI wskazuje na lekką otyłość, a byłam na granicy skrajnej brakowało mi może z 2 kg by wejść w ostatnią fazę) potrzebuję zrzucić jeszcze ok 7 - 8 kg więc to kolejny etap ... by wejść w ramy nadwagi, mniej groźnej dla zdrowia i życia niż otyłość. 

Tymczasem zmykam zaraz na spacer w ramach regeneracji  przywracania sił po covidzie :P . Miłego dnia życzę wszystkim w domu i w pracy xtagstartz3 I wytrwałości w diecie i aktywności dziś dla Was! 

19 stycznia 2021 , Komentarze (2)

Śniadanie było takie
śniadaniowe - kanapki z chleba razowego z tofu wędzonym, ogórkiem i kiełkami lucerny

Takie śniadanko, bo dziś nie miałam apetytu :) bywają solidniejsze. Dwie kromki z razowca z tofu wędzonym, ogórkiem i kiełkami lucerny. 

Na obiad ugotowałam nam dziś pieczarkową zupę krem ze świderkami pełnoziarnistymi z orkiszem. Pożywna, sycąca i smaczna zupka.

19 stycznia 2021 , Komentarze (10)

Kiedy moją motywacją do odchudzania miała być sylwetka i mniejszy rozmiar ciuchów szybko dochodziłam do wniosku, że szczerze powiedziawszy mam to gdzieś, bo nigdy mnie nie obchodziło zdanie innych w kontekście mojego wyglądu. Nie miało to znaczenia jak ważyłam 70 kg  i nie zmieniło się nic kiedy ważyłam 105 kg. Jak ktoś mówił mi, że będę się czuła lepiej sama ze sobą wyczuwałam zawsze podtekst związany z wyglądem. Spływało to po mnie jak krople wody podczas ulewy :P Ludziom naprawdę trudno pojąć, że człowiek może być skrajnie otyły i nie patrzeć na innych ludzi z zazdrością o ich wygląd z marzeniem - też chcę tak wyglądać? Co jeśli dla kogoś wygląd człowieka nie ma znaczenia? Wtedy wszystkie fatałaszki (które też mogą człowieka nie kręcić - nigdy mnie nie kręciły, a moja szafa zawsze była skromna, ciuchy zaś wisiały w niej latami niezależnie od wagi) nie stanowią motywacji żadnej. No mocniej tego nie wyłożę, to nie wyparcie, to rzeczywisty stan. Jeśli rodzina, bliscy i znajomi również ten stan akceptują nie masz z tym problemów.

Dlatego jeśli akceptujesz siebie pod względem wyglądu i nie masz problemu z poczuciem własnej wartości mimo odkładającego się wszędzie tłuszczu musisz znaleźć inne źródło motywacji. Moim stały się dzieci i zdrowie. Ale po kolei.

Może ktoś jeszcze nie widział i zechce zobaczyć. Przypadkiem zupełnie w styczniu trafiłam na dokumentalny film z Netflixa  "What the Health" - po obejrzeniu którego mocno zaczęłam się przyglądać swojemu zdrowiu, szafkom w kuchni, zawartości lodówki i analizować na ile ja wewnętrznie jestem zdrowa, co mi już dolega i jakie jest ryzyko wystąpienia u mnie poważnych chorób przewlekłych i nie tylko w najbliższych 5 latach - miażdżyca, nadciśnienie, insulinooporność, cukrzyca (pewnie byłam na granicy, a może nawet już miałam), nietolerancje pokarmowe i nie tylko (liczne alergie już miałam), ryzyko zawału (wysokie)... I co dalej? Nie zamierzałam chorować na żadne z tych chorób i spędzić życia po 40 stce (w zeszłym roku miałam 35) na lataniu po lekarzach. Zrozumiałam wreszcie, że nie ze względu na sukienki i ciuchy muszę coś zmienić, a ze względu na rodzinę i swój szacunek do życia. Nie dbasz o siebie? I twierdzisz, że szanujesz życie? Życie, które jest wartością nie ocenioną? Darem? Czysty, własny, szczery rachunek sumienia... nie chodzi o kalorie, o to ile czego zjadłeś, chodzi o to, że jedząc to serwujesz sobie stopniowe umieranie, wykańczasz swoje ciało i pozbawiasz się prawa do decydowania o swoim zdrowiu, bo zaraz będziesz to prawo musiał oddać lekarzom i firmom farmaceutycznym, bo jak będzie za późno... 

