... dobrze, że już bez jeżdżenia do pracy... jestem po prostu zdechła... w poniedziałek chodziłam jak nieprzytomna, bo Mały pół nocy nie spał :/ we wtorek (i dzisiaj) wzięłam opiekę... kolejne dni nie były już tak okropne, bo w nocy mogłam pospać (po przygotowaniu się do pracy na drugi dzień, a to oznaczało, że kładłam się około północy... pobudka jak zwykle niezmiennie o szóstej, bo o tej porze wstaje Danielek... a w moim przypadku sześć godzin snu to mało) i wszystko na mojej głowie... nie wyobrażam sobie związku na odległość na dłuższą metę... teraz jestem tego pewna... czuję nieodpartą potrzebę wtulenia się w męskie ramiona... moja wyobraźnia mi podpowiada, że gdyby rozłąka trwała dłużej, nie tak łatwo by było dotrzymać wierności swoim własnym męskim ramionom :/ smutne, ale prawdziwe... nie, nie planuję zdrady... po prostu odczuwam na wielką skalę naszą rozłąkę :( zresztą wokół mnie nie ma ŻADNEGO interesującego mężczyzny poza Tomkiem :) niech mnie ktoś przytuli :( a poza tym ciągle nie opuszcza mnie ból gardła i zatok... że jestem permanentnie głodna, nie wspomnę ;)
... i wynik porannego ważenia: 63,3 kg :)
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Malina.krakow
25 września 2010, 07:44a może gdybyś jadła coś sytszego? Nie wiem czy masz parwar (ale ja go zawsze polecam) wrzucasz pierś posypaną przyprawami i woreczek warzyw - kalorii mało, a jak dla mnie super syte :) jeśli lubisz pierś zastąp wątróbką drobiową i dołóż cebulkę... 3 maj sie. Pozdrawiam
calineczkazbajki
24 września 2010, 17:59po prostu steskniona jestes i to bardzo
TazWarkoczem
24 września 2010, 17:44jestem cały czas, ale po prostu nie zrobie wpisu .... wrrr staram sie jesc to co kaze Vitalia, jak mam musli to sie ciesze, bo lubię :) i przemieniam posilki, jesli tylko kolacja nadaje sie do wziecai do pracy, to ją biorę, a 2 sniadanie jem na kolację i tak to wyglada.... hmmm i tyję , choc dolożylam jakis tam ruch,,,w tym tygodniu byl aquaaerobic i aerobik na parkiecie NIE DAM SIĘ .... pewnie jem za duzo ,,ale V mnie wkurza , jak mam zrobic sobie kanapkę z 1/2 pumpernikla i kefir do tego, wtedy robie z całęj kromki.... albo jajko 1,1 ???????? co to za bzdury? a co z pozostała 0,9??? eh .... jem pewnie wiecej niz oni każa, bo np ich porcja musli to 10g!!!!!!!! kiedy w torebce takiej kupnej jest 50g.... takiej małej saszetce....to co, ja mam zjesc ziarenko musli??? eeeeeeh , buziak, jestem ALE SIĘ TAJNIACZĘ :)
marta25f
24 września 2010, 13:31a ja wierzę w to, że dało by się radę;))) no, zależy też ile ta rozłąka miała by trwać, u mnie najdłużej 4 miesiące i bez problemu idzie to wytrzymać;) nie martw się, już tylko kilka dni i mąż będzie z powrotem przy tobie, przy was;))) buziaki;***
moniczkastach
24 września 2010, 10:25mojej małej wyszły piatki... bezobjawowo w sumie... w nocy nadal się budzi, ale ja nie słyszę - naprawdę - i wstaje mąż... wiesz ja również nie podołałabym związkowi na odległość - nie chodzi o same męskie ramiona w nocy - ale i o komfort, ze obok jest ktoś kto Ci pomoże - to jest chyba bezcenne...
istoria
24 września 2010, 10:06O, widzisz, to jest przejaw uczciwości kobiecej, bo zwykle wszystkie uważamy, że tzw "zdrady" to nie szlachetne kobiety, tylko rozbuchani faceci... Szczera prawda - mamy te same potrzeby, tylko różnią się nieco naturą. Ot, co! Mało która babka ma odwagę to przyznać :) Co do Danielkowego bilansu - mój Wojtunio ma te same "parametry" wzrostu i wagi (śledzik taki jak Twój ;) i tez jadłby najchętniej tylko kaszkę (może to jakieś bliźnięta kosmiczne są?) Ale koniec z kaszką, od wczoraj pije mleczko i je inne rzeczy. Trochę protestuje, ale musi się przestawić. Serdeczności
dorkab
24 września 2010, 09:39Mój Tomuś też wraca juz w niedzielę rano :P
dorkab
24 września 2010, 09:36Równiez pozdrawiam koleżankę z mojego miasta :) Wada jest extra tylko porcję nieco zmalały :( Ale jestem twardziel.....narazie
dora77
24 września 2010, 08:54zyczę zdrówka i wytrwałości, ja akurat zawsze w tyg jestem sama z dziecmi i domem bo mąż jeździ tirem i mozna sie przyzwyczaić choc wiadomo że jest cięzko,................ i chudniesz z tęsknoty, he he, pa
sandzia
24 września 2010, 08:25Jest Ci ciężko Anetko, bo zbyt wiele spoczywa na Twoich barkach, wiadomo, małe dziecko, praca, dojazdy po pracy, przygotowanie się do niej....a rozłąka, jest czymś strasznym, wiem, bo przechodziłam, przez to niejednokrotnie, na dłuższą metę nie życzę jej nawet najgorszemu wrogowi...Trzymaj się !!!