- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (44)
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 92351 |
Komentarzy: | 1993 |
Założony: | 3 marca 2010 |
Ostatni wpis: | 5 kwietnia 2017 |
....po drugiej stronie teczy.....
....zeby nie bylo, ze zmartwychwstania zdarzaja
sie tylko nielicznym :P:P
GDYBYM MIALA COS NAPISAC .....NAPISALABYM O NARODZINACH...NARODZINACH CZEGOS NIEZWYKLEGO.....ALE CHYBA DZIS JESZCZE NA TO ZA WCZESNIE....
WSTAWIAM ZA TO ZDJECIA MOJEGO ADASIA Z ABBY....CUUUDNA Z NICH PARA PRAWDA????
.....czuje sie inna....ale nie tak, ze od razu lepsza w tej innosci....czuje sie rozna od innych....ogarnialam to od swiat wielkanocnych...skad, jak, po co, dlaczego??....i juz wiem....wszystko co robie wiaze sie ze slowem "chce"...coraz rzadziej cos "musze"....wyparlam to goooopie "musze" ze swojego slownika....brzydkie slowo kojarzace sie z przymusem i prawie niewolnictwem....proces zamiany musienia na chcenie rozpoczal sie jakies 3 lata temu....wtedy pierwszy raz malutka dziewczynka gdzies tam w srodku mnie tkliwie i cichutko zaplakala....nie wydzierala sie jak kiedys, nie buntowala, nie tupala nozkami...( dla niektorych moze to brzmiec infantylnie, ale jak sie doswiadczy tego cudu objawienia wewnetrznego dziecka myslenie sie zmienia )...malenstwo wylewalo ciche lzy nad moim marnym sniadaniem w postaci batonika, kawy i 3 papierosow....znowu o niej zapomnialam....obiecalam, ze bede dbac, przytulac, opiekowac sie...a ja co????....pale, bo musze...jem w biegu, bo musze do pracy, nie ide na spacer, bo musze nadrobic zaleglosci w domu, nie odwiedzam znajomej, bo musze robic nadgodziny....niekonczace sie MUSZE....malenstwo tak glosno lkalo, ze i Cez je uslyszal....rozmawialismy dlugo, o mnie, o Nim, o Nas....nie nauczylam sie chciec z dnia na dzien....wlasciwie na poczatku to ja wcale nie umialam chciec, bo sie balam....balam sie chciec....bo chcenie to odpowiedzialnosc za podejmowane decyzje....bo przeciez nie musisz juz nic!!!...chcesz...a skoro chcesz to nikt inny za Ciebie tego chcenia nie wykona...z "musze" jest zupelnie inna historia...."musze" jest zawsze dla kogos....nigdy dla siebie.....
teraz robie wiekszosc rzeczy dla siebie....i to wcale nie jest egoizm....jestem szczesliwa wiec i wszyscy wokol mnie sa szczesliwi....Malenstwo czasami jest tak radosne, ze zaraza usmiechem wspolpasazerow w autobusie wiazacym mnie do pracy....wciaz je przytulam i glaszcze....fajnie jest tak sie kims opiekowac.....wczoraj wieczorem uslyszalam od Ceza : wiesz...mam tyle wdziecznosci w sobie do Kogos Tam w Gorze, ze pozwolil mi sie Toba opiekowac, chce to juz robic zawsze....
Malenstwo mrugnelo do mnie porozumiewawczo i az wzdychnelo cichutko z rozkoszy....
WARTO JEST CHCIEC
....taka niewymiarowa....pomierzylam sie dzis po silowni....pojechalam na nia dosc wczesnie, bo o 6, ale spac nie moglam ze stresu....bo egzamin pisalam dzis ....no ale nie o tym byc mialo....wrocmy do sedna...tak wiec
biust - 98
talia - 82 ( o zgroooozo )
biodra - 92
udo - 48
lydka - 34
....jak tak popatrze na te cyferki to w glowie rodzi mi sie obraz takiej kolorowej beczulki...pewnie to i ma swoje uroki....nie kazdy moze byc beczulka i do tego kolorowa hehehhee....tyle tylko, ze ja od roku pracuje nad tym....spedzam dwie godziny na silowni niemalze kazdego dnia....i coooo??.....i nico.....wracajac wiec z uczelni, stojac w olbrzymim korku na M3 doszlam do wniosku, ze juz inna nie bede....ze nie da sie zrobic z De Niro Nicolasa Cage....sooooo.....uznalam, ze godze sie na bycie tym bednarzowym wytworem byle tylko nie napelniali mnie solonym miesem....moze byc woda, ewentualnie kapucha :)))
.....ze moja jest kulawa to od dawna wiedzialam....bywalo, ze sadzilam, ze Ten w chmurach stworzyl mnie dla eksperymentu....zeby sprawdzic na ile to kalectwo zrobi ze mnie czlowieka a na ile potwora....bo przeciez i Najwyzszy na kims musi sie uczyc....nawet nie mialam mu tego za zle....bo wokol mnie wielu innych takich eksperymentalnych cudakow sie pojawialo....roznie ich zwali, a to alkoholicy, a to narkomani, seksoholicy, hazardzisci i inne takie wykluczone ze spoleczenstwa osobowosci....jak wiekszosc zialam do nich pogarda zyjac w udawanej nieswiadomosci, ze mnie to nie dotyczy, ze to przeciez inna planeta, albo i calkiem odrebny wszechswiat...az przyszedl ten dzien kiedy juz nawet nie wypadalo powiedziec, ze jestem inna, lepsza, madrzejsza.....tez nie radzilam sobie z rzeczywistoscia i podobnie jak wiekszosc odmiencow stworzylam sobie swoj wlasny, alternatywny swiat....dopiero calkiem niedawno dowiedzialam sie, ze kulawosc duszy, ktora pcha do wszystkich emocjonalnych potkniec nie jest niczym zlym....ze to normalne prawo fizyki....dazenie do rownowagi...i ze dusza niby taka uduchowiona tez potrzebuje stabilnosci jak i wszystko inne....i ze wszystkie czarne dziury po drodze to tylko po to zeby dusza nie kulala....wiec.....wiec ja juz teraz nie bede sie bala moich chmurnych odlotow i zamykania w pudelku nicosci....teraz juz wiem, ze to wszystko po to by utrzymac constans....i tego sie trzymajmy :P:P
vitaliowo : wczoraj 3 godziny na silowni : body pump, body combat i godzina biezni...dzis bedzie jeszcze zumba i kick boxing....zmuszona jestem teraz robic wiecej aerobow, bo bede biegla polmaraton....co prawda dopiero 14 lipca, ale jestem zwolennikiem solidnego przygotowania....
