Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Nie ma się czym chwalić... Były ambitne plany i wszystko spełzło na niczym :-( W styczniu 2011 ważyłam 77 kilo i to mnie kopnęło w d...! Do stycznia 2012 zeszłam do wagi 71kg metodą prób i błędów, a 29 września wzięłam ślub i... zaczęłam TYĆ!!!!!! Miniaturk
a
- KAŻDE CIASTO PRZYBLIŻA MNIE DO PRAWEJ STRONY, A JA CHCĘ IŚĆ W LEWO!!!!!!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 13070
Komentarzy: 77
Założony: 3 stycznia 2010
Ostatni wpis: 18 stycznia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
adalokez

kobieta, 34 lat, Bełchatów

170 cm, 90.10 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 grudnia 2011 , Komentarze (1)

Kurcze dziewczyny! Ja chyba śnię?!?! Miałam dziś nie wchodzić na wagę, ale weszłam... WAGA POKAZAŁA 67,8KG!!! Jak to możliwe? W piątek 68,6, a w niedzielę 67,8kg?!?!?! To by oznaczało -0,8kg w dwa dni!!!!!!! O co tu chodzi???
Nie to żebym się nie cieszyła, ale wydaje mi się to trochę podejrzane...?

4 grudnia 2011 , Skomentuj

Podsumowanie:
1. Zjadłam 1258 kcal w 5 posiłkach. Jest dobrze.
2. Wypiłam tylko litr płynów - 3 herbaty i 1 kawa z mlekiem.
3. Słodkie - oj to słodkie, trzeba chyba na stałe z tego zrezygnować... Hmm...
4. Dziś niestety bez ruchu, bo nie trzeba było iść do pracy - jak w większość sobót. Miałam dziś też wolne od studiów. Ale za to wypucowałam całą podłogę, zrobiłam porządek w notatkach i ogólnie uporządkowałam mój mały świat wokół.
5. Warzywa i owoce - 88g papryki, 90g ogórka kiszonego i 1 brzoskwinia w syropie - choć nie wiem czy można to zaliczyć do pełnowartościowych owoców :)
6. Nabiał - mleko ok. 300ml
Ogólnie jest dobrze.

Dziś na obiadek miałam 126g rybki gotowanej na parze obsypanej majerankiem, 93g makaronu odparowanego (wczoraj dla rodzinki robiłam makaron z sosem i zostało trochę makaronu, wrzuciłam do rybki i makaron się odparował, nie był taki suchy jak po podgrzewaniu w mikrofalówce), do tego 88g papryki czerwonej i 90g ogórka kiszonego :) Mniam!

2 grudnia 2011 , Komentarze (1)

Dziś był dzień ważenia i waga pokazała 68,6kg :) Czyli -0,5kg w 4 dni :D Super!
Ach... 68,6kg - jak to ładnie brzmi :))))

Mam nowiutki dwupiętrowy garnek do gotowania na parze i dzisiejszy obiadek przygotowałam tylko w nim :) Rybka obsypana bazylią (86g) i marchewka (220g)... mniam!
Najadłam się zdrowo, nie byłam przejedzona ani też głodna, a jak policzyłam kalorie to wyszło 154kcal! Tak malutko na tyle pysznego jedzonka! Tyle kalorii ma jogurt naturalny z kromką chleba chrupkiego a wcale się takim czymś nie najadam! W zamrażalniku mam jeszcze 7 filecików rybki - pychota!
Poczęstowałam mojego R (fascynata smażonych kotletów) i powiedział, że dobre... Choć nie wiem czy do końca mówił prawdę :D


Podsumowanie dnia:
1. Łącznie 1294kcal w 6 posiłkach - o te 94 kcal za dużo, ale śniadanko było przed 6, więc dzień się automatycznie wydłużył. Jest ok.
2. Wypiłam 2,2 litra płynów - 750ml pepsi, 1200ml herbaty, 250ml kawy
3. Słodkie - miód jakby nie było też należy do słodyczy
4. Ruch - 50 min intensywnego marszu
5. Warzywa i owoce - 220g marchewki
6. Nabiał - mleko 200ml i jogurt naturalny 180g

Miło jest się odchudzać widząc efekty :) Już nie mogę doczekać się poniedziałku! :)

A tak właściwie to zechciałabym zauważyć, że jestem na półmetku gubienia wagi :D według paska 8,4kg za mną a 8,6kg pozostało. :)

Do Wigilii, czyli dnia odpustu zupełnego, zostało 21 dni a mi się marzy schudnąć w tym czasie jeszcze 1,6kg i osiągnąć wagę 67kg :) Byłoby mi baaaardzo miło :)

