Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
tytuł . . . sama nie wiem, jaki . . .


bo

nie chce mi się robić

nie chce mi sie ruszać

nie chce mi się pisać

nie chce mi się myśleć

nie chce mi się czytać

i to tak od kilku dni

 

w piątek się zaczęło, lenistwo umysłowe i fizyczne, po mieście chodziłam w stareńkich chodakach i stukałam na bruku, wieczorem trochę grałam, bez przekonania, 3 odcinki Hausa na dobranoc

 

w sobotę jedynie trzykwadransowy bieg za Staśkiem na rowerku, wieczorem byliśmy na Tańczących Fontannach na Podzamczu, gorąco polecam każdemu, śpiewałam głośno, a Stasiek na śliskim obrzeżu bocznej fontanny też śpiewał i całym ciałem tańczył  (rok trenowania break dance przyniósł efekty) i krzyczał z radości i podziwu, i śmiał się, i zastygał z otwartą podziwowo paszczęką ... wracaliśmy piechotą przez nocne miasto, zasnął mi na rękach ... na dobry sen Mamma Mia, oczywiście, że się wzruszyłam na mokro, zasnęłam oczyszczona, mocno wtulona i siąkająca nosem

 

w niedzielę godzina truchtu zarowerkowego i słodkie lenistwo przedtelevizorowe, na dobranoc dwa Hausy oraz inne rozrywki małżeńskie

 

w poniedziałek pogoda mokra i padająca, nici z roweru, gram, aż paluszek bezpaznokciowy mi spuchł, jutro młodsze dziecko wraca na wakacje do kraju, Pan i Władca zaczyna zamieniać się w Gotującą Matkę Polkę

ucieknę chyba z domu, te zapachy....

 

 

 

i wciąż jem i jem i jem, i wciąż zaglądam do lodówki, wciąż mam wrażenie, że pod przeponą mam wirującą czarną dziurę galaktyczną, bezdenną taką i zachłanną . . . jeszcze mam na tyle rozsądku i samoopanowania, że wybieram owocki i jarzynki i mięsko, zamiast cukrów i tłustości . . . . jak to dobrze, że majonez nieobecny, a za to kajzerka z piątku, taka obsuszona, jaka ona była bardzo smakowita!. ... właśnie zjadłam całego brokuła + pół puszki kukurydzy, na chwilę czuję się napełniona, na ile to starczy?.... ratunku, gdzie to letnie słońce?!!

 

 

jestem ssawka, jamochłon,

mam dni "konia z kopytami" i parcie na żarcie

 

waga poniżejpaskowa, bo 57,4

ale to nie o taki stan paskowy walczę od czasu poświątecznego

 

FOTKI

to sprzed rozpoczęcia spektaklu fontannowego, podskakując leciały do góry kolory różowo/niebiesko/fiołkowe, gładki strumień wody działa jak wydajny światłowód

 

a tu nad głową Staśka widać główną fontannę, potem dysze nie robią już fontannowych strumieni, tylko bardzo silnie i bardzo wysoko rozpylają wodę, robi się z niej ekran kinowy, na którym pokazywane są filmy i obrazy oraz wielkie płótno, na którym lasery malują opowieści

(niestety, chwilę później padła nam bateria w aparacie)

  • DuzaPanna

    DuzaPanna

    24 czerwca 2011, 16:39

    przepraszam, ale ile lat ma Twój wnuk? bo miałam wrażenie, że on maleńki, a tu judo, break dance... chyba nie nadążam za dzisiejszymi czasami....

  • MamciaEdycia

    MamciaEdycia

    21 czerwca 2011, 21:07

    te bakterie w aparatach wysiadają z reguły właśnie wtedy gdy nie powinny!Absolutnie pod żadnym pozorem!Spektakl muisał byc naprawde fajny... Uwielbiam takie klimaty... A co do niechceniamisię... no cóż czasem sa poprostu takie dni.... i jak na złość wtedy też włancza sie tryb ssący w żołądku wrrrr wrrr wr, ale i tak super sobie radzisz.... zamiast nutelli i innych mniamniastości wybierasz warzywka i owocki.Brava!Lofki i pozdrofki

  • Dareroz

    Dareroz

    21 czerwca 2011, 13:52

    hahaha, mój tato też zaczyna pichcić, jak my zjeżdżamy :) to chyba jakieś takie męskie znakowanie terenu :D Opanuj się z tym parciem na żarcie - idź pobiegać :P

  • mysz57

    mysz57

    21 czerwca 2011, 12:41

    zamieniający się w gotującą Matkę Polkę na przyjazd dziecka do kraju - to dokładnie tak jak u mnie! :D I jeszcze telefon przed przyjazdem: "co ci kupić? chcesz jakieś sery? szynki? suszone żuawiny?" "tatuś, ale my tu mamy skepy..." a i tak potem walizka pełan tatusiowego żarełka :D Mniam!

