Dokładnie... nie ma czasu na nic... niestety wiele rzczy musiałam odłożyć na koniec bo nie da się części z nich zrobić np. tydzień wcześniej ze względu na ich świerzość (jedzenie)... lub na obecność męża (prezenty) ... i wiele rzeczy zostało na koniec... ale mam jeszcze 2 i pół dnia.. więc może jakoś podołam... do tego znów dosypało nam śniegu przez co wiele rzeczy jest utrudnione... ale cóż trzeba z tym żyć...
Od sobotniej imprezy nie mogę się ogarnąć ani z dietką ani ze sobą.. jakaś taka zamotana jestem... w sumie to dziś pierwszy normalny dzień od soboty... masakra.... aż z tego wszystkiego dziś a wagę wlazłam... ale całe szczęście nie przytyłam a udało mi się nawet 0.2kg zostawić gdzieś po drodze w tym pośpiechu.....
Kurcze i nawet nie mam czasu do Was pozaglądać... wrrrrr ale wy pewnie też w biegu.... mam nadzieje że jak jutro będę mieć trochę wolniejszy dzień to uda mi się Was nadrobić... a może dziś wieczorkiem znajdę chwilkę... oby mi się udało... bo nie chcę żebyście pomyślały że o was zapomniałam...
Ściskam Was moje słoneczka....
majrok
5 stycznia 2011, 09:12skoro rozmawiacie, staracie się, aby było lepiej to znaczy, że zależy wam na sobie. Tworzycie wspaniałą Rodzinkę i popsujecie tego. Trzymam kciuki, żeby wszystko się poukładalo, aby kazde z Was rozumiało, jaki skarb posiadło i że nalezy go pielęgnować z wielką pieczołowitością..buziaki
Gugus26
22 grudnia 2010, 13:38Ja tez wszystko prawie zostawilam na ostatni dzien, przez co nie wiem jak sie wyrobie :( Niestety zle sie czulam ostatnio i troche zaniedbalam domowe obowiazki, maz mi nie pomaga za bardzo bo on jest w ciazy razem ze mna :P Ahhh ci mezowie....no ale bede musiala go zmusic do pomocy, chce jesc to niech gotuje tez!Pzdr