Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Chcę być po prostu zdrowa.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 8575
Komentarzy: 59
Założony: 5 lutego 2019
Ostatni wpis: 8 maja 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Cos_pozytywnego

kobieta, 35 lat, Łódź

172 cm, 70.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 maja 2019 , Komentarze (1)

W poniedziałek trening zaliczony, wczoraj wolne, dziś trampoliny + górne partie. 

Dieta ok. Skupiam się przede wszystkim na całkowitej eliminacji słodyczy i nieprzekraczaniu 1800 kcal. Odkryłam, że jestem niezłym łakomczuchem :D

Wczoraj byłam na świetnym zabiegu – peeling kawitacyjny ze wtłaczaniem kwasu hialuronowego za pomocą ultradźwięków. Na moje niewielkie kurze łapki i zmarszczki na czole jest to zupełnie wystarczające. Zmieniłam gabinet. Moja poprzednia kosmetyczka naciskała na oczyszczanie manualne i kwasy. Teraz trafiłam do prawdziwej kosmetolog. Dowiedziałam się, że mam początki cery naczynkowej, czego nikt mi do tej pory nie powiedział. Ogólnie dostałam masę cennych informacji, świetny zabieg i już mam dobry plan na przyszłą pielęgnację. Jestem bardzo zadowolona.

Pozdrawiam Was :)

5 maja 2019 , Komentarze (4)

A zatem...

od tygodnia jestem oficjalnie żoną. Wczoraj wróciliśmy też z takiej „podróży poślubnej”. Byliśmy kilka dni z córką w Bieszczadach. Pogoda kapryśna, ale w większości przyjemna.

Nie spodziewałam się, że przygotowania do ślubu tak mnie wciągną. Przepadłam na jakiś czas. Teraz jednak mogę zrobić takie wielkie UFFF... Już po wszystkim, mogę wracać do rzeczywistości.

Waga na plusie 3 kg. Nie byłam ostatnio na treningach. Na szczęście od jutra wracam już na swoje dobre tory.

Pozdrawiam Was :)

1 kwietnia 2019 , Komentarze (3)

Cześć dziewczyny!

Moja waga utknęła na tych 67 kg dobry miesiąc temu i nie chce drgnąć. Mimo to czuję po ubraniach, że stają się luźniejsze. Ogólnie widzę poprawę w konsystencji ciała :),  a waga niech sobie tak stoi, nie będę się chyba tym martwić.

Co drugi dzień chodzę na treningi. Teraz jednak, oprócz trampolin i wzmacniania jednej partii ciała, zaliczam jeszcze trening obwodowy, który po prostu uwielbiam! 

Z jedzeniem bywa różnie. Tzn. słodkie wpada od czasu do czasu, ale zawsze wliczam w bilans, więc suma summarum wychodzi wszystko całkiem przyzwoicie. 1700/1800 kcal w dni bez treningów i 2000/2200 kcal w dni treningowe.

Co najważniejsze:

– śniadania zaczęłam jeść bardziej konkretne – białkowo-tłuszczowe, już bez masy węglowodanów w postaci dżemików, płatków itp., po których tylko chciało mi się spać,

– jem bardzo dużo warzyw – do śniadania surowe warzywa, koło południa sałatkę (z kurczakiem/tuńczykiem/fetą) też z warzywami, na obiad warzywa na patelnię z dodatkami,

– zjedzenie kawałka ciasta mi się zdarza, a nie jest normą.

Witamy kwiecień. W tym miesiącu ważne wydarzenie – biorę ślub!!! Podchodzę tak do tego ze spokojem, bo jesteśmy razem już prawie 10 lat, mamy córkę, więc jakaś to wielka zmiana w moim życiu nie będzie. Mimo to – po prostu będzie miło :)

Pozdrawiam Was! 

15 marca 2019 , Komentarze (3)

Cześć :)

Najpierw podsumowanie.

13.03.2019 - środa

kcal - 1800 kcal

białko - 90.9 g

tłuszcz - 74,6 g

węglowodany - 195,4 g

14.03.2019 - czwartek

kcal - 1900 kcal

białko - 86,9 g

tłuszcze - 81,3 g

węglowodany - 200 g

Jakoś w środę zupełnie nie miałam siły na trampoliny. Wytrzymałam do końca treningu, ale tak resztką sił. W ogóle od środy czuję się taka zdemotywowana trochę. Na wszystko zawsze trzeba tak czekać, a mi niekiedy brakuje już cierpliwości.

Dziś też trening. Myślę, że pójdę.

