Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zmiany, zmiany, zmiany.. jak się zaczynały miałam 15 kg mniej. Zmiana faceta, pracy, miejsca do życia.. wszystko się poukładało i pora na powrót do właściwych nawyków

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 31895
Komentarzy: 630
Założony: 9 kwietnia 2019
Ostatni wpis: 28 stycznia 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Nelawa

kobieta, 54 lat, Miasteczko

170 cm, 71.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 marca 2020 , Komentarze (30)

poprosiłam wczoraj wieczorem mojego k., po powrocie z delegacji.. i.. wyciągnęłam wino z torebki ;(

ale od początku, czyli od rana.. miałam jechać w delegację, a że niedaleko i bliżej przez Warszawę, to przyjechaliśmy rano do biura, wypiłam kawę i zebrałam się do drogi.. wyjazd z garażu podziemnego mamy mocno pod górkę i jeszcze na koniec z zakrętem przy murku.. no i jak się już zapewne domyślacie, uszkodziłam ten murek :< strasznie się wściekłam na siebie.. taki ładny murek.. co prawda był już wcześniej dość mocno odrapany przez inne samochody.. ale przez moją piękną, czarną, nową i ulubioną karolkę, którą kupiłam niecałe trzy miesiące temu, jeszcze nie.. jak można być takim gamoniem i zarysować taki wyjatkowo śliczny murek? co on mi złego zrobił, że potraktowałm go tak brutalnie??.. nie mogę sobie tego wybaczyć.. no i właśnie z powodu wyrzutów sumienia i złości, że byłam kolejnym bezlitosnym oprawcą bezbronnego murku, w drodze powrotnej zajechałam do sklepu i kupiłam dobre czerwone wino.. mało tego.. wypiłam kieliszek.. pyszne..:x

resztą dobra zaopiekował się mój k.

jutro jadę się umówić na zatarcie śladów na narzędziu zbrodni.. drobiazg.. jedne drzwi.. drugie drzwi.. nadkole.. (zimno)(szloch):<

28 lutego 2020 , Komentarze (41)

dostałam wczoraj pocztą.. i to nie do byle jakiego, tylko Sądu biskupiego.. będzie mnie biskup przesłuchiwał na okoliczność nieważności mojego ślubu kościelnego sprzed prawie 27 lat.. nawet jestem trochę ciekawa..(mysli)

a sprawka to mojego byłego męża.. i to pięć lat po rozwodzie.. myślałam, że można jakoś ogarnąć rozstanie z fasonem.. no to wymyślił.. 

nie jestem przekonana do tych kościelnych "rozwodów".. jakies to dla mnie celebryckie i niepotrzebne.. trochę jak kupowanie odpustu za pieniądze, albo całowanie i modlenie sie do relikwii.. jakoś mało w tym Boga, a więcej przekupstwa i pokazówki.. no, ale dla "świętego" spokoju, pojadę.. odpowiem na pytania.. jak zniknę w połowie marca, to znaczy, że spłonęłam na stosie..

a poza tym? postanowień sie trzymam.. i jeszcze tylko 43 dni.. łatwizna :PP

27 lutego 2020 , Komentarze (11)

Powzięłam uroczyste postanowienia na najbliższe 40 dni.. a zatem wykluczam z życia:

  1. alkohol (alkohol)
  2. słodycze (donut)
  3. zakupy (prezent)

