Myślałam ja zimą, że jak się Baleronowa wyda wiosną, a ja będę szczupła jak w marzeniach - to sobię zrobię prywatne full-wypas urodziny intymne.... Kupię Baleronową książkę, kupię sobie samej wedlowską czekoladę nadziewaną dwusmakowo. I na rower z tym bagażem siądę. I pojadę daleko. W jakieś piękne miejsce. Pod kwitnące owocowe drzewa. Siądę w tych pięknych okolicznościach przyrody. Delektować się będę na zmianę kęsami czekolady i kawałkami Baleronowej duszy.
No i doopa!
Do wtorku już książki nie kupię.... bo już piątek, a jej nie ma... A Baleronowa coś pisze o jeszcze-nieskonkretyzowaniu wydawcy.
Czekolady sobie nie kupię, bo ... jakoś mi łyso... bo wagi zamierzonej nie osiągnełam.
Ale rowerem daleko pojadę! Na pewno!
ps
Waga około-paskowa. Uczciwie rzekłszy: ciut-powyżej-paskowa. No i dobrze.
LitleRedRidingHood
23 kwietnia 2010, 11:27tez czekam na ksiazke :D
wiosna1956
23 kwietnia 2010, 11:25Dziewczyny spoko , teraz jest zimnica , jaki to ma sens leżec pod drzewkiem i się wylegiwac , poczekajmy do 31 maja zapraszam na moje urodziny ---- wtedy popłyniemy na czekoladowej fali ..... buziaczki -Iwa-
nanuska6778
23 kwietnia 2010, 11:22Jola, to przenieś urodziny:-) A w dniu urodzin kup batonika:-)
baja1953
23 kwietnia 2010, 11:22Wtorek jeszcze bardzo daleko...wszystko może się zdarzyć... A szczupła już jesteś, a z Baleronową właśnie sobie gawędzisz... Jednym słowem, możesz świętować choćby i dziś:) Jaką czekoladę polecasz? Może i ja się przyłączę do tego przyjęcia urodzinowego?
paniBaleronowa
23 kwietnia 2010, 11:06a może to i lepiej? A jakbyś miała do końca życia urodzinowe wspomnienie zgagi pobaleronowej, he?
paniBaleronowa
23 kwietnia 2010, 11:03zepsułam Ci urodziny. A może zdążymy? Kurde felek, we wtorek Twoje, w czwartek moje, a ja nie mam wpływu już na nic. Brrrr! Ja nie wiem, może Ci chociaż jakiegoś 20 stronicowego maila trzasnę ;) ? Coś czuję, że ja w czekoladę odpłynę na pewno. W postaci buntu i strajku antywydawniczego, ech. No sorry, no...