1 grudnia 2011 , Komentarze (1)

Wczoraj moje menu przez cały dzień było wzorowe, ale wieczorem koleżanka prawie na siłę wyciągnęła mnie na pizzę i zjadłam 2 kawałki :-/ ale bez sosów. Tak czy owak przekroczyłam o DUUUŻO ilość kalorii :-(

Podsumowanie dzisiejeszego dnia:
1. Zjadłam 1225kcal w 4 posiłkach. Jest ok. 
2. Nawadnianie - wypiłam 1,8l płynów w tym: 800ml herbaty, 1000ml pepsi bez cukru (wiem, wiem... to niezdrowe, dobrze, że chociaż nie miało kalorii).
3. Słodkie - 2 imieninowe cukierki z bombonierki - 100kcal, więc nie ma tragedii
4. Ruch - 40min marszu w szybkim tempie (to co kiedyś pokonywałam w min. 50 minut teraz pokonuję w 40-43minuty, więc jest dużo lepiej). Do tego godzina wolnego spaceru.
5. Warzyw i owoców niestety brak - tylko 50g surówki.
6. Nabiał - jogurt naturalny 180g.
Na dziś wystawiam sobie 4,5 na 6 - nie ma punktu za słodycze, a za warzywa tylko 0,5

Jutro dzień ważenia - ciekawa jestem jaki będzie wynik, nie spodziewam się rewelacji, bo spożycie kalorii od 39 dnia wyglądało następująco:



Nie ma co spekulować, poczekam do jutra :-)

29 listopada 2011 , Komentarze (1)

Wstał nowy dzień... Dzień 44 / 305.
Wczorajsze menu mogę uznać za jak najbardziej prawidłowe - 4 posiłki, żadnych słodyczy (choć mama na koniec dnia kusiła delicjami), sporo warzyw (dwie porcje surówek 150g i 200g). Wypiłam 3 herbaty zielone z maliną oraz jedną kawę z mlekiem 0,5%. Każdy kubek posłodziłam 2 słodzikami, więc łącznie litr płynów i 8 słodzików. Płynów mogłabym wypić więcej... I tak się zastanawiam nad tym słodzikiem.. Szczerze mówiąc BARDZO pomaga mi on unikać słodyczy. Ale czy to jest dobry zamiennik? Dla mnie wygodny, ale nie wiem jaki ma to wpływ na moje zdrowie?
W każdym razie zjadłam wczoraj 1188kcal. Jestem zadowolona.
Dziś postaram się wypić co najmniej 1,5 litra płynów.
Aha! Przecież wczoraj był dzień ważenia - 69,3kg, czyli tyle samo co w piątek.
No i muszę się pochwalić - wczoraj chodziłam przez 2,5godziny z moim R po miasteczku, a potem jeszcze godzinka do pracy i z powrotem. Łącznie 3,5h chodzenia! :-)
Ale dziś zważyłam się ponownie ;-D i ważę 69,1kg, więc powoli wracam do wagi sprzed praktyk.

Podsumowanie na zakończenie dnia 44 (wtorek):
1. Dieta utrzymana - łącznie 1254kcal w 5 posiłkach.
2. Plan nawadniania zrealizowany - wypiłam 1,7l (1,2l słabej czarnej herbaty z cytryną, 250ml rumianku, 250ml zielonej herbaty).
3. Dzień bez słodyczy.
4. Godzina spaceru

5. Jabłko, 2 duże ogórki kiszone (każdy po 100g), 40g surówki i 200g ziemniaków z koperkiem (ziemniaki to przecież też warzywo, a bez sosów i dodatków ma tylko 77kcal w 100g). Razem 590g warzyw i owoców.
6. Nabiał - 220ml mleka 0,5% i 2 jogurty naturalne
Jestem zadowolona! :) Oby tak szło mi dalej.

25 listopada 2011 , Komentarze (1)

CZWARTEK
Witajcie... Niewierny Tomasz powraca w 39 dniu swojej diety...
Wróciłam z praktyk z Wrocławia, miałam pisać co jakiś czas jak mi idzie, ale nie było czasu. Trzymać dietę też nie było czasu. :-/ Jadłam wszystko na co miałam ochotę. Dosłownie wszystko! I dziś rano ważyłam 69,8kg, czyli w 10 dni przytyłam 0,9kg. Czuję jak wszystko zalega mi w jelitach, jestem ciężka... Moim największym problemem jest to, że nie potrafię powstrzymać się od jedzenia słodkości gdy inni mnie częstują i jedzą przy mnie.
Ale od dziś wracam!
Moje menu:
8:30 - 4 placki ziemniaczane 200g + 0,5l zielonej herbaty + 4 słodziki = 337kcal
11:30 - gorący kubek pomidorowa z makaronem + kajzerka + pół pomidora i pół papryki = 289kcal
14:30 - zupa z kaszy, ziemniaków... 250ml = 150kcal
16:30 - jogurt naturalny, 15g otrąb granulowanych z owocami leśnymi + 5 paluszków = 301kcal
18:30 - cukierki 2szt. = 100kcal
21:30 - kawałek mortadeli i 1/3 kromki chleba pszennego = 121kcal
Razem 1198kcal, więc dieta 1200 zaliczona :)