Pomyślałam sobie, że tak bardziej postnie by było, jakbym zrobiła to skromnie, po cichu, bez przechwalania.. ale prawda jest taka, że jak roztrąbię na wszystkie strony świata (czyt. na Vitalii), to jakoś łatwiej będzie dotrzymać słowa.. i może nawet dam radę.. w końcu to tylko głupie 40 dni.. Dlatego powinno być prostsze wytrwanie w postanowieniach.. bo jest termin.. bo przyjdzie kiedyś ten dzień.. że już mi będzie wolno.. nie sądzę, że rzucę się wtedy na beczkę wina i górę czekoladek.. bo to nawet nie o to chodzi, że ja się upijam i objadam słodyczami. Ale nie potrafię z nich tak całkiem zrezygnować, bo zwyczajnie żal mi tracić tych drobnych przyjemności z życia.. bo lubię smak wina.. dobrego ciasta.. czekolady.. lodów.. I nawet nie chodzi o to, żebym chciała się przekonać, że są złe, niepotrzebne, że potrafię się bez nich obejść, dla własnego dobra, zdrowia i charakteru. Bo nie chcę. Lubie jak jest mi przyjemnie. Ale chcę sobie zrobic od nich krótką przerwę. Bo taki mam kaprys (pomysl)

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że będzie się trzeba tłumaczyć w towarzystwie.. dlaczego nie jesz? nie pijesz? może chociaz spróbujesz? a może mały kawałeczek? od jednego kieliszka nic się nie stanie.. itd.. itp. A ja nie chcę się ostentacyjnie umartwiać.. nie chcę robić tego na pokaz.. 

jak Wy sobie radzicie z takimi pytaniami? zwyczajne "nie bo nie"?

21 lutego 2020 , Komentarze (6)

no nie wiem.. jakbym obejrzała ten film przed ozłoceniem, to bym mu chyba nie wywróżyła takiej kariery.. nie, żeby był złym filmem.. dobry.. nie nudny z wieloma zwrotami akcji (i tylko niektóre przewidywalne).. z przesłaniem.. że różnice społeczne.. że kariera oparta na oszustwie prędzej czy później się zawali.. że szybki i niezasłużony awans społeczny, może skutecznie namieszać w głowach.. że łatwo się pogubić we własnych kłamstwach.. że naiwność i łatwowierność kusi oszustów.. itd..itp.. ale, żeby od razu najlepszy film na świecie?? Zaznaczam, że nie jestem krytykiem filmowym, piszę wyłącznie o swoich osobistych odczuciach. W każdym razie nie był to stracony czas i wyrzucone w błoto 40 zł 8) Polecam 8/10 

piątek.. piąteczek.. bardzo czekałam na ten weekend i możliwość odespania islandzkich krajobrazów i nocnych lotów.. jutro.. nareszcie (spi) zwłaszcza, że zapowiada się wspaniała pogoda.. do spania..

z innych planów na weekend? jutro w południe ślub znajomej z pracy.. dostaliśmy zaproszenie.. sympatyczne wydarzenie.. ona - po przejściach.. po pięćdziesiątce..(dziewczyna) on - po przejściach.. nieco starszy.. Szwed.. (zakochany)

a poza tym domowa proza.. sprzątanie.. prasowanie.. gary.. no i trening, oczywiście (pot)

20 lutego 2020 , Skomentuj

bo naprawdę się spodziewałam gorszego wyniku. Przybyło tylko pół kilograma. Teraz pora się ogarnąć, ścisnąć poślady.. żeby na zdjęciach z sycylijskich plaż nie trzeba się było tak głęboko chować pod wodę, jak w basenie na poniższych fotach ;)

dzisiaj rano jeden pączek do kawy, a potem jeszcze pół. W domu czeka pomidorowa, ale dopiero wieczorem, bo kupiłam bilety na Parasite. No ciekawa jestem tego zjawiska obsypanego wszelakimi nagrodami. Widziałyście? Jak oceniacie? Bo ja w kwestii filmów i książek (i wina ]:>) jestem jak niewierny Tomasz.. nie uwierzę jak nie zobaczę.. nie przeczytam.. nie spróbuję.. a to, źe ozłocony, wcale nie znaczy, że musi mi się podobać.. (i smakować) i na odwrót..

