W poniedziałek roweru nie było, bo ktoś ukradł lato i zostawił zimny deszcz.
We wtorek kilkugodzinna robota w papierach, a potem leń imieninowy. Nigdzie mi się nie chciało wychodzić, potem Staś, a potem pachnąca wiącha goździków i inne dodatki imieninowe.
We środę bieganina po urzędach i miejscach innych, w pięciu kierunkach miasta. I nagle trafiła mnie migrena, z ledwością do domu dotarłam. Herbata, żaluzje w dół, cisza, kot na brzuch i 16 godzin chorego snu z przerwą na herbatę i wucet.
Czwartek. Ciało krzyczy z zastania, domaga się ruchu!!!
Stringi rowerowe wzułam i na rower!!! Nogi same się kręcą. Centrum, stare i nowe Bemowo, Włochy, Ursus, jakiś park z fontanną, szukanie nowej drogi, Okęcie przy Krakowskiej.
.... Dzisiaj samoloty od tej strony lądują. I tu też za lotniskowym ogrodzeniem jest górka do podziwiania. Ale ona z boku, a nie pod lecącymi samolotami. I, z racji bliskości drogi, na górce tłum samolotowych oglądaczy. Z dziećmi, psami. Nie podoba mi się to samolotowe miejsce. Jakoś mało intymne. W tłumie nie można prawdziwie poczuć własnych emocji. Zresztą... jak krzyczeć i śmiać się wśród tłumu? Tam, gdzie z reguły staję, na Wirażowej, jest .... no właśnie intymnie.
Ma oczywiście to miejsce swój urok. Lądujące samoloty niemalże ocierają się brzuchami o samochody i latarnie.
Potem do portu lotniczego, cargo, przez Ursynów do końca metra, Prawdziwkiem do Powsina, ścieżka rowerowa do Wilanowa, Trasa Siekierkowska i do domu.
Stringi rowerowe zdały egzamin. Przejechane ponad 67 km i żadnych odgniotków. Tylko chwilami miałam straszliwie głupie wrażenie, że jadę naga od pasa w dół.
Spalone kcale na rowerze 1608.
Zassane, razem z tym śmiesznym piwem po rowerze, 1163.
Na razie mam bilans ujemny !!!!
tak wygląda brzucho samolotowe nad samochodami
a tak od przodu
TazWarkoczem
18 czerwca 2010, 21:49ogladam teraz z dziecmi w szkole film ,co mi miasto Warszawa ;P przyslala .... "WArszawa CHopina" ... kocham to miasto a TWoje opisy trasy mniam i zdjecia , nawet tych warszawskich arterii z samochodami.... moj nie do wyleczenia sentyment ;) buziaki zaległe imieninoweeeee :*
dziejka
18 czerwca 2010, 18:48Ty sie nie śmiej, do 2 w nocy mnie te placki dały popalić.Zdecydowanie odradzam, są całkiem do dupy i nie mówię tu o błogosci dla podniebienia.Pozdrawiam
pinia0
18 czerwca 2010, 12:57Dzięki Jola! Tak myslałam ,że ta ONZ do Bani!!! Pewnie by mi nie pasowała bo tam nie ma kefirów, jogurtów a ja to baaardzo lubię :)Trzeba więc MŻ i tyle....narki
delicja78
18 czerwca 2010, 12:53ech,z żagli to dopiero musi robić wrażenie...Santoryn piękny,ale nie do życia;) ,chociaż kilka dni spędziłabym tam z przyjemnością:) Zresztą nie ma tam chyba miejsca, w którym nie chciałabym pobyć.Życzę zatem wysokiej emerytury;)
haanyz
18 czerwca 2010, 12:14no tanie to nie jest.... http://www.ceneo.pl/354213 ale mysle, ze sie opyla...
zarowka77
18 czerwca 2010, 11:57przejechalas... ja to juz dawno zaczelam podejrzewac, ze ty jestes NOCNA wiedzma:))
adador77
18 czerwca 2010, 11:46on byl niemalze przzykuty. W tak ciemnym zakamarku, gdzie nikt nie zaglada i pod oknem. Nie pomyslalabym, ze ktos moze wyrwac ta wielka rure. Zapiecie nie puscilo bo bylo na prawde solidne. Trudno...
haanyz
18 czerwca 2010, 11:27ja mialam "ała" na punkcie prasownaia. W szafie rzeczy rowniutko poukladane, kolorami, dlugosciami rekawa, gruboscia. Prasowalam wszytsko oprocz gatek i skarpetek!!!!!. Zarazilam tym wiele moich kolezanek, ktore teraz prasuja, .....a ja nie..... Ile czasu mi sie zrobilo nadprogramowego!!!! I wyszukalam w necie maszyna do prasownaia koszul. Taki manekin, naciagasz, dusisz guzik, przychodzisz za chwile i koszula piekna i wyprasowana. Zrobie mezowi prezent. Niech sobie sam prasuje, bo on codziennie w koszuli! Cholera bierze! No zycie jest łatwiejsze! najgorzej sie przelamac;-)))
haanyz
18 czerwca 2010, 09:13no wiedzialam, ze ten ajerkoniak to na dobre nie wyjdzie;-))) Ale warto bylo!!! A co do zdjecia gaciowego - no chcialabym teraz wygladac jak Ty, nie w Twoim wieku (nie wypominajc Ci ofkors), ja bym chciala teraz! A ja bede musiala zrobic mulion zdjec, coby wybrac jedno;-))))
baja1953
18 czerwca 2010, 07:14A ja spróbuję teraz jeździć w pieluchomajtkach:) Ciekawa jestem, czy jest jakaś różnica? Co prawda mój kellysek ma siodełko prima sort i nawet 54 km nie weszły mi w tyłek, ale ...zobaczymy teraz:) Brzuchy samolotow fascynujące...;) Cmok;)
mikrobik
18 czerwca 2010, 07:02Zaliczam wielokrotnie mniejsze dystanse na rowerze, ale głównie w terenie leśnym i ciągle mam problemy z bolącymi 4 literami. Jakie gacie tak reklamujesz? Chyba powinnam sobie coś podobnego zafundować
aneczka102
18 czerwca 2010, 06:44Na prawdę podziwiam Twoje dystanse!! Ile czasu zajmuje Ci zrobienie 67kilometrowej trasy? ja 30 kilosów robię prawie 2 godziny!! Ale to pewnie kwestia wprawy. A rower masz szosowy, terkingowy czy górski. Mój mąż właśnie składa mi nowe cudo i zastanawiam się, w ktróą stronę pójść. Chyba trekingowy najbardziej uniwersalny??
kitkatka
18 czerwca 2010, 01:29te samoloty jak nie lataja nisko nad głową przez połowę nocy. My akurat jesteśmy w korytarzuprzed nawrotka na lotnisko i mozna cholery dostać. Wałęsa juz sie kilka razy odgrażał, że zamknie to lotnisko bo w końcu to jego imienia. Pozdrówka
haanyz
18 czerwca 2010, 00:23stringi rowerowe piekne, najwqzniejsze ze zdaja egzamin. No i wygladasz w nich, ze hoho!!!! Na temat brzuszkow samolotowych sie nie bede wypowiadala - znasz juz moje zdanie;-)))))) Widze takich brzuszkow kilka codziennie, i niestety tez slysze;-))))
dziejka
18 czerwca 2010, 00:08odradzam te placki ,kilka minut przyjemności ,a do teraz mnie boli w środku .Już zjadłam espumisan, zastanawiam sie czy nie trzasnac sylimarolu.Stara a durna jak but, łoj chyba nocka zawalona bedzie
dziejka
18 czerwca 2010, 00:02nad moim domem dzisiaj leciało takie bydlę(nie znam się na tym ) mąż mówił ,że zabiera na pokład transportery z wrocka do Afganistanu.Kilka dni temu te transportery nówki nieśmigane na autostradzie A4 posuwały ,tak szybko ,że mojemu męzowi kopara opadła. Mantki i dupkę masz zaj...tą jhe,hePozdrawiam