Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Ja w kilku słowach? Towarzyska i leniwa realistka, z milionem pomysłów na sekundę. Pod ochronną powłoką niestety nie tak pewna siebie, jakby to wyglądało- zrzucenie zbędnych kilogramów na pewno pozwoli mi znów być sobą, po prostu.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 51564
Komentarzy: 331
Założony: 3 marca 2008
Ostatni wpis: 26 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ola93

kobieta, 26 lat, Kraków

168 cm, 92.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Chcę znów BYĆ SOBĄ i po prostu dobrze się czuć.

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 sierpnia 2011 , Komentarze (3)

Ależ mnie łamało wczoraj na wieczór! "Ledwo co dziś zjadłaś, dobij czymś więcej kalorii"-jakby podsuwała podświadomość. Właśnie to muszę pokonać, taki bezsensowny ciąg do jedzenia. Na szczęście włączyła się czerwona lampka i po wczorajszej potyczce mamy 1:0 dla mnie. Skoro nie byłam głodna i tylko tyle zjadłam to nie dam sobie zrobić wody z mózgu! 

Parę dni temu zaczęłam brać suplement diety "melisa woman"- z magnezem, witaminą B6 i właśnie melisą. Na uspokojenie i polepszenie koncentracji, bo przyznaję, że miałam z tym problemy. Zobaczymy, czy będzie działać. 

Waga po wczoraj pokazała kilo mniej, ale pamiętam przecież, że na początku leci woda i spadki są skokowe. Jeszcze kilo czy dwa, a potem będziemy walczyć o każdy gram.

Prócz tego chciałam Was, dziewczyny, zapytać czy mogłybyście polecić mi jakiś suplement diety na włosy/skórę/paznokcie? Zastanawiam się nad skrzypem/ capivit'em/ belissą- tylko szczerze powiedziawszy nie wiem które jest najbardziej efektywne? A może jeszcze jakiś inny skuteczny specyfik? Byłabym wdzięczna, bo zwłaszcza paznokcie mam w opłakanym stanie- rozdwajają się i łamią, są dość miękkie. Z góry dziękuję za podpowiedzi!
I     10:00 kromka razowa muśnięta masłem(100), plasterek szynki wieprzowej 12g(45), 2x pomidor- 250g z cebulką(45), 1/3łyżki stołowej oliwy rozcieńczonej wodą(30) + zielona herbata(0); 220kcal
      11:00-12:00 1h rowerek stacjonarny/ 31km/ -710kcal;
II    13:00 banan 80g(70), jabłko 100g(50), kiwi 80g(35), sok z kawałeczka cytrynki(5); 160kcal
III   16:30 jarzynowa niezabielana z dużą ilością warzyw, średnia porcja; 200kcal
IV   18:30 200g świeżych malin; 50kcal (trochę późno, ale trudno!)

29 sierpnia 2011 , Komentarze (5)

Okej, kochane, znów trzeba się ruszyć. Tym razem musi to być wreszcie zmiana na stałe. Poniedziałek to dobry czas, lubię zaczynać wszystko w poniedziałek.
Ale żeby to nie były tylko puste słowa, wyłączam komputer i ruszam tyłek na rowerek stacjonarny. Co najmniej 400 kcal, ot co! Wieczorkiem streszczę, jak ten pierwszy dzień wyglądał. Trzymajcie kciuki.

EDIT:
I     13:00 jogurt odtłuszczony-morela 150g (67), otręby pszenne 6g(23); 90kcal
      13:30-14:30 1h rowerek stacjonarny / 31km / -700kcal
II    15:30 jarzynowa niezabielana z warzywami +/- 300ml; 160kcal
III   18:00 40g duszonej wieprzowiny(120?), pół mini ziemniaczka(60?), ogórek małosolny(20); 200kcal
IV   18:30 średniej wielkości jabłko; 100kcal

26 sierpnia 2011 , Komentarze (5)

No weź się ogarnij. Tyle w tej kwestii.
Co nowego? Prawko zdane (jedyny pozytywny aspekt wakacji), wszelkie wakacyjne próby diety zakończone fiaskiem. We wtorek złapała mnie grypa żołądkowa, ale wczoraj odpuściło. 2 kilogramy spadły i myślę, że to dobry początek diety, bo niespecjalnie chce mi się jeść, a piję dużo wody. Ruch dorzucę później, jak już trochę ze mnie spadnie.
No i co, za parę dni zaczynamy klasę maturalną. Jestem w dupie, mówiąc brzydko. 
OGARNIJ SIĘ, dziewczyno.

