Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

No cóż znowu grubiutka :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 3451
Komentarzy: 36
Założony: 23 maja 2020
Ostatni wpis: 8 sierpnia 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
GrubaMamusia

kobieta, 42 lat, Poznań

174 cm, 120.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 sierpnia 2020 , Komentarze (2)

Cudownie waga poniżej 105 kg, więc jeszcze trochę i żegnaj otyłości II stopnia. Jakiś plus. Trochę się to ciągnie, ale chociaż mam zaliczone, jak na razie 50% wyzwania tylko jednego, bo skakanie na skakance mi nie wypaliło przez tą przeprowadzkę :<. Kolejny plus budowa się przeciąga, ale znaleźliśmy małe mieszkanie z ogrodem ;) i jest nadzieja przeprowadzki i bycia samym ( w 5 osób) HURRRRAAAAA ok byle nie zapeszyć.

2 sierpnia 2020 , Komentarze (2)

Zaczął się nowy miesiąc z dietą głównie ok, zdarzyło mi się zjeść dwa lody i być na pizzy oraz dzisiaj wypić małego shak'a, ale są wakacje więc nie ma co przesadzać. Waga około 107 kg, zaokrąglam, bo niestety @ więc nie ma pewności, jak to się ma do rzeczywistości. Powrót do teściów :(, budowa postępy (szloch) - brak. Przynajmniej waga mnie cieszy, że nie idzie w górę, a jednak trochę zmierza w dół. Minus wielki - nie skaczę na skakance - brak ćwiczeń i mam świra na punkcie karmienia młodego i że mleko mi się skończy za chwilę - normalnie szok, a to trzecie i świruję, choć fakt, go najdłużej trzymam, ale to przez ten zamęt z mieszkaniem. Na razie tyle i trzymam kciuki za was wszystkie, oby nam się udało.

6 lipca 2020 , Komentarze (1)

Na moment tylko. Już tydzień minął, jak jestem u mamy na wakacjach. LUZIK :D Dieta OK - waga leci w dół i to jest najważniejsze. Pojutrze są jej urodziny i chcemy zrobić niespodziankę zobaczymy, jak się uda. Musze przyznać, że nie jest źle. Może niewiele się ruszam, ale wypoczywam, co dobrze na mnie wpływa. Zaczęłam też pić zieloną herbatę, nie wiem, czy to ona, czy zmiana trybu życia, ale waga spada. Może coś w tym jest. Ponad to stosuję więcej produktów sirt. Zobaczę, jak ta dieta działa w pełni, gdy przestanę karmić. Na razie tez nie chce mi się myśleć o powrocie na łono teściów. Oczywiście jedyny minus - brak męża na stałe. Oczywiście wpada i się widzimy, ale to nie to samo. Powodzenia i w sumie jeszcze 6kg zostało do tego, aby pożegnać otyłość 2 stopnia i powitać ta pierwszego (ale jest się z czego cieszyć (loser), choć jakiś etap w życiu odchudzania to jest). Pozdrawiam

1 lipca 2020 , Komentarze (1)

Teraz mieszkam z dziećmi u mojej mamy. Z teściami nie da się za długo. Z tego powodu też rzadziej tutaj zaglądam, jednak diety się trzymam. Jak skończę karmienie planuję przejść dietę sirt (bardziej chyba z powodu zdrowotnych, aniżeli chudnięcia). Oczywiście karmić będę do września lub października, mam nadzieję, bo nie chce mi się bawić z tymi butelkami. Choć rzadko, to jednak jestem z wami. Powodzenia. W wakacje też da się chudnąć.

23 czerwca 2020 , Komentarze (2)

Tak więc wyprawiliśmy mojemu mężowi Dzień Ojca. Zachwycony. Na śniadanie był omlet owsiany, przy którym pomagał syn, a na deser ciasto marchewkowe (dobitnie pyszne) przy którym pomagała córka. Oczywiście przepisy z mojej polecanej już przeze mnie, ulubionej książki zdrowe słodkości. Na obiad jeszcze będą hamburgery warzywne. Uwielbiam takie dni. Problem w tym, że małpa mi się zbliża i mam zaparcie oraz czuje się napompowana, jak balonik. Poza tym OK. Trzymajcie się koleżanki odchudzające i miłego Dnia Ojca oby kilogramy nie wskoczyły. W domu sumie mam fajnie, bo to ja kreuję dietę rodziny (cwaniak)

22 czerwca 2020 , Komentarze (2)

OK postanowiłam, że pełnego pomiaru dokonam dopiero wtedy, gdy osiągnę wagę 104 kg - na razie jest 112. Dlatego, że wtedy wejdę na etap I stopnia otyłości i pożegnam drugi, na którym jestem obecnie. Niewiele brakowało, a bym miała już trzeci (strach), ale się zapuściłam. Zatem nie mierzę się póki nie będzie 104 kg!!!

19 czerwca 2020 , Komentarze (1)

Już naprawdę czekam na wakacje. Przenoszę się wtedy na 3 tygodnie do mojej matki i mam nadzieję, że w tym czasie kończenie budowy domu popchnie mąż do przodu, a ja odetchnę od teściów (cwaniak) i dzieci wybawią się nad jeziorem. Im bliżej, tym dalej mi się to wydaje...

15 czerwca 2020 , Komentarze (6)

Liczyłam, że uda mi się skakać, ale po przeprowadzce okazało się, że miejsca mamy jak kot napłakał, poza tym młody stał się bardziej zaborczy i wszystko stanęło na głowie (nie mówiąc o wnerw-teściu (ninja)) dlatego niestety, z wielkim bólem odkładam skakanie, aż zamieszkam już u siebie... Ból jest bo to będą całe wakacje. Jednak teraz i tak walczę nadal z wyszykowaniem mieszkania do zdania i ogarnięciem się tutaj, choć w tym drugim przegrywam. Mamy za dużo rzeczy, za mało powierzchni. Motywacja dokończyć dom. Jednak z jednym nie przegrywam - DIETA. Ubyło mnie już 6 kg i chcę aby ten stan się utrzymał za nim będę znów skakać i gubić resztę zbędnego balastu. 6 kg to już 6 kg. Wiem, że to niemiłe, że teściowa gotuje swoje obiady, a ja swoje i jej nie jem, choć ona moich próbuje. Jednak to są dwa różne rodzaje kuchni i moja pozwoli mi utrzymać stracone kg, a jej niestety im powrócić. Zatem trudno, czy komuś jest przykro, czy nie, to moje życie i moje zdrowie.

11 czerwca 2020 , Komentarze (1)

Zrobiłam swoje skoczki i mam zapał do działania. Dziś trochę później, bo jednak prawie pół roku karmienia bobasa w dzień i w nocy daje o sobie znać i dziś jak rano wstał zrobiłam śniadanie i po dwóch godzinach, jak szedł spać kimnęłam się z nim na godzinkę. Teraz mam powera i czas pakować resztę dobytku i zacząć się powoli przenosić, jutro przyjeżdża bus i przeprowadzka idzie na całego :D Przez ten koronawirus wodociągi działają ociężale i mamy problem z podpięciem wody do naszego domu, więc przyjdzie mi mieszkać z dwa może trzy miesiące u teściów (szloch) no ale bobas robi się zbyt obrotny, a nie ma sensu wydawać mnóstwo kasy na zabezpieczenia w wynajmowanym szeregowcu. Zatem trzeba jakoś to przeżyć, a później już na swoje (zakochany)

10 czerwca 2020 , Komentarze (4)

Dziś sprawdziłam skakanie na skakance 1700 skoków zajmuje mi 23 minuty. Dość sporo, ale prawda jest taka, że po około 100 skokach ciągiem muszę szcząsnąć trochę nóżki, bo bym miała mega zakwasy, jakbym tego nie robiła i nie mogła chodzić dzień po (pot) w niedzielę atakuję 1800 skoków i tak do lipca powinno być te 2000 i nowe wyzwanie na lipiec i sierpień (swiety)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.