Zeszłą jesienią, na koniec sezonu rowerowego, miałam na liczniku 2137 km.
Bardzo chciałam w tym roku pojechać więcej. Założyłam sobie cel 2500 km. Jeszcze kilka lat temu cel kosmiczny, niebotyczny, nieosiągalny.
Udało się. 30 czerwca przejechałam swój dwuipółtysięczny kilometr.
I cóż mi zostało ? Tylko jechać dalej !
Dzisiaj, w powrotnej drodze z drapania samolotowych brzuszków, na liczniku zobaczyłam piękny widok. Na moście Siekierkowskim, z pięknym widokiem na południowo-wschodni wiślany brzeg licznikowe 2999,9 zmieniło się na śliczne 3000,0.
Z radości pojechałam jeszcze dalej, jeszcze 23 km. Nie prosto do domu, 4 km, tylko naokoło. Na nowym asfalcie, droga długości 14 km, pociskałam mocno i krzyczałam kukuryku do mijanych ludzi. Z radości, co mnie rozpierała. Na szczęście niewielu ich było. Więc wielkiego liczebnie zgorszenia nie siałam.
Na liczniku 3023,4 km.
a to mój pomarańczowy przyjaciel
kitkatka
14 lipca 2010, 22:35że mogłabym sama wywircić te dziurki tylko... bez przesady. Po to sobie wzięłam fizycznego, żeby już samej nie robić za kobietę pracującą. A tak na serio to nie dam rady z moją z lekka niesprawna rączką utrzymać wiertary z udarem. Ale w brzuchu dziury mogę wiercić. Upały też kocham ale nie w mieszkanku o powierzchni 25 metrów z nadwaga 20 kilogramów. Już myślałam, żeby rozbić namiot na trawniku pod blokiem ale nie chcę, żeby mnie dziki stratowały. Uroki życia w lesie. Pozdrówka
Ciupek
14 lipca 2010, 12:04Matko... Nie dobijaj...
sezamek68
14 lipca 2010, 07:46jestem dumna niesłychanie bo dane mi było ....pomacać Twojego przyjaciela (i bohatera!).:-)))))))))))))Ucałuj onego ode mła w oponki.Lub w dzwoneczek ;-)
bebeluszek
13 lipca 2010, 22:14o wędkarzach zapomniałam!!!! a ich tam rzeczywiście całe stada!!!! to ja się może jednak zastanowię nad opcja prestoplastową...żeby nie było, ze znowu będę jakimś wypadkom winna......jak tam czyszczenie ekranu z soku bananowo-marchewkowego?
kitkatka
13 lipca 2010, 21:17sobie zbuduję dom taki jak na Cykladach albo w Grecji to przestanę narzekać. Nasze są zabezpieczane przed wyziębieniem i w taki upał cierpimy potwornie. Nawet nie posiadam balkonu. Pozdrówka
Slonko1980
13 lipca 2010, 19:49że co? że tłuszcz na karku? chyba jako ochrona jakby mnie stary chciał prać, że dzieckiem się źle zajmuję...
NiekonsekwentnaN
13 lipca 2010, 16:09to już nie będzie tak samo;) Tamto było takie przez sen, przy okazji odwracania się na drugi bok, takie .... nieświadome:)
Dareroz
13 lipca 2010, 11:33ooooooooooo kurczę! dałaś czadu!!!! naprawdę Cię podziwiam za siły i determinację do jeżdżenia!!! jutro pojeździj trochę za mnie też ;p Co do Hausa- ściągłam sobie 5 sezonów- 3 tygodnie i rozkminiony ;o Na jesien ma być nowy sezon :) Na facebooku jest oficjalna stronka Hausa, można wpisywać ulubione teksty ;) A teksty to on ma :D Powodzenia i dziś :)
tomija
13 lipca 2010, 10:16no mam pytanie czy zechcesz być moją Idolką??:))a tak poważnie moje gratulacje i wielki szacunek!!!
Alaol
13 lipca 2010, 08:57Życie zaczyna się po czterdziestce - coś w tym jest.
Emwuwu
13 lipca 2010, 08:11Nooo...całkiem niezłe pyknięcie!:))
baja1953
13 lipca 2010, 07:58Kukurykuuuu! Wiwat , Jola!! ja w tym roku będę się bardzo starać dojść do Twojego rekordu z ubiegłego roku, co nie będzie proste: wyjeżdżam bez roweru na ok. 3-4 tygodnie... Wiwat!!!
uleczka44
13 lipca 2010, 07:283000 km to nie tylko kukuryku, to trzeba mieć charakter i złapać ten właściwy wiatr. Podziwiam.
haanyz
13 lipca 2010, 07:02;-))))))))))) przeczytalam komentarz Uliczki - ze nei masz jednak koszyczka, jak przypuszczala;-)))))))))))))))) i lusterka tez nei masz;-))))))))))))))))) hehehehheheheh;-)))))))))))))))))) I kukurykam jak bebe nad Twoimi 3 tys.!!! Wymiataczu miedzygalagtyczny!!!!!
mikrobik
13 lipca 2010, 05:43Chylę czoło, biję brawo!!! Chcieć to móc. Nie wiem czy w całym swoim życiu tyle przejechałam i pewnie pupa odpadłaby mi z hukiem przy kilkakrotnie mniejszych dystansach.
kitkatka
13 lipca 2010, 01:31Ty masz kobieto siły i zdrowie. Dla mnie to abstrakcja bo ja jestem anty sportowa i nawet w ogólniaku dwa razy egzamin komisyjny z WF zdawałam, hi hi hi. Lubie chodzić ale samej też nie mam motywacji z lenistwa. Ale muszę znaleźć motywację jeżeli nie chcę skończyć na wózku. Pozdrówka
dziejka
13 lipca 2010, 00:25To ja ,to ja nazwałam Cię „czarną dziurą” ,nie wyliczalną ,niewyobrażalną ,niepokonalną i niedoścignioną.Wiedzialam na kogo obstawiać
uliczka7
12 lipca 2010, 23:44A lusterko to pewnie jeszcze większy skandal... co ;) Taką malutką sakwę na kierownicę też chciałam kupić - też na okulary, komórkę czy dokumenty, ale w serwisie nie mieli. Muszę poszukać w sklepach sportowych :)
renianh
12 lipca 2010, 23:39Wiesz że niektórzy nawet autem tyle nie przejeżdżają ? nie mam tu na myśli siebie ,jesteś normalnie rekordzistką.
bebeluszek
12 lipca 2010, 23:34JOLa czarna dziuro pochłaniająca kilometry jak haanyz i baja lody! :D królu szos! niedługo trzeba będzie wymyślić ci nową nazwę! tyś już WYMIATACZ MIĘDZYGALAKTYCZNY!!!! kukurykam razem z tobą! hołk!