Skopałam te całe odchudzanie, które tak pięknie mi wychodziło.
Wystartowałam jednocześnie z odchudzaniem z ćwiczeniami i rzucaniem palenia.
Doszłam do wagi 73,4.
W pewnym momencie zahamowałam chyba za ostro.
Skończyłam 6 weidera, gdzieś na ok 23 dniu, szło świetnie, ale straciłam motywacje.
Sądziłam, że już jest ok, już mogę sobie odpuścić, BŁĄD!
Parę tygodni później stało się, znowu zaczęłam palić.
Zaczęło się niewinnie od jednego papierosa, myślałam, że kontroluje nałóg, ale to niestety on kontrolował mnie.
Dla mnie kolejne wracanie do nałogu oznacza przegraną, co gorsza przekreśla jakiekolwiek ćwiczenia. Zadyszka, złe samopoczucie...
Dla tego też staram się znowu rzucić.
Zacznę ćwiczyć z psem. Tak ważne jest, by znaleźć zajęcie ruchowe, które sprawi nam satysfakcje i będziemy chcieli do niego wrócić.
Może być ciężko, szczególnie jutro, w pracy, gdzie wszyscy palą.
Ale musi się udać. Tylko skąd czerpać tą motywacje?:(
Zaczynam od wagi ok 78, błagam samą siebie o wytrwałość.
70 kg do pierwszego lipca i ani kilo więcej!
Wystartowałam jednocześnie z odchudzaniem z ćwiczeniami i rzucaniem palenia.
Doszłam do wagi 73,4.
W pewnym momencie zahamowałam chyba za ostro.
Skończyłam 6 weidera, gdzieś na ok 23 dniu, szło świetnie, ale straciłam motywacje.
Sądziłam, że już jest ok, już mogę sobie odpuścić, BŁĄD!
Parę tygodni później stało się, znowu zaczęłam palić.
Zaczęło się niewinnie od jednego papierosa, myślałam, że kontroluje nałóg, ale to niestety on kontrolował mnie.
Dla mnie kolejne wracanie do nałogu oznacza przegraną, co gorsza przekreśla jakiekolwiek ćwiczenia. Zadyszka, złe samopoczucie...
Dla tego też staram się znowu rzucić.
Zacznę ćwiczyć z psem. Tak ważne jest, by znaleźć zajęcie ruchowe, które sprawi nam satysfakcje i będziemy chcieli do niego wrócić.
Może być ciężko, szczególnie jutro, w pracy, gdzie wszyscy palą.
Ale musi się udać. Tylko skąd czerpać tą motywacje?:(
Zaczynam od wagi ok 78, błagam samą siebie o wytrwałość.
70 kg do pierwszego lipca i ani kilo więcej!
bierdonka0
16 maja 2011, 19:24o widzisz nawet nie widzialam ze Ty w Pń mieszkasz :P (w jakiej dzielnicy?:) ja dojezdzam jeszcze na zjazdy.. planowalam w marcu sie przeprowadzic na stale ale niestety hm.. zycie bardzo to utrudnilo i planuje dopiero od nowego roku akadem. jak jeszcze bede studiowac :P
bierdonka0
16 maja 2011, 16:48dzieki :) strasznie sie ciesze ze mam Was tutaj bo juz bym calkiem zwariowala :P ostatnio wpadlam na pomysl.. ze jakbym sie z kims zaprzyjaznila tutaj to mozna by bylo zrobic jakis maly zlot :D wiesz co moze byc motywacja ? lepsze zdrowie i przede wszystkim dluzsze!! sama mowisz ze zadyszka i zle samopoczucie.. 3mam kciuki :*
emilania91
15 maja 2011, 19:44Dasz radę. Musisz być silna:)
martynajurek
15 maja 2011, 17:27Powodzenia ;)
orchidea24
15 maja 2011, 17:23a słyszałaś o tej książce Allena Carra? podobno działa :)