PIĄTEK - 40 dzień diety / 309 dni do ślubu
Mimo, że nie zamierzałam się ważyć, to weszłam na wagę - 69,3kg. :) Więc tak jak myślałam są to zalegania w jelitach - na szczęście :) Jestem co prawda 0,5kg do przodu, ale biorąc pod uwagę menu z praktyk to jest dobrze ;)
Dzisiejsze śniadanko o 6:45 to 200ml mleka 0,5% tłuszczu, płatki czekoladowe 25g i kukurydziane 20g. Całość 246kcal.
Zaraz idę wszamać drugie śniadanko ;-)

13 listopada 2011 , Komentarze (2)

13 listopada 2011r. - Niedziela. Dziś 28 / 323...
Rano miałam doła spowodowanego pogorszeniem relacji z moim R. :-/ Jak to się skończyło? No cóż... 270g jabłecznika na śniadanie - mówi samo za siebie... Według przelicznika na ileważy.pl 290kcal w 100g => 783kcal...
Gorsze relacje w związku u mnie zawsze odbijają się w diecie. Albo nie jem... albo pochłaniam żarcie!

W każdym razie potem zjadłam w południe 300ml barszczu ukraińskiego (tylko 55kcal w 100g) => 165kcal.
To już 948kcal... A jest dopiero południe :-/

Naszykowałam sobie również kolejne danie: paprykę czerwoną (64kcal) nadzianą parówką (76g=197kcal) i 2 plasterkami sera topionego (2x56kcal). Do tego przekąszę ogóreczki kiszone (ok. 20kcal) Razem będzie to miało 393kcal.

Razem będzie to 1341kcal, a do wieczora daleko :-???
A jutro wskakuję na wagę...
Napiszę jeszcze wieczorem jak mi poszła ta dzisiejsza dieta.

13 listopada 2011 , Komentarze (1)

11 listopada 2011r. - Dzień 26 / 325
Piątek... Tygodnia koniec i początek :D he he
Dzisiejsze menu:
8:40 - jajecznica z 3 jajek z cebulką i kiełbasą + 2 kromki pszennego chleba + 250ml gorzkiej herbaty czarnej = 544kcal
11:00 - czekoladka ;-/ 83kcal i 300ml rumianku + 2 słodziki
13:15 - zupa szpinakowo-brokułowa z makaronem - 447kcal
16:20 - gorący kubek "rosół" + 28g bułki pszennej - 119kcal
20:00 - 2 jajka, kromka pszennego chleba i pomidor - 256kcal
Razem: 1449kcal - troszkę dużo... ale śniadanko było pyyyyszne :)

12 listopada - dzień 27 / 324
Sobota. Miałam się zważyć dopiero w poniedziałek rano, ale troszkę się obawiałam, że mogła mi waga skoczyć, ale na szczęście nie :) Wciąż 68,8kg ;)
Motto na sobotę i niedzielę to PIJ WODĘ BĘDZIESZ SZCZUPŁA ;D

Dzisiejsze menu:
Nie będę nawet pisać. Do obiadu było super :) A potem żeberka w sosie z ziemniaczkami....  A potem parapetówka u siostry (czyt. wódka, soczki, kiełbaska, ciasto, kawusia z cukrem itp. itd....)... Także dzień nie zaliczony do udanych względem diety.
Ale motto nawadniające zostało spełnione, bo wypiłam dziś 6,5-7 szklanek płynów :) :) :)
 
Jutro niedziela... A w poniedziałek dzień ważenia i wyjazd do Wrocławia. Jednak nie zniknę Wam :) Bo tam będę miała bezprzewodowy internet, dlatego postaram się zdać relację do drugi dzień, a może nawet codziennie? Kto wie :)

10 listopada 2011 , Komentarze (1)

SŁUCHAJCIE!!!
Dziś dzień 25 = dzień ważenia - weszłam na wagę... Ba! Wchodziłam na wagę 5 razy!!! Nie mogłam uwierzyć... Ale za każdym razem waga wskazywała tyle samo!!!
68,8kg :-)
Od razu poprawił mi się humor na cały dzień! I mam motywację do dalszej wytrwałości w trzymaniu diety :-)

Naprawdę myślałam, że po tej chorobie to spadek wagi do 69,1kg był chwilowy, ale okazuje się że jednak nie :)
W takim razie uaktualniam pasek do wagi 69,0kg ;) Te 0,2 zostawię sobie na drobne wahanie wagi.

