Ja swoje dno już osiągnęłam. Dno wagowe. Dobrnęłam w ciąży do 122 kg i wiem, że to tylko i wyłącznie moja wina. Miałam zachcianki, albo tylko sobie wmawiałam, że je mam. To było dobre usprawiedliwienie żeby pożreć litrowe opakowanie lodów... Teraz żałuję... Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Kiedy już dotknęłam tego wagowego dna, nastąpił przełom. Miałam dwie drogi wyboru. Albo tyć dalej albo się ogarnąć. Wybrałam tą drugą. Jeszcze nigdy nie było we mnie tyle samozaparcia i silnej woli. Już są efekty. Od dnia porodu, czyli 9 czerwca schudłam 21 kg!! To sporo. Alę chcę więcej. Chcę osiągnąć moje wymarzone magiczne 65 kg. Chcę, ponieważ mam wspaniałego faceta, przyszłego męża notabene, któremu chcę się podobać jak nigdy wcześniej... mam wspaniałego synka, który na pewno chce mieć ładną i zgrabna mamę....
A więc Vitalijki kochane bierzemy się do roboty. Razem damy radę
qwas
30 lipca 2010, 17:54zobaczysz ze dieta dla karmiącej i ruch przy maleństwie zrobi swoje :***
Andusia1984
30 lipca 2010, 15:08ale ile już osiągnęłaś !!!
skafanderka
30 lipca 2010, 14:55Ja postaram się pilnować teraz - bo już za dużo mi przybyło w tych pięciu miesiącach. A po porodzie, także podejmę walkę by uzyskać wymarzoną wagę:)