Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nic się nie dzieje!!!!!!

No prawie nic, tydzień minął smętnie  waga lekko drgnęła w dół. Przez tydzień  na Mazurach przybrałam 1,2 kg i teraz będę gubić to przez 2-3 tygodnie. Ale widać tak musi być, bo coś się nie mogę zmotywować do reżimu dietkowego. . W czwartek byłam w Koszalinie po odbiór wyników z mamm.ografii / wszystko OK!/ , ale przeżyłam po drodze okropną ulewę przed Koszalinem. Na odcinku ok. 5 km przed Koszlinem złapała mnie taka ulewa , jaką mogłam dziś oglądać w TVN . Nie padał  na szczęście grad , tak jak dziś we Władysławowie, ale mało brakowało ,by woda wlewała mi się do samochodu. Trwało do kilka minut , ale wystarczająco długo , by przeżyć mały horror. Inaczej się ogląda takie zjawiska meteorologiczne w telewizorze, a inaczej jak się jest w centrum takich wydarzeń. Przede mną wyjazd we wtorek do Zielonej Góry i mam nadzieję, że takich zjawisk atmosferycznych nie będzie. . Mam też smutniejszą wiadomość , z ostatnich dni. W piątek zadzwonił do mnie z Pabianic / moje rodzinne miasto/ mąż mojej przyjaciółki z lat szkolnych i powiadomił mnie, że Danusia zmarła 8 sierpnia na nowotwór płuc. Chorowała przez rok i mimo intensywnego leczenia  , radioterapii , chemioterapii , nie dała rady. . Byłyśmy koleżankami w podstawówce i  przez cały okres szkoły średniej. Zawsze jak przyjeżdżałam do Pabianic , odwiedzałam ją i zdarzało się , że  nieraz przegadałyśmy ze sobą  całą noc . W ubiegłym roku w pażdzierniku , też byłyśmy umówione na spotkanie, ale Dana nie przyjechała do mnie do hotelu . Dzwoniłam do niej i usłyszałam, że nie przyjedzie, bo czuje się słabo i właśnie położyła się do łóżka. Już wtedy doskonale wiedziała , że  jest śmiertelnie chora i nie chciała mnie tym obarczać. Wiedziała, że pozostało jej nie więcej niż rok życia . Nie mogę uwierzyć, że jej mąż nie mógł mi o tym wcześniej powiedzieć , ale taka była jej wola. W pażdzierniku odwiedzę jej grób , bo pojadę jak co roku, na groby moich rodziców. Takie ŻYCIE!!!!!!!!   Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam i proszę o wyrozumiałość . Odezwę się do Was pod koniec tygodnia , po powrocie w czwartek z Zielonej Góry. Serdecznie pozdrawiam wszystkie moje Vitalijki. Krystyna
  • HannaStrozyk

    HannaStrozyk

    26 sierpnia 2010, 20:25

    to przykre jak kolezanki odchodza wciaz nie moge pogodzic sie z odejsciem mojej kolezanki ze studiow to jest ciezko.Pozdrawiam

  • jbklima

    jbklima

    25 sierpnia 2010, 08:47

    NIEDŁUGO w Zielonej Górze znowu winobranie!!!w ubiegłym roku z mojej wsi zorganizowałam tam wycieczkę we wrześniu i była bardzo udana....byliśmy tez w Kisielicach na plantacji i degustacji wina....wiesz...byłabym chyba zła na męża koleżanki , że nie zawiadomił Ciebie wcześniej ale wiesz jak to jest...poza tym faceci inaczej myślą niż my...a TY....jak zwykle w rozjazdach...lubisz to!!!!

  • 7051953

    7051953

    24 sierpnia 2010, 21:42

    Krysiu dziękuję Ci za odwiedziny, to zawsze bardzo miłe. Wiem, że trochę to głupie co napiszę ale brak mi już cierpliwości do chudnięcia powoli i może przez takie zrywy zamiast chudnąc to ja wciąż tyję. Kilka dni minęło a efektów u mnie brak, to mnie denerwje i zniechęca. Chciałabym dietę taką, gdzie te kg jednak znikają ttroszkę szybciej. Różnie mówi się o diecie Dukana ale wg mnie to dobra dieta - nigdy nie byłam głodna, jadłam kiedy chciała a chcę głównie wiechorem, wyniki bardzo poprawiły się ... cóż, jakoś nie jestem w stanie znów jeśc protein ... Dobrze, że Twwój wynik w porządku. Odnośnie Koleżanki - mam wrażenie, że coraz więcej ludzi choruje na raka. Nawet gdybyśmy bardzo, bardzo chciały to nie możemy pomóc. To bardzo przykro gdy odchodzą nasi bliscy. Tyle lat wspólnych za Wami... Pozdrawiam Cię Krysiu - Basia

  • uleczka44

    uleczka44

    23 sierpnia 2010, 07:38

    kiedy odchodzą nasi przyjaciele, rówieśnicy ogarnia nas nie tylko smutek ale i nerwowa refleksja - powtarzamy zdziwieni pytanie, czy to już z naszej półki? I choć wiemy, że ślepy los bierze z każdej półki to i tak pewna zadra w nas pozostaje. Wiem jak się czujesz i ściskam mocno.

  • alam

    alam

    22 sierpnia 2010, 21:28

    Jaka szkoda, że nie wiedziałam wcześniej, że będziesz koło Barczewa :(((. Mogłyśmy się spotkać. Ale nic straconego, może następnym razem. Ja właśnie mieszkam w Barczewie :)))). Trochę wprowadziłaś mnie w błąd tymi Mazurami, bo akurat Olsztyn i okolice to Warmia ;) Buziaczki!!!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.