Dziś mój R. zabiera mnie na kolację wieczorem, postaram się nie zjeść za dużo. Plan jest taki: w ciągu dnia zjem 1000kcal, tak, żeby wieczorem nawet zjadając 500kcal osiągnąć maksymalny górny pułap.

Natomiast jutro jest parapetówka u mojej siostry. Nie będzie zbyt dużo jedzenia (w ramach oszczędności), ale muszę poczytać o kaloryczności różnych alkoholi.

ALE SIĘ CIESZĘ Z TEGO SPADKU WAGI!!! ;-)
i pragnę zauważyć z niepohamowaną radością, że plan zakładał schudnięcie z 70,2 do 68,7kg :)
A ja najpierw przybrałam do 70,8kg, a dziś już ważę 68,8kg - czyli jeszcze 0,1kg i plan zostanie osiągnięty!! ;-) A zostały mi jeszcze 4 dni ;-)


Jednak kolacja odwołana - Uf :) Nie będzie nadmiaru kalorii :):)
Dzisiejsze menu:
9:45 - płatki kukurydziane i czekoladowe z mlekiem 1,5% = 317kcal
12:50 - 400ml rumianku z 3 słodzikami, 1/3 bułki pszennej z plasterkiem wędliny i 50g papryki = 132kcal
14:00 zupa szpinakowo-brokułowa z makaronem 250ml = 175kcal
15:00 - 2 małe racuchy z nisko słodzonym dżemem z czarnym porzeczek = 243kcal
17:00 - Grzechy :-( :-( łącznie 344kcal
18:00 - herbata mięta z pomarańczą 250ml + 2 słodziki

+ rytualny godzinny spacer ;)

Razem 1211 kcal, więc już dziś nie będę jeść nic na kolację. Muszę jakoś odpokutować te grzechy...
Kurcze, macie też tak, że jak na stole leży słodkie to nie potraficie się opanować i niby jedno... jedno... jedno i potem nagle pusta miseczka???  To jest chyba najgorsze! Nawet nie czuję, że jem, a potem się okazuje, że miało to 344kcal!!!
No nic... W każdym razie dieta 1200 zachowana.

9 listopada 2011 , Komentarze (1)

Dziś dzień 24 / 327
Czuję się już normalnie :) Na szczęście ;)
Ale żołądek tak mi się skurczył, że wystarczy szklanka herbaty i już nie jestem głodna. Momentami nawet zapominam, że trzeba coś zjeść...
Jutro dzień ważenia, ciekawa jestem...

8 listopada (23 dzień) zjadłam:
9:00 - pobudka
9:30 - 200ml mleka 0,5% + 30g płatków kukurydzianych = 184kcal
12:30 - pół bułki pszennej = 110kcal
14:00 - pół kotleta mielonego, 150g ziemniaków, 100g buraków, 53g ogórków z musztardą = 294kcal
17:00 - pół serka waniliowego 80kcal
18:00 - udko z kurczaka gotowane, 200ml rosołu i 50 g makaronu = 290kcal
21:30 - pół bułki pszennej z masłem i 3 małe ogórki z musztardą = 230kcal
00:30 - spać
Do tego 2x25min spaceru i 1h na wieczór również = 1 h 50 min spaceru

9 listopada (24 dzień): zjadłam:
8:45 - herbata 400ml + 3 słodziki, pół bułki pszennej z pasztetem i ogórkami z musztardą + 2 sucharki = 310kcal
11:20 - herbata 400ml + 3 słodziki, serek Bakuś = 125kcal
13:50 - 6szt domowych pierogów z kapustą + keczup = 480kcal
Razem 915 kcal

Jeszcze zjem pół bułki pszennej 110kcal na przekąskę (ok. 16:30-17:00).
Na kolację zupkę 250-300ml, czyli ok. 150-175kcal

Do tego będzie 50 min spaceru w partiach 2x25min.

Muszę pilnować, żeby zjadać codziennie 1100-1200 kcal, żeby mi się metabolizm nie zwolnił. Gdzieś czytałam, że to ważne, bo potem mimo małych porcji nie będę tyła. No właśnie - to jest prawda?

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.