Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zmiany, zmiany, zmiany.. jak się zaczynały miałam 15 kg mniej. Zmiana faceta, pracy, miejsca do życia.. wszystko się poukładało i pora na powrót do właściwych nawyków

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 32404
Komentarzy: 630
Założony: 9 kwietnia 2019
Ostatni wpis: 28 stycznia 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Nelawa

kobieta, 54 lat, Miasteczko

170 cm, 71.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 maja 2019 , Komentarze (6)

ale w końcu dietować bez chodzenia na imprezy. komunie, wesela, grille - to nie sztuka ;) sztuka chudnąć pomimo ulubionych kaszanek na grillu, kawałka ciasta z rabarbarem i dobrze schłodzonego prosecco.. 

no bo ja właśnie taki mam plan na dzisiejszy wieczór.. kolega odszedł niedawno z naszego wydziału i robi pożegnalnego grilla.. a że towarzystwo raczej głupkowato-wesołkowate, to nie mam zamiaru się wymigiwać, bo na pewno będzie fajnie.. wcześniej muszę jeszcze odebrać samochód z warsztatu, jechać na pazury i już mam wolne.. czekam na mojego k., aż wróci z delegacji i można jechać obracać kaszankę.. choćby do rana. w końcu weekend.. jestem zwierzę towarzyskie i nic na to nie poradzę :p

w przyszłym tygodniu kolejne wyzwania: delegacja, potem spływ kajakowy z wydziałem i rodzinami..

życie jest piękne 8)

PS. a tak naprawdę to będę się pilnować, żeby nie przesadzać. i jutro trening, a w niedzielę rower. słowo (swiety)

23 maja 2019 , Komentarze (4)

no właśnie. wymądrzać się, to każdy potrafi. teorię też każda z nas ma opanowaną. do tego sto tysięcy wymówek i usprawiedliwień. to przecież nie moja wina. wszystkich, tylko nie moja: menopauzy, fazy cyklu, braku czasu, wagi łazienkowej, pogody, fazy księżyca, imprezy, komunii, urodzin, skłonności genetycznych, nawyków z dzieciństwa.. i pewnie jeszcze kilku znajomych.. znacie? ja znam :(

czyli już wiecie, że, po dzisiejszym ważeniu, jestem zła, sfrustrowana i wściekła na siebie. znaczy tylko 0,2 kg mniej od ubiegłego tygodnia. tylko 2,5 kg w sześć tygodni. zastanawiałam się jak by wyglądała sytuacja, jak bym nie ruszyła w kwietniu z Vitalią. byłoby już 80???!!! zgroza :<

dobra, daremne żale. uszy do góry i do przodu.

jogurt z pełnoziarnistymi płatkami, mrożoną wiśnią i czarną porzeczką na śniadanie, sałata z pomidorem i jajkiem na lunch, młoda kapusta z pieczarkami na obiad, duuużo wody (fala)

dzisiaj trening. 

dam radę. 8)

22 maja 2019 , Skomentuj

wczorajszy trening odbyłam 8) udało mi się przechwycić panowanie nad komputerem i sypialnią. zastanawiam się tylko, dlaczego trening (z vitaliowego pakietu) planowany na 90 minut, w praktyce trwa 20 minut dłużej. wszystko robię dokładnie z prowadzeniem lektora i obrazkami. wiem o której zaczynam i wiem o której ma się skończyć, a kończy się 20 minut później. nie bardzo rozumiem. dłuższe sekundy? :? muszę wysłać pytanie to trenera, który układa zestawy ćwiczeń.

treningi mam zaplanowane 3x w tygodniu. często w praktyce wychodzą dwa. a to jestem na wyjeździe, a to późno wracam - różnie bywa. jak mogę, to ćwiczę. ale nie chcę przesadzić z aktywnością. a to dlaczego? a dlatego, że jak parę lat temu bardzo dużo się ruszałam - rower, ćwiczenia, joga itp. - to organizm się przyzwyczaił do wydatku energetycznego. jak tylko odpuściłam kilka dni, zaraz zaczynał się buntować i obrażać. zwyczajnie strzelał focha - zwalniał przemianę materii, mścił się zaparciami, no i w efekcie waga szybko wzrastała. dlatego teraz postanowiłam, że ruch i owszem, ale bez nadmiernego świrowania. tyle, żeby trzymać kondycję, modelować to i owo, rozciągać stare kości, czyli ogólnie trzymać formę. a spadek wagi? głównie ze zmian w jadłospisie. zresztą, doradziła nam to kiedyś pani doktor dietetyki na zajęciach na moich studiach podyplomowych - pokażcie pacjentom, ile można zdziałać zmianą nawyków żywieniowych. nie wprowadzajcie w pierwszych tygodniach aktywności fizycznej. niech pacjent się przekona, że już sama właściwa dieta bardzo dużo zmienia.

