Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Po prostu taka sobie JA :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 6637
Komentarzy: 117
Założony: 1 listopada 2018
Ostatni wpis: 11 grudnia 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Katrain

kobieta, 36 lat, Zielona Góra

167 cm, 71.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 listopada 2018 , Komentarze (9)

Ja wiem, że to woda. Ja wiem, że waga nie jest najważniejsza, ale wiecie jak to jest... na początku odlicza się każdy gram.

via GIPHY

Dziś jak widać suwak się przesunął. Na szczęście w dół a nie w górę, a to oznacza, że motywacja na kolejne dni jest.

Ale właśnie - jak to jest z tym ważeniem? Często wchodzicie na wagę?

Jak kiedyś codziennie. Ale to szybka droga do tego by popaść w paranoję i z każdym dniem redukować posiłki. Więc lepiej raz na tydzień, raz na miesiąc? Dla mnie zdecydowanie za długo. Bałabym się, że efekty, które zobaczę nie są takie jak oczekiwałam. 

Teraz wybrałam opcję - kiedy chcę. A dokładniej - kiedy potrzebuję. Kiedy potrzebuję motywacji, kiedy potrzebuję się skontrolować. Wypadło więc dzisiaj, bo po weekendzie. 

A wy jakie macie do tego podejście?


Na koniec szybki przegląd dzisiejszego menu:

Śniadanie: koktajl owsiany (mleko kokosowo-ryżowe, truskawki, płatki owsiane)

II śniadanie: jabłko pieczone z białym serem i rodzynkami 

Obiad: makaron razowy ze szpinakowym pesto 

Kolacja: placki ryżowe z jabłkiem 

Kalorii? Nie mam bladego pojęcia. Może kiedyś nauczę się je liczyć. Ćwiczenia? Niestety jeszcze się nie zmotywowałam.

5 listopada 2018 , Komentarze (11)

Jaki jest idealny moment na rozpoczęcie diety? Jakby się dobrze zastanowić - żaden. Bez względu na to czy wybierzesz wersję od "nowego miesiąca", od "poniedziałku", czy "od jutra" prędzej niż później w Twoim kalendarzu znajdzie się data, która będzie starała się zniweczyć Twoje plany. Urodziny taty, imieniny ciotki, święta, wypad ze znajomymi, wyjazd na urlop - pokusa by przerwać i zacząć od nowa jest ogromna.

Ten weekend miałam dość intensywny, a pokus w postaci tortów, pizzy czy słodkich przekąsek nie brakowało. I choć nie przestrzegałam w tym czasie rygorystycznie diety, to dziś mogę położyć się spać bez żadnego zaczynania znowu "od jutra". 

Jak wytrzymać na diecie podczas świąt, wyjazdów i urodzin?

Czy to siadając do świątecznego stołu, czy przeglądając menu restauracji wyobraź sobie, że cały proces odchudzania masz już za sobą. Jesteś lżejsza o te 5,10,15, czy 25 kg. W takiej wersji pewnie jesz mniejsze porcje, prawda? Nie boisz się też sięgać po ulubione potrawy, ponieważ jesteś szczupła i wiesz, że pół talerza żurku Ci nie zaszkodzi. Z drugiej strony Twoje nawyki żywieniowe nieco się już zmieniły. I choć nadal kochasz mięso to zdecydowanie chętniej sięgniesz po soczysty stek niż BicMaca. Cukier odstawiłaś już dawno, więc wiesz, że porcja ciasta po prostu Cię zemdli, dlatego zamiast sernika zamawiasz sobie aromatyczną herbatę lub pyszną latte. Widzisz jakie to proste?

Myśląc w ten sposób o sobie nie tylko będziesz mogła cieszyć się chwilami wspólnie spędzonymi z rodziną czy przyjaciółmi, bez chorobliwego myślenia o diecie i ciągłego liczenia kalorii. Dodatkowo dostaniesz również zastrzyk motywacji, ponieważ zrozumiesz, że życie po diecie wcale nie oznacza dla Ciebie jedzenia "samej trawy".

via GIPHY

A teraz lecę zobaczyć, jak się trzymałyście w ostatnich dniach, bo przeglądanie pamiętników na telefonie okazało się dość uciążliwe. Już nie mówiąc o odpisywaniu na komentarze, które z niewiadomych przyczyn kończyły się w połowie zdania ;p

2 listopada 2018 , Komentarze (11)

Odchudzanie nie zawsze zaczyna się od diety. Ani też od kupienia karnetu na siłownię. Odchudzanie zaczyna się od sprzątania.

Są ludzie, którzy przytyją 5 kg, stwierdzają że trzeba się ich pozbyć i robią to. Ale ja do nich nie należę. Wiele z nas do nich nie należy. Dlaczego po każdym małym sukcesie przychodzi porażka. Ty też znów zaczęłaś od nowa?

Być może jest tak dlatego, że waga tak naprawdę nie jest Twoim problemem, a jedynie skutkiem ubocznym jakieś problemu, z którym zmagasz się od dłuższego czasu. A problemy są jak robactwo. Wystarczy im nieco wilgoci i rozmnażają się wypełzając z każdych zakamarków. 

Na początku może i obejmą swoim zasięgiem jedynie Twój sposób żywienia, ale później przeleją się na inne sfery życia. Zła dieta = brak chęci do ćwiczeń + brak sił. Brak sił = bezczynne zaleganie na kanapie. I suma summarum nie masz ochoty na nic.

By to ogarnąć trzeba zacząć krok po krok odgracać swoje życie. I niekoniecznie odchudzanie powinno zostać postawione na pierwszym miejscu, ponieważ to proces, który wymaga cierpliwości, a ty potrzebujesz zastrzyku motywacji już teraz. Świadomości, że masz nad czymś kontrolę. Najłatwiej będzie więc zając się najpierw porządkiem wokół siebie, później uporać się z bałaganem tym w sobie.

via GIPHY


A jak u mnie dzisiaj?

Był detoks na sokach - konkretnie ten. Wytrwałam. Choć wciąż się zastanawiam jak. Nie tknęłam nic poza tym co tknąć mogłam. Plus dwie herbaty ziołowe. Aktywność? Ostrożnie. Spacer i SlimFit Chodakowskiej.

A tak wyglądały moje "posiłki" ;p Bez ostatniego, bo za szybko wypiłam. Jutro już bez detoksu.

Dajcie znać jak Wam poszło :)

1 listopada 2018 , Komentarze (14)

To nie wygląda dobrze. Dwa dni diety, trzy "niediety". I tak od roku. Może półtora. Efekt?10 kg do przodu. A może nawet 11. Strach liczyć, a jeszcze większy się przyznać. Głupio o tym pisać, a jeszcze głupiej czytać własne słowa. Ale może jak człowiek nie wypluje trucizny, którą ma w sobie to koniec końców strawi sam siebie. 

Ile razy zaczynałam? Tyle ile w dni roku pomnożone przez każdy rok mojego świadomego życia. To dużo. Zdecydowanie za dużo, więc czas z tym skończyć. Od jutra? Wole od teraz :)

via GIPHY

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.