Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Chcę w drugiej połowie roku zacząć starać się z mężem o dziecko. Do tego trzeba przygotować ciało. I to właśnie robię. Chcę być w pełni zdrowa i szczupła zachodząc w ciążę, żeby po było mi łatwiej wrócić do stanu z przed :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 9011
Komentarzy: 42
Założony: 9 marca 2009
Ostatni wpis: 20 marca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Kfiatooshek

kobieta, 41 lat, Wrocław

163 cm, 69.50 kg więcej o mnie

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

26 marca 2014 , Komentarze (3)

Ha! Od dziś mam rozpisaną dietę Vitaliową :D Moje postanowienie - wytrwać w niej. Od dziś zaczynam też spacerki żeby spalić te 150 kcal z Vtrackerem :) Jak się uda to i więcej oczywiście.

I jeszcze jedna dobra wiadomość. Mój mąż zgodził się w końcu żebyśmy w domu mieli rowerek treningowy!!!! I wczoraj kupiliśmy :D na allegro. O taki: 

http://allegro.pl/rowerek-elektromagnetyczny-scud-...

Już się nie mogę doczekać kiedy dostanę go w swoje łapki. Wystawię go na balkon!~I moje kolejne postanowienie - codziennie jeździć na tym rowerku!

Dużo tych postanowień :) Ale i motywacja duża.

Wierzę że się uda :)

Idę szykować śniadanie, potem ogarnę allegrowe przesyłeczki, a potem wioooo na zakupy :)

Miłego dnia

25 marca 2014 , Skomentuj

No i pogoda mi się zepsuła nooooo..... A miałam takie ambitne plany żeby codziennie jeździć na rowerze. I co? I lipa. Rower stoi. Dobrze że chociaż w sobotę pojeździłam. No nic. Patrząc na prognozę pogody wychodzi na to że powoli znów zacznie się ocieplać co mnie cieszy.

Wczoraj w firmie laptop się zbuntował :/ Dobrze że był drugi bo byśmy nie mieli jak wystawiać faktur. Więc wczoraj szybko musiałam jechać zawieźć go do serwisu. Wieczorem zadzwonili że dysk twardy umiera :/ Jakiś horror normalnie. Ale dziś ma być już zrobiony na szczęście.

Tak więc dziś zaraz pora na jakieś śniadanko. A potem kierunek firma. Dziś trzeba VAT zapłacić huh. A potem czeka mnie spacer na pocztę (spacer to dużo powiedziane bo urząd pocztowy mam pół piętra niżej) wysłać przesyłeczki - sporo sprzedajemy na allegro różnych rzeczy :)

I tak cały dzień zleci. Coś ostatnio mało czasu mam dla siebie :(

Chyba muszę się jakoś inaczej zorganizować.

Miłego dnia Wam życzę :)

23 marca 2014, Skomentuj
krokomierz,246,2,17,3707,123,1395572605
Dodaj komentarz

23 marca 2014 , Komentarze (1)

Ha! Wróciłam tu! Daaaawno mnie nie było. Oczywiście wracam dlatego że moich postanowień nie osiągnęłam :/ Ale teraz mam mega dużą motywację. Mega. Muszę schudnąć. Dlatego że od sierpnia mamy zacząć starać się o dziecko... A nie chcę po ciąży wyglądać jak Gruba Berta... Właśnie szamam śniadanko. Płatki kukurydziane bez cukru z mlekiem świeżym 2%.

Ale nie mam pomysłu na obiad :(

Chyba będę musiała się wybrać do sklepu bo mam ochotę na truskawy :D

Miłego dnia :D

14 stycznia 2010 , Skomentuj

NIe było mnie kilka dni, ale to dlatego że mam urwanie głowy. Z dietą idzie mi bardzo dobrze :) Jestem z siebie dumna hihihihi :) Gorzej z siłownią :( Mieliśmy z P. być we wtorek, ale jego kolega miał urodziny więc poszedł z kumplami na piwo... A potem jeszcze się z nim koszmarnie pokłóciłam :( Bo jak on poszedł na piwko, to ja pojechałam do siebie do domku i miałam go potem odebrać i mieliśmy wrócić do niego... Więc grzecznie wysłałam mu eska gdzie mam po niego jechać i mniej więcej o której, żebym wiedziała jak się z czasem zorganizować... Napisał mi żebym przyjechała o 21.30.... Wiedząc że punktualność to nie jest jego mocna strona, byłam w umówionym miejscu o 21.40... A po P. nie było nawet śladu... Więc dzwonię do niego i się pytam gdzie on jest... I mówi mi że on jeszcze w pubie siedzi.... No to się jakby wpieniłam troszkę.... Siedziałam w samochodzie z 10 minut i łaskawca przyszedł... Pytam się go po grzyb się ze mną umawia na 21.30 skoro i tak nie miał zamiaru się o czasie pojawić... W nagrodę nasłuchałam się, że generalnie to ja mu zabraniam chodzić na piwo (ciekawe w którym momencie lol) i że przeze mnie wyszedł w połowie imprezy.... Byłam już tak wku.....a że powiedziałam  mu że jechałam po niego ostatni raz i że jak chce to mogę go z powrotem zawieźć do kolegów... W takim wisielczym nastroju wróciliśmy do domu... Nie odezwałam się już do niego nawet słowem.... A on ni stąd ni zowąd zaczął się milutki robić.... A że mi było cholernie przykro to po położeniu się do łóżeczka popłakałam się... Wczoraj cały ranek też przepłakałam (wiem, głupiutka jestem, ale na prawdę strasznie mi przykro było bo w życiu mu nie zabroniłam pójścia z kolegami na piwo)... I w rezultacie nie poszłam wczoraj do pracy... Nie chciałam zaraz miliona pytań co się stało. Zadzwoniłam tylko do kierowniczki że się źle czuję i pojechałam do siebie do domu.... Wygadałam się siostrze i jakoś się lepiej poczułam. A p> swoją drogą napisałam co o tym wszystkim myślę... No i jakoś jest już ok... Wczoraj mieliśmy pójść na siłownię, ale jak pojechaliśmy do P. i położyliśmy się na chwilę na łóżku to usnęliśmy i obudziliśmy się grubo po 20 :/ No nic... Mamy dziś pójść na siłownię... Tylko zobaczymy jak będzie z moją nóżką, bo jak rano wychodziliśmy do pracy to spadłam ze schodów (przez ten mróz wszystko zamarzło) i obiłam sobie trochę stopę :(
No nic... Biorę się dalej za robotę, bo dziś wcześniej wychodzę :) Jadę zgłosić kalendarz na konkurs hihihihi
Życzcie powodzenia
Buziaczki