To dało mi kopa w tyłek, jakby mnie ktoś strzelił. 

Reszta później... częstujcie się linkiem, jeśli nie widzieliście obejrzyjcie koniecznie i myślcie, jeśli widzieliście może warto sobie przypomnieć gdy motywacja spada :) I przeanalizować.

18 stycznia 2021 , Komentarze (8)

Witam po pandemicznej przerwie,

tyle czasu mnie nie było... dobiłam w styczniu 2020 roku do 105,6 kg , ale na zakończenie karmienia kp mojego trzylatka postanowiłam wreszcie zająć się sobą. Skutkowało to w 2020 roku zrzuceniem 18,6 kg z dużą zmianą diety, którą wciąż utrzymuję i przyznać trzeba że po roku, to już naprawdę z radością. Kroczki były stopniowe, nie mam diety cud, ani planowanych treningów, codziennych ćwiczeń i innych wyzwań. Kupiłam działkę bo potrzebowałam miejsca, gdzie będę mogła spędzać czas aktywnie fizycznie z uwzględnieniem obecności trójki dzieci nie chodzących do szkół i przedszkoli. Działka mi to dała, sporo czasu z łopatą, grabiami, motykami, haczkami, trochę z pędzlem i przy podcinaniu gałęzi, sianie, plewienie, przysiady, skłony, zbieranie owoców, nauka uprawy warzyw, własna żywność choć częściowo, własne przetwory... i tłuszczyku się spaliło 18,6 kg , a liczyłam i marzyłam o 13 kg :) 

Z pozytywnym nastawieniem na ciąg dalszy, w tym roku z marzeniem o - 10 kg kolejnych (choć żeby dobić do tych łącznych - 30 kg nie obrażę się jak uda się zrzucić 11,4 kg :) zjawiam się zatem by dodać skrzydeł innym walczącym , szukającym sposobu, motywacji, diety, ćwiczeń, aktywności.

Postanowiłam powiedzieć Wam, że nigdy nie trafiły do mnie cud diety z pomysłem jak wyglądać lepiej. Zaakceptowałam swój wygląd 105, 6 kg i nie było mi z tym źle, nie miałam najmniejszych kompleksów, nigdy nie zwracałam szczególnej uwagi na wygląd swój czy innych. Sytuacja pandemiczna natomiast mocno zaindukowała we mnie przemyślenia na temat mojego stanu zdrowia. Zaczęłam zastanawiać się na ile faktycznie jestem zdrowa i jak długo będę przy tej masie ciała. Walka o zdrowie zatem posunęła mnie ku zmianom. Trzymam kciuki za Was i za siebie.

Pozdrawiam

Piszcie, pytajcie, rozmawiajmy :) chwalcie się

28 marca 2018 , Komentarze (4)

Jesteśmy po strasznym maratonie chorobowym, marzec nie sprzyjał mojej diecie, ani niczemu zupełnie - grypa całej rodziny a zaraz potem ostre zapalenie oskrzeli u maluchów z początkami zapalenia płuc. W dodatku odbywałam praktyki w szkole, przygotowania do zajęć, choroby, ledwo żywa, regularnośc posiłków i dbanie o to co jem.... zapomnijcie. Przerażona weszłam na wagę wiedząc że conajmniej 2 kg do góry zobaczę, a tam niespodzianka.... 95,2 kg a więc ociupinkę bo 0,8 kg ale w dół a nie w górę. Więc z ulgą na sercu wróciłam do boju.... Ufffff :* Jak Wam idzie kochane? Lada dzień zaglądnę do Was po kolei :P

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.