I wreszcie piątek. Strasznie mnie wymęczył ten tydzień.

Pozdrawiam Was :)

13 marca 2019 , Komentarze (1)

Wczoraj wyszłyśmy tylko na krótki, półgodzinny spacer, bo jednak było zimno. Wróciłyśmy obie z czerwonymi nosami :) Dzisiaj też jakoś chłodno.

Na razie muszę sobie odpuścić zakup tej pięknej spódnicy, przynajmniej do przyszłego miesiąca. Może to wydawać się śmieszne, ale ja bardzo restrykcyjnie przestrzegam mojego budżetu i w każdym miesiącu mam określoną kwotę na wydatki tzw. zachciankowe. W tym miesiącu już ją przekroczyłam, więc muszę być twarda. Wiecie, w przyszłym miesiącu mamy ślub, chrzciny córy i małe przyjęcie. Wszystko opłacamy tylko z oszczędności, więc raczej nie udałoby się to bez sztywnych zasad :) 

Dziś mam wieczorem trening. Nie myślałam, kiedy pierwszy raz szłam na trampoliny, że tak się w nie wkręcę. Fajna jest tam energia, daje mi to ogromną przyjemność.

Wczoraj obiad i kolacja to standardowo ryż z warzywami. Udało mi się zrobić taką optymalną ilość, ze starczy mi na 3 porcje. Poniżej podaję przepis. Niestety wpadły 3 naleśniki teściowej, na szczęście takie suche, bez dodatków. Grzeszek jest, ale wpisany do bilansu. 

12.03.2019 (wtorek)

kcal - 1850

białko - 78,1 g

tłuszcze - 63,2 g

węglowodany - 240 g

A tu mój obiad – znaczy, bez zdjęcia, tylko składniki i kcal

Mix obiadowy (ryż, soczewica czerwona, quinoa czerwona) - 100 g

Pieczarki - 100 g

Warzywa na patelnię (marchewka, groszek, fasolka, kukurydza) - 200 g

Oliwa z oliwek - 2 łyżki

Sezam - 1 łyżeczka

Słonecznik - 1 łyżka

Jajko kurze - 1 sztuka

Z tego wychodzą takie 2 duże porcje, albo 3 mniejsze, dla mnie akurat lepsze, bo lubię często jeść :) Jeśli 2, to na jedną wychodzi:

kcal - 450

białko - 20 g

tłuszcze - 22 g

węglowodany - 45 g

I tak naprawdę tak mniej więcej wygląda u mnie codziennie jedzenie. Czasem się nudzi, ale wtedy dodaję pora albo trochę mięsa :D w weekend jest ciekawiej, bo więcej czasu. A tak to wiecie, człowiek zapracowany i wiecznie w pośpiechu...

Pozdrawiam Was :)

12 marca 2019 , Komentarze (2)

Cześć Dziewuchy :)

Wczoraj miałam trening: trampoliny + dolne partie. Oj, piekło, bolało, ale to fajne pieczenie :) Dla mnie najbardziej wymagający jest trening brzucha – w piątki. Już nawet moje wątłe „bicki” lepiej sobie dają radę i mniej pieką niż brzuch. Dziś na luzie, bez treningu.

Jak znajdę czas, to zrobię dziś frittatę warzywną (albo coś a'la). Na pewno wrzucę zdjęcia :)

Oto bilans poniedziałkowy:

11.03.2019 (poniedziałek)

kcal - 1900

białka - 59,5 g

tłuszcze - 70,8 g

węglowodany - 262,1 g

Dużo węgli, ale dziś obiecuję poprawę. Zresztą sama po sobie zauważyłam, że znacznie lepiej, lżej po prostu, czuję się, kiedy tych węglowodanów jest nieco powyżej 200 g lub mniej niż powyżej 250 g. Choć tak prawdę mówiąc, nie znam się, to są po prostu moje własne odczucia.

Wczoraj w sklepie wpadła mi w oko spódnica – długa, tiulowa, ale o sportowym raczej fasonie, w obłędnym, musztardowym kolorze. Ten kolor był po prostu urzekający. Nie kupiłam jej, bo w tym miesiącu już sporo ubrań sportowych kupiłam, ale nie mogę przestać o niej myśleć :( Któregoś dnia chyba podjadę tam i ją przymierzę. Pewnie też kupię. Rzadko mi się zdarza, że ubranie jakieś mnie zachwyci, ale w tym wypadku tak właśnie było. <3

Tyle na dzisiaj, wracam do pracy i do córy :)

Pozdrawiam Was :)

11 marca 2019 , Komentarze (2)

Cześć Dziewuchy :D

Byłam w sobotę u kosmetyczki, w piątek na treningu, w czwartek u terapeuty. Melduję, że zadanie wykonane ;) wracam na swoje, dobre tory. Tak łatwo się nie poddaję. Życie rzuca różne kłody pod nogi, ale zawsze trzeba trzymać się swojego celu i iść do przodu.