11 stycznia 2010 , Skomentuj

No i cóż, weekend minął szybciej niż ustawa przewiduje. I w sumie, tak patrząc z perspektywy, to nie zrobiłam nic ciekawego :/ W piątek w końcu byliśmy na siłowni - powiedziałam że nie odpuszczę i słowa dotrzymałam. Mieliśmy być też wczoraj, ale nas śnieżyca zatrzymała i z siłowni nici :( Ale przynajmniej dietę udaje mi się trzymać. Oby tak dalej. Chociaż przyznam szczerze, że dziś jakaś głodna siedzę. Zjadłam już drugie śniadanko i siedzę teraz żłopiąc wodę, ale mój brzuszek coś zgłodniał, a do obiadu huh 2 godziny. I co tu zrobić?? :(

8 stycznia 2010 , Skomentuj

No i tym sposobem zaczęłam moją dietę :)
Na śniadanko zjadłam kanapkę z serem żółtym i papryką, tak jak było w rozpisce, tyle tylko, że zamiast chleba żytniego zjadłam pieczywo chrupkie, ale za to też żytnie :P (to chyba jest dopuszczalne) i nie posmarowałam masłem. A teraz wcinam jogurtowe fondue - jest przepyszne :)
Czyli jak  narazie jest okej, ale to dopiero pierwszy dzień. P. jest ze mną na diecie :) je to samo co ja i nawet mu smakuje :)
A w ogóle to wczoraj się strasznie wkurzyłam... Nie bylismy z P. na siłowni :/ Jak wrcaliśmy po pracy do domu to zadzwoniła jego mama z informacja, że mamy jechać po jego brata na lotnisko, bo wraca z Sylwestrowej wycieczki z Tunezji... Porażka :/

7 stycznia 2010 , Skomentuj

Dziś moim oczom ukazała się moja dieta, rozpisana na razie do niedzieli. Muszę przyznać, że posiłki bardzo mi odpowiadają :) Start: jutro. Tylko kurcze, wychodzi na to, że obiadek powinnam jeść w pracy.... A przecież w pracy sobie go nie przygotuję :( i co tu zrobić?? Napisałam już do mojej dietetyczki z tym problemem i czekam na odpowiedź.
Póki co właśnie wróciłam z obiadku - jadłam przepyszne tortellini grzybowe z surówką z kapusty pekińskiej. Mówię wam - pyyyycha :D Śniadanko tez było dobre - muesli almond & honey z jogurtem naturalnym plus szklanka mleka.... trzeba by jeszcze coś wymyślić na kolację. Dziś na siłownię. Wczoraj z P. nie pojechaliśmy, bo przez tą śnieżycę dotarliśmy dość późno do domu, a poza tym ja byłam wykończona i prawie za kierownicą zasypiałam. No i bolała mnie głowa. Dziś też mnie boli (chyba to dlatego, że okres się zbliża), ale dziś już nam nie odpuszczę siłowni. Łyknę procha jakiegoś i będzie git. Tylko chyba najpierw muszę odwiedzić aptekę, ale to jadąc do domku :) No nic, to tyle na dziś :) Pewnie szrajbnę coś do was jutro :)
Pozdrawiam

P.S. Hurraaa!!! Doczekałam się własnej drukarki w pracy!!!!!!

6 stycznia 2010 , Komentarze (4)

Mam cholerną chęć na coś słodkiego. Na przykład na ciastko z cukrem, a mam je w dużych ilością pod ręką. I co tu zrobić?? Zaraz chyba nie wytrzymam nooo.... Zwariować można :( A do obiadu jeszcze godzina... Macie jakieś pomysły co mogę zrobić??

5 stycznia 2010 , Komentarze (1)

Wczoraj był pierwszy dzień treningu na siłowni. Byliśmy z P. też w sobotę, ale od wczoraj realizujemy program ułożony przez trenera. Weszłam na wagę. 72 kg, czyli co najmniej 10kg do zrzucenia. Coś czuje, że lekko nie będzie. O postępach będę was informować na bieżąco :) A tymczasem pora rozejrzeć się za dietetykiem.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.