Porządki - w życiowym bałaganie. Musze się wyżalić a najłatwiej chyba Wam bo jesteśmy tu prawie anonimowi. Mam dość dosłownie wszystkiego
Ciągłego narzekania " bo drogo, bo Ukraina, bo uchodźcy"
Ciągłego strachu " teraz pewnie zaatakuje nas, wypuści bombę biologiczną itp."
Krążących chorób w rodzinie, samotności, starości no mam dość. W pracy też się jakoś zaczyna sypać, zawsze uchodziłyśmy za zgrany zespół teraz za przyczyną nowo zatrudnionej dziewczyny wszystko się wali. Do pracy idę raczej niechętnie no chyba że pracuje z "starymi" dziewczynami. To jeszcze jakoś da się przeżyć, tydzień temu popełniła samobójstwo moja koleżanka - podobno depresja. Ja tego nie zauważyłam, nigdy nie skarżyła się zawsze uśmiechnięta, pogodna - dusiła to w sobie. Chodziłyśmy razem do podstawówki, liceum i na studia, nie wierzę ze jej nie ma.
Od pół roku jestem w kontakcie z byłym. Tzn. rozmawiamy ze sobą codziennie na WhatsAppie muszę to przerwać bo to toksyczna osoba ale boję się tego... bo jest. Uczucia między nami nie ma.
To chyba już pora na psychologa albo psychiatrę ?