  • masztalski

    masztalski

    21 czerwca 2011, 10:08

    w stanie wysłać 2 wagony słoneczne i jeden z polepszaczem na dni szare --- jak masz zapotrzebowanie to tylko zgłoś i realizacja w toku ! renia

  • kitkatka

    kitkatka

    20 czerwca 2011, 23:45

    chyba wypuścił zaraze obżartuchową bo aż mi się nie chce wierzyć jak czytam, że to u wszystkich tak samo. To pocieszające, hi hi hi. Pozdrówka

  • malwek107

    malwek107

    20 czerwca 2011, 23:08

    Tak mój to ten czerwony :) sporo się naszukałam tych rowerków i mam nadzieję, że dobrze będą się sprawować jedyne czego mi brakuje docelowo to koszyk ;P wydaje mi się, że będzie to praktyczny gadżet :)

  • rozaar

    rozaar

    20 czerwca 2011, 22:37

    to zaraz ruszysz tą swoją błyskawicą i trzaśniesz po oczach magicznymi cyferkami,a mi znowu kopara opadnie.

  • jolaps

    jolaps

    20 czerwca 2011, 22:25

    Trza było kupić paluszki. Szkoda że nie ma zdjęć bo już się nastroiłam pierwszymi :))

  • otulona

    otulona

    20 czerwca 2011, 22:04

    ja też konia z kopytoma! Paluchem dżem (niskosłodzony) ze słoika, łyżke makaronu dodatkową.... A u mnie nie 58, tylko 85,8...., jeszcze 30 kilosów. To chyba nigdy nie nastąpi?

  • dziejka

    dziejka

    20 czerwca 2011, 21:51

    To chyba jakaś epidemia z tym żarciem, ja tez dzisiaj pożarłam chyba dwa konie z kopytami. Rowera nie było, bo pogoda wiatrujaca i zimna. Śliczny ten Twój Stasiek

  • wiktorianka

    wiktorianka

    20 czerwca 2011, 20:51

    czasami lapie sie na tym, ze wolalabym byc slodka idiotka.....i juz nie rozpamietywac i nie zglebiac.....wrrrrr.....fajnie byloby miec kogos takiego jak Ty tuz obok siebie....za przyslowiowym plotem....co by na kawe mozna bylo wpasc w walkach na glowie i pogadac o wszystkim....ciezko jest borykac sie z tym wszystkim....a On nie moze mnie przeciez bez konca terapeutyzowac, bo to i ze szkoda dla mnie i dla zwiazku...ale najwazniejsze, ze nie jest zle....ze zdolalam sie pozbierac i zajrzec do srodka :)))

  • zoykaa

    zoykaa

    20 czerwca 2011, 20:39

    Babo,zapytalam,czy czytasz...bo niby nic czytac Ci sie nie chce?:)A,nie latego,ze dopominam sie atencji:)Wariatka:)A Pamelka nie mogla biegac po boiskach,trzymalismy ja na smyczy(bo jeszcze ma tre "babskie"sprawy),a zdjecie Kodikiek juz PO.cmok

  • malwek107

    malwek107

    20 czerwca 2011, 20:27

    Jolu fajnie wiedzieć,ze ludzie pamiętają ;) a co do mulionerów to moim konikiem był orbiterek i nadal twierdzę, że to wspaniałe ustrojstwo ;P fajne te fontanny u mnie nie ma takich a szkoda też bym się wybrała ;) pozdrawiam cię gorąco Jolu :)))

  • deepgreen

    deepgreen

    20 czerwca 2011, 19:41

    U mnie tez tumiwisizm...Luby wyjechal,rodzinka tez .Zrobilo sie cicho,pusto i smutno...Dola mam i tyle. Takie fontanny widzialam w Velden.Rozny repertuar w zaleznosci od dnia tygodnia.Show przy brzegu jeziora.Nie do znudzenia:-)

  • alunia1960

    alunia1960

    20 czerwca 2011, 19:34

    nie chce się różnych tam - tylko jeden komentarz i żadnego zgryźliwego (jeszcze) ... niemożliwe :-) Odpoczywaj a jak pogoda się poprawi dasz znowu czadu. Pozdrawiam!

  • zoykaa

    zoykaa

    20 czerwca 2011, 19:32

    ale ze Staska juz duzy kawaler:)a Zoyke chce ci sie czytac??????????

  • baja1953

    baja1953

    20 czerwca 2011, 18:56

    Na pewno wybiorę się na ten spektakl!! To musi być wspaniałe!! Jolu, nie wiem co się dzieje, ale od wczoraj po prostu żrę...Nie mam Twojego opanowania i zdrowego rozsądku...Ja nie wybieram warzywek...Niestety...Głupia baba...Niech wróci słońce i rower!! Pozdrawiam, cmok:))

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.