Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Jest w domu


Ta noc wiele go nauczyła....

Owszem, jest winny. Poddał się dobrowolnie karze, grzywna 800 zł.

Wszystko odbyło się spokojnie, przyszli policjanci do domu, zaprosili na komendę. Kretyn, z zaskoczenia, wychodząc - nie zostawił kartki w domu.

Noc spędził spokojnie. Za to w "ciekawym" towarzystwie dilera narkotyków, takiego eleganckiego, co to ma klientów z japiszonów.

Owszem, prawdziwą okazała się wersja „chodź, pomóż kumplowi”. I to on dostał w dupę. Na razie. Ten drugi idzie w zaparte, więc będzie miał rozprawę sadową. A Marcin będzie wtedy za świadka.

To jeden z kumpli, z którymi rozmawiałam wczoraj. Marcin już była zatrzymany, a tamten nie, jeszcze nie. Słowem się nie zająknął, że mieli „przygodę”.... Zawiodłam się na miłym chłopcu, którego znam prawie 10 lat.

Dla mojego syna szokiem okazało się zobaczenie, że w dorosłym życiu kumpel może porzucić kumpla i wyprzeć się go. Wiara w przyjaciół z czasów nastoletnich była dla niego prawie naj-ważniejsza. Okazało się, że on za nimi stanie murem, a jeden z przyjaciół nie.

Może to jest jeden z tych momentów, który skutkuje dojrzałością.

 

Mam pozytywny skutek. Dla siebie. Od wczoraj poranka do dzisiaj poranka kilogram w dół. Ze zmartwienia, z niejedzenia. A dzisiaj popołudniem znowu mi brzuch zwariował z nerwów, miałam ... uczciwszy uszy, sraczkę. Wszechświatową.


Bardzo Wam dziękuję. Za ciepłe, podtrzymujące na duchu, słowa. Za Wasze pomocne dłonie.

  • Malin.

    Malin.

    2 kwietnia 2010, 12:17

    cieszę się, że wszystko zaczyna sie wyjaśniac, wiedziałam, ze będzie okej :) niestety tak to bywa, że najlepsi kumple zawodzą, boli jak cholera, ale cóż, życie. yhym.

  • monimoni27

    monimoni27

    2 kwietnia 2010, 10:39

    Szczeście wielkie, że to dziecię Twoje ma taką mądrą matkę. Ty się nie musisz tłumaczyć głupim babom,czy nie babom, bo wpisały jakieś pierdoły o żartach. Ty jetseś ponad to, a że skomentowałaś te wpisy i zajęłaś stanowisko - świadczy li tylko i wyłącznie o szcunku jaki masz do ludzi, wszystkich, nawet tych niemiłych. Niech Święta będą takie, o jakich marzysz, w każdym szczególe i trzymajmy kciuki za silną wolę "w nie-żarstwie". Pozdrawiam ciepło.

  • Justyna1956

    Justyna1956

    2 kwietnia 2010, 07:23

    że wszystko szczęśliwie się wyjaśniło i już po Twoich nerwach. Uczymy się całe życie, jedyna nadzieja, że syn po tym wydarzeniu "nabierze rozumu" może czasami potrzebne są takie wstrząsy. Tylko dlaczego Ty musiałaś to przypłacić takimi nerwami, ale jak sama piszesz - jedyny plus, to waga w dół. Mimo wszystko Wesołych Świąt.

  • nyks1

    nyks1

    2 kwietnia 2010, 07:15

    tak to z tymi przyjaźniami bywa.... Mój syn (ma raptem 7,5 roku) a już struga wielce niezależnego (w innym zakresie niż Twój z racji wieku choćby) co mnie wkurza, bo to on potem zbiera uwagi, a nie wyda tego drugiego (mimo że szczerze się nie lubią) - nie informuje mnie o bójkach, nie powie pani gdy ktoś go zaczepia... Spytałam kiedyś czemu mi nie powiedział - a on na to- to są męskie sprawy mamo. Więc znać swoje dziecko można, ale z całą pewnością nie wiemy o wszystkim. To ta wielka chęć decydowania samodzielnie (czyt. bez rodziców, niekoniecznie kolegów) powoduje, że czasem trudno nam uwierzyć że nasze dziecko coś zmalowało. Mam nadzieję Jolu że Twój syn dostał nauczkę (zwłaszcza chodzi mi o lojalność kumpla) i wyciągnie wnioski na przyszłość. Jak to się mówi - umiesz liczyć licz na siebie, czy jak sobie pościelesz tak się wyśpisz. Cieszę się jednak, że sprawa się wyjasniła, teraz pozostaje ochłonąć i miło spędzić święta. Pozdrawiam

  • DuzaPanna

    DuzaPanna

    2 kwietnia 2010, 06:50

    jakoś tak jestem dziwnie pewna, że za rok będziesz się zachwycać zdjęciami z wiosny 2010 :) a narzekać na zdjęcia wiosna 2011, choć może wtedy już dawno będziesz miała osiągnięty cel i bez najmniejszych obaw będziesz wciągała nowe dżinsy, które zachwycona rodzina dostarczać będzie w nadmiarowych ilościach :) Ktoś powinien nam przemeblować w głowach :D

