Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Cel: zdrowy styl życia, smukła sylwetka

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2065
Komentarzy: 25
Założony: 13 marca 2015
Ostatni wpis: 19 maja 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
blackkelly

kobieta, 33 lat, Olsztyn

177 cm, 72.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: BMI w normie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

19 maja 2015 , Komentarze (4)

Zaczynam podejrzewać, że mam depresję albo nerwicę. Nie potrafię poradzić sobie z lękiem jaki ciągle przeżywam. Boję się, że już nic mnie w życiu nie spotka. Czuję jak życie przecieka mi przez palce. Zanim zaczęłam ćwiczyć też tak się czułam. Jak ćwiczyłam i dbałam o swoją dietę nie myślałam o tym wszystkim i ustało. Teraz jak zostałam zmuszona do zmienienia miejsca zamieszkania, przestałam ćwiczyć. Moja kanciapa jest tak mała, że nie mieszczę się cała na macie, chyba że meble poukładam jedno na drugie. Nie gotuję, chociaż tak to uwielbiałam. Kuchnię dzielę z innymi lokatorami i zwyczajnie nie mam ochoty z nimi razem gotować. Czuję się okropnie. Często płaczę, nie mam ochoty na nic. Najbardziej udany dzień, to ten przeleżany lub przespany w łóżku. Nawet nie muszę nic robić, wystarczy, że gapię się w ścianę lub sufit. Nie mogę znaleźć pracy. Matka się nade mną pastwi, ciągle i ciągle mi wypomina wszystko i krytykuje. Jest beznadziejnie.

23 kwietnia 2015 , Komentarze (7)

Mimo, że niedawno żaliłam się Wam, że waga strasznie przystopowała, jednak jestem szczęśliwa. Dokładnie wczoraj minął 3 miesiąc od tego jak "wzięłam się za siebie". Zaczynałam od wagi 94,4 kg (na pasku jest równo 94 kg, bo nie umiałam wpisać wartości po przecinku :P), teraz jest 84,4 kg.
Moje spostrzeżenia:
- mam dużo energii w sobie, kiedyś byłam strasznie ospała. Pójście do kuchni, żeby zrobić sobie herbatę, to był jakiś masakryczny wyczyn
- patrząc na wskaźnik BMI, pozostawiłam daleko w tyle otyłość I stopnia, brakuje mi tylko 5,4 kg do wagi w normie
- byłam strasznie nieśmiała, wręcz chorobliwie. Bałam się zapytać ekspedientkę w sklepie, czy jest jeszcze jakiś towar. Unikałam wychodzenia z domu. Starałam robić się wszytko przez internet, nawet zakupy. Dziś sama staram się wymyślać sobie powody do tego by wyjść z domu i zagadać do kogoś, nawet obcego.
- odkryłam, że "kupne" ciasta są ohydne, zwłaszcza krem w nich :P Serio zmienił mi się smaczek. Teraz wszystko próbuję, jak mi nie smakuje to nie jem, kiedyś jadłam wszystko, ale tak na prawdę nic nie miało specyficznego smaku.
- poprawiło mi się krążenie, nie mam już ciągłego odczucia marznięcia dłoni i stóp
- ćwiczę codziennie, bo to lubię i nie wyobrażam sobie życia bez ćwiczeń :)
- czasami zjem coś słodkiego, ale kończy się na jednym kawałku czekolady, ciasteczku itd. Wybieram tylko to co lubię i tylko tyle jem ile uważam za stosowne. Kiedyś jadło się też na sztuki, ale opakowaniami :)
- uwielbiam piwo i nie umiem z niego zrezygnować, dlatego pewnie moja waga ostatnimi czasy nie chce spadać. Staram się ograniczać, jeśli już piję to staram się jedno na jakiś dłuższy okres czasu.
- wchodzę w ubrania, które dawno temu chciałam oddać na zbiórkę odzieży, bo miałam już nigdy ich nie założyć. Nie wiem obecnie co zrobić z dwoma workami ubrań ze stycznia, bo wiszą na mnie :) Zmniejszył mi się nawet odrobinę rozmiar buta, niektóre buty 39 się jakoś powiększyły, bo w sklepie spokojnie mogę przymierzać 38 :)
Czuję się lepiej, ale to nie koniec. Dążę jak na razie do zobaczenia siódemki z przodu na wadze.

21 kwietnia 2015 , Komentarze (5)

Jak byłam zachwycona ze swoich efektów, tak teraz jestem zawiedziona. Szybko udało mi się schudnąć 7kg, a teraz jest zastój. Od 5 tygodni spadło tylko 1,5 kg. Chyba to normalne... Przynajmniej tak sobie wmawiam. Mierzyłam się wcześniej, ale mam wrażenie, że albo w ogóle od tamtego czasu nic się nie zmieniło, albo źle się mierzę. Nie wiem. Ćwiczę nieprzerwanie dalej, walczę. Może w końcu się coś ruszy.

