Lepiej jest, naprawdę!
Odnotowano także poprawę
Zanotowano stany zadowalające
Zauważono również pozytywne niespodzianki
Lepiej jest z moją obecna wagą. Albowiem efekty Dnia Pożerania Konia z Kopytami zostały już unicestwione. Albowiem waga wróciła do stanów przedświątecznych na stałe. Teraz będę się starała ją przekonać, by wróciła do stanów sprzed katastrofy dwuzębowej.
Odnotowano poprawę. W samoocenie.
Dzięki słowom kobiety, która mnie nago (prawie, no!.... w saunie przecież! albowiem posiada moja wypasiona siłownia również saunę!) widziała ostatni raz w czerwcu w 2009. Miałam wtedy 2 kilo mniej niż obecnie. Ale ona, zawodowa modelka fitness zresztą, dopiero teraz cmokała podziwiająco nad moją figurą. Znaczy że co ????? Dopiero teraz ten pozostały nadmiar tłuszczykowy lepiej się poukładał na moich kościach i mięśniach?
Dzięki dwóm vitalijkom. Bo mi takie budujące komenty napisały, każda pisząc o innym zdarzeniu. Że moje słowa (o diecie drwala) i że moje spalania (te z siłowni) - były dla nich mocno stanowiącym bodźcem. Uzmysłowiły im, że skoro ja mogę, to one też.
Jej, jak super_miło być pozytywnym bodźcem!!!
Stany zadowalające zanotowano w spodniach. Rozciągnięte dżinsy 30/30 są za luźne. Nierozciągnięte dżinsy 30/30 są akurat.
Pozytywne niespodzianki też są. Bo mi biust zmalał tylko troszeczkę. Proporcjonalnie mniej niż cała reszta.
Wczorajsza waga 57,3 kg
Wczorajsza siłownia - 1195 kcali spalone.
I dzień OK w grupie Eterycznych Wiosennych Wiórów.
Dzisiejsza waga 56,9 kg
Dzisiejsza siłownia - 1165 kcali wypocone
Wiórowy Eteryczny dzień znowu OK.
I jeszcze jedna niespodzianka, bardzo przyjemna.
Na Vitalii odnalazła mnie osoba, która też pływa/pływała po Cykladach. Nigdy nie miałyśmy wspólnego rejsu, ale kilkakrotnie mijałyśmy się w portach, w marinach, przy wymianie załóg. Ach, co to są za imprezy międzyzałogowe! Tańczenia w kuchniach knajpianych przy zmywaniu. Kankany na keji. Leżące kankany. Znaczy na leżąco nogi się majtają. Wodowanie z pomostów miejscowych kaczek i kaczorów. Piwo lejące się strumieniami. Drinki szatańskie z resztek alkoholowych.
Jaki ten świat?. tfu! ... jaka ta Vitalia mała!
smeraldo
16 stycznia 2011, 22:11jolajola nie byłyśmy na tym samym rejsie i na razie nie będziemy :) Przecież jak ja się mogę pokazać w stroju kąpielowym koło takiej laski jak Ty co waży dwa razy mniej ode mnie? Nie ma mowy! Najpierw schudnę. Buziaki!
wiktorianka
12 stycznia 2011, 21:03jak ja bede miala twoja wage....ta dzisiejsza.....to .....to i tak bede lazila na silownie hehheheh...wlasnie po to, zeby miec figure.....bo juz teraz widze, ze mimo tego, ze waga wciaz ta sama....centymetry zupelnie inaczej rozlozone....u nas to sie mowi, ze nabiera sie shape'a hehehehe....a jajko poszetowe to takie zwykle kurze jajo tylko gotowane w kwasnej wodzie bez skorupki...to jest fachowa nazwa, ale po "naszemu" to sa chyba jajka w koszulkach....wiesz.....to mango jest przepyszne.....ono jest cale wymerdane w sosie sojowym i sosie chili....potem jest grillowane.....i na takie cieple w wersji oryginalnej idzie plaster bekonu grillowanego....na to jajko ( z ktorego wyplywa zoltko o konsystencji kremu, jak je przebijesz widelcem ) i wszystko jest zalane tym sosem serowym i skropione limonka.....ja jem w wersji light...bez bekonu i z malutka iloscia sera.....ale i tak jest pyszne....dopowiem jeszcze, ze moj Pan zostawil mnie z 3 czescia Millenium przed telewizornia a sam poszedl robic suflet jablkowy.....sama widzisz, ze ja musze na ta silownie hehehhehe
fiona.smutna
12 stycznia 2011, 15:41ja jeszcze nie wiem w czym tkwi magia... ale dziś wstałam o 5, by godzinę roweru zaliczyć rano, bo pracuję dziś do późna i wracam o 21 bez sił. Wstałam rano, by nie było FUJa... ja sama... i wierzyć samej mi się w to nie chce:) Cuda się jednak zdarzają:))) Będziemy wiórami:)
kitkatka
12 stycznia 2011, 15:13zaprę i odchudzę to zabierzesz mnie ze sobą na CYklady? Będę Wam gacie prać i różne ciężkie prace odstawiać. Tam musi być cudnie. Figurę masz pokazową. Pozdrówka
barpolit
12 stycznia 2011, 13:11spodnie na razie opięte, bo celowo kupiłam za ciasne, ale za to bransoleta od zegarka kręci się już w kółko w okolicach nadgarstka. Jasność widzę w tym tunelu.