27 czerwca 2011 , Skomentuj

Walczę z sobą, idzie opornie, ale muszę się wreszcie ogarnąć. Jak to powiedział ktoś mądry(już nie pierwszy raz!)- by mieć kontrolę nad ciałem, najpierw trzeba zapanować nad umysłem. Cholernie ciężko z tym drugim w moim przypadku, ale nadszedł czas generalnych porządków, kochane, a nie tylko prowizorycznego upychania problemów pod dywan. Kilka spraw na miły początek.
Primo. Egzamin teoretyczny na prawo jazdy zdany, 30 czerwca (najbliższy czwartek!) mam praktyczny. Trzymajcie kciuki.
Secundo. Poszukuję ciśnieniowego ekspresu do kawy. Męczę się z tym już ponad tydzień. Im dłużej szukam, przeglądam, tym coraz mniej umiem się na cokolwiek zdecydować. Fajny sprzęcik do 1500zł, na kawę mieloną (nie musi mielić, bo mam młynek.. a na kapsułki broń boże nie chcę), z funkcją spieniania mleka (kocham cappuccino, latte macchiato i inne twory, więc musi być!). Świetnym bonusem byłaby możliwość podstawienia kubka, a nie tylko niziutkiej filiżanki..ale to tylko bonus. Kochani, błagam o pomoc! Gdyby ktokolwiek byłby w stanie podsunąć mi jakiś model albo chociaż nakierować- byłabym bardzo wdzięczna! 
Tertio. Od rozstania z moim eks- totalna znieczulica na facetów. Z jednej strony powinnam się cieszyć- bo to się zmieniło, jest progres, ale.. Cholernie przystojny, inteligentny facet, z którym świetnie się czułam i dogadywałam. Gdy mnie przytulał..już dawno nie czułam tego miłego dreszczyku. Czemu się nie cieszę podwójnie? Otóż tu pojawia się "moje szczęście"- ten facet jest gejem. Umrzyj, Ola, umrzyj! 
Quarto. A nie, w sumie to napisałam już wszystko. Pomóżcie kochane! Buziaki.

25 maja 2011 , Komentarze (7)

Zero woli. Czuję się beznadziejnie, że nawet siebie oszukuję i nie umiem dotrzymać własnych postanowień. To żenujące, nawet tyle. Obiecać sobie coś.. i i tak tego nie robić, z lenistwa. Załamuję sama siebie. Nie chcę tak wyglądać, źle się z tym czuję. Ciężko się zmotywować, bo nie czuję się chyba na moje kilogramy- psychicznie(bo nigdy nikt nic mi nie zarzucał, nie dokuczał, mam raczej powodzenie i tak dalej). Mam 18 lat i wciąż jestem gruba, a tyle było postanowień..
1czerwiec-30 wrzesień to chyba dobry czas. Później oczywiście też, ale przez te 4 miesiące mają zajść najbardziej drastyczne zmiany. Zobaczymy co to będzie. Odezwę się, jak zejdę poniżej 80, a to pewnie za szybko nie nastąpi. Bo jestem be-znaa-dzieeej-naaa. Ech.

3 maja 2011 , Komentarze (2)

Tak, mianem przygotowań, a nie n-tym dniem diety można raczej nazwać to, co robię. Stopniowe ograniczenie jedzenia, od miliona kalorii, przez tysiące. Dojdę niedługo do okolic 1000 pewnie, ale coś nie łapię motywacji. Nie mam weny, więcej nie napiszę. Zaglądać- zaglądam. Coś ze sobą zrobię, to pewne- ale chyba bez pośpiechu, żeby słomiany zapał znów nie padł przy pierwszych imprezach. 
I cudne garfield'owskie podsumowanie:

PS. Uwaga na krakowskich drogach- JA jeżdżę! 