19 lutego 2020 , Komentarze (10)

byłam.. widziałam.. wróciłam.. odespałam.. jestem :D

delegacje.. narty.. to wszystko pikuś w porównaniu z tą wyspa wielkości dwóch trzecich Polski, o ilości mieszkańców równej naszej Bydgoszczy (ok. 350 tys.)..

jestem pod ogromnym wrażeniem.. takiego zachwytu nie wzbudziło we mnie jeszcze żadne miejsce, które odwiedziłam.. musze wrócić na dłużej i w porze bardziej zielonej.. koniecznie 8)

mieliśmy tylko trzy dni.. wyjeżdżaliśmy ok 7 rano, wracaliśmy ok. 21.. przez większość czasu mroźny wiatr urywał nam głowy i spychał samochód z asfaltu (ale tylko raz wylądowaliśmy w rowie - na szczęście udało się wydostać (uff) i spać w łóżkach, a nie w samochodzie).. ale było też dużo słońca.. był śnieg, deszcz.. trudno wyrazić słowami.. nawet zdjęcia nie oddają piękna tych miejsc.. ale wrzucę kilka.. żeby zachęcić..

 jedna z czarnych plaż na południu wyspy (na zdjęciu nie widać jak wieje)..

a to takie oryginalne mieszkanko..

na przykład dla takich przemiłych mieszkańców wyspy.. nie mogliśmy się rozstać (zakochany)

to nie fotomontaż.. zdjęcie zrobione zwykłą komórką, bez poprawiania kolorów..

miejsce gdzie ścierają się płyty tektoniczne: amerykańska z europejską.. i te przestrzenie.. (kreci)

wiatr zdmuchiwał nawet wybuchający gejzer..

i zamroził wodę w wulkanie..

na koniec relaks w 40 stopniach.. do jeziora weszłam tylko powyżej kolan.. myślałam, że mi urwie nogi..

czego nie było?? oczywiście ZORZY.. ale to by już chyba było za dużo szczęścia na raz..

a czego było za dużo?? słodyczy.. nie było kiedy normalnie jeść.. wyziębione członki czerpały energię głównie z kanapek, batonów i czekolady.. i rozgrzewających nalewek.. trochę wstyd.. ale coś za coś..

moje czarodziejskie spodnie mówią, że nie będę się jutro uśmiechać o poranku.. trudno.. od wczoraj jest juz grzecznie.. i powoli nadrabiam Wasze wpisy w pamietnikach..

3 lutego 2020 , Komentarze (5)

ruszam zaraz.. służbowo.. wracam dopiero w piątek, a w sobotę jedziemy na narty.. wracamy w czwartek, a w piątek lot na Islandię.. wracamy we wtorek.. z lotniska, prosto do biura (kreci)

taki plan na najbliższe dwa tygodnie.. kino drogi.. z szybkim praniem i zmianą walizek, pomiędzy kolejnymi przystankami.. :PP

obym się jakoś upilnowała..(swiety)

będę zaglądać.. czytać na pewno.. pisać się też postaram.. (pa)

30 stycznia 2020 , Komentarze (30)

mi na przykład powiedziały.. Dziewczyny, jest dobrze :D ponad kilogram na minusie po tygodniu. I dla mnie to się podoba (jak mówią na Kaszubach ;)

Znowu nie mam nadwagi 8)

Jestem grzeczna, piję wodę, nie piję wina, nie podjadam, ćwiczę. Aż mdli od tej grzeczności (wymiotuje)

Wczoraj w Warszawie i okolicy spadło z 5 cm śniegu i już paraliż. Zima zaskoczyła drogowców, kolej, energetykę.. pociągi opóźnione, chodniki nie odśnieżone, prądu w domu brak.. 

a uzależnienie od przepływu elektronów ogromne: zimno (piec gazowy, ale prądu potrzebuje), głodno (indukcja), ani kawy ani herbaty (czajnik elektryczny, ekspres na kawę ziarnistą), ciemno (dobrze, że zawsze mam w domu świece).. no i jak już dotarliśmy z dużym komunikacyjnym opóźnieniem do mieszkania.. głodni i zmarznięci.. zamówiliśmy pizzę z dostawą.. grzecznie zjadłam dwa małe kawałki - oczywiście bez sosów i nie oczywiście bez oliwy i wina :(