monimoni27
12 stycznia 2011, 13:04Ale u mnie tylko zwykły LG dotyk, on ma aparat kiepskawy. Mnie telefon służy z grubsza do innych celów. Ale spróbuję, bo obiecałam.
dziejka
12 stycznia 2011, 12:41jak teraz jest lepiej ,to zaraz będzie duzo lepiej.Pozdrawiam
DuzaPanna
12 stycznia 2011, 12:01i staram się zadukanowić jeszcze bardziej. No bo jak ja się w coś nie wkręcę na maksa, to nic z tego nie ma. Więc staram się wkręcić jak najmocniej, co by dłużej trwało wykręcanie ;)
zarowka77
12 stycznia 2011, 09:02a ja najlepiej pamietam twoj wpis o grubych osobach;)) i wiesz, ze do dzis jak widze, wielka grubą osobę, to sobei mysle, ze zle robi z wlasnym zyciem;) od dzis robie sobie z zyciem lepiej bo serio dukanuje;)) i taka sie czuje jak na skrzydlach;)
benatka1967
12 stycznia 2011, 08:30to ja już chcę wakacje !!!!
agnes315
12 stycznia 2011, 08:28ale Ci zazdroszczę... tych rejsów i tego zacięcia do siłki. Pozdrawiam
CuraDomaticus
12 stycznia 2011, 07:27cały pozytywny wpis :)
renianh
11 stycznia 2011, 23:07Oj eterycznym wiórem to Ty juz jesteś ale walcz o endorfinki i rzeźbienie sie .Takie spadające spodnie to radość mi tez znana i lubiana.Dziś nie byłam na siłowni i musze jeszcze chwile pokręcic na rowerku bo mimo dietetycznego ok i braku słodyczy będe musiała w wiórach dac FUJ a tego nie chcę .
uliczka7
11 stycznia 2011, 22:37A propos pływania po Cykladach. Chciałabym w tym roku wakacyjnie wybrać się na którąś z wysp greckich. Tak normalnie przez biuro podróży. Którą wyspę wybrać? Lubię spokój- Kreta i Hersonissos z lekka mnie zmeczyło;) A i żeby za drogo nie było. Ty spec od tych wysp jesteś- radź !!!! Dzieki ! Cmok :)*
monimoni27
11 stycznia 2011, 22:32Cholerny bloker chudnięcia. Wiesz jakie mam teraz fajne "burorki"? Takie nie za wielkie, ale takie, że można złapać w dłoń i jeszcze trochę wypływa bokami. Jak wejdę poniżej 58kg - znikną... buuuuu W DUPIE to ma! Trzasnę se sztuczne, nie wiem za co, ale se trzasnę! Tylko, żeby te moje udziary wredne i brzuszysko z dupskiem zaczęły nabierać jakiś zdrowych proporcji. Robię jak pisałaś - 2-3 zamiast kolacji, ostatni stały w konsystencji posiłek ok 17.30 i powinno być GIT. Wyspowiadam sie za tydzień. Na razie rezultatów nie widać. Ale, co ja durna chcialam widziec po dwóch dniach? I do tego jeszcze @ przylazłą dziś! Będę taka śliczna i zgrabna ja Ty, zobaczysz!
melefretete
11 stycznia 2011, 22:26Ehhh jak to dobrze jak tak to wszystko wraca do normy :) Ja wróciłam od rodziców już jakiś czas temu...ale na Vitalię zawitałam dopiero kiedy poczułam że bez niej spadnę na dno szybciej niż może mi się wydawać że mogę ;) Ja już tęsknię do swoich 30...bo znowu wskoczyłam na 31 :/
sthlike
11 stycznia 2011, 22:20Bo Ty naprawdę jesteś świetną motywacją do działania! Jak sobie czytam te Twoje wpisy to aż mi wstyd, że ja się tak nie mogę zebrać. Chociaż już od nowego roku się zebrałam i walczę solidnie! Co prawda na siłowni nie spalam jeszcze powyżej 1000kcal, ale powalczyłabym z pół godziny dłużej i by było :P