PS jezeli ktos z anglomieszkajacych chetny do udzialu...zapraszam!!!!....obiad pomaratonowy u mnie zapewniony :)))
....bo taki byl wlasnie koncert galowy "Tak jest" z utworami J. Brela....wyrezyserowany ze smakiem i kunsztem...minimalistyczna scenografia dopelnila calosci...tyle tylko, ze ja Brela to w calkich innych interpretacjach lubie....Sojka, Opania, Bajor....noooo i chyba najlepsze wykonanie " Piosenki Starych Kochankow" przez RAZ DWA TRZY....w ogole ich cala plyta z utworami Mlynarskiego jest niesamowita....kto jej jeszcze nie zna polecam !!
...vitaliowo calkiem znosnie....silownia o 7 rano zaliczona...jedzonko przyzwoicie...spalanie w normie....myslenie ciut ponizej normy....percepcja na poziomie zerowym....
nic tu po mnie zatem....poslucham Dyjaka....
....bo gdyby mierzyc dobroc czlowieka iloscia wzruszen bylabym chodzacym aniolem....
...jeszcze niedawno nieporadnie celowal do buzi plastikowa lyzeczka z kaszka malinowa...jeszcze niedawno zatrzymywal sie z otwarta buzia przed wystawami sklepow zabawkowych....jeszcze niedawno zmagal sie z kulfonami literkowymi w swoim zeszycie ozdabiajac na koniec wymyslnymi kolorowymi szlaczkami.....jeszcze niedawno.....
nie uchwycilam tego momentu...tej krotkiej chwili, w ktorej stal sie mezczyzna....wczoraj to do mnie dotarlo, kiedy schodzac rano do kuchni zobaczylam Go przy desce kuchennej szykujacego kanapki dla niej....a ona siedzaca jak madonna z obrazka ( ze taka sliczna ) i wpatrzona w Niego jak w cos nadzwyczajnego...te spojrzenia ich cieple...ta Jego troska....i nic a nic mi nie bylo zal, ze wlasnie zostalo mi objawione "rozstanie" nasze....tylko to wzruszenie....ze moj Syn juz nie jest malutkim Adasiem.....ze On juz jest dorosly facet.....
wlasnie takie rzeczy mnie wzruszaja....dobro mnie wzrusza....moze to efekt deficytow z dziecinstwa...moze zasluga mojego Ceza, ktory kazdego dnia uczy mnie byc szczesliwa...moze to w koncu tez zaplata dla mnie za to, ze juz wiem jak czuc .....
kiedys moja obojetnosc byla niezmierzalna....teraz wzrusza mnie widok pieknych miejsc...wzrusza mnie Cez ukladajacy z pietyzmem kwiaty w wazonie albo calujacy moje stopy na dobranoc....Cez wzrusze mnie w ogole w caloksztalcie....Jego dobroc i zbior zasad, ktorymi sie kieruje sa dla mnie wciaz niedoscignionym celem....czasami w zartach mowi, ze jest po trosze Bogiem, bo na tyle jestesmy boscy na ile potrafimy dac milosci innym....i duzo w tym prawdy ( oczywiscie nie w religijnym sensie )
...co do wczorajszego dnia...bylo pieknie....wklejam obiecane fotki....trudno wybrac z dwoch setek, ale jakos mi sie udalo :)))
PS.
dziwne te vitaliowe ustrojstwa teraz....nie moge wklejac zdjec w kolejnosci w jakiej bym chciala....czesc wkleja sie nad wpisem i nic nie moge z tym zrobic....przepraszam estetow za brak spojnosci zatem :))
....wlasnie...zbyt pieknie na moszczenie dupska przed kompem....zbyt pieknie na porzadki....zbyt pieknie na jakies tam nadchodzace swieta....
...od 2 dni jest lato....sezon smazalniany oglaszam za otwarty....leze i nic nie robie...tzn caly czlowiek nic nie robi zeby neurony mogly swobodnie przeplywac i pozwalac mi medytowac....zmeczonam tym mysleniem....chociaz kawal dobrej roboty ze soba znowu zrobilam.....lato sprzyja pozytywnym przemianom....
moze jutro sie zachmurzy i pozwoli zrobic dluzszy wpis....i zdjecia wkleic....
jutro 6:30 silownia....weight loss class....jak ktos chetny to zapraszam :)))))