Dziś dzień bardzo zajęty. Musiałam zawieźć męża na szkolenie, potem z córą na szczepienie. Potem znowu po niego pojadę i wieczorem trening. A w międzyczasie praca, zabawa i prasowanie.

Wczorajszy bilans dość mizerny. Mieliśmy bardzo leniwy dzień, posiedzieliśmy w domu, pobawiliśmy się z córą, ale bez jakiegoś wielkiego wysiłku.

10.03.2019

kcal - 1475

białko - 56,8 g

tłuszcze - 67,3 g

węglowodany - 158,1 g

Na zdjęciach widzę, że moje jedzenie zdecydowanie lepiej smakuje, niż wygląda :)

Warzywa (marchewka, groszek, kukurydza), pieczarki, makaron domowej roboty, sezam, słonecznik, odrobina parmezanu i jajko.

Sałatka: roszponka, łosoś, podsmażone pieczarki, melon, granat i sok z limonki.

Warzywa z ryżem i pieczarkami.

Pozdrawiam Was :)

8 marca 2019 , Komentarze (4)

Cześć!

Melduję, że u mnie coraz lepiej. Byłam wczoraj u mojego terapeuty, co od razu dodało mi mnóstwo siły i determinacji. Czasami zapominam o poczuciu własnej wartości, o tym, jaka siła we mnie jest. Zdarza się. Ważne, żeby po każdym takim razie podnosić się i iść dalej.

Wczoraj z mężem mieliśmy romantyczny wieczór: każde po maseczce na twarz (ja oczyszczającą, on regenerującą) i „Gorączka złota” na Discovery :D to w ramach jego urodzin :D

Z rana dostałyśmy z córą piękne kwiaty, ale muszę przyznać, że ja walentynki i Dzień Kobiet obchodzę cały rok :) więc w sumie nie jest to jakieś wielkie zaskoczenie.

Dziś wieczorem trening: trampoliny + wzmacnianie brzucha. W weekend może się zmobilizuję i wstawię jakieś fotki jedzenia.

Jutro czeka mnie tylko kosmetyczka.

W każdym razie jest super <3

.............................................................................................................................................

A kiedy braknie goździków:

Pozdrawiam Was :)

7 marca 2019 , Komentarze (2)

Byłam wczoraj na treningu i było świetnie :)

Dziś o 13 czeka mnie jeszcze terapeuta.

Córka dziś pod opieką babci, bo ja muszę pojeździć trochę i parę zaległości pozałatwiać.

Wczoraj na kolację były wreszcie warzywka na patelnię. Dziś planuje zrobić sałatkę z łososiem i melonem.

Powoli wszystko wraca do normy.

Pozdrawiam Was :)

6 marca 2019 , Komentarze (2)

Trochę dziś słońca wyszło i nastrój od razu ciut lepszy. Wczoraj dietowo było nawet nawet, ale wieczorem, jak zeszło ze mnie ciśnienie, kiedy już wszyscy poszli spać, zjadłam pączka i kawałek rolady. Wstyd mi za siebie. Nigdy mi się nie zdarzało takie łakomstwo. 

W czwartek mam na szczęście wizytę u mojego kochanego terapeuty i myślę, że trochę mi to pomoże uporządkować myśli. Dziś może się uda pójść na trening. W sobotę mam już zarezerwowaną kosmetyczkę na jakiś wiosenny zabieg oczyszczający. Myślę, że po tym tygodniu stanę jakoś na nogi i wrócę do dawnej siebie.

Znowu zaczęłam olejować włosy. Używam oleju kokosowego. Śliczne mam po nim włosy, takie jedwabiste i gładkie.

Zaskoczył mnie mój mąż. Używa mojego płynu micelarnego i robi sobie ze mną maseczki. Jego ulubiona to algowa maska peel off - no kto by jej nie lubił. Zużył mi już całe pudełko. Czasem jak mu za mocno przyschnie gdzieś przy brwi, to się strasznie drze - jak małe dziecko.

Chyba z tydzień nie jadłam warzyw na patelnię, a takich surowych też tyle o ile. Może dlatego wszystko widzę w ciemnych barwach.

Odpuszczam. Daję sobie czas.

Pozdrawiam Was :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.