póki co, moje główne sukcesy to:

- nie jem słodyczy 

- nie podjadam

- mocno ograniczyłam pieczywo

- piję więcej wody

to by było tyle. jutro rano waga zweryfikuje moje mądrości ;)

21 maja 2019 , Komentarze (4)

po analizie ostatnich tygodni doszłam do wniosku, że dzięki temu, iż postanowiłam się skurczyć jestem bardziej oszczędna. Jak to działa? 

po pierwsze - nie kupuję wina i żadnych słodyczy. o ile wydatki na słodycze były raczej incydentalne, to wino było dość znaczącą pozycją w moim budżecie.

po drugie - nie kupuję ciuchów. bo po co? przecież niedługo i tak będą za duże ;)zostawiam sobie tę przyjemność jak zobaczę 6 z przodu. i to taką solidną 6, a nie przypadkową łaskawość wagi. przy okazji działa to dodatkowo motywacyjnie.. przecież lato, jakaś fajna nowa kiecka by nie zaszkodziła (slonce)

po trzecie - nie kupuję butów. co prawda, niby z butów nie wychudnę, ale co będzie jak nie będą pasowały do nowych szmat?

po czwarte - robię generalnie bardziej przemyślane zakupy niż wcześniej. wtedy było, jak leci i na co miałam ochotę, bo przecież i tak wszystko jemy. a teraz ostrożnie - nic, czego nie powinnam, żeby nie kusiło :)

dzisiaj trening. muszę powiedzieć, że nawet je polubiłam i jestem po nich mocno wypocona i zadowolona 8) ale są dosyć długie (obecnie to ok. 1 godz. 50 min. - 3x w tygodniu), a ja na ten czas potrzebuję wolnego pokoju i komputera. jak mój k. jest w domu, to nie jest takie proste. ale na szczęście wykonalne. zatem do miłego spoconego podkoszulka (uff)

20 maja 2019 , Skomentuj

Było wielkie zaskoczenie, jak Jubilatka zastała nas na podwórku. Dodam, że miłe zaskoczenie. Każdy z nas ma wielu znajomych, ale przyjaciele, to już wąskie grono wyjątkowych dla Ciebie osób. Przynajmniej ja tak mam. Do nich można wpaść z drogi i zawsze nakarmią, pościelą łóżko i przygotują czysty ręcznik. Mimo, że na co dzień dzieli nas kilkaset kilometrów i nie spotykamy sie zbyt często. Do takich osób należy właśnie B. W moim przypadku najtrwalsze przyjaźnie pozostały po studenckich czasach. Dla mnie też nie jest problemem otworzyć drzwi przed znajomym i przygotować nocleg. Jednak nie odważyłabym sie robić takich niespodzianek każdemu. Takie czasy.

Było bardzo miło. Śpiewy przy ognisku do 2 w nocy (mój K. przywiózł gitarę), a potem do 4 na werandzie, bo przegonił nas deszcz. Sporo wina przelałyśmy - ale nie rozpaczam. Spotkać się z ludźmi, z którymi można szczerze i otwarcie rozmawiać - bezcenne. Nawet jeśli rano trzeba walczyć z lekkim bólem głowy ;)

Do tego jestem dzisiaj w świetnym nastroju. Udało się nam (mnie i mojemu K.) wyjaśnić wczoraj wieczorem (już w domu) pewną nieprzyjemną dla mnie sprawę psującą od czasu do czasu atmosferę naszego związku (jesteśmy razem od 6 lat). Okazało się, że szczerość jest skuteczniejsza od unikania tematu. Niekoniecznie druga strona musi się domyślać, jak jest naprawdę. Czasami zazdrość potrafi mocno wyolbrzymić problem. Zupełnie niepotrzebnie. :D

17 maja 2019 , Komentarze (2)

Baby to sa jakieś dziwne. wczoraj 76,8 - dzisiaj 76 i zero..:) tak podejrzewałam i dlatego się dzisiaj zważyłam. wczoraj byłam pełna wody po wielogodzinnym siedzeniu w samochodzie. czyli nie jest tak źle. no ale dobrze, też nie jest - minęło pięć tygodni, a mnie ubyło raptem 2,3 kg. SŁABO

ale nie mam zamiaru odpuszczać. naprawdę się napaliłam na tę zmianę rozmiaru. no i zapowiedziałam mojemu k., że ja mu jeszcze pokażę. i ten czynnik chyba najbardziej działa ;) jutro mam co prawda wyjazdowe urodziny przyjaciółki.. i do tego mocno okrągłe.. ale będę się oszczędzać.. taki mam plan

długo się zastanawiałam nad prezentem.. to nie są proste sprawy.. teraz wszyscy wszystko mają i kupować kolejne szkło lub inny nietrafiony kosmetyk, to nie jest dobry pomysł.. wiem po sobie.. i wymyśliłam voucher do pobliskiego spa Yasumi.. wybrałam z cennika najdroższy zabieg na twarz, szyję i dekolt. do tego dołączają jakieś próbki kosmetyków i ręczniczek do twarzy. voucher ważny 3 miesiące.. ja byłabym zadowolona.. zawsze, jak kupuję prezent myślę, czy ja bym się ucieszyła z czegoś takiego.. nie lubię kupować na zasadzie, byle mieć z głowy.. myślicie, że sprawię jej przyjemność?

