Bilans wagowy mimo ?wielkiego żarcia? 74.8 kg....to co schudłam w tygodniu przedświątecznym nadrobiłam w czasie Wigilii i I dnia Świąt...Najważniejsze jest dla mnie aby utrzymać ową wagę,a jeśli uda się jeszcze stracić kilogram czy dwa, a może i trzy wówczas będzie pełnia szczęścia.
Moje ciało jest boskie,cudowne,przyjrzałam się dziś w wielkim lustrze swemu odbiciu?Otóż: od pasa w górę śmiało mogę już iść na plażę w stroju bikini,natomiast od pasa w dól pozostaje sporo do zrobienia
==Brzuch: fałda ok 4 cm tłuszczu zalega tworząc nieestetyczny worek
==Pośladki: należy im nadać nieco więcej sprężystości
==Uda: to mnie boli najbardziej,ponieważ brzuch i pośladki mogę ewentualnie ukryć pod pancerzem stroju kąpielowego czy bielizny modelującej.
Nadmiar skóry w okolicy pachwinowej na wewnętrznej stronie uda jest po prostu do resekcji,jednak nigdy nie wykonam takiego zabiegu,zamiast niego od dziś zaczynam walkę: masowanie,nawilżanie,ujędrnianie i co tam jeszcze mi przyjdzie do głowy. Obiecuje sama sobie,że lato 2011 ma być rozpoczęte na plaży bez żadnych kompleksów czy zahamowań ze strony mojego ciała.
Znów muszę porozmawiać ze swoim rozumem aby dogadał się z ciałem. Dotychczas tych dwoje żyło w zgodzie i harmonii
CIAŁO POSŁUCHAJ ROZUMU?ROZUMKU POSŁUCHAJ CIAŁA...pięknie proszę
Pozdrawiam poświątecznie