  • jogax

    jogax

    2 kwietnia 2010, 04:05

    Zawiodłaś się na koledze Syna, a na Synu...? Znasz Go chyba kilka lat dłużej. A gdzie była Jego "dojrzałość" kiedy pomagał nieodpowiedzialnemu koledze w- jak to ujęłaś "przygodzie"(to chyba jakiś żart...)? Wybacz. Współczuję Ci ogromnie tego doświadczenia. Mimo to jakoś wciąż nie potrafię i nawet nie chcę zrozumieć tego usprawiedliwiania matek ich dzieciątek- wiecznie małych, nierozgarniętych i do uratowania... Swoją drogą, to trochę późno Syn dowiedział się jacy są naprawdę ludzie. Widać "parasol ochronny" działa. Życzę powodzenia w dalszym wychowaniu- a może dopiero teraz się ono zacznie? Choć chyba już trochę za późno. Przepraszam, że piszę to w takiej tonacji. Naprawdę nie zazdroszczę Ci takiego doświadczenia, ale nie mogę patrzeć kiedy matki usprawiedliwiają swoje dzieci zrzucając całą winę na innych. Twój Syn równie dobrze mógł pomóc koledze odmawiając mu "pomocy" w przestępstwie. Przede wszystkim z tego powinien zdać sobie sprawę i mam nadzieje, że jest tak w rzeczywistości, czego Wam wszystkim życzę.

  • skorpionela

    skorpionela

    1 kwietnia 2010, 23:06

    a prawdziwej przyjaźni tak mało.... Trzymaj się!

  • kitkatka

    kitkatka

    1 kwietnia 2010, 22:53

    Kolejna lekcja życia dla młodego człowieka. Nic mu nie będzie a napewno nigdy już nie powtórzy tego błędu i będzie ostrożniejszy. Chroń mnie Panie Boże od przyjaciół... . Pozdrówka

  • dziejka

    dziejka

    1 kwietnia 2010, 22:38

    super wiadomość. Żyje ,nikogo nie zabił ,do więźnia go nie wsadza. Ale nauczkę dostał Nerwy matki nie maja taryfikatora .Pozdrawiam

  • renianh

    renianh

    1 kwietnia 2010, 22:34

    Człowiek robi wszystko by chronić i najlepiej wychować swoje dziecko a życie pisze różne scenariusze.Ważne że skończyło się dobrze.Oby wyciągnął właściwe wnioski.

  • joanna1966

    joanna1966

    1 kwietnia 2010, 22:04

    do grobowej deski człowiek będzie się o nich martwił, po nocach nie spał, włosy z głowy rwał garściami, pluł w brodę, że coś przegapił, czegoś nie dopilnował...do grobowej deski będzie kochał, kochał, bezwarunkowo kochał...:) No.

  • MissDiorCherie

    MissDiorCherie

    1 kwietnia 2010, 21:56

    Rano przeczytałam Twoj post i czekałam z niecierpliwością co sie okaże. Całe szczescie wszystko "dobrze sie skonczyło" :) Powodzenia w walce z kilogramami i Wesołych Świąt. !

  • rozaar

    rozaar

    1 kwietnia 2010, 21:48

    że już jest w domu i Ty nie musisz odchodzić od zmysłów.Widzisz,że czasem człowiek musi się przekonać na własnej skórze,dostać solidnego kopa żeby wyciągnąć wnioski.

  • wanad1

    wanad1

    1 kwietnia 2010, 21:44

    też mam syna (26-letniego)-umierałam z niepokoju razem z Tobą... Najważniejsze,że nic Mu się nie stało-z resztą poradzicie sobie. Ściskam mocno.

  • ela1981

    ela1981

    1 kwietnia 2010, 21:25

    bo juz na pw zaczelam cie meczyc...

  • anaka19

    anaka19

    1 kwietnia 2010, 21:16

    dwa dni nie zaglądałam do Was a u Ciebie czytam i oczy otwieram coraz szerzej. Bardzo się wystraszyłam, że stało się coś naprawdę złego. Całe szczęście, że tak to się skończyło. Dla Marcina to pewnie była duża nauczka. Najbardziej szkoda mi Ciebie, niemoc i brak wiadomości o dziecku to coś strasznego. Najważniejsze ,że wraca cały i zdrowy. Życzę wam dużo spokoju i dystansu do tego co minęło. Serdecznie pozdrawiam, Ania

  • Frida1968

    Frida1968

    1 kwietnia 2010, 21:09

    Trzymaj się dzielnie, i stój murem za synem, jesteście mu teraz bardzo potrzebni. Pogadanki zostaw na później. Pozdrawiam serdecznie.

  • paskudztwoo

    paskudztwoo

    1 kwietnia 2010, 20:43

    namieszało się.... trzymajcie się

  • DuzaPanna

    DuzaPanna

    1 kwietnia 2010, 20:40

    spokojnych świąt życzę. zdecydowanie.

  • Pigletek

    Pigletek

    1 kwietnia 2010, 20:35

    syn będzie musiał wypić piwo, które naważył. Może już nigdy wiecej tak bardzo nikomu nie zaufa. Zawiódł się...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.