1 maja 2011 , Komentarze (4)

Znów zaczynam ładną datą- 1 maja, dzień pierwszy. Pojeździłam dziś na rowerku 40min = spaliłam 500kcal = przejechałam 22km. Wczoraj już też trochę się ograniczyłam z jedzeniem i dziś rano zamiast niecałych 83kg zobaczyłam 81.8kg. Bez drastycznych zmian, przygotuję organizm na to wszystko. I wiecie co? Już nawet takie sukcesy zaczynają mnie cieszyć. Wyznaczyłam sobie małe cele wagowe, siedem dokładniej. Bez określenia czasu, w jaki chcę je osiągnąć, żeby nie popadać w paranoję ("o nie, mam dwa dni, a ponad programowo został kilogram!"-bez sensu). Najpierw dobiję do 76kg, które już niedawno osiągnęłam. Potem mamy odpowiednio 72kg, przekroczenie magicznej bariery czyli 69.9kg, 66kg, 62kg(najniższa waga, osiągnięta na diecie 3 lata temu), kolejna bariera(jeśli się uda!) 59.9kg i na sam koniec może pomyślę o moich wyśnionych 58kg. Ale bez pośpiechu, z głową, wreszcie na stałe. Zmiana stylu żywienia, więcej ruchu w moim życiu.. i zmiany psychiczne, w jakimś tam stopniu. 
Dobrze, że tu trafiłam. Dziękuję za wszystko dziewczyny! Nic nie daje mi większej motywacji ostatnim czasem, niż vitalia. Trzymajcie kciuki! Z przyjemnością zacznę znów śledzić Wasze postępy

29 kwietnia 2011 , Komentarze (4)

Żeby zrobić to, co zrobiłam, trzeba być na prawdę kretynem. I 'zaproblemionym' człowiekiem. U mnie sprawdzają się chyba obie te opcje. Gdy nie wiem co robić, zupełnie nieświadomie zaczynam jeść. I to jeść w takich ilościach, że przechodzi to pojęcie ludzkie. Nic mi to nie daje, problemów nie rozwiązuje, a jedynie stwarza kolejne.. Ale to tkwi gdzieś głęboko w psychice, tak sądzę. Na wadze zobaczyłam ponad 82kg, w lustrze ogrooooooomny bebech, chodzę wypchana. Nie wiedziałam, że wyglądam aż tak źle. A marzę by znów być laską. Przede wszystkim dobrze się czuć, nie musieć wiecznie czegoś ukrywać. Biorę się za siebie, kolejny miesiąc- kolejne postanowienia. To idiotyczne, ale tęsknię za 72kg sprzed 5 miesięcy, które wtedy były dla mnie olbrzymim problemem.. Ale wciąż marzę o okolicach 60kg. Oby kiedyś..
Liczę na wsparcie dziewczyny, na prawdę cholernie potrzebuję motywacji. Buźka.

9 kwietnia 2011 , Komentarze (4)

Jak w temacie, wszystko zjebałam(bardzo brzydko mówiąc! ale jestem zła, więc mogę). Weekendowe wypady nie służą dietom. Nie wiem ile ważę, pewnie koło 78-79kg. Zaczynam od nowa po powrocie z Danii- za tydzień.
LET'S PARTY NOW!

5 kwietnia 2011 , Komentarze (7)

Szczerze powiedziawszy to ostatnie dwa dni zawaliłam. Coś mi nie idzie. W szkole stresująco bardzo, wszyscy ode mnie wymagają napisania zaległych sprawdzianu/kartkówki z ICH przedmiotu w tym tygodniu(co daje jakieś 3-4 dziennie), i tym sposobem prócz bieżących sprawdzianów zaliczam bóg wie co.. Nie wyrabiam. Psychicznie i fizycznie. Brakuje mi czasu, na wszystko. Nie ćwiczę i jem wieczorami- znów z nerwów. Boję się stanąć na wagę. Muszę z tym wygrać, ciężko jednak bez rowerka (bo oczywiście nie mam, cholera, czasu!). No nic, nie wiem co robić. Ale schudnę, schudnę. Cholera, obiecuję.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.