Na 20 pojechałam do kosmetyczki i wspaniale się odprężyłam.. ależ to było przyjemne.. a jaka jestem dzisiaj śliczna.. mówię Wam (dziewczyna)

na szczęście był juz prąd i mogłam otworzyć bramę garażu 8) co za radość.. kolejny raz potwierdza się, że trzeba coś stracić, żeby docenić na nowo.. bo niby to takie normalne, że prąd.. że ciepło.. że kawa i herbata.. 

czytałyście książkę "Blackout" Marca Elsberga?.. to właśnie o tym.. brak prądu w Europie.. kilka dni i totalna katastrofa.. polecam..

a tak w ogóle, to sama nie wiem dlaczego ten wpis wyszedł taki katastroficzny.. przecież naprawdę jestem dzisiaj zadowolona z życia (impreza)

29 stycznia 2020 , Komentarze (13)

dziękuję dziewczyny.. potraktowałyście mnie nad zwyczaj łaskawie.. niby jakaś mała opierdziel też by się przydała, ale chyba jednak marchewka lepiej na mnie działa niż kij, bo teraz czuję, że nie mogę nawalić.. nie mogę zawieść na polu głównym.. ważenie jutro, a ja czuję, że nie będzie tak źle jak ostatnio.. znaczy znowu spodnie do mnie mówią, tyle, że teraz mówią jakoś luźniej niż tydzień temu ;)

wczoraj grzecznie poćwiczyłam, a dzisiaj ubłagałam vitaliowego trenera, żeby mi skrócił regeneracyjną fazę treningów i wrócił do właściwej. Ta regeneracyjna jest zbyt lekka, samo rozciąganie bez cardio albo tylko bardzo krótkie cardio. Udało się :D Niby sama bym sobie mogła dołożyć rowerkowania, ale jakoś lubię się trzymać tego kalendarza vitaliowych treningów i staram się go pilnować. W pozostałe dni co najwyżej jakiś dłuższy spacer lub domowy kierat ;)

a ja jestem znowu w swoim żywiole.. pod tytułem "Sycylia dzień pierwszy.. drugi.. trzeci.........(...).. ósmy". Cudownie. Czytam, oglądam, sprawdzam na mapie, przeglądam noclegi, samochody do wypożyczenia, miejsca na pikniki, rozplanowuję czas, trasy..itd.. itp. (kreci)

Oczywiście, zgodnie z naszą świecką tradycją (zakochany) jeden nocleg musi być w plenerze. Najlepiej na plaży (fala) lub z innym pięknym widokiem (noc) koniecznie romantyczne miejsce <3 z kolacją pod (gwiazdy)(gwiazdy)(gwiazdy)..

aaa.. żeby było śmieszniej mój k. jeszcze nic nie wie..(cwaniak) niespodzianka.. ciekawe kiedy się wygadam.. pewnie nie wytrzymam zbyt długo i wypaplam :x

28 stycznia 2020 , Komentarze (24)

że żadnych zakupów, aż do szóstki z przodu. Nie wytrzymałam i jest mi głupio. To było silniejsze ode mnie. Poległam ;(

nie pokonały mnie ciuchy (chociaż kusiły).. nie były to nawet buty (chociaż byłam blisko).. ani jednej butelki wina (nawet na weekend).. nie było kina, ani teatru (netflix musiał wystarczyć).. nawet fryzjera odwołałam.. 

co zostaje?? chyba moja największa pasja.. kupiłam bilety na Sycylię.. i jeszcze na dodatek bardzo się z tego cieszę.. tam i z powrotem dla dwóch osób w maju - 456 złotych polskich.. skusiło ]:>

poza tym pilnuję michy, pije wodę i się ruszam..(swiety) (tak na usprawiedliwienie moich niecnych postępków)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.