... bardzo mądre słowa - pokochać (swoje niedoskonałości)... w teorii dobrze to znam i całkowicie zgadzam się z tym, że to jedyna droga do zadowolenia z siebie, ale znacznie gorzej z praktyką... są takie dni, kiedy mogłabym zaryzykować stwierdzenie, że lubię swoje ciało... ale one stanowią znikomy procent mojego życia :/ zwykle bardzo nie lubię tego, co widać w poprzednim wpisie :/ miałam nadzieję, że kiedy schudnę, a dieta mi w tym pomoże, problem zniknie... wydawało mi się, że wybrałam odpowiedni moment, bo mam czas na przygotowywanie posiłków i pilnowanie pór ich spożywania... ale chyba się myliłam... w tygodniu, który się zaczyna znów będą imprezy i wyjazdy, podczas których nie jestem w stanie trzymać się diety... wczoraj zastanawiałam się nad przejściem na dietę stabilizującą, bo dotarło do mnie to, że sama się oszukuję, skoro na siedem dni w tygodniu - diety przestrzegam trzy dni :/ za tydzień do pracy... podejrzewam, że wtedy to już w ogóle będę jadła nieregularnie i "byle co"... więc może faktycznie pokochać to, co jest, założyć, że lepiej nie będzie... i żyć czym innym... ale jak? ... ja tylko chcę wrócić do swojego dawnego wyglądu...
... wtorek: 64,2 kg :) środa: 63,7 kg :) czwartek: 64,1 kg, piątek: 63,9 kg :)
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
MARINA1977
26 sierpnia 2010, 22:13Trzymam za Ciebie kciuki, warto walczyć o swoją wagę sprzed dzidzi, choćby dla tych ciuchów, których żal, a które nie rosną z nami (na szczęście ;)) W Twoim przypadku to pewnie faktycznie trochę więcej ruchu, siłowni i byłoby o.k. Ale wiem jak to jest gdy w domu czeka taki sakrb (u mnie dwa) - szkoda czasu spędzonego poza domem. Też mam prawie dwuletniego synka i marzę o swoich ciuchach sprzed ciąży, niestety sukienki i inne letnie fatałaski kolejny sezon spędziły w piwnicy :(( Mam do schudnięcia 10 kg, chociaż jak schudnę 7 to będę szcześliwa. Rzecz tylko w tym, żeby wytrwać. Życzę Ci, żeby ten powrót do dawnej figury nie kosztował tyle wysiłku! A swoje ciało trzeba kochać i trzeba o nie dbać :))
tulip24
25 sierpnia 2010, 16:51Dzięki, ale chyba nie ma kobiety, która nie stresuje się choć trochę przed porodem. Staram się zająć czymkolwiek co da się robić na siedząco/leżąco i z dnia na dzień jest coraz lepiej. Zastanawiam się tylko ile wytrzymam wizyty mamusiek dzień w dzień...
Desperatka75
25 sierpnia 2010, 10:03Miłego dnia!
MamaJowitki
23 sierpnia 2010, 19:31poprzedniczka, wage i wyglad masz super, wiec teraz tylko wymodelowac cialo cwiczonkami, buziaki i trzymam kciuki
AlbankaCCL
23 sierpnia 2010, 19:06moim zdaniem masz piękne ciało;* piękną gładką skórę, małe bioderka żadnych cellulitisów czy żylaków a jeżeli chcesz się pozbyć tłuszczyku to ćwicz dużo ćwicz to jedyny sposób;*** pomyśl sobie o tym co w sobie lubisz i wychwalaj to w sobie każdego dnia, a to czego nie lubisz i to to co da się zmienić to staraj się zmienić i zamiast wciąż katować się dietami to wprowadz więcej wysilku fizycznego, ba każdy kęs czegoś niedozwolonego który wywołuje u Ciebie wyrzuty sumnienia możesz spalić na rowerku stacjonarnym lun orbitreku. Wiem że jesteś pracującą mamą i możesz nie mieć siły i ochoty na dodatkowy wysiłek ale warto się nad tym zastanowić i zmienić coś innego zainwestować w sprzęt nić męczyć się psychicznie dietkami. Pozdrowionka Kochana;*****