16 maja 2019 , Komentarze (1)

długo mnie nie było. ze trzy tygodnie. i nie czarujmy się - jest kiepsko. i pewnie nie błysnę specjalnie, jak napiszę, że wyjazdy nie są sprzymierzeńcem w trzymaniu się planu. najpierw majówka we włoskich okolicznościach przyrody i kuchni. niby łażenia było sporo, ale wina jeszcze więcej. potem jedna delegacja, druga i zamiast postępów mam porażkę. 

niby się starałam - unikałam słodyczy (lody były tylko raz u mistrza świata - nie żałuję), jak tylko byłam w domu, to pilnowałam treningów i diety. ale nie było tego, niestety dużo. 

KONIEC. nie odpuszczam, tylko nadrabiam zaległości. Będzie wzorowo. Obiecuję :)

A tak na koniec obrazek z majówki. Tam właśnie były te lody ]:>

25 kwietnia 2019 , Komentarze (2)

Niewiele, bo tylko 0,3 kg, ale jednak ubyło. Zważywszy na świąteczne grzeszki, jestem zadowolona :)

następne ważenie dopiero po powrocie, czyli w przyszłą sobotę. mam wrażenie, że może nie być tak wesoło. Trudno, nic nie poradzę, że Włochy i Toskania, bez wina i kuchni zbyt wiele tracą na atrakcyjności. mimo wszystko, mam zamiar cieszyć się tym wyjazdem - jesli z tego powodu mój plan 65 potrwa 2 tygodnie dłużej, to i tak uważam, że warto.

Dzisiaj wieczorem przyjeżdżają znajomi, którzy z nami lecą. Jutro ok. 9 rano lądujemy w Treviso, bierzemy samochód z wypożyczalni i w drogę. pierwsza noc nad Gardą, następne trzy w Toskanii nad morzem, ostatnie trzy w okolicy Wenecji. Sorry, że Was zanudzam, ale to moje ukochane miejsca i jestem mocno podekscytowana.

Do poczytania po majówce. Życzę wielu majowych wrażeń - pozytywnych i radosnych

24 kwietnia 2019 , Komentarze (3)

Okazuje się, że MOJA dieta działa.. ale bardziej na mojego K., niż na mnie.. ten to się zawsze umie ustawić.. a prawda jest taka, że jak nie ma wieczornego winka, to nie ma też późnowieczornego zaglądania do lodówki.. i tu mamy receptę.. na mnie to niestety aż tak nie działa, bo ja nigdy nie buszowałam po lodówce o północy :( ale pewnie i waga wyjściowa byłaby inna..

jutro mam oficjalne ważenie.. znaczy takie do wpisywania.. no ciekawe.. przełożyłam na czwartek, bo po pierwsze w piątek rano uciekamy, a po drugie wcześniej będę dostawała jadłospis na kolejny tydzień. wczoraj zaliczyłam vitaliowy trening, chociaż mocno sie nie chciało. wróciłam do domu przed 20 i do tego głodna jak smok.. nie, żebym była jakaś spracowana i wymęczona.. przedwyjazdowa wizyta kosmetyczna.. grzech nie poćwiczyć ;)

grunt, że maska wygładzona i pazury eleganckie.. można się zacząć pakować :)

23 kwietnia 2019 , Komentarze (1)

wyznaję, że mogło być gorzej. Grzechy: sernik i wino. Do jedzenia mnie jakoś nie ciągnęło, z wyjątkiem wspomnianego sernika. Reszta była całkiem w normie. Do tego: długi spacer, rowerek stacjonarny i jeden trening z Vitalii. Kontrola wagi (musiałam..) wykazała, że wyszło na zero. Znaczy sukces :)

Święta za nami, a przed nami majówka. W moim przypadku zaczyna się już w najbliższy piątek i potrwa tydzień. Żeby nie było łatwo spędzimy ze znajomymi tydzień we Włoszech. Święta, to pestka w porównaniu, z tym co mnie czeka. Żeby nie było, bardzo się cieszę z tego wyjazdu, ale włoska kuchnia i toskańskie wino, to pokusa, której nie będę w stanie pokonać. Nawet się nie próbuję oszukiwać. Jedyna nadzieja w panowaniu nad ilością specjałów oraz dużą aktywnością.. wydeptywania toskańskich bruków i ścieżek nie będę sobie żałować

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.