Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

W ciągu roku "nie wiadomo kiedy" narosło na mnie 10 kg....to trochę utrudnia życie...dopiero przy wypisywaniu formularza zmierzyłam obwód pasa...i nie ma w nim tak jak zwykle 68-70cm, ale 84!!!!!! no i ten wynik - wyrok ankiety: nadwaga...i groźba - widmo chorób serca itp....brrrrr

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 8756
Komentarzy: 36
Założony: 26 czerwca 2007
Ostatni wpis: 8 sierpnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
malwamuza

kobieta, 55 lat, Ruciane-Nida

162 cm, 65.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

15 lipca 2007 , Komentarze (2)

Od tygodnia mam własne autko i związany z nim wieeeeeeeelki stress, jakoś tam jeżdże po miasteczku i podobno nieźle, ale to co się ze mną wyrabia to nienormalne chyba....nie mogę jeść i nie mogę spać....i nie mogę myśleć o niczym innym, jak tylko o jakichś różnych sytuacjach drogowych, w których ja oczywiście popełniam błąd... chyba powinnam pójść do psychiatry(???)

12 lipca 2007 , Komentarze (4)

Przedwczoraj się śmiałam, że przestawili mi strzałki do wagi prawidłowej...i co dzisiaj widzę???? Wszystko wróciło do normy, choć mnie spadło parę deko, dalej mam nadwagę:( ale może to i dobrze, trzeba realniepatrzeć na siebie...Na dodatek zmiana całej szatki vitalii nastapiła i trochę sie tu teraz gubię.... ale, może nie zginę :)))

10 lipca 2007 , Komentarze (1)

Na początku, jak tylko się tu zalogowałam pasek ze strzałką pokazywał mi nadwagę, teraz że byłam w normie...co mam mysleć? Czy to jeden z pierwszych pozytywnych efektów chudnięcia? Choć tylko 2,5 kg za mną?;)

9 lipca 2007 , Komentarze (1)

Wczoraj mi przyprowadzili autko i juz sobie troszkę pojeździłam po miateczku... kanciaste i nerwowe z lekka manewry...ja spięta i zdenerwowana...nie mogłam nic jeść z przejęcia ..i...troszkę spadło:)))))))))
Może schudnę, zanim sie wprawię w jeżdzie;)

4 lipca 2007 , Komentarze (4)

Waga troszunię spadła, po tym wysiłku fizycznym na pewno, ale cały dzień psychicznie ustawiałam się do grzechu, który wiedziałam,że popełnię wieczorem...piwo...Wypiłam dwa piwa, w tym jedno z sokiem! ale choć całe towarzystwo chrupało czipsy, orzeszki i kruche ciasteczka, ja zjadłam dopiero ostatnie ciastko ( żeby mnie nic więcej nie kusiło)..wracałam do domu pijaniutka, to ten efekt niejedzenia przy piciu- na mnie działa. Teraz jestem zła że wypiłam 2piwa, a nie jedno i że z sokiem..., dobrze że waga poszła trochę w dół,a ja zaraz idę dalej do fizycznej roboty...to się wyżyję;)))

3 lipca 2007 , Komentarze (1)

Wczoraj byłam pewna gwałtownego spadku wagi...a tu wzrost, co prawda-nieznaczny ale pod górkę;)  
Ale, po kolei...jazda z instruktorem udana, bardzo...i bez stresów.
Potem u koleżanki kawka, ale bez słodkości, z morelkami tylko...obiadek mniam tzw. botwinka z ziemnaczkami...a potem ciężka preaca w garazu(przenoszenie drewka) do późnej godziny...i miałam juz nic nie jeść, ale:
1. mama przyniosła jagodziankę...(która okazała sie byle jaką bułą;)
2. musiałam spróbować choć plasterek nowej wędliny...(z wasą co prawda, ale i tak za tłusty)
3. ach i te czereśnie..zjadłam kilka, a poten jedną rozłupałam i zobaczyłam w niej....brrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr...więc głowy nie dam, czy nie jadłam ich z mięsem...
4. aby spłukać w sobie to robactwo dzień zwieńczyłam kieliszkiem cytrynówki :)))))))))))

P.S. a rano na szafeczce rozpoznałam kubek z nie wypitą herbatką z seriii"smukła figura";)))))


P.S. 2  wczoraj w tym garażu sąsiadka - starsza urocza pani  powiedaiała:     Teraz dobrze wyglądasz, jak przybrałaś trochę ciałka"    !!!!!!!!! ale komplement!!!!

2 lipca 2007 , Skomentuj

Małymi kroczkami waga spada, choć martwiłam się,że po wczorajszym wyskoku wzrośnie znowu... wieczorem, trapiona wyrzutami sumienia powiginałam więc trochę swoje ciało;)
A dziś mam jazdę autkiem z instruktorem, więc chyba trochę się stresuję...i już dwa razy odwiedziłam łazieneczkę;)...

1 lipca 2007 , Komentarze (3)

Jak tu nie jeść kiedy sie czyta tak wciągającą książkę...złamałam się...lody a potem jeszcze kawał kiełbachy i dwie kanapki!!!!!!!!!!!! To takinawyk z przeszłości, to jedzenie przy czytaniu..a książka pełna ciepła i pachnąca ciastem Fannie Flagg
" Nie mogę się doczekać... kiedy wreszcie pójdę do nieba"
cudna- idę czytać dalej- głośny śmiech zastąpi mi dziś gimnastykę:))))))

1 lipca 2007 , Skomentuj

Tragedia, to znowu wszystko przez mecz...tym razem z nerwów chciało mi sie jeść... na szczęście tylko wasę w jogurtem naturalnym, ale to przestępstwo miało miejsce po21!!!!!!!!! hihih Jednak to zapisywanie wyników mobilizuje trochę , przynajmniej do krytycznego myślenia o tym, co sie je...
A mecz:))))))) cudo...pozdrawiam  czytających mnie :)

30 czerwca 2007 , Komentarze (2)



polska drużyna siatkarska niech zyje!!!!!
nawet nie pomyslałam o jedzeniu podczas meczu;)))

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.