Zaczynam od nowa.
Właściwie zaczynałam od stycznia, lutego, marca... od 1,10, 15. Wszystko co udało mi się zgubić wróciło. Na wadze 69 kg. Porażka.
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (66)
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 46443 |
Komentarzy: | 935 |
Założony: | 15 stycznia 2019 |
Ostatni wpis: | 28 kwietnia 2024 |
kobieta, 40 lat, Katowice
165 cm, 63.00 kg więcej o mnie
Zaczynam od nowa.
Właściwie zaczynałam od stycznia, lutego, marca... od 1,10, 15. Wszystko co udało mi się zgubić wróciło. Na wadze 69 kg. Porażka.
Zdrowych, spokojnych świąt Wielkanocnych, pełnych nadziei oraz miłości,
Pogodnego nastroju, oraz najwspanialszych rodzinnych spotkań, wśród rodziny i najbliższych
Porządki - w życiowym bałaganie. Musze się wyżalić a najłatwiej chyba Wam bo jesteśmy tu prawie anonimowi. Mam dość dosłownie wszystkiego
Ciągłego narzekania " bo drogo, bo Ukraina, bo uchodźcy"
Ciągłego strachu " teraz pewnie zaatakuje nas, wypuści bombę biologiczną itp."
Krążących chorób w rodzinie, samotności, starości no mam dość. W pracy też się jakoś zaczyna sypać, zawsze uchodziłyśmy za zgrany zespół teraz za przyczyną nowo zatrudnionej dziewczyny wszystko się wali. Do pracy idę raczej niechętnie no chyba że pracuje z "starymi" dziewczynami. To jeszcze jakoś da się przeżyć, tydzień temu popełniła samobójstwo moja koleżanka - podobno depresja. Ja tego nie zauważyłam, nigdy nie skarżyła się zawsze uśmiechnięta, pogodna - dusiła to w sobie. Chodziłyśmy razem do podstawówki, liceum i na studia, nie wierzę ze jej nie ma.
Od pół roku jestem w kontakcie z byłym. Tzn. rozmawiamy ze sobą codziennie na WhatsAppie muszę to przerwać bo to toksyczna osoba ale boję się tego... bo jest. Uczucia między nami nie ma.
To chyba już pora na psychologa albo psychiatrę ?
Od 5 stycznia muszę radzić sobie sama bez mojej pani dietetyk. Źle to napisałam nie muszę lecz przeszłam stabilizację i nasza współpraca dobiegła końca 😁 Zapowiedziałam jej, że pewnie do niej wrócę - oby nie.
Kolęda
Co prawda emocje po 3 tygodniach od wizyty duszpasterskiej już opadły ale w dalszym ciągu podtrzymuje że to moja ostatnia kolęda. Obraziłam sobie szanownego proboszcza bo powiedziałam że czekamy na niego i się denerwujemy a on tak długo był u sąsiada. Powiedział że u nas będzie krótko- odmówił modlitwę obrócił się i poszedł. Czy aż tak brzydko się zachowałam ? sama już nie wiem. Mówiłam to raczej w żartobliwym tonie nie wiem jak on to odebrał. Teraz to już bez znaczenia.
Wiosna
Tak się wkręciłam w ogródek i kwiaty w tamtym roku, że nie potrafię już doczekać się wiosny. Zaczynam już wysiewać pierwsze kwiaty na rozsady.
Książki
W ostatnią niedzielę po silnych wiatrach brak prądu przez chyba 7 godzin - wiecie jak mi to dobrze zrobiło - brak tv, internetu cisza i spokój. Wzięłam książkę jakieś kobiece czytadło, treść można by ująć na kilku stronach ale tak się to fajnie czytało, że 400 stron padło w jeden dzień. Obiecałam sobie, że w tą niedzielę też zrobię taki detoks książki już wypożyczyłam.
Wreszcie wszystko wraca do normy, lubię święta zwłaszcza początek grudnia natomiast sylwester i nowy rok zupełnie mnie nie cieszą. Dużo z Was robi podsumowania i okazuje się że odniosłyście w wielu dziedzinach większe lub mniejsze sukcesy - i bardzo fajnie. Ktoś fajnie napisał, że cieszy się że jego rodzina przeżyła bez strat w ludziach i to uważam za najważniejsze. Ja podsumowań nie robię, ogólnie mogę stwierdzić że rok nie był dla mnie zły. Były chwile i momenty trudne ale jakoś udało się je przetrwać i wyjść z nich obronną ręką. Założeń i planów na ten rok też nie mam, poddaję się temu co przyniesie mi los, może to złe ... nie wiem.
Jedyne w co wchodzę to za namową Asi - podejmuje wyzwanie z piciem wody.
Okres świąteczny kończę z kilogramowym nadbagażem. Głupia ja - wpiernicza słodkie a potem dziwi się że waga w górę. Ale już się ogarnęłam i nawet zaliczyłam 6 kilometrowy spacer z psiną. Jeśli chodzi o psa to szczerze mam już jej dość. Od miesiąca ciągle ucieka przez ogrodzenie, biega po ulicy i nie reaguje na przywoływanie. Nie wiem co w tego psa wstąpiło, szkoda mi jej kiedy siedzi w kojcu ale chyba nie ma wyjścia.