1 kwietnia 2015 , Skomentuj

Oczywiście nie zapisywałam swoich treningów zwyczajnie z lenistwa, ale dalej nieprzerwanie ćwiczyłam. Zrobiłam jedną dłuższą przerwę (aż trzy dni) ze względu na bardzo bolesne miesiączkowanie. 
Waga nie spadła, centymetry też się nie zmniejszyły, ale się nie poddaje. Zdarza się, że coś zjem, czego nie powinnam, a to ze dwa chipsy wyciągnę od chłopaka, a to dwa paluszki solone, lody.
Ale główne sedno tego postu. Udało mi się w końcu!! :) Zrobiłam całego killera Chodakowskiej! Podchodziłam do niego tyle razy i tyle razy kończyłam z zniechęceniem. Może i jestem duża i pulchna, ale przynajmniej jak zaczynam się ruszać to nie wymiękam!
Kiedyś mówiłam, że nie lubię Chodakowskiej, bo jest monotonna, nie lubię jej tonu głosu, jej ćwiczenia są trudne i dla dziewczyn, które już są wysportowane. Od kiedy zaczęłam robić z nią Secret strasznie ją polubiłam. Ćwiczenia są trudne, ale jak już je wykonasz, to czujesz taką radość! Polecam zacząć od Secretu, potem przejść do Extra Figury, potem do Skalpela. Jak zrobiłam kilka razy Skalpel, doszłam do wniosku, że spróbuję tego "okropnego" Killera. Udało się!!
Ćwiczcie, to najlepszy sposób na deprechę, zbędne kilogramy i bezsensowną nudę.

17 marca 2015 , Komentarze (8)

Doszłam do wniosku, że muszę gdzieś zapisywać ile i jakich treningów już wykonałam, bo zaczynam się gubić :)
W piątek, sobotę i poniedziałek zrobiłam rozgrzewkę Gackiej, Secret Chodakowskiej i Shred lv 1 Jillian. Dziś będzie czwarty taki trening. Jak zrobię dziesiąty, wtedy zważę się i zmierzę dla sprawdzenia ewentualnych efektów.
Dopada mnie jakiś dziwny nastrój, mam wrażenie, że już więcej nie dam rady, zaczynam załamywać się widząc jakieś łakocie, ale staram się nie podjadać.
Zastanawiałam się, czy nie zacząć tej diety South Beach, ale boję się, że znowu tylko wpakuję się w jakieś jojo.

13 marca 2015 , Komentarze (1)

Od stycznia wzięłam się za siebie. Przeczytałam kilka mądrych książek, obejrzałam parę ciekawych programów i doszłam do wniosku, że to już koniec mojego lenistwa i obżarstwa. Po wielu głupich dietach, wyssanych z palca zupełnie, uznałam, że w końcu trzeba zacząć odżywiać się regularnie i zdrowo, ale przede wszystkich zacząć się ruszać. Przeczytałam wiele blogów, zasięgnęłam opinii paru koleżanek i uznałam, że najlepsze na początek do ćwiczenia będą treningi Mel B. Zniechęciłam się kiedyś do Chodakowskiej, po kilku nieudanych próbach przebrnięcia killera. Ćwiczyłam z Mel B przez 7 tygodni. Do tej pory schudłam 7,5 kg. Jednak doradzono mi zmienić treningi, by nie katować ciągle tych samych mięśni. Postanowiłam wrócić do treningów Chodakowskiej. Jednak zapoznałam się z opisami i poradami dotyczącymi każdego z jej treningów. Uznałam, że za killera wezmę się kiedyś, ale teraz zacznę od secretu. Dziś na rozgrzewkę zrobiłam sobie gorącą rozgrzewkę Natalii Gackiej, potem wykonałam Secret Chodakowskiej (wiele jej ćwiczeń nie potrafiłam wykonać, ale jakoś przebrnęłam), na koniec poczułam niedosyt i zrobiłam jeszcze Schred lv 1 Jillian Michaels. Zobaczymy jak zmiana treningu wpłynie na moje spalanie tłuszczu. Postanowiłam zmieniać treningi co 10 dni. Mam nadzieję, że do lipca uda mi się zrzucić chociaż tyle, by moje BMI mieściło się w normie (czyli przynajmniej 8 kg). Założyłam ten pamiętnik w nadziei, że znajdzie się jakiś zapaleniec jak ja, z którym nawzajem będziemy mogły sobie pogadać o treningach, o fajnych przepisach (zdrowych!), ale przede wszystkim żeby się motywować. Bywają dni, że nic się nie chce, ale trzeba to jakoś przezwyciężyć!    

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.