Baja nabyła pieluchomajtki. Dla siebie. Rowerowe. Rowerzyści mówią na to "gacie z pampersem". Chodzi o taką bieliznę rowerową, która pozwoli przebywać długie dystanse bez bólu. Zadka.
Ja nie mogę w pampersach. Raz spróbowałam, potem drugi raz. No, nie pasuje. One przylegające. A ja wolę luz w gaciach. I podwiewanie.
W tym roku coraz częściej jeżdżę dystanse 40 km. I 50 km nierzadko. A i 60 się trafia. Niestety, wszystka moja dolna bielizna ma obrąbki. Nawet ta najmiększa, nawet ta z delikatną bawełnianą koronką. Nawet ta z plastiku, teoretycznie bezszwowa.
I wszystkie!!! ale to wszystkie po 40 km UWIERAJĄ.
Mam sztycę podsiodełkową resorowaną. Mam siodełko żelowe, pół-kanapę, na sprężynach i bałwankach elastomerowych. ( jak miałam wagę blisko 80 kg, to nabyłam całą kanapę, ale teraz wstyd mi było, więc jest tylko pół-kanapa). Ale po 40 km to wszystko nie wystarcza. Odbijają mi się na odchudzonych pośladkach obrąbki od choćby najcieńszych gatek. Miejsce styku wewnętrznej kości biodrowej, mojej doopkowej skóry i siodełka staje się punktem zapalnym. A po 50 km po prostu jest piekąco obtarte. Na kilka dni wyłącza mi siedzenie z użytku rowerowego.
Odbiło mi. Nie lubię stringów. Drobna odmienność natury fizjologicznej i anatomicznej powoduje, ze nie sa wygodne. Mam ich oczywiście kilka. Ale takich, jakby tu powiedzieć?... wizytowych.... randkowych... - co to wiem, że im bardziej stringowate, tym szybciej i gwałtowniej ulegną ... zdjęciu .... zerwaniu .... choćby zębami.
Ale nie lubię mieć/czuć majtek między pośladkami. To chyba wychowanie. To chyba przyzwyczajenie. Nie lubię i już!! FUJ!
Ale mnie bolały pośladki. Coraz częściej, bo częściej te długie dystanse. A ciało wciąż chciało roweru. A Spalaczki Mulionowe wymyśliły nowe gacie za ćwierć muliona. Więc pomyślałam. Więc się przemogłam. Kupiłam różowe. Miękkie. Bawełniane. Z różową kokardką. Stringi .... fuj.... (zresztą do obejrzenia na 231 stronie wątku Mulion_Kaloriowego )
Przejechałam niecałe 30 km. Nic mnie nie pije i nie gryzie w kości. I wciąż mam ciasno miedzy pośladkami. Niewygodnie.
Przejechałam 67 km. Nie ma odgniotków!!!! Nie mam otarć!!! A do ciasnoty między pośladkami idzie przywyknąć.
Piątkowo w upale prawie 30 km, na cito bardzo. Spocona i bez bolenia doopkowego.
VIVAT MOJE STRINGI ROWEROWE!!!!! lovam was!
Ale co jest najgorsze? Najbardziej zawstydzające? ....... To spocenie. Tak. Ten zwykły pot, który normalnie wchłaniamy jest przez bawełniane figi. Teraz mi to spływa po pośladkach, po udach. A że i szorty i spodnie mam plastikowe i bardzo luźne - to chwilami się czuję, jakbym jechała goła. Od koszulki w dół wilgotna od potu i naga. Wiatr z roz_pędu wpada pod portki i owiewa mokrość.
Jesuuuu, ale dzikie uczucie !!!
W każdym razie stringi rowerowe rulezzzzzz!
Za brak odgniotków.
I za nowe, niby_nagie_i_publiczne doznania.
ps vitaliowe
Waga paskowa i poniżej paskowa. I znowu paskowa, a potem sporo poniżej paskowa.
Ale mam Stasia na łikend. Obiadek, a nawet dwa. I kolacyjki, i podwieczorki.
Jak nie robię jedzenia, to nie jem. Jak nie patrzę na zawartość lodówki, to nie jem. Jak nie jestem w kuchni, to nie jem, do cholery!!!!
Ale przez łikend muszę być babcią. I być w kuchni, i robić, i pilnować wnuczkowego wchłaniania. Boję się. Że waga się zrobi powyżej paskowa....
ps dla Wiedźmowatej
Pisałam kiedyś o plakacie reklamowym `dziękujemy za Madonnę, Tadeusz z Rodziną`. Wtedy na Wale Miedzeszyńskim reklama szybko zniknęła, zastapiona rafaello. Ale w czwartek na rogu Górczewskiej i Prymasa zauważyłam opisywane dzieło. Oto one, troche niewyraźne, bo komórką:
CuraDomaticus
19 czerwca 2010, 19:00to każdemu deformują tyłek... Nawet po kilku kilometrach a co dopiero po taaaaaakiej trasie !!
galaksy
19 czerwca 2010, 16:09Zawsze zastanawiam się, co zrobić, żeby wytrzymać na siodełku dłużej niż 50 minut. Wcale nie jestem zmęczona ale siedzenie mnie tak boli, że muszę zsiąść. Co to za pieluchomajtki rowerowe? Może byłyby jakimś rozwiązaniem, bo stringi odpadają. Nie mogę tego założyć nawet na 5 minut.
kitkatka
19 czerwca 2010, 16:08te przewiewy są ciepłe to super ale zimne to koszmar. Ważne, że znalazłaść sposób na zaprzstanie dewastwania posladków. Przeciez do cholery ie po to walczyłaś o chudszą dupkę, żeby ją pokiereszować za przeproszeniem gaciami. Szkoda, że pampers Tobie nie pasuje bo to dobra rzecz. Miłego babciowania. Pozdrowka
monimoni27
19 czerwca 2010, 15:47Pamiętnik raczej staram się pisać po polsku, ze składnią nienaganną, dodając małą nutę luzu, żeby nie rzec - dekadencji. Ten pomysł na wpis po śląsku przyszedł mi do głowy z braku czasu. To zacytowany mój artykuł, który napisałam na portalu www.pszczynska-kobieta.pl . Ps. wiem, jak ciężko czytać tekst w dialekcie gwarowym, sama się męczę z własnym, gdy sprawdzam błędy - bo nie mogę się w tym przypadku zdać na program - on podkreśla prawie wszystkie wyrazy, hi, hi. Buziaki Pozdrawiam cieplutko
Wiedzmowata
19 czerwca 2010, 08:17(jestem wzrokowcem, ale z powodu natłoku robię "twardy reset" nadmiaru informacji) Te złote przeboje obijały mi się o oczy tu i ówdzie. Chyba widziałam kiedyś jakąś_z_tej_serii wzdłuż działek na Trasie Łazienkowskiej; może znowu wrócą, jak tylko aktualność wyborczych przeminie...? Pozdrawiam i dzięki raz jeszcze :-))))
mikrobik
19 czerwca 2010, 08:01Mam stringi, które kupiłam sobie jak chodziłam na masaże i tylko wtedy je zakładałam. Pod d**pę na rowerze to chyba musiałabym piernat włożyć, chociaż teoretycznie sadełko powinno amortyzować (jestem typową gruszką), ale nie amortyzuje. Pewnie nietypowe jakieś.
haanyz
19 czerwca 2010, 00:29no ja stringow tez nie lubie, na chwile owszem, na dluze: jak to mowi moj synek: fajnie wygladaja, ale chyba niewygodne?? Ale widze, ze doznani amasz bezcenne na wycieczkach rowerowych, teraz rozumiem, dlaczego takie dystanse robisz;-)))))))))))))))
otulona
18 czerwca 2010, 23:42jednocześnie :-)) A u Ciebie tak seksualnie.... kawałek o goliźnie podwiewanej wiatrem przypomniał mi moje doznania po dokładnej depilacji - to niesamowite.
otulona
18 czerwca 2010, 23:34mam te same odczucia względem stringów: nienawidzę jak mi coś się wrzyna pomiędzy pośladki!!! Stringi tylko na 5 sekund przed zdjęciem :-))
dziejka
18 czerwca 2010, 23:06juz myslałam ,ze wyscig pokoju ,tu zrobie.Ale mnie zniecheciłaś ,jak tak boli wrr
iglaigla
18 czerwca 2010, 23:06tudziez majtasy stringasy z grubym krokiem a zamiast siodelka fotel ach tak, a ze bedziesz wolniej jechac co tam za to w fotelu obitym pluszem
monimoni27
18 czerwca 2010, 23:04ja zawsze jestem i już zawsze będę Twoja Moni. Ja będę znów pisać o pierdołach, o tym, jak góral, ups - Nadworny Informatyk ryczy swoim tubalnym basem z jakiegoś prozaicznego powodu, będę na fazce zapodawać teksty śmieszne, a przynajmniej zabawne. I skończę pieprzyć filozoficznie i czarne wiersze pisać, żałosne. Ale jam dalej Moni, tylko w inną bajkę wsadzona, za to do formy wracająca. buziolam Cię mocno!!!!! Cmok
Emwuwu
18 czerwca 2010, 22:55Wyślę Ci jutro (zostawiłem kabelek łączący w samochodzie niestety:))
adador77
18 czerwca 2010, 22:33nie wiesz ile znaczy dla mnie wlasnie Twoje warczenie. zdecydowanie wole pampersy tylko takie krotkie pod spodenki. Ale jedno przyznac trzeba, Twoja dupeczka w stringach prezentuje sie elegancko:) pozdrawiam Nasza Madra Jole:)
Geminia
18 czerwca 2010, 22:31Teraz już wiem z czego wynika różnica w ilościach brudnej bielizny. Ty nosisz stringi :)) a u mnie same bokserki i pantalony w ilości 5szt na dobę :)) A tak swoją drogą, to masz niezłą rowerową formę i nie dziwne, że obdzierają się bieliźniane szwy :)) Pozdrawiam
baja1953
18 czerwca 2010, 22:26Fajnie, że trafiłaś na swoje gacie:) Ja jeszcze swojej pieluchy nie testowałam, ale spodenki są luźne, rozmiar L... ABSOLUTNIE nie przylegają:) sama jestem ciekawa efektu...Co prawda dziwnie wyglądam w lustrze, ale przecież na rowerze będę jechać, a nie stać:) Mnie nic nie ciśnie do ok. 35 km, dopiero powyżej zaczynam odczuwać dyskomfort...A moje siodełko jest rewelacyjne;) Cmok;)
pinia0
18 czerwca 2010, 22:10A widzisz, bo te stringusie maja moc bo milionowe !!!! A plakat mocarny!!!! Moje majtasy czekaja na lepszy moment do fotki...ot co.... kisski
wiosna1956
18 czerwca 2010, 22:05rower właściwie tylko z tego powodu że duupsko mnie strasznie boli a siodełka też mam jakieś żelowe ..... czyli musze kupic majtasy .... hej
Emwuwu
18 czerwca 2010, 22:03widziałem dzisiaj fajny na Armii Ludowej: "dziękujemy za mundial Gregory":)) Zrobiłem nawet zdjęcie dla kumpli. Ja jeżdżę w pieluchomajtkach czasem właśnie na rowerze...bo miękko pod tyłkiem i komfortowo. Natomiast nie lubię momentu dojścia do roweru bo wtedy czuje się jak ..głupek,ha,ha
Aziya
18 czerwca 2010, 21:49przeczytaniu pierwszego akapitu i kawałaka drugiego miałam ci radzić jeździć BEZ majtasków, ale doczytałam i widzę, że nie dość, że rozwiązałaś problem, to jeszcze to rozwiązanie jest seksowne i zwieńczone kokardką! Bosko! Trzymam kciuki za twój swoisty ekshibicjonizm :) Oby jak najwięcej! (a ja się idę schować gdzieś z moim marudzeniem i narzekaniem na zmęczenie)! mua!