Weekend bardzo aktywny było: bieganie, rower, ćwiczenia dywanowe, brzuszki - bo coś z tym wałem trzeba w końcu zrobić. W sobotę całe popoudnie w ogrodzie kopanie, sadzenie i flancowanie kwiatków. Mam też nowy pomysł na zmiany w ogródku i będę je wcielać w życie. Najgorzej ma się dieta bo jej nie ma powiem tylko tyle ciasto ze śliwkami było pyszne waga nieubłaganie stoi w miejscu.
plasterek86
16 września 2010, 21:02się porobiło, za to widzę u Ciebie- całkiem nieźle idzie :) Oby tak dalej!
ewunia79
15 września 2010, 14:30tak, mate ja z tych sułkowic koło myślenic:) a zdjęcia kiedy będą to się obaczy, bo tyle ich napstrykałam, że ho,ho... trzeba przejrzeć i coś pięknego pokazać:)
asyku
15 września 2010, 09:25miłego dnia:)Pozdrawiam:)
asyku
13 września 2010, 12:10i tak trzymaj:))teraz to już nie popuszczę.Ani trochę.Niech te kilogramy w końcu spadną .Pozdrawiam cieplutko;)pa
klimtka
13 września 2010, 11:43zbliżają się kobiece dni.To one były powodem.Od dzisiaj dietka ,rowerek już zaliczony i zaraz idziemy na długi spacerek:).Buziaki
klimtka
13 września 2010, 11:20najważniejsze,że smakowało,a tyle ile miałaś ruchu to wszystko spaliłaś.To na jesienne dni będziesz miała super zajęcie zmiany w ogrodzie :) spędzisz w nim teraz pewnie trochę